Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

jednota.pl

ks. Michal Jablonski (fot. Michal Karski)A uczniowie Jana i faryzeusze pościli. Oni też przyszli i powiedzieli do niego: Czemuż uczniowie Jana i uczniowie faryzeuszów poszczą, a twoi uczniowie nie poszczą? I rzekł im Jezus: Czyż mogą goście weselni pościć, gdy z nimi jest oblubieniec? Dopóki mają z sobą oblubieńca, nie mogą pościć. Ale przyjdą dni, kiedy im zostanie zabrany oblubieniec, a wówczas, owego dnia będą pościć. Nikt nie przyszywa łaty z nowego sukna do starej szaty, bo inaczej łata obrywa nowe od starego i rozdarcie staje się większe. Nikt też nie wlewa młodego wina do starych bukłaków, bo inaczej wino rozsadzi bukłaki, i wino i bukłaki zniszczeją. Lecz młode wino należy lać do nowych bukłaków.

Mk 2,18-22
(przekład Biblii Warszawskiej)

 

Wtedy rzekł Dawid do Natana: Zgrzeszyłem wobec Pana. Natan zaś rzekł do Dawida: Pan również odpuścił twój grzech, nie umrzesz. Ponieważ jednak czynem tym zbezcześciłeś Pana, przeto syn, który ci się urodził, musi umrzeć. Potem Natan poszedł do swojego domu. Pan zaś ugodził dziecię, które żona Uriasza urodziła Dawidowi, i ono zachorowało. Wtedy Dawid błagał Boga za dziecięciem i pościł Dawid, a gdy przyszedł na noc do domu, leżał całą noc na ziemi. Gdy zaś przystąpili do niego starsi jego domu, aby go podnieść z ziemi, nie chciał wstać i nie spożył z nimi posiłku. Siódmego dnia dziecię zmarło. Słudzy Dawida bali się powiedzieć mu, że dziecię nie żyje, myśleli bowiem: Jeżeli oto, póki jeszcze dziecię żyło i my mówiliśmy do niego, on nie słuchał naszego głosu, to jakże mamy mu powiedzieć, że dziecię nie żyje? Gotów jeszcze zrobić sobie coś złego. Lecz Dawid spostrzegł, że jego słudzy szepcą między sobą, domyślił się więc, że dziecię nie żyje. I zapytał Dawid swoich sług: Czy dziecię zmarło? A oni odpowiedzieli: Zmarło. Wtedy Dawid podniósł się z ziemi, umył się, namaścił, zmienił swoje szaty i poszedł do świątyni Pana, aby mu oddać pokłon. Potem powrócił do swojego domu, poprosił o posiłek, a gdy mu go podano, spożył go. Wtedy rzekli do niego jego słudzy: Co ma znaczyć to, co uczyniłeś? Dopóki dziecię żyło, pościłeś i płakałeś, a gdy dziecię zmarło, podniosłeś się i spożyłeś posiłek? A on odpowiedział: Dopóki dziecię żyło, pościłem i płakałem, gdyż myślałem sobie: Kto wie? Może Pan zlituje się nade mną i dziecię będzie żyło? Teraz zaś, gdy zmarło, po cóż mam pościć? Czy mogę je jeszcze przywrócić życiu? To ja pójdę za nim, a nie ono powróci do mnie. Następnie Dawid pocieszał Batszebę, swoją żonę, przybył do niej i obcował z nią. Potem ona urodziła syna, któremu nadał imię Salomon. A Pan go miłował. I poruczył go opiece Natana, proroka, a ten nadał mu imię Jedidia (Umiłowany przez Pana) ze względu na Pana

2 Sm 12,13-25
(przekład Biblii Warszawskiej)

 

Dożyliśmy czasów, w których musimy czasami przyznać z zakłopotaniem, że już nie wiemy kim jesteśmy. Okres postu to dobrze ilustruje – wydaje się, że jest ważnym dla nas wiedzieć, iż taki okres istnieje i właśnie się zaczyna. Pomaga to nam jakoś uporządkować czas, rozdzielić wieczność na kawałeczki, gdy już nie wiemy, skąd i dokąd biegnie czas. Lecz gdy sobie uświadomię, że zaczynamy okres postu, to czuję się trochę niewyraźnie.

Bo cóż mamy czynić? Jak się mamy zachowywać? Zwykły ewangelik nam powie, że nas post nie obowiązuje – to jest sprawa katolików. Tylko że, jak mówią katolicy, „ryba to nie mięso”, tak więc, kto wie, jak z tym postem w ogóle jest?

Post jest znany wszystkim religiom, nie tylko chrześcijaństwu. Człowiek powstrzymuje się od jedzenia i picia, być może i od seksu i zabaw, aby mógł lepiej skupić się na czymś ważnym. Po pewnym czasie burczenie w brzuchu brzmi tak głośno, że nie da się o tym zapomnieć. Wtedy człowiek ukorzy się, leży nieruchomo w prochu czy na podłodze i prosi Pana o przebaczenie.

Jak rozumiany jest post? Post jest dla wielu dobrowolnym powstrzymywaniem się. Zrzeknę się czegoś w nadziei, że w zamian za to zyskam coś innego. Odrzucę dumę, rozedrę swe szaty i posypię swe włosy popiołem. Dam znać Bogu, że jestem tylko pyłkiem, a On być może zlituje się nade mną i odpuści mi.

Cóż, post często w historii stawał się zakłamaniem, karykaturą i obłudą. Nierzadko głoszony był wszem i wobec, a w końcu był jednym wielkim kłamstwem. Często Pan przez proroków napominał przed fałszywym postem narodu wybranego – nie żądał komedii czy teatru, niech raczej rozedrą swe serca niż szaty!

Jezus pościł 40 dni na pustyni, zanim zaczął swe dzieło. Postem i modlitwą wyganiał złe duchy. Z tego powodu popadał w częsty konflikt z faryzeuszami, ponieważ oni również pościli, tylko w zły sposób. Wtedy ukazywało się, że to, co w pojmowaniu postu jest najważniejsze, to cel postu. Sam post jako akt jest bez znaczenia. Bóg nie żąda od nas formalnych powinności. Ważnym jest dlaczego i kiedy ktoś pości. Dla innych może to być bez sensu.

Gdy Jezus był między swymi uczniami, byłoby głupotą pościć i narzekać. Oblubieniec jest przecież tutaj! Radość jest wśród nas! Gdy już nie będzie Go między nami, to postu jeszcze zażyjemy aż nadto. Jezusowa obecność, radość z tego powodu niezbyt dobrze kojarzy się z zasmuconą twarzą. Wyglądałoby to jak nowa łata na starym worku.

W historii Dawida jego faryzejskie otoczenie również lepiej wiedziało, jak powinien wyglądać post. Tyle, że Dawid wiedział swoje. Dopóki dziecko żyło, był sens walczyć o jego życie. Gdy umarło, to trzeba zacząć od początku, rozpacz i płacz nic nie pomoże.

Dzisiaj o wiele popularniejszym od postu są dieta i głodówki. W końcu i pracownicy zakładów, walczący z niesprawiedliwością przy pomocy strajku głodowego, nie wiedzą, czy jest to post czy głodówka. Potem, po skończonej akcji, bez względu na jej efekt, odczuwają mimo wszystko satysfakcję, że przeczyścili organizm, że schudli. Jeśli tego rodzaju myślenie jest znakiem czasów, być może nadejście Pana jest bliskie.

Chrześcijanie muszą bardzo dobrze wiedzieć, dlaczego się pości lub nie. Fryderyk Nietzsche zwykł był mówić, że zbratały się nienaturalne odruchy z dobrym sumieniem i naturalne odruchy ze złym sumieniem. Krótko mówiąc – naturalnym jest najeść się, a z niejedzenia nie czynić zasługi. Może się zdarzyć, że człowiek uczyni po prostu na odwrót – będzie miał nadzieję, że tym razem tam gdzieś na górze zostanie mu to policzone. Ale wiara nie powinna być żadna magią.

Post powinien być drogą o wręcz kosmicznym celu. Powinien wzbogacać, inspirować, prowadzić nas po duchowej ścieżce. Czy nie jest to komiczne, gdy wszyscy dookoła trzymają dietę z powodu zdrowia, a równocześnie nie mają siły powstrzymać się od wielu innych rzeczy? Jaki ma sens wstrzemięźliwość w jedzeniu, gdy nie jestem w stanie uporządkować swego życia jako całości? Gdy staram się nie przejadać ze względu na swój stan zdrowia, to czy nie powinienem ze względu na swą duszę również powstrzymać się od dążenia do większych wygód, luksusów, bogactwa, przepychu, podróży, ubierania się? By dusza nie obrosła tłuszczem, nie rozleniwiła się? Czy nie powinien każdy człowiek w swym życiu zachowywać się z większą pokorą w stosunku do przyrody, gromadzenia majątku, przyszłych pokoleń, źródeł energii? Nie ma potrzeby, by dzisiaj ludzie rozdzierali szaty i posypywali głowy popiołem. Wystarczy dzisiaj zaoszczędzić ten jeden megawat energii, czas dla dzieci i bliskich, zamiast przesiadywać przed telewizorem czy komputerem, wystarczy powstrzymać się od drogiego urlopu czy zakupów wielu nie tak przecież niezbędnych rzeczy. Dieta nie doprowadza do wstrzemięźliwości i ukorzenia się przed Panem.

Zbliża się Wielkanoc. A wiara jest czymś więcej niż powinnością. Jeżeli chcemy być bliżej Chrystusa i pojąc lepiej Jego dzieło dla naszej duszy, to spróbujmy postu. Lecz jeśli pomyślimy o naszych kilogramach ewentualnie zrzuconych, to już nie jest to post. To grzech. Oblubieńca już nie ma wśród nas. Odszedł. Dopiero będziemy świętować niebiańskie wesele z jego Kościołem. Dlatego nic nie zabrania postu. Reformacja nie była przeciwna postowi. Jedynie przeciwna jego sformalizowanej praktyce. W tym możemy się różnić.

Jednakże to, co powinno być najważniejsze, to post całej naszej cywilizacji. Brak pokory, arogancja i jednocześnie groza z nas samych szerzy się coraz bardziej. Powinniśmy pomyśleć: Nie, ten sposób życia prowadzi do katastrofy, do Bożego sądu. Motorem postępu nie może być egoizm. Świat potrzebuje ochrony. Pana młodego nie ma tutaj. Bo gdyby każdy człowiek na świecie chciałby żyć w takim komforcie, w jakim żyją ci najbogatsi, to ziemia nie wytrzymałaby tego w ciągu kilku tygodni. Oczywiście, nie liczmy na to, że będziemy ją mieć na wieki, ale jej koniec nie powinien nadejść z ręki ludzkiej. Dopóki jest nadzieja na ochronę, na naprawę, to post ma sens. Jeśli zginiemy z powodu globalnego ocieplenia czy innej katastrofy ekologicznej, to już więcej nie będziemy pościć. Będziemy przebywać u Oblubieńca i już pościć nie będzie potrzeby. Ale do tego czasu trzeba nam walczyć o przeżycie wielu zagubionych Bożych dzieci. Być może Bóg się zlituje.

Amen.

 

fot. Michał Karski