Drukuj

NR 5-6 / 2007

Ks. Jerzy Stahl zmarł 16 lutego 1997 roku. Umarł nagle, przed rozpoczęciem nabożeństwa, które miał w tę właśnie niedzielę prowadzić w naszym, warszawskim kościele. Poprzedniego dnia brał udział w jakimś spotkaniu w sali parafialnej. Nic nie wskazywało na to, że czuje się gorzej, że zbliża się krytyczny moment w jego życiu. W niedzielę przy porannej toalecie spokojnie wyśpiewywał sobie różne melodie. Żona jego powiedziała mi wtedy, że dawno nie widziała swego męża tak pogodnego i spokojnego, jak w sobotę i niedzielę rano. A w chwili, gdy wkrótce miał rozpocząć prowadzenie nabożeństwa, doszło do zawału serca, który spowodował śmierć. Rzadko zdarza się, że zgon księdza następuje podczas jego służby, w kościele. Z dziejów naszego Kościoła przypominam sobie jeden tylko taki przypadek, który miał miejsce w 1880 roku, kiedy superintendent Józef Spleszyński umarł w czasie udzielania ślubu.

Gdy ks. Stahl kończył życie, byłem poza Warszawą. Ale wyobrażam sobie szok przybyłych na nabożeństwo ludzi, patrzących na akcję pogotowia ratunkowego, jak się wkrótce okazało – bezskuteczną. Przypominam sobie relację uczestników nabożeństwa o tym, jak młody wikariusz, ks. Tadeusz Jelinek, nieprzygotowany do prowadzenia nabożeństwa, przejął to zadanie w tak dramatycznym momencie i wywiązał się z tego bardzo dobrze. Właściwie trudno powiedzieć, że to była niespodziewana śmierć. Raczej nagła. Bo od listopada 1985 roku, od bardzo silnego zawału serca i nieco późniejszej operacji, od konieczności rezygnacji z prowadzenia zboru w Łodzi, bywały takie sytuacje, kiedy wydawało się, że zbliża się koniec jego życia. Jednym z uczuć, które towarzyszyły nam w tamtych trudnych dniach, było uczucie wdzięczności za darowanych 11 lat.

A teraz wspominamy: to już 10 lat minęło od tamtego niezapomnianego dnia. A był to czas bardzo dotkliwych strat dla naszego Kościoła. W dniu 27 lipca 1996 roku umarł ks. Władysław Paschalis, co prawda już bardzo sędziwy emeryt, ale wielce zasłużony dla Kościoła. W dniu 21 września zaś tego samego roku zakończył życie po ciężkiej chorobie, ale przedwcześnie, ks. Bogdan Tranda.

Jurek Stahl, jako małe dziecko, przeszedł wraz z matką po powstaniu warszawskim przez obóz w Pruszkowie, a potem wywieziony na Dolny Śląsk, został rozłączony z matką i uwięziony w obozie dla dzieci. Rozłąka trwała do końca wojny. Po odnalezieniu się po wojnie, wrócili do Warszawy, gdzie przez długi czas żyli w bardzo trudnych warunkach, pozbawieni w zniszczonej Warszawie przez wiele lat normalnego mieszkania.

Ks. Jerzego znałem od jego dzieciństwa. Gdy przyjechałem do Warszawy na studia i znalazłem się w parafii warszawskiej, był chłopcem 9-letnim, uczęszczającym do szkoły niedzielnej. A gdy zacząłem pracę w Zelowie w 1952 roku, już w następnym roku przypadła ważna, 150. rocznica powstania zboru. Postanowiłem wraz z tamtejszym Kolegium Kościelnym zorganizować wystawę, obrazującą przeszłość zboru. W trakcie prac nad przygotowaniem wystawy przyjechał do Zelowa, do rodziny, Jurek Stahl, mający wówczas 14 lat. I zaraz przyszedł na plebanię przywitać się. Spotkałem w tym czasie także wnuczkę pp. Gąsiorowskich, Jadzię Grzybównę, rówieśnicę Jurka, która mieszkała w Łodzi, a przebywała wtedy na wakacjach u swoich dziadków. Poprosiłem ich, aby pomogli przy organizowaniu wystawy. Zgodzili się chętnie i zyskałem w ten sposób gorliwych – jak to się dziś mówi – wolontariuszy, którzy wykonali wiele bardzo potrzebnych prac, a zrobili to sprawnie i bardzo dobrze.

W późniejszych latach Jurek jeszcze wiele razy przyjeżdżał do Zelowa, obserwowałem go więc, jak się rozwijał. Gdy zaś dowiedziałem się, że po trzech latach nauki na Politechnice zdecydował się zmienić bardzo radykalnie kierunek studiów i wstąpić na teologię, aby zostać w przyszłości pastorem, ucieszyłem się, że będziemy mieli wkrótce wartościowego kolegę. A jednocześnie pomyślałem sobie, że powtarza się moja historia, tyle że ja wcześniej, bo już po pierwszym roku Politechniki, zdecydowałem się na podobny krok.

Ks. bp Zdzisław Tranda

Pamięci ks. Jerzego Stahla. W 10-lecie Jego śmierci - pełny tekst

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl