Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 1/2014, ss. 23–25

Mielno nad Baltykiem (fot. Michal Karski)

 

z Iwoną Baraniec, uczestniczką warszawskiej Konferencji Narodów Zjednoczonych
w Sprawie Zmian Klimatu, rozmawia Michał Karski

 

Michał Karski: W listopadzie ubiegłego roku uczestniczyła pani z ramienia Światowej Rady Kościołów i Polskiej Rady Ekumenicznej w dorocznej Konferencji Narodów Zjednoczonych w Sprawie Zmian Klimatu (tzw. COP), która miała miejsce na Stadionie Narodowym w Warszawie. Czym zajmuje się ta konferencja?

Iwona Baraniec: Jest to Konferencja stron Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w Sprawie Zmian Klimatu. Co roku odbywa się w innym państwie, w 2012 r. miała miejsce w Dausze (w Katarze), w 2013 r. w Warszawie. Konferencja ta gromadzi przedstawicieli rządów państw z całego świata, których zadaniem jest wypracować globalne porozumienie w sprawie zmian klimatu. Skład uczestników uzupełniają delegaci organizacji pozarządowych.

Od lat w tych konferencjach biorą udział przedstawiciele różnych religii. Dlaczego religie interesują się tematem zmian klimatu?

Na konferencjach klimatycznych obecni są m.in. chrześcijanie, buddyści, hinduiści, muzułmanie z całego świata. Jako ludzie wiary staramy się pokazać światu, że pomimo tych różnic, które są między nami, jest coś, co nas łączy. Wszyscy jesteśmy tak samo odpowiedzialni za stworzenie, które zostało nam darowane. Chcemy jak najlepiej realizować to zadanie odpowiedzialności, które nam powierzono. To nie jest tylko troska o naszą dzisiejszą rzeczywistość. Myślimy o przyszłości i następnych pokoleniach. Jesteśmy świadomi, że decyzje podejmowane teraz być może wpłyną na to, co będzie miało miejsce w przyszłości. Podczas konferencji poznaliśmy mnóstwo przykładów państw, miast, wysp bezpośrednio dotkniętych przez zmiany klimatu. Słyszeliśmy historie ludzi, którzy tracą swoje domy, ponieważ podnosi się poziom morza. Mieszkańcy wysp rejonu Pacyfiku tracą swoje ziemie i być może za miesiąc, rok czy dziesięć lat nie będą mieli już do czego wracać. Jeżeli negocjatorzy nie podejmą stosownych decyzji teraz, to takie przykłady będą się mnożyć.

Przedstawiciele religii obecni na konferencji uformowali grupę. Jaki był jej status?

Status grupy był nieformalny. Każdy z nas miał akredytację umożliwiającą uczestnictwo w konferencji, najczęściej otrzymaną z ramienia jakiejś organizacji pozarządowej. Nie wszyscy byli oficjalnie delegowani przez swoje Kościoły czy związki wyznaniowe, najczęściej obecność w Warszawie związana była z zawodowym bądź osobistym zaangażowaniem w ochronę klimatu. Prowadzeniem dyskusji grupy, przygotowaniem agendy spotkań zajęli się przede wszystkim Nigel Crawhall, buddysta z RPA, który od kilku lat zajmuje się zmianami klimatu i działa nie tylko na swoim lokalnym gruncie, ale ma też kontakty na całym świecie, oraz Caroline Richter, która jest sekretarzem ds. młodzieży w Światowej Federacji Luterańskiej. Generalnie jednak każdy z nas mógł aktywnie włączyć się w kształtowanie naszych spotkań.

Na ile głos przedstawicieli religii był słyszalny na konferencji? Czy ich zdanie miało jakieś przełożenie na osoby decyzyjne i odbiór społeczny?

Musimy tu rozróżnić dwie płaszczyzny. Pierwsza to jest poziom samego szczytu klimatycznego. Jako przedstawiciele religii, ludzie wiary organizowaliśmy dwie konferencje prasowe na temat działań, które zostały zainicjowane właśnie przez naszą grupę międzyreligijną. Jedna z nich dotyczyła wezwania do postu, zainicjowanego przez Światową Federację Luterańską. Uzgodniliśmy i opublikowaliśmy treść dokumentu „Interfaith call to fast” („Międzyreligijne wezwanie do postu”), który zachęcał do...

 

Pełny tekst wywiadu (po zalogowaniu w serwisie)

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl