Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

Nr 5-6 / 1989

A zatem proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej. Nie bierzcie więc wzorów z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne, co doskonałe. Mocą bowiem łaski, jaka została mi dana, mówię każdemu z was: Niech nikt nie ma o sobie wyższego mniemania, niż należy, lecz niech sądzi o sobie trzeźwo – według miary, jaką Bóg każdemu w wierze wyznaczył. Jak bowiem w jednym ciele mamy wiele członków, a nie wszystkie członki spełniają tę samą czynność – podobnie wszyscy razem tworzymy jedno ciało w Chrystusie, a każdy z osobna jesteśmy nawzajem dla siebie członkami*.

Rzym. 12:1-5

Drodzy Bracia i Siostry,

Wyznawcy Jezusa Chrystusa – Kamienia węgielnego Kościoła Bożego,

Do słów czytanej dziś Ewangelii pragnę dodać kilka myśli zawartych w Liście do Rzymian, a nawiązujących do hasła i treści tegorocznego Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan. Miłosierdzie Boże gromadzi nas razem (Rzym. 2:1). Na nim opiera się wspólnota, którą mamy budować. Wszyscy korzystamy z mocy miłosierdzia Bożego, bez którego nie bylibyśmy w stanie niczego zdziałać, nie bylibyśmy również zdolni cokolwiek zrobić dla jedności Kościoła Chrystusowego, która jest tak bardzo potrzebna współczesnemu światu i która stanowi postulat testamentowych słów naszego Zbawiciela, „by wszyscy byli jedno” (Jn 17:21). Wiara w miłosierdzie Boże, objawione w Chrystusie, posiada cudowną moc zbawczą: ona nas usprawiedliwia, czyni miłymi Bogu dziećmi mimo naszych grzechów, mimo różnego rodzaju ograniczeń *i- słabości, mim© stawianych przez nas barier, niestety, także barier wyznaniowych. Trzeba zatem jak najsilniej zawierzyć, bezwzględnie zaufać miłosiernemu Bogu, który w swej dobroci objawił się nam w » Jezusie Chrystusie, naszym wspólnym Zbawicielu i Pojednawcy. Dzięki temu możemy moc miłosierdzia Bożego otrzymywać, żyć nią, być jej narzędziem w świecie, również w odniesieniu do wspólnoty ludu Bożego, do samego Kościoła Chrystusowego. (...)

Chrystus Pan, nasz wspólny Zbawca, gromadzi nas, zbiera wokół siebie i prowadzi mocą Bożego Ducha do Ojca. My, chrześcijanie – jak stwierdza wielki teolog reformowany Karol Barth – choć wierzymy wciąż jeszcze inaczej, to jednak nie wierzymy w Innego. Poza naszym Zbawicielem nie ma bowiem żywego kamienia węgielnego; nie ma innego fundamentu nad Chrystusa. Tylko On, tylko On jeden, jest dla nas wszystkich równocześnie drogą, prawdą i życiem.

Dlatego też powinniśmy Mu zawierzyć i mocą tego zawierzenia dać się ogarnąć wszechmocnemu miłosierdziu Bożemu, dać mu się niejako przepalić, by stać się jego narzędziem w świecie. Dzisiejszemu światu grozi bowiem swoistego rodzaju „śmierć cieplna” ze względu na coraz większy ubytek miłości, dzięki której w ogóle on istnieje. Wszak Bóg stworzył świat nie tyle z „nicości”, ile z miłości: creatio ex caritate!

W dzisiejszą, trzecią niedzielę wielkopostną czytaliśmy w świątyniach katolickich podczas nabożeństw eucharystycznych przypowieść o synu marnotrawnym z rozdziału 15 Ewangelii według św. Łukasza. Szczególne znaczenie ma W tym kontekście wiersz 18, który mówi o tym, jak syn marnotrawny rozpoznał swoją winę i zdecydował się zawrócić ze złej drogi: „Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: ojcze, zgrzeszyłem przeciw Bogu i względem ciebie...”. Z wiary i zaufania rodzi się nawrócenie.

Okres Wielkanocnej Pokuty rozpoczynamy w - Środę Popielcową wezwaniem: „Nawróćcie się i zawierzcie Ewangelii”, a więc Radosnej Nowinie o miłosierdziu Bożym, o tajemnicy miłosiernej miłości Pana naszego Jezusa Chrystusa, w stosunku do nas wszystkich. Dzięki niej, kierując się wiarą i zaufaniem, przez nawrócenie możemy wciąż na nowo – tak jak syn marnotrawny – wracać do domu Ojca. Nawrócenie bowiem to nie tylko kulminacyjny moment w życiu chrześcijanina, ale to trwała postawa, to nieodzowne znamię naszego życia chrześcijańskiego na co dzień. Nawrócenie dokonuje się, jak to okres Wielkiego Postu i przygotowania paschalnego podkreśla, przez pokutę. (...)

Mówiąc o Kościele nie wolno nigdy zapominać o pokucie, zwłaszcza gdy ma się na uwadze tajemnicę jego jedności. Bez pokuty nie sposób być zdolnym do tego, by budować jedność Chrystusowego Kościoła, by Chrystus mógł się nami skutecznie posłużyć. Wyznania chrześcijańskie zaczynają to dzisiaj coraz lepiej rozumieć. Winę za rozdarcie całodzianej szaty Chrystusowej proporcjonalnie rozkładają na siebie. Nie wolno nam wskazywać palcem jedni na drugich, nie wolno stosować taktyki wzajemnego obwiniania się. Trzeba nam wszystkim odwołać się do miłosierdzia Bożego, a więc do tej mocy, która jest naprawdę w stanie doprowadzić Kościół Chrystusowy z powrotem do widzialnej zewnętrznie jedności. Rozdarcie całodzianej szaty Chrystusowej nie sięga bowiem samej wewnętrznej tajemnicy Kościoła, który jest jeden, święty, powszechny i apostolski. Nie może być dwóch prawdziwych Kościołów Chrystusowych – jest tylko jeden i ten jako taki trwa. Nam zaś zostało dane, byśmy serio usiłowali przyczyniać się również do jego widzialnej, zewnętrznej jedności.

Tak mamy budować jedność Chrystusowego Ciała, by znowu wszyscy mogli widzieć jeden lud Boży, jedno Mistyczne Ciało Chrystusa i jedną wspólnotę dzieci Bożych. Mamy taką możliwość już teraz, a kryje się ona w duszy rozżarzonej żarem wiary opartej na potędze Bożego miłosierdzia.

Przewodniczący strony katolickiej Międzynarodowej Komisji Luterańsko-Katolickiej, która wczoraj (4 marca 1989 r.) zakończyła w Opolu obrady, głosząc Słowo Boże powiedział m.in., że najwłaściwszym gestem ekumenicznym, o-bok rąk złożonych modlitewnie, są dłonie puste, otwarte. Nie zaciśnięte w pięści, bo takich gestów świat dziś nie potrzebuje, lecz otwarte, które są zdolne równocześnie przyjmować i dawać. Dłonie te trzeba powierzyć naszemu Zbawcy i – być może – On sam przykuje je do swych własnych rąk na krzyżu. Taka chwila może naprawdę nadejść. Tajemnica naszego odkupienia dokonała się dopiero wtedy, kiedy ręce i nogi Chrystusa zostały przytwierdzone do krzyża. Wówczas, będąc całkowicie unieruchomiony i ubezwładniony, wysłużył nam wyzwolenie, dał nam wolność „od” i wolność „dla”, wolność dzieci Bożych!

Dzięki łasce Chrztu i Eucharystii możemy teraz z tej wolności korzystać, w oparciu o nią możemy stawać się narzędziami w budowie jedności Chrystusowego Ciała, jedności tak nieodzownej Kościołowi żyjącemu w dzisiejszym świecie. Świat bowiem patrzy na Kościół i liczy nań, bo widzi w nim znak, więcej – widzi „sakrament jedności całej ludzkości”, a nawet „sakrament pokoju w świecie”. W Liście do Efezjan czytamy, że pokojem naszym jest On sam – Jezus Chrystus (Ef. 2:17), którego chrześcijanie powinni wyznawać nie tylko słowami, ale przede wszystkim sposobem bycia chrześcijanami, sposobem właściwego bycia Kościołem. My przecież wszyscy jesteśmy Kościołem. Nie wystarczy tylko mówić o Kościele, ale trzeba wciąż usiłować nim naprawdę być. Oczywiście, nie wiemy dokładnie i nigdy nie będziemy w stanie teologicznie ściśle określić, jaka to będzie jedność i kiedy ona nastąpi. Zapewne będzie to jedność w wielości, jedność będąca „pojednaną różnorodnością” wobec tajemnicy nieskończonego, „bogatego w miłosierdzie Boga” – jak zatytułował Jan Paweł II swą encyklikę Dives in misericordia. Niezgłębiona jest tajemnica mocy miłosierdzia Pańskiego, gromadzącego nas razem. Wszyscy wierzący w Chrystusa powinniśmy dać się jej prowadzić i zdynamizować. (...)

Starajmy się w duchu pokuty, która przygotuje nas do przeżywania radości wielkanocnej, pytać Pana o Jego wolę względem nas. W tym celu musimy, jak w pieśni, którą śpiewaliśmy na wstępie naszego nabożeństwa, wsłuchiwać się w słowa Pańskie będące jakby dobrotliwym wyrzutem: „Jam swej nie szczędził krwi”, „jam ukochał cię”, „to wszystko dałem ci”, „a ty co dajesz mi?”

Przejęci duchem pokuty, zawierzywszy mocy Bożego miłosierdzia, zechciejmy wszyscy z pozycji naszej konkretnej postawy wyznaniowej doszukiwać się w innych wyznaniach jak najwięcej śladów jednego i jedynego Kościoła Chrystusowego, nie podzielonego wewnętrznie, lecz rozdartego przez chrześcijan tylko zewnętrznie.

Niech Pan miłosierny sprawi, byśmy jako podatne narzędzia Jego łaski, wsparci mocą Jego miłosierdzia byli rzeczywiście w stanie doprowadzić także do zewnętrznie uchwytnej i spostrzegalnej jedności Jego Kościoła. Wspomóż nas, Duchu Święty, w budowaniu, w oparciu o moc miłosierdzia Bożego, jednej wspólnoty ludu Bożego, świętego Kościoła Chrystusowego. Amen.

Skrócona (autoryzowana) wersja homilii biskupa opolskiego ks. Alfonsa Nossola, wygłoszonej podczas nabożeństwa ekumenicznego w kościele ewangelicko-reformowanym w Zelowie 5 marca 1989 r.

* Według Biblii Tysiąclecia