Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

Nr 7 / 1989

Usłyszałem Słowo Pana tej treści: Dlaczego używacie między sobą przysłowia o ziemi izraelskiej: Ojcowie jedli kwaśne grona, a zęby synów ścierpły? (...)
Każdego według jego postępowania będę sądził, domu izraelski – mówi Wszechmocny Pan. Nawróćcie się i odwróćcie od wszystkich waszych przestępstw, aby się wam nie stały pobudką do grzechu! Odrzućcie od siebie wszystkie swoje przestępstwa, które popełniliście przeciwko mnie, i stwórzcie sobie nowe serce i nowego ducha! Dlaczego macie umierać, domu izraelski?
Gdyż nie mam upodobania w śmierci śmiertelnika, mówi Wszechmocny Pan. Nawróćcie się więc, a żyć będziecie!

Ez, 18:1-2 (3-4.21-24) 30-32

Nie mogę powstrzymać się, żeby nie wspomnieć dzisiaj o tym, co się stało w ciągu minionego tygodnia. Wydaje się bowiem, jak gdybyśmy zaczerpnęli pełną piersią świeżego powietrza. Takich dni od czasu zakończenia wojny jeszcze nie przeżywaliśmy. Równo czterdzieści lat temu wstępowałem na Wydział Teologii Uniwersytetu Warszawskiego. Wydawało się wtedy, że decyzja podjęcia studiów teologicznych jest krokiem szaleńca. Nie dlatego, że ciągle mieliśmy w pamięci straszne lata okresu wojny, ale dlatego, że nadal trwały straszne lata – lata strachu i czegoś, co trudno nawet opisać i określić. Lata gęstniejącego mroku, lata śmierci, tortur, prześladowań, lata, kiedy ludzie bali się głośniej rozmawiać. Nawet tu, w kościele, kaznodzieja musiał baczyć na każde wypowiadane zdanie.

Dzisiaj jest dzień inny, radosny. Okazało się bowiem, że to, co czuliśmy przez te wszystkie lata i o czym w głębi serca każdy dobrze wiedział, w dniu 4 czerwca stało się jawne, potwierdzone wynikami głosowania. Nie wiemy, jaki będzie dzień jutrzejszy i jakie niespodzianki nas niedługo czekają. Naszą radość przytłumia więc obawa. Ale jako chrześcijanie wiemy, że z tego, co stało się naszym udziałem, wynika parę rzeczy.

Po pierwsze, że musimy być Bogu wdzięczni i całkowicie pokładać w Nim nadzieję, bo On jest tym Bogiem, który przynosi wyzwolenie. Tak było zawsze, od samego początku. Już w pierwszym przykazaniu Dekalogu Bóg przedstawia się człowiekowi jako Ten, który wyzwala: „Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej, z domu niewoli”.

Po drugie, że nie można zdać się na bieg spraw, że trzeba pracować nad tym, aby to, co dobre, mogło się w nas i w społeczeństwie umacniać. Mamy żyć prawdą, sprawiedliwością, mamy żyć w pokoju, bo to są konieczne warunki tego, aby człowiek mógł naprawdę być wolny, wolny nawet wbrew temu, co może się jeszcze wydarzyć.

Prorocy Starego Testamentu mieli mocną świadomość, że los i egzystencja ludu Bożego zależą od postępowania ludzi, od tego, czy pozostają oni wierni Bożemu Prawu. Prawo Boże jest dane nie po to, żeby było ciężarem, ale światłem na drodze, żeby dodawało mocy, żeby ułatwiało możliwość życia sprawiedliwością, a także, by dawało pewność, że człowiek nie wywołuje swoim postępowaniem zła. Trzeba bowiem nieustannie pamiętać, że konsekwencją odejścia od Bożego Prawa jest grzech, utrata prawdziwej wolności i radości człowieka wolnego.

Czytany dzisiaj fragment Księgi Ezechiela pozornie ma niewiele wspólnego z tym, o czym teraz mówimy. A przecież jest to właściwe i ważne słowo, które musimy wziąć pod uwagę, kiedy myślimy o dniu dzisiejszym i jutrzejszym każdego z nas osobiście, naszych rodzin, społeczności kościelnej i wspólnoty narodowej.

Ezechiel mówi w imieniu Pana: „Usłyszałem Słowo Pana tej treści: Ojcowie jedli kwaśne grona, a zęby synów ścierpły...” Dziwimy się często, jak to jest, że skutki czyjegoś postępowania nie ograniczają się wyłącznie do osoby, która w określony sposób postępuje, że niekiedy obejmują jej dzieci, a nawet wnuków. A przecież w Dekalogu Bóg mówi: „Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze winę ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia tych, którzy mnie nienawidzą”. Wielu nie chce przyjąć tych słów do wiadomości, a przecież każdy, kto trochę zna się na rzeczy, wie, że to prawda. Dlaczego tak się dzieje? Chyba dlatego, że Boże Prawo to rzecz śmiertelnie poważna. Tymczasem ludzie je lekceważą i uważają, że można sobie z nim igrać, a skutki takiego postępowania są żałosne.

Na szczęście Boże Prawo pozostawia szeroko otwarte drzwi nadziei. Bóg nie jest okrutnym satrapą, lecz pełnym miłości Ojcem. WT tym samym przykazaniu Dekalogu mówi o tym, że jest Bogiem pełnym miłosierdzia dla tych, którzy Go miłują i przestrzegają Jego przykazań. Podobnie mówi prorok Ezechiel: „Gdy bezbożny odwróci się od wszystkich swoich grzechów, które popełnił, i będzie przestrzegał wszystkich moich przykazań i będzie wykonywał prawo i sprawiedliwość, na pewno będzie żył i nie umrze. Nie będzie mu się przypominać żadnych jego przestępstw, które popełnił, będzie żył przez sprawiedliwość, którą się kierował”. Albowiem Bóg nie ma upodobania w śmierci człowieka, nawet bezbożnego, Bóg chce, aby się on odwrócił od dróg złych i aby żył.

Z drugiej jednak strony, gdy człowiek sprawiedliwy przestanie żyć sprawiedliwie i popełnia bezprawie, gdy czyni „wszystkie te ohydne rzeczy, których dopuszcza się bezbożny”, czy ze względu na dawne tzw. zasługi ma pozostać bezkarny? Myślę w tej chwili o krajach skandynawskich. Dzięki ostatniej podróży papieża na nowo ukazały się naszym oczom pewne sprawy. Człowiek przeżywa coś w rodzaju ciężaru i zażenowania, gdy słucha i ogląda sprawozdania z tej podróży i rzucają mu się w oczy rzeczy, których wolałby nie słyszeć i nie widzieć. Są one ilustracją tego. co czytamy u proroka Ezechiela. Wyraźnie widać, że społeczeństwa te zaufały swojemu dobrobytowi i odeszły od drogi prawdy. Zaledwie część podażą nadal drogą ojców. drogą Ewangelii, drogą posłuszeństwa. Ale zasługi ojców nie usprawiedliwiają w oczach Boga czynów synów. Każdy odpowiada za swoje życie, a Bóg będzie sadził każdego według jego postępowania. Musimy to wziąć także do siebie.

Przeczytałem gdzieś zdanie następującej treści: ..Pamiętaj, że wszystko zależy od Boga, postępuj zaś tak. jakby wszystko zależało od ciebie”. Bóg wszystko trzyma w swoich rękach, nic nie dzieje się bez Jego woli. On o wszystkim decyduje. Wydaje się więc, że nie możemy ponosić odpowiedzialności za swe posterowanie ani nie powinniśmy być przez Boga osadzani. Mimo tej pozornej sprzeczności jesteśmy za siebie odpowiedzialni. Postępuj więc tak. jakby wszystko zależało od ciebie.

On mówi do nas, do ciebie, do mnie: nawróćcie się! „Odwróćcie się od wszystkich waszych przestępstw, aby się wam nie stały pobudką do grzechu. Odrzućcie od siebie wszystkie swoje przestępstwa, które popełniliście przeciwko mnie, stwórzcie sobie nowe serce i nowego ducha!” Jest to wezwanie nadziei, jest to apel, na który nie tylko trzeba nadstawić ucha, ale za którym trzeba iść. Jeżeli będziemy potrafili zmobilizować wszystkie siły ducha, jeżeli będziemy umieli całą wspólnotę naszą zmobilizować do tego, by podążała drogą Bożego Prawa, jeżeli nasz naród potrafi wykorzystać znaki, które są mu przez Boga dane – opamięta się i wstąpi na drogę Bożego Prawa, na pewno wiele jeszcze radosnych chwil przeżyjemy i na pewno pokój, sprawiedliwość i wolność zagoszczą na tej ziemi. Amen.

Jest to opracowany redakcyjnie tekst kazania wygłoszonego w niedzielę, 11 czerwca, w kościele warszawskim – red.