Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

1 / 1994

W dniach od 4 do 6 października ub. r. odbywała się w Wilnie międzynarodowa ekumeniczna konferencja zatytułowana „Problem religijnej tolerancji i koegzystencji religii", która skupiła przedstawicieli różnych konfesji chrześcijańskich i religii. Spotkanie to stanowiło kolejny etap dialogu pomiędzy ludźmi zaangażowanymi w zbliżenie różnych kultur. (Cykl takich dorocznych konferencji zainicjowany został w 1991 r.)

Podjęcie tematu tolerancji w mieście, które od wieków było i jest świadkiem spotkania różnych kultur, ma szczególną wymowę. Wilno bowiem to miasto szczycące się kartami tolerancji, ale również rozdzierane niezrozumieniem, uprzedzeniem do obcego, złą pamięcią o przeszłości. Wilno – „litewska Jerozolima" górująca nad krajem zwanym kiedyś ziemią krzyży (łacińskich, prawosławnych, protestanckich) – jest dziś znakiem współistnienia nie tylko różnych konfesji chrześcijańskich, religii i kultur, ale także różnych mentalności. Międzywyznaniowe spotkanie było spojrzeniem w przeszłość, choć stanowiło wyraz troski o dziś i jutro tych, którzy inaczej myśląc i wierząc, żyją na tym samym miejscu nie obok siebie, ale razem. Łączy ich ta sama ziemia, ten sam kontekst geopolityczny, georeligijny i geokulturowy. Czy prawo do mieszkania na ziemi będącej historyczną własnością jednego narodu mogą mieć inne narody, również przez wieki tam obecne? Czy prawosławie jest obcą religią na ziemi katolickiej, skoro od wieków tam było? Czy to nie Bóg jest właścicielem całej ziemi, a poszczególne narody są jej dzierżawcami? Czy przeszłość Wilna, nacechowana mimo wszystko bardziej tolerancją niż nietolerancją, może dziś przekazywać wartości scalające ludzi? Te i inne, może jeszcze bardziej prowokujące pytania, nieodparcie nasuwały się uczestnikom konferencji.

Podejmowanie prac na rzecz tolerancji jest bardzo trudnym zadaniem. Wymaga rzetelnej wiedzy historycznej, dojrzałego i mądrego otwarcia się na wartości innych kultur i narodów. Nie można uznać siebie za „samowystarczalnego kulturowo" i zamykać się przed innymi – by nie utracić własnej tożsamości.

Josef Tumajtis, biskup pomocniczy wileński Kościoła rzymskokatolickiego, rozpoczynając obrady ekumenistów (pracowników naukowych, profesorów filozofii, teologów, historyków, a także liderów i przedstawicieli różnych społeczności religijnych) mówił o pokoju i modlił się o pokój. Właśnie troska o pokój jest największym celem tych, którzy tolerują w sposób twórczy, a nie lekceważący, inność, odmienność czy nawet obcość. Współistnienie religii to życie w obliczu prawdy, to szukanie prawdy posiadającej moc wyzwalania z wszelkich ograniczeń i ciasnoty. Biskup Tumajtis mówił ponadto, iż pragnieniem Boga jest, by wszyscy ludzie żywili dobrą wolę w spotkaniu z drugim człowiekiem. Wzorem dla chrześcijan jest Chrystus rozmawiający z Samarytanką przy studni Jakubowej, Chrystus rozmawiający z łotrem wiszącym obok Niego na krzyżu. Skoro On zdobył się na dobrą wolę rozmowy z tymi ludźmi „z marginesu", to dlaczego chrześcijanie nie chcą rozmawiać z tymi, którzy przecież nie są łotrami i którzy nigdy nie wiedli takiego życia jak kobieta z Samarii. Któż upoważnił człowieka do sądzenia „inności"? – można by dodać do refleksji biskupa. Czy chrześcijanie nie powinni nazywać siebie ludźmi dobrej woli i innych widzieć jako tych, co też mają dobrą wolę? Biskup Tumajtis wyraził głębokie współczucie i zrozumienie dla tragedii ludzi ginących w Jugosławii, w Gruzji i w Moskwie (w dniach kryzysu politycznego, którego konsekwencji nikt nie mógł przewidzieć). Cóż może stanowić zaporę i przeszkodę dla nienawiści? Jedynie miłość, czyli prawdziwa i bezwarunkowa afirmacja drugiego człowieka, bez względu na to, czy chodzi o jednostkę, czy o zbiorowość. Praca na rzecz tolerancji oznacza równocześnie największy wyraz sprzeciwu wobec ukrytych bądź jawnych tendencji totalitarnych. Bo to one są motorem i siłą nietolerancji, czyli nienawiści.

Pozdrowienia i życzenia twórczych przemyśleń i wniosków skierowali do uczestników przedstawiciele litewskiej gminy żydowskiej. Kościoła chrześcijan baptystów. Kościoła ewangelicko-augsburskiego i Kościoła prawosławnego. Dość licznie reprezentowana była również litewska wspólnota Kościoła adwentystów.

Bronislavas Kuzmickas, były wiceprezydent Litwy z czasów prezydentury Vytautasa Landsbergisa, mówił o wartościach tradycji judeochrześcijańskiej. Powrót do tej tradycji, podejmowany przez różne Kościoły i wspólnoty chrześcijańskie (mogący się wyrażać w życiu i w działaniu, w zgłębianiu i w recepcji skarbów wspólnego dziedzictwa duchowego stojącego „u początków") to zwrócenie się ku niepodzielonemu chrześcijaństwu. Od lat 80. na Litwie, wraz z przeobrażeniami politycznymi, powstał nowy pluralizm religijny. Do religii od wieków tu obecnych, a tak brutalnie wyplenianych przez ostatnie dziesięciolecia, dołączyły nurty religijne Dalekiego Wschodu. Wielu ludzi zaczęło wracać do wiary, odkrywać religię i jej wartość w nowym kontekście kulturowym i politycznym. Nie mając związku z Kościołem chrześcijańskim, zwracają się oni ku nowym kultom. To wszystko dowodzi nie tylko zmian społeczno-kulturowych, ale też rodzi nowe napięcia, a zarazem stwarza nowe szanse i możliwości w podejmowaniu coraz trudniejszego dzieła tolerancji.

Ks. Jonas Juodelis – wspominając doświadczenia ludzi będących świadkami spotkania z papieżem Janem Pawłem II na Litwie na początku września ub.r. – zaznaczył, iż obce im było w tych dniach wartościowanie i hierarchizowanie konfesji. Nikt nie mówił: „Moja religia jest lepsza od twojej". Bóg nie hierarchizuje religii, dla Niego wszyscy ludzie są dziećmi, a wobec siebie – siostrami i braćmi.

Ks. Petras Miuler, prawosławny duchowny z Wilna, mówił o Chrystusie pośród chrześcijan jako o tym, który łączy, a nie dzieli. Duch „prawilnogo sławienija" Boga (stąd nazwa „prawosławie") przenika każdą religię. „To, że nasz Kościół nazywa się prawosławny, nie znaczy, że wszystko w nim jest prawosławne. W innych Kościołach są może ludzie bardziej »prawosławni« niż w naszym". Wszystkie Kościoły powinny wspólnie podejmować trud rozwiązywania nabrzmiałych problemów. Próba udzielenia odpowiedzi na wyzwania („znaki czasu") nie może być podejmowana w pojedynkę, bez chociażby konsultacji z inną tradycją chrześcijańską. Ordynacja kobiet np. to problem i pytanie, wobec którego wszyscy chrześcijanie powinni stanąć razem. Udzielanie odpowiedzi samemu nie rozwiąże trudności, lecz jeszcze bardziej je pogłębi.

W dyskusji poruszano szereg delikatnych i drażliwych tematów. Ogólnie spotkanie można określić jako kolejny krok ku głębszemu rozumieniu tolerancji. Szkoda tylko, że nie przybyli reprezentanci innych krajów (Wielkiej Brytanii, Szwecji, Finlandii, Włoch, Białorusi i Izraela), którzy wcześniej zapowiadali swój udział.

Przebieg konferencji śledziły środki społecznego przekazu. Zarówno w telewizji litewskiej, jak i w radiu prezentowano wypowiedzi niektórych uczestników spotkania, lokalna i ogólnolitewska prasa codziennie informowała o konferencji.

Nie bez znaczenia dla klimatu konferencji były osobiste rozmowy, czy to w czasie przerw, czy to przy wspólnym stole, gdzie zasiadali ci, którym wciąż tak daleko do zgromadzenia się wokół jednego Stołu Pańskiego. A także wspólne przeżywanie piękna podczas spektaklu operowego „Rybacy" Josepha Haydna, wystawionego na scenie Teatru Opery i Baletu w Wilnie.

Droga do tolerancji powinna przebiegać zarówno w sferze intelektualnej, jak i emocjonalnej. Dzielenie wspólnych przeżyć, dzielenie się własnymi myślami (które przez ten fakt przestają być wyłącznie własne) to prawdziwa i pewna droga do jedności. Tolerancja wśród religii jest wyzwaniem dla współczesnego świata.

Eugeniusz Sakowicz