Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

2 / 1996

ROZMOWA Z KS. JANEM SERGIUSZEM GAJKIEM MIC O SOBOROWYM DEKRECIE O KOŚCIOŁACH WSCHODNICH

Dlaczego Drugi Sobór Watykański zajął się Kościołami wschodnimi?

Kościół katolicki zastanawiając się nad sobą i swoim posłannictwem dostrzegł, że jego pełnię tworzą nie tylko katolicy tradycji łacińskiej, ale także wspólnoty chrześcijan tradycji wschodniej. Z inspiracji Jana XXIII ten Sobór miał być soborem ekumenicznym, promującym sprawy zbliżenia chrześcijan. Dekret o Kościołach wschodnich (DKW) poświęcony jest katolickim Kościołom wschodnim, ale szereg jego zaleceń odnosi się także do Kościołów niekatolickich.

Jakie są to konkretnie Kościoły?

Mówiąc o Kościołach wschodnich, dobrze jest umiejscowić je w poszczególnych kręgach tradycji liturgicznej. Do tradycji aleksandryjskiej należą: Koptyjski Kościół Katolicki oraz Etiopski Kościół Katolicki; do Kościołów przedchalcedońskich (nazywanych ongiś nieprecyzyjnie Kościołami monofizyckimi): Koptyjski Kościół Ortodoksyjny i Etiopski Kościół Ortodoksyjny. Do tradycji antiocheńskiej po stronie katolickiej przynależą: Syryjski Kościół Katolicki, Syromalankarski Kościół Katolicki na Malabarze oraz Kościół Maroni-cki; po stronie Kościołów przedchalcedońskich: Syryjski Kościół Ortodoksyjny i Syromalankarski Kościół Ortodoksyjny. Do tradycji ormiańskiej należą Ormiański Kościół Katolicki oraz Ormiański Kościół Apostolski (przedchalcedoński), nazywany niekiedy Kościołem gregoriańskim. Do tradycji chaldejskiej (wschodniosyryjskiej) należą po stronie katolickiej: Chaldejski Kościół Katolicki, Syromalabarski Kościół Katolicki oraz starożytny Kościół Asyryjski, nazywany dawniej nestoriańskim.

Do tradycji bizantyjskiej (konstantynopolitańskiej) należą wszystkie krajowe Kościoły prawosławne, a po stronie katolickiej – katolickie Kościoły rytu bizantyjskiego. Annuario Pontificio wymienia 13 Kościołów katolickich tradycji bizantyjskiej. Są to: Kościół albański, Kościół białoruski, Kościół bizantyjski w dawnej Jugosławii (eparchia Kriżevici), Kościoły bułgarski, grecki, melchicki (greckomelchicki), italoalbański, rumuński, rosyjski, rusiński (karpatoruski), słowacki, Kościół ukraiński (Ukraiński Kościół Greckokatolicki) oraz Kościół węgierski. Katolickie Kościoły tradycji bizantyjskiej (greckiej) nazywane są często Kościołami greckokatolickimi.

Sama nazwa „grekokatolicy” jest często używana jako zamiennik terminu „unici”.

 

Jest to niewłaściwe, ponieważ grekokatolik oznacza katolika tzw. tradycji greckiej, czyli bizantyjskiej, a pojęcie „unita” jest szersze. W Polsce te nazwy są używane często zamiennie, bo na terenie Rzeczypospolitej dominującym katolickim Kościołem wschodnim był Kościół tradycji bizantyjskiej, Kościół ruski.

Skąd się wzięły katolickie Kościoły wschodnie?

Kościoły tradycji wschodnich w ciągu dziejów z różnych powodów odchodziły od jedności z resztą chrześcijaństwa, a później także od jedności z Rzymem. W V w. odeszła grupa Kościołów przedchalcedońskich oraz w końcu pierwszego tysiąclecia nastąpiło rozejście się Rzymu i Konstantynopola. Od samego początku jednak podejmowano próby pojednania rozdzielonych Kościołów, np. na Soborze Florenckim (1438-1439). Idee przywrócenia jedności Kościołów były żywe w Rzeczypospolitej, która obejmowała także tereny ruskie. Datą decydującą był rok 1596 i Unia Brzeska. Ponieważ większość biskupów ruskich opowiadała się za jednością z Kościołem rzymskim, zdecydowano, by ich delegaci przedyskutowali w Rzymie warunki unii. Kiedy jednak tam dotarli, nie spotkali się w Kurii rzymskiej z gotowością do dyskusji. Zażądano od nich wyznania wiary i formalnego przystąpienia do Kościoła katolickiego, owszem, z pozwoleniem na zachowanie obrządku, języka, kalendarza i innych obyczajów.

Unia Brzeska stanowiła zachętę do poszukiwania jedności między prawosławnymi i katolikami także w innych regionach. Był to proces trwający właściwie przez cały wiek XVII, a nawet XVIII. Jedność z Rzymem wybierała zwykle część episkopatu prawosławnego (dla przykładu wspomnijmy unię w Użhorodzie z 1646 r., unię w Siedmiogrodzie z 1700 r., uformowanie się grupy katolików-melchitów w Bejrucie w 1701 r.). Nie zawsze jednak decyzje biskupów były popierane przez niższe duchowieństwo ani też przez, często zdeterminowanych, wiernych.

Co jest szczególnie nowego w Dekrecie o Kościołach wschodnich?

Nowe jest stwierdzenie, że wspólnoty katolików tradycji wschodnich są Kościołami partykularnymi. Nie są to więc tylko jakieś ugrupowania, którym dano koncesję na zachowanie nieco innej formy modlitwy, ale są to Kościoły z własną hierarchią oraz tradycją kanoniczną i teologiczną. Są to Kościoły, a nie jakiś skansen liturgiczny w ramach Kościoła katolickiego, zbyt długo zresztą utożsamianego z Kościołem łacińskim. Najbardziej chyba nowe jest stwierdzenie, że Kościoły są sobie równe, nie ma więc mowy o wyższości obrządku łacińskiego.

Czy pojmowanie unii jako etapu w przechodzeniu na obrządek łaciński (katolicyzm właściwy) wynikało z tego poczucia wyższości?

Rzeczywiście, funkcjonowało w Kurii rzymskiej takie przekonanie, ale nie wydaje się, by rzutowało ono na sytuację w Rzeczypospolitej. Sądzę, że powodów latynizacji należy raczej dopatrywać się w przywilejach przyznawanych szlachcie polskiej (łacińskiej) i w zawieraniu mieszanych małżeństw polsko-ruskich. W jakiejś mierze polonizacji i latynizacji służyły także szkoły. Doszło do takiego momentu, w którym Kościół ruski (ukraiński, białoruski) został niemalże bez liczącej się szlachty (a przynajmniej bez magnatów) i w pewnym sensie stał się Kościołem chłopskim. To jeszcze bardziej sprzyjało traktowaniu go jako obrządku plebejskiego, drugorzędnego.

Czy to znaczy, że poza terenami dawnej Rzeczypospolitej Kościoły unickie nie ulegały latynizacji?

Ulegały, ale nie na taką skalę. W Rzeczypospolitej mieliśmy do czynienia ze spotkaniem (czasami nawet ze starciem) łacińskiej tradycji polskiej z bizantyjską -ruską. Natomiast np. chrześcijanie-Arabowie na Bliskim Wschodzie (katolicy i prawosławni) należeli do jednego obrządku – bizantyjskiego. Łacinników było tam bardzo niewielu. Również w Rumunii i na Węgrzech występowały elementy latynizacji, ale w mniej ostrej formie.

Prawosławni często zarzucają unitom właśnie latynizację jako objaw wykorzenienia. Czy po ogłoszeniu Dekretu można jeszcze mówić o latynizacji?

Dekret stanowił dla Kościołów wschodnich bardzo wyraźne wezwanie do powrotu do swej pierwotnej tradycji. Realizacja tego zadania została podjęta i jest wymagana przez Stolicę Apostolską, choć w praktyce nie zawsze bywa to proste, bo proces delatynizacji spotyka się z różnymi reakcjami w poszczególnych wschodnich Kościołach lokalnych. Przełamywanie pewnych obyczajów na siłę nie jest najszczęśliwszym podejściem.

W Kościele ukraińskim na zachodzie Europy i w Ameryce Północnej oczyszczono liturgię z wpływów łacińskich, zachowując lokalne tradycje ukraińskie. Dla Kościoła na Ukrainie, który czas Soboru przeżył w podziemiu, prześladowany, problem ten pojawił się dopiero w warunkach wolności. Diecezje na zachodzie Europy, a zwłaszcza w USA, przywróciły pierwotny kształt liturgii; niezrozumiała pozostaje kwestia niedopuszczenia do pracy w parafiach żonatych księży. Oficjalna interpretacja mówi, że tradycja wyświęcania żonatych duchownych może być zachowywana w ramach tzw.

terytoriów wschodnich. Ponieważ diecezje w USA i w Kanadzie są w diasporze – na terenie patriarchatu łacińskiego – uważa się, że poza terenem właściwym Kościoła sui iuris niedopuszczalne jest święcenie żonatych i dlatego wymaga się od duszpasterzy celibatu. Wierni pytają; jak wobec tego mamy zachować integralną tradycję? Nie jest to tylko kwestia dyscypliny wobec prawa, ale właśnie tradycji; tak więc problem pozostaje nierozwiązany.

Czy Kościół greckokatolicki w Polsce jest również traktowany jako będący w diasporze, skoro od tutejszych księży ukraińskich też wymaga się celibatu?

Jeszcze kilka lat temu nie było wątpliwości, że teren Polski jest terytorium wschodnim jako część metropolii lwowskiej (z diecezją w Przemyślu). Z drugiej strony, diecezja przemyska obrządku bizantyjsko--ukraińskiego dąży do samodzielności, do arcybiskupstwa bezpośrednio podporządkowanego Stolicy Apostolskiej i wobec tego traktuje się ją jako nie należącą do terytorium wschodniego, ze wszystkimi konsekwencjami tego faktu dla diaspory.

Ale są przecież w Polsce żonaci księża greckokatoliccy...

Nie tylko w Polsce, ale też np. w Kanadzie. Rzeczywistość jest bogatsza niż ustalenia prawne. W Polsce pracuje kilku żonatych księży greckokatolickich z okresu wojennego i takich, którzy byli święceni np. we Lwowie, a później podjęli posługę tutaj. Oficjalne stanowisko Kościoła jest takie, że do pracy w Polsce święci się tylko celibatariuszy, ale jeśli pojawia się taka potrzeba, przyjmuje się wyświęconych gdzie indziej księży żonatych.

Ale taka praktyka sugeruje, że Kościół ukraiński w Polsce jest napływowy.

Dla nikogo, kto zna sytuację grekokatolików w Polsce, nie ulega wątpliwości, że nie jest to Kościół napływowy, żadna diaspora. Jest to Kościół istniejący na tych terenach etnicznie. Natomiast jego wyznawcy żyją dzisiaj rzeczywiście w warunkach diaspory spowodowanej akcją „Wisła” i jest prawdą, że z tego powodu w wielu regionach nie ma normalnych warunków do rozwoju życia parafialnego, nie mówiąc już o duchowym. Celibat jest też czasem kwestią lokalnych uwarunkowań ekonomicznych. Małe diasporalne parafie są po prostu w trudnej sytuacji ekonomicznej i posyłanie tam księdza żonatego mocno komplikuje sprawę. Trzeba tutaj odróżniać pryncypia od realizacji praktycznej, która jest tylko przejściowa.

c.d.n.

Rozmawiał Ireneusz Cieślik

[Rozmowa ta jest skróconą wersją wywiadu, który ukaże się wkrótce w książce Dzieci Soboru zadają pytania w serii Biblioteki „Więzi”. Jej drugą część opublikujemy w następnym numerze – red.]