Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 3/2015, ss. 30–31

Miroslav Danys (fot. Ewa Jozwiak)Kościół Ewangelicko-Reformowany w RP utrzymuje trójstronne partnerstwo z Ewangelickim Kościołem Krajowym w Lippe (Niemcy) i Kościołem Ewangelicko-Reformowanym na Litwie. Nasi partnerzy od kilku lat prowadzą wspólną akcję porządkowania cmentarzy żydowskich. Opowiada o niej ks. Miroslav Danyš – spiritus movens tego przedsięwzięcia.

*

Ewa Jóźwiak: Wracasz z Litwy. Co to była za wyprawa?

Ks. Miroslav Danyš: Wyprawa tradycyjna, można powiedzieć, bo już po raz piąty młodzież z Lippe i członkowie Towarzystwa Chrześcijańsko-Żydowskiego z Lippe z młodzieżą z Litwy, z rejonu Birż, odnawiali cmentarze żydowskie. Akcję współorganizuje Ewangelicki Kościół Krajowy w Lippe i fundacja „Nojaus Arka”, czyli „Arka Noego”, której jestem współzałożycielem.

Powiedziałeś „odnawiają” cmentarze żydowskie. Chodzi o sprzątanie?

„Sprzątanie” to taki eufemizm, bo te cmentarze są zarośnięte, od 50 lat nikt nie dbał o nie. Żydzi na Litwie zniknęli, zostali – jak wiadomo – wymordowani. Pozostały cmentarze żydowskie, z których lepsze pomniki ukradziono, a reszta zarosła lasem.

Jeździcie co roku w te same miejsca?

Nie, to zależy od stopnia zaniedbania danego cmentarza. Na przykład pierwszy cmentarz, w Birżach, dosłownie karczowaliśmy, bo to był las, drzewa o wysokości 20–30 metrów. Przyjeżdżaliśmy tam przez trzy lata.

Musieliście mieć na te prace jakieś pozwolenia?

Na ogół urząd miejski wydaje najpierw pozwolenie albo kieruje zaproszenie i organizuje w znacznym stopniu tę pracę. Wysyłają profesjonalnych drwali, którzy rano około godziny 6.00 ścinają drzewa. Potem przychodzi młodzież i te drzewa rozcinamy i wywozimy z cmentarza. Wówczas wyłaniają się groby zarośnięte trawą. Naruszamy cały ekosystem, wyskakują zające, króliki, lisy, które tam mieszkają – tak było w Birżach.

Gdzie byliście w tym roku?

Czyściliśmy cmentarz żydowski na wybrzeżu, w Kretyndze, która jest położona ok. 11 km od morza. Pracowała jak zwykle grupa Niemców i Litwinów. W większości była to młodzież gimnazjalna (15–17-letnia) i studenci. Młodym ludziom towarzyszyło kilku dorosłych parafian, dwie osoby z Fundacji „Eben Ezer” w Lemgo, troje pastorów z Niemiec oraz kilkunastoosobowa grupa z „Arki Noego” – razem grupa liczyła ok. 40 osób. Po raz pierwszy w naszej akcji uczestniczyły również osoby niepełnosprawne z „Eben-Ezer”.

Skąd pozyskujecie środki na prowadzenie co roku akcji porządkowania cmentarzy żydowskich?

Nasza akcja, prowadzona przez Kościół Lippe, jest wspierana – i to niebagatelnymi kwotami – przez niemiecką fundację rządową „Erinnerung-Verantwortung-Zukunft” (Europeans For Peace) oraz przez niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Prawie cała niemiecka grupa leci samolotem, co pochłania dosyć dużo pieniędzy. Jedynie kilka osób podróżuje busem i wiezie ze sobą narzędzia, których przewiezienie drogą lotniczą byłoby zbyt kosztowne. Warto wspomnieć, że przejeżdżają oni przez Warszawę i korzystają z noclegu w tutejszej parafii ewangelicko-reformowanej, a następnego dnia ruszają dalej w drogę. Z pozyskanych środków pokrywamy też koszty noclegów i wyżywienia.

Czy podczas waszych pobytów na Litwie cały czas poświęcacie na pracę?

Przez część dnia pracujemy, a popołudniami mamy inne zajęcia. Chodzi nam bowiem również o walor edukacyjny tej akcji, czyli poznanie przez młodzież kultury żydowskiej. Są więc wykłady organizowane przez działającą w fundacji „Nojaus Arka” anglistkę z gimnazjum, z którego młodzież uczestniczy w akcji.

Mamy dobre relacje z Żydowskim Instytutem Historycznym Uniwersytetu w Wilnie. Mamy też kontakty z różnymi osobami, które przeżyły Szoah. W tym roku byli z nami Żydzi urodzeni w Rosji, którzy po wojnie przeprowadzili się na Litwę. Mamy też kontakty z Żydami litewskimi pochodzenia niemieckiego.

Jak wielu Żydów litewskich przeżyło?

W Birżach przeżył tylko jeden. W tym mieście w ciągu jednego dnia zastrzelono ok. 3 tys. Żydów, w tym ok. 700 dzieci. Ten mord dokonał się rękoma nacjonalistów litewskich, Niemcy tylko zabezpieczali całą akcję, żeby ludność cywilna nie miała dostępu do miejsca zbrodni, znajdującego się 3–4 kilometry od miasta, w lesie. Oczywiście strzały było słychać na dużą odległość. Ofiary mordu pochowano w wielkich grobach. W czasach sowieckich te zbiorowe mogiły były oznaczone jako „grób sowieckich obywateli”. Obecnie na Litwie jest prowadzona identyfikacja tych mogił, teraz też można przeczytać, że to byli Żydzi. Takich grobów jest bardzo dużo.

Wasza akcja to nie tylko praca i poznanie kultury żydowskiej, ale przy okazji i nauka historii.

Tak. Ważną rzeczą jest uświadomienie sobie, że również Litwini byli – i to w niemałym stopniu – odpowiedzialni za zagładę Żydów litewskich. I prawda o tym jest straszna dla młodych Litwinów, bo mają świadomość, że są wnukami tych, którzy mordowali. Nie chcę oczywiście umniejszać negatywnej roli Niemców, którzy umożliwili innym narodom mordowanie Żydów. Polskie Jedwabne można uznać za drobny incydent w porównaniu z tym, co się działo w innych państwach. Olbrzymie zbiorowe mogiły żydowskie znajdujemy na Białorusi, Ukrainie i Litwie, a także w państwach nadbałtyckich (np. w Estonii).

Co się dzieje dalej z oczyszczonymi przez was cmentarzami?

Nagrobki są na tyle oczyszczone, że znajdujące się na nich inskrypcje można przeczytać. Po nas przyjeżdżają naukowcy, którzy badają te cmentarze i dokumentują każdy nagrobek. Jest międzynarodowa grupa Żydów, mieszkających w Petersburgu, w Rosji, którzy rejestrują i fotografują każdy grób i efekty swojej pracy umieszczają w internetowym systemie umożliwiającym każdej osobie, szukającej np. swoich przodków, przeglądanie tak opracowanego materiału.

Jesteście więc wprzęgnięci w duże dzieło.

Właściwie nie zamierzaliśmy tego. Chcieliśmy w ramach naszego partnerstwa kościelnego (Kościoła Lippe z Kościołem reformowanym na Litwie) uporządkować cmentarz żydowski w Birżach. Podczas naszego pobytu w tamtejszej parafii reformowanej zapytaliśmy pastora o cmentarz żydowski. On nam pokazał kompletnie zarośnięte miejsce, właściwie las. Dowiedzieliśmy się też, że akcję porządkowania tego cmentarza już prowadzi tamtejsza młodzież szkolna. Dzieje się to w ramach rządowego programu przybliżenia historii młodzieży szkolnej. Chodzi o to, by młodzi poznawali nie tylko zbrodnie nazistowskie, ale i zbrodnie radzieckie. Dołączyliśmy więc do tych młodych ludzi i od tego się zaczęło.

Czy ten kontakt zaowocował też inną działalnością?

Zaprosiliśmy ich z rewizytą do Lippe i wówczas zaczęliśmy rozmawiać na temat współczesnych powodów wykluczenia społecznego. Postawiliśmy sobie pytanie, kto jest obecnie człowiekiem wykluczonym z normalnego życia – tak jak dawniej Żydzi, kto jest dyskryminowany. I pokazaliśmy im nasze duże ośrodki diakonijne: „Eben-Ezer” w Lemgo, „Bethel” w Bielefeldzie. Młodzież litewska była zszokowana tym, co zobaczyła: że osoby niepełnosprawne czy upośledzone były zintegrowane ze społeczeństwem, że są warsztaty, sklepy dostosowane specjalnie dla nich. Warto pamiętać, że na Litwie jeszcze do niedawna ludzie upośledzeni żyli poza nawiasem społeczeństwa, umieszczeni w jakichś domach na obrzeżach miast czy wiosek. Po prostu w społeczeństwie totalitarnym człowiek, który jest upośledzony nie ma czego szukać, bo totalitarne społeczeństwo jest społeczeństwem sukcesu. Dzięki temu, że litewska młodzież zobaczyła w Niemczech zupełnie inne podejście do niepełnosprawności i upośledzenia, zaczęła się zastanawiać, jak usprawnić ich system. Została więc powołana na Litwie fundacja „Nojaus Arka”, młodzież zaczęła odwiedzać w swoim kraju ludzi upośledzonych i starych, zaczęło się to rozwijać i obecnie obok akcji porządkowania cmentarzy żydowskich jest prowadzona taka praca charytatywna.

Można więc powiedzieć, że fundacja rozpoczęła działalność diakonijną.

Tak. „Nojaus Arka” prowadzi również pracę z młodzieżą po zajęciach szkolnych. Jest to potrzebne, gdyż wielu spośród tych młodych ludzi wychowują dziadkowie lub dalsza rodzina, a rodzice wyemigrowali zarobkowo na Zachód. Warto przypomnieć, że dotyczy to ponad miliona Litwinów. Zajęcia prowadzone z młodzieżą obejmują warsztaty ceramiczne, zajęcia sportowe, taniec artystyczny. Staramy się też ceramikę wyprodukowaną przez młodzież sprzedawać na różnych bazarach w Niemczech. Podobnie się dzieje z innym rękodziełem. „Nojaus Arka” pośredniczy też w sprzedaży rękodzieła osób starszych i niepełnosprawnych, a pozyskane środki trafiają do tych, którzy te rękodzieła wyprodukowali, i wspierają ich budżet.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

 

Na zdjęciu powyżej ks. Miroslav Danyš (fot. Ewa Jóźwiak)

 

Fotorelacja z akcji porządkowania cmentarzy żydowskich na Litwie: 1–3. Cmentarz w Kretyndze, 4. Birże – cmentarz porośnięty lasem, 5. Pracownicy z Lippe przy masowej mogile żydowskiej w Birżach, 6. Rabin wycina samosiewki drzew, 7. Tańce żydowskie w wykonaniu młodzieży z Lippe i Litwy, 8. Wykład w Sventoje (fot. Archiwum, ks. Miroslav Danyš)