Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 3-4 / 2010

ROZMOWA Z ZENONEM WALDEMAREM DUDKIEM

Maja Jaszewska: Poprosiłam Pana, żebyśmy w 70. rocznicę zbrodni katyńskiej porozmawiali o tym, czym jest trauma narodowa i jak jej podołać. Tymczasem spotykamy się chwilę po podaniu informacji, że najprawdopodobniej nikt nie przeżył katastrofy prezydenckiego samolotu, którym leciała oficjalna delegacja na uroczystości w Katyniu.

Brakuje słów...

Zenon Waldemar Dudek: Ludzi, którzy zginęli, można uznać za kolejne ofiary Katynia. Polecieli na groby uczcić pamięć zamordowanych i sami zginęli. Jakby jedne ofiary pociągnęły za sobą następne. Trudno wytłumaczyć taki ogrom cierpienia, które zostało tragicznie nam przypomniane i uległo zwielokrotnieniu. Można tylko próbować znaleźć jakieś metafory czy symbole...
     Sądzę, że cierpienie zbiorowe nie jest pojedynczym zdarzeniem. Kładzie się za nim smuga cienia. Dlatego tak trudno prawo zemsty zastąpić czymś innym, na przykład przemianą wewnętrzną, odrodzeniem czy przebaczeniem. Można powiedzieć, że zemsta wyrównuje rachunki krzywd i w pewnym sensie je zamyka, bo kiedy zabijamy zbrodniarza, nie może on więcej krzywdzić. Powstaje więc pytanie – czy istnieje lepsze prawo niż zemsta, kiedy się dzieje krzywda? Jaka jednak może być zemsta na Stalinie, który zlecił zbrodnię 70 lat temu?


    Krzywdę i ludzkie cierpienie w wymiarze uniwersalnym wyraża i łagodzi sztuka, przywołując ideały i budując symbole. Wiele z nich wiąże się z rytuałem ofiary, pozwalającym na transformację cierpienia, w tym także niesprawiedliwego, nieuzasadnionego, irracjonalnego. Jednym z pierwotnych sposobów radzenia sobie ze zbiorowym cierpieniem były krwawe ofiary z ludzi, a potem ze zwierząt. W ten sposób wyprzedzano zadawanie krzywdy i cierpienia. Trwoga, jaką budził ów rytuał, uczyła szacunku dla życia i praw ustanowionych w społeczeństwie, które integrowały wspólnotę i nadawały jej sens. Potem krwawe ofiary zastąpiono ofiarami symbolicznymi, które pielęgnuje np. chrześcijaństwo. Zadaniem kultury jest wypracowanie rytuału ofiary, który nauczy daną wspólnotę, jaki jest sens cierpienia i śmierci w wymiarze osobistym i w wymiarze wspólnoty, aby doznawane rany mogły się zagoić.

Czy doświadczenie zbrodni katyńskiej jest naszą traumą narodową?

Tak, ale jest to trauma wyjątkowa, o uniwersalnym znaczeniu, która może wiele powiedzieć całemu światu o tym, kim jest człowiek, na co go stać, kiedy opęta go zło, i co grozi naszej cywilizacji, jeśli nie zrozumie wymowy kataklizmów, zgotowanych Europie i światu przez wielkich tyranów XX wieku.
     Ważnym elementem prawdy o Katyniu jest połączenie wyjątkowo brutalnej i niezasłużonej krzywdy ze zdradą. Bo zbrodnia ta była długo ukrywana i zakłamywana przez Sowietów, czemu sekundowały państwa zachodnie i polskie władze komunistyczne. Można powiedzieć, że tak właśnie działa, tak wygląda zło w czystej postaci. Bezmyślne okrucieństwo połączone z kłamstwem, cynizmem i kpiną. Wyrafinowana bezwzględność, niszczenie tych, którzy mają moralne, ludzkie prawo istnieć, i brak refleksji nad skutkami okrucieństwa.
    Życie ze świadomością, że ja lub inni czynią irracjonalne zło, i bezsilność wobec morderstwa zaprzeczają ludzkiej naturze, której cechą jest empatia, samoświadomość i zdolność przewidywania skutków myśli i działań.
    W przypadku Katynia mamy do czynienia z archetypowym zbrodniarzem, którego działanie nie da się wytłumaczyć w kategoriach zwykłej psychologii jednostki, psychologii społecznej czy uzasadnionych konfliktów między wspólnotami. A ponieważ doświadczamy archetypowego zła, to i ofiara jest archetypowa jako jego skutek, trudny do ujęcia w racjonalne ramy.

Czy kolejne pokolenia dziedziczą traumę narodową?

Trauma katyńska wpisuje się w nasz mit narodowy. To trauma szczególna, archetypowa, rozlewająca się na kolejne pokolenia, bo każdy naród posiada pamięć i tworzy symbole opisujące jego życie i śmierć. Zabójstwo żołnierza bez sądu strzałem w głowę i pochowanie w dole jest hańbą dla niego, jak też dla potomnych. Rzeczy osobiste, listy i pamiętniki znalezione przy ofiarach katyńskich stają się znakami symbolicznymi, przemawiającymi do pamięci żyjących i wywołującymi ból. Siła narodu polega na tym, że ma on swój mit bohatera i mit ofiary transformującej cierpienie, dzięki czemu naród jako wspólnota idzie przez życie i wspólnie pokonuje trudności. Walczy z wrogami, ale buduje też przyszłość i potrafi cieszyć się życiem. Między innymi dlatego, że rozumie, na czym polega ofiara służąca pielęgnowaniu głębi życia. Nie mamy prawa deprecjonować ofiar twierdząc, że czas już o nich zapomnieć i żyć przyszłością. Wybranie niepamięci, odcinanie się od przeszłości jest dowodem śmierci duchowej.
     Ludzie wrażliwi mogą żyć o tyle, o ile są w stanie pielęgnować pamięć o tym cierpieniu i krzywdzie. Pamięć uczy nas, jak być czujnym i interweniować nie wtedy, kiedy zło zaczyna szaleć i zbierać ofiary w sposób bezkarny i totalny, tylko wtedy, gdy ono się rodzi w nas i obok nas, w konkretnym człowieku, instytucji, partii politycznej czy przywódcy.

Jaka jest różnica pomiędzy pamiętaniem a rozpamiętywaniem?

Myślę, że można odróżnić rozpamiętywanie od zdrowej pamięci. Rozpamiętywanie to samobiczowanie się, czyli rozpamiętywanie czyjegoś cierpienia po to, żeby ukryć lub usprawiedliwić własne cierpienie. W psychologii nazywamy to masochizmem. Przykładowo – jestem bezradny wobec mojego cierpienia, więc uciekam od niego i rozpamiętuję inne krzywdy. Dzięki temu moje cierpienie uzyskuje wyższą rangę.
     Odnajdując się w większym, wszechogarniającym cierpieniu, czuję się zwolniony z odpowiedzialności za moje indywidualne krzywdy. Ale tak naprawdę nie rozumiem tego większego cierpienia, nic mnie ono nie uczy. Jest jedynie moim alibi. Pamiętanie służy prawdzie i uczy wartości życia, rozpamiętywanie jest mówieniem o cierpieniu w taki sposób, żeby móc szantażować i manipulować. Zdrowa pamięć o zbrodni katyńskiej oznacza powiedzenie sobie i innym – zostali bestialsko zamordowani niewinni ludzie. Co my dziś z tego faktu wynosimy? Czy widzimy związek między Katyniem a życiem codziennym? A jeśli tak, to jaki? Czy dostrzegamy w codziennym życiu fałsz i krzywdy, nieusprawiedliwioną przemoc i czy się im przeciwstawiamy?
    Jeśli jesteśmy w stanie znaleźć powiązania między tym złem w czystej postaci, jakie doszło do głosu w Katyniu 70 lat temu, a codziennym złem w życiu dzisiejszym, to znaczy, że odrobiliśmy lekcję z Katynia. Część tej lekcji dotyczy naszego cierpienia jako narodu zbyt często „zgniatanego” i zdradzanego zarówno przez Wschód, jak i przez Zachód.
    Katyń jest wzorcem niezawinionej i niczym nieusprawiedliwionej krzywdy. Poznając w pełni tragedię, która się tam dokonała, być może trudniej jest cieszyć się życiem, ale może też dzięki tej wiedzy szczęście i radość będziemy rozumieli głębiej w wymiarze osobistym i w wymiarze wspólnoty. W tradycji Zachodu zbyt często na pierwszym miejscu stawia się płytko pojęte dobro indywidualne, egoistyczne, ale w istocie – jak mówią o tym różne tradycje duchowe czy psychologia głębi – szczęście osobiste splata się z doświadczeniami zbiorowości. Katyń jest potrzebny nam Polakom, także Rosjanom i innym narodom, jako archetypowy wzór zła i cierpienia. Dojrzały człowiek i dojrzała wspólnota muszą umieć im się skutecznie przeciwstawić, także dzięki pamięci, ale nie rozpamiętywaniu, które osłabia i ponownie rani wrażliwą duszę.

Można czasami usłyszeć opinię, że może nie warto wtajemniczać dzieci i młodzieży w szczegóły koszmarów XX wieku, żeby nie obciążać tym dramatem kolejnych pokoleń.

Ważny jest kontekst i sposób wprowadzania młodych ludzi w tego typu prawdę. Przecież młodzi ludzie powinni rozwijać naturalne pragnienie życia i działania. Jeśli wtłaczamymy młodych ludzi w narodowy mit cierpienia i mit krzywdy z pominięciem tego, że można żyć normalnie, możemy okaleczyć ich psychikę. Zmuszamy do cierpienia, a nie uczymy głębi życia, które obejmuje i radość, i śmierć. Nawet po śmierci najbliższych siadamy wspólnie do stołu. Jest nam ciężko, ale próbujemy robić codzienne, normalne rzeczy. Tak nam nakazuje psychologia życia i psychologia ludzkiej wspólnoty.
     Nadmierna indoktrynacja krzywdą i cierpieniem powoduje, że wrażliwsze osoby boją się krzywdzić innych i mogą utracić zdolność do obrony przed złem i przemocą. Będą wobec niej bezradne, bojąc się krzywdzić, kiedy trzeba stanąć w obronie własnej i bliskich. Psychologia i psychoterapia jest przeciwna takiej indoktrynacji. Wielu pacjentów, którym musimy pomagać, nie radzi sobie z poczuciem winy, nawet jeśli skrzywdzi kogoś we własnej obronie. Nadmierny lęk przed złem czyni człowieka bezradnym wobec realnej krzywdy, jaka mu się wydarza na co dzień.
    Zadaniem przyszłych pokoleń jest uczyć się na zbiorowych traumach i doznanej krzywdzie tego, jak jednostka i wspólnota może w przyszłości przeciwdziałać złu. Czy swoim zachowaniem nie przyzwalamy na zło? Czy nasze zakłamanie, bierność i głupota nie stwarzają przestrzeni dla zła? Zatajenie krzywdy niesie dalsze konsekwencje, bo ma swój ciąg międzypokoleniowy.
    Zakłamanie powoduje, że skrzywdzona ofiara i jej spadkobiercy są osamotnieni i bezsilni moralnie wobec świadomości krzywdy. Znaczna część krzywd prowadzi do krzywdzenia innych, wtedy ta niewinna krzywda staje się realną krzywdą zbiorową.
    Zbrodnia katyńska była masowym, szalonym systemem mordowania wyselekcjonowanej elity narodu. Skala nieszczęść osobistych i nieszczęść całych rodzin nie da się zmieścić w żadnej definicji wojny. Zatrzymanie tego typu machiny wymaga wysiłku wielu pokoleń niepodległej Polski.

Zenon Waldemar Dudek / Maja Jaszewska

Pełny tekst artykułu po zalogowaniu w serwisie.

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl