Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 2-3 / 2002


Małżeństwo

ROZMOWA Z KS. LECHEM TRANDĄ

Krzysztof Dorosz: Coraz częściej mówi się o kryzysie małżeństwa. Przytacza się rosnącą liczbę rozwodów, przywołuje opinie ludzi, którzy nad instytucję małżeństwa przedkładają porywy serca lub ciała; mówi się o młodych ludziach, którym małżeństwo wydaje się przeżytkiem średniowiecza. Czy ądz uważa, że naprawdę żyjemy w czasach kryzysu małżeństwa?

Lech Tranda: Nie tylko małżeństwa. Żyjemy w czasach kryzysu wszelkich wartości. Sądzę, że podstawową przyczyną tego jest tempo naszego życia. Dzisiaj nie mamy na nic czasu, również na małżeństwo. Nie mamy czasu na rozmowę, na wspólny wyjazd, na wspólne gotowanie, co też przecież łączy ludzi. Nie mamy czasu, żeby się zatrzymać, usiąść i chociażby na siebie popatrzeć. Człowiek potrzebuje spokojnej chwili, by spojrzeć, co się z nim każdego dnia dzieje. Pamiętam okres mojego życia, kiedy to ja planowałem swój dzień, a dzisiaj jest odwrotnie: obowiązki wyznaczają mi plan. Skutek jest taki, że na coraz mniej spraw mamy wpływ.

Z tego, co ksiądz mówi, wynikałoby, że zarówno małżeństwo, jak i inne wartości potrzebują czasu i przestrzeni. Wartości trzeba kultywować, to nie może być pociąg eresowy, prawda?

Nie, nie, oczywiście, to musi być pociąg osobowy, który zatrzymuje się na wielu stacjach. Na tych stacjach trzeba wysiadać i uważnie się rozglądać. Tymczasem dzisiaj często dom staje się hotelem, a małżeństwo podporządkowywane jest wykonywanej pracy czy służbie. Cierpią na tym i sami małżonkowie, i ich dzieci, które bardzo często głęboko przeżywają fakt, że ojciec jest obecny w domu tylko w weekendy, a matka biegiem odbiera je z przedszkola czy ze szkoły i pędzi, żeby przygotować obiad czy posprzątać.

Rzeczywiście, tak wygląda nasz pociąg ekspresowy. Ale przecież dawnymi czasy, kilka stuleci temu, dzieci wcale nie tak często mogły z rodzicami pobyć. W rodzinach ubogich rodzice pracowali od świtu do nocy. W rodzinach bogatych, czy zamożnych, dzieci nieraz oddawano pod opiekę niani, guwernantki, nauczyciela, a rodzice zajmowali się swoimi sprawami.

Ale wtedy, nawet jeżeli rodzice cały dzień byli niedostępni, pracowali lub mieli opiekę do dzieci, dom i wspólnota rodzinna stanowiły niepodważalną wartość.

Wielu poważnych uczonych porównuje naszą epokę z czasem upadku i rozpadu Imperium Rzymskiego. Zanikała wtedy religijna wiara Rzymian, uciecha wypierała obowiązek, w obyczajach panowała rozwiązłość. Istnieje przekonanie, że dziś, podobnie jak wtedy, zadaniem chrześcijanina jest walka z rozwiązłością. Nie walka bezpośrednia z mieczem czy kodem karnym w ręku, ale walka duchowa i moralna; oparta na wierności Chrystusowi umiejętność powiedzenia "nie" tym formom miłości i erotyki, w których człowiek świadomie nie czyni z siebie daru wobec drugiego człowieka i nie chce czy nie potrafi oddać mu się całym sobą. Czy ądz akceptuje takie zadanie chrześcijanina?

Słowo "walka", którego Pan użył, jest słowem właściwym. Walka wprawdzie pokojowa, ale walka o zachowanie małżeństwa. Są sytuacje, kiedy jest ona konieczna. Trafiają do mnie ludzie, którzy znaleźli się na rozdrożu, ponieważ przeżywają kryzys małżeński. Najczęściej zjawiają się zbyt późno. Przychodzą, by podzielić się ze swym duszpasterzem już podjętą decyzją. Szkoda. Gdyby przyszli wcześniej, gdyby chcieli rozmawiać, z kryzysu można by wyciągnąć właściwe wnioski. Nieraz kryzys małżeński posuwa się tak daleko, że nic już nie można uratować. Jedynym rozwiązaniem jest rozstanie. Użył Pan przed chwilą sformułowania bardzo trafnego; powiedział Pan, że wielu ludzi nie chce, czy nie potrafi, oddać się drugiemu człowiekowi całym sobą. Pismo Święte mówi bardzo wyraźnie, że dwoje ludzi staje się jednym ciałem. I nie chodzi tu wcale o fizyczność czy o sferę sealną. Ciało to jest cały człowiek, i dusza, i ciało. Ze wszystkim zatem powinniśmy się oddawać drugiemu człowiekowi. Tymczasem świat, w którym dzisiaj żyjemy, uczy nas przede wszystkim, żeby brać, żeby się bogacić - nie tylko materialnie, ale również psychicznie. Brać nie tylko rzeczy czy pieniądze, ale również dobra sfery międzyludzkiej.

K. Dorosz - ks. L. Tranda

Rozmowa z ks. Lechem Trandą - pełny tekst

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl