Drukuj

NR 11–12/2006

WSPOMNIENIE W 25-LECIE JEGO ŚMIERCI

Ks. Jan Niewieczerzał pełnił przez 25 lat funkcję najpierw superintendenta, a następnie biskupa naszego Kościoła. Na ten właśnie czas przypadła zmiana Prawa Wewnętrznego w 1968 roku, które w nowym brzmieniu przyjęło formułę: Jeden z duchownych (...) otrzymuje drogą wyborów godność superintendenta Kościoła (...). Superintendentowi przysługuje tytuł biskupa. Od tego czasu tak właśnie tytułowano ks. Niewieczerzała. Tytułu „superintendent” używano bardzo rzadko, a jeśli już, to raczej w parafiach prowincjonalnych.

W ciągu 25 lat pracy na najwyższym w Kościele stanowisku ks. Jan dał się poznać jako człowiek o ujmującej osobowości, ciepłym, serdecznym głosie, miłym uśmiechu, którym witał każdego, o przyjaznym, bezpośrednim stosunku do ludzi, czym zdobywał sobie sympatię i szacunek wielu osób. Gdy odwiedzał nas w Zelowie, witał się zwykle z moją żoną słowami: „Jak się masz dziedziczko?” (uprawialiśmy w Zelowie przy plebanii niewielki ogród), a potem serdecznie i po przyjacielsku z nami rozmawiał. Gdy zaś w sprawach służbowych miał wobec mnie jakieś krytyczne uwagi, to przekazywał je w sposób spokojny i taktowny. Ks. rektor dr Woldemar Gastpary w swoim słowie pożegnalnym w kościele podczas pogrzebu ks. Jana powiedział: Umiał lać oliwę na wzburzone fale, a gdy niektórzy ciosali na Jego głowie kołki, pojawiał się na Jego twarzy smutny półuśmiech. Pamiętam ten półuśmiech.

Był człowiekiem bardzo pracowitym, nie szczędzącym sił i zdrowia, działającym na wielu polach. Nie umiał, niestety, odpoczywać. Gdy wyjeżdżał na urlop, zabierał ze sobą mnóstwo materiałów do pracy. Odwiedziłem Go w latach 70-tych w Ustroniu Śląskim i przebywał. I przekonałem się, że zamiast rzetelnie odpoczywać, pracował nad przygotowaniem wykładów w ChAT. Tak wyglądał Jego urlop.

Zanim został wybrany superintendentem, czuł się zobowiązany – jako proboszcz parafii warszawskiej i radca duchowny Konsystorza – do wykonywania prac ogólnokościelnych. Gdy byłem studentem, a nie istniał jeszcze dom parafialny, odbywały się one w zakrystii i mieszczącej się obok kancelarii (w szczycie kościoła). Pewnego razu, gdy w jakiejś sprawie przyszedłem do kancelarii, zastałem Księdza przy maszynie do pisania, przygotowującego materiały na zbliżajcy się Synod. Zaproponowałem pomoc. Z ukontentowaniem i radością przyjął moją propozycję, a ja byłem zadowolony, że mój „szef” mógł zająć się czymś ważniejszym.

Ks. Niewieczerzał rozpoczął stałą pracę w parafii warszawskiej w 1948 roku, kiedy to powrócił do Warszawy po kilkuletnim pobycie w Czechosłowacji, świadom tego, że nie można osieroconej po śmierci ks. superintendenta Stefana Skierskiego parafii pozostawić bez opieki duszpasterskiej. Co prawda, parafia nie pozostała osamotniona, bo w krytycznej sytuacji zgodził się w niej pracować luterański pastor ks. senior Edward Wende, będący na emeryturze i mieszkający już wówczas w Warszawie. Ale było to rozwiązanie na stosunkowo krótki okres. W tym czasie wspierał parafię jako kaznodzieja, również czasowo przebywający w Warszawie, anglikański pastor ks. Sergent.

Ks. Niewieczerzał po powrocie do Warszawy mieszkał przez pewien czas u parafian, pp. Burmajstrów, a gdy powróciła do Warszawy także rodzina – żona i maleńka córka – u pp. Enholców w Podkowie Leśnej. Po pewnym czasie parafia ewangelicko-augsburska św. Trójcy udostępniła mieszkanie w domu przy ul. Kredytowej, gdzie pp. Niewieczerzałowie mieszkali do chwili odzyskania w 1958 r. domu parafialnego. W tym czasie ks. Jan Niewieczerzał przez 5 lat pracował jako proboszcz parafii warszawskiej i radca duchowny Konsystorza. Ofiarna, owocna praca na tych stanowiskach spowodowała, że synod Kościoła, po śmierci ks. Kazimierza Ostachiewicza, wybrał go na superintendenta. Był wówczas bardzo młodym, liczącym zaledwie 39 lat człowiekiem, ale za sobą miał kilka lat pracy po powrocie z Czechosłowacji oraz działalność podczas wojny w parafii w Warszawie, u boku ks. superintendenta Stefana Skierskiego oraz ks. Emila Jelinka. Bardzo ważne jednak dla Niego były lata pracy w Czeskobraterskim Kościele Ewangelickim, skąd wyniósł doświadczenia duszpasterskie, a także ważną znajomość organizacji Kościoła i kierowania nim. Miał dobrych zwierzchników, jak senior synodu, ks. Józef Krzenek, co nie było obojętne dla Jego przyszłej pracy w Polsce.

Gdy ks. Jan Niewieczerzał został superintendentem, zajął się m.in. przygotowaniem nowego Prawa Wewnętrznego. Wraz z doświadczonymi działaczami świeckimi i prawnikami opracował dokument, w którym można było znaleźć ślady wpływu prawa kościelnego Czeskobraterskiego Kościoła Ewangelickiego. Pamiętam, jak w tamtym okresie opowiadał mi o wartości tego prawa, cytując jego fragmenty. Nasze pierwsze prawo powojenne zostało przyjęte na synodzie w 1954 roku. Gdy po przełomie w 1989 roku nawiązaliśmy kontakt z litewskim Kościołem Ewangelicko-Reformowanym, nasi bracia na Litwie zapoznali się z naszym Prawem Wewnętrznym z 1991 roku i z kolei oni przejęli z naszego dokumentu wiele istotnych sformułowań i rozwiązań prawnych. Tak nasze bratnie Kościoły wzajemnie się wspierały.

Ks. Jan Niewieczerzał miał zamiłowanie do historii. Nie mógł go jednak pielęgnować z powodu wielu prac, które musiał wykonywać jako biskup, jako proboszcz warszawski oraz jako wieloletni prezes Polskiej Rady Ekumenicznej. Owe zainteresowania można było zauważyć w dwóch dziedzinach. Ks. Jan przede wszystkim pamiętał o ważnych rocznicach, związanych z dziejami reformacji i w związku z tym organizował odpowiednie obchody. Tuż po powrocie do Polski, jesienią roku 1949, zorganizował wraz z radcami Konsystorza uroczystość 450-lecia urodzin Jana Łaskiego. Odbyła się ona w sali teatralnej Polskiej YMCA. Wygłoszono referaty, odbył się program artystyczny. Aktor Mieczysław Milecki recytował wiersze, zaś na wiolonczeli – o ile dobrze pamiętam – grał prof. Gocłowski, który w późniejszych latach niejednokrotnie koncertował na różnych uroczystościach, organizowanych przez warszawską parafię oraz przez młodzież. Nie było w owym czasie możliwości, aby uroczystości zostały zakrojone na większą skalę, choć postać Jana Łaskiego niewątpliwie na to zasługiwała. Dopiero w 1999 roku, w 500. rocznicę, obchody mogły przybrać rozmiary godne sprawy, nawet z udziałem ówczesnego premiera, prof. Jerzego Buzka oraz przedstawiciela prezydenta Polski, Aleksandra Kwaśniewskiego. Ale to, co zostało wówczas, w roku 1949 dokonane, świadczyło o pragnieniu przekazania społeczeństwu, że Kościół Ewangelicko-Reformowany w Polsce istnieje i podnosi się po stratach spowodowanych wojenną zawieruchą.Świadczyło też o tym, że pamiętamy o chlubnej przeszłości reformacyjnej i nie chcemy o niej milczeć.

W 1963 roku ks. Jan Niewieczerzał zorganizował obchody 400-lecia wydania Biblii Brzeskiej. Odbyła się sesja naukowa z udziałem gości ekumenicznych i przedstawicieli Kościołów zagranicznych, przede wszystkim z Czechosłowacji. Obchody ukoronowane zostały uroczystym nabożeństwem w naszym kościele, także z udziałem gości zagranicznych, i kazaniem biskupa Kościoła Ewangelicko-Reformowanego ze Słowacji (wówczas jeszcze Czechosłowacji) ks. Imre Vargi.

W 1970 roku przypadła 400. rocznica ważnego wydarzenia historycznego, Ugody Sandomierskiej. Rocznica ta została uczczona z pietyzmem. Po pierwsze synody obu Kościołów ewangelickich, augsburskiego i reformowanego, opracowały i ogłosiły orędzie do współwyznawców o odnowieniu ugody, o zadeklarowaniu ponownie współpracy oraz o wspólnocie kazalnicy i sakramentów. Obydwa Synody zaakceptowały ten dokument a Prezydia obu gremiów podpisały go. Jesienią tego samego roku odbyła się ponadto uroczystość w kościele ewangelicko-reformowanym, podczas której ks. Waldemar Preiss wygłosił referat o potrzebie wzajemnego zbliżania się Kościołów reformacyjnych i poreformacyjnych. Prelegent przedstawił nawet swoją wizję stopniowego łączenia się poszczególnych Kościołów. Niestety, myśli i idee ks. Preissa nie zostały później podchwycone. Zaangażowanie ekumeniczne ograniczyło się do bliskiej współpracy Kościołów w ramach działalności PRE, a następnie rozszerzyło się na współpracę z Kościołem Rzymskokatolickim. Można jednak przyjąć, że zawarte na początku lat 90-tych umowy bilateralne Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego i Ewangelicko-Reformowanego z Kościołem Ewangelicko-Metodystycznym o wzajemnej współpracy, wspólnocie kazalnicy i sakramentów były echem tego, co powiedziano w roku 1970.

Ważnym wydarzeniem, świadczącym o zamiłowaniu ks. Jana do historii oraz Jego o wiedzy w tej dziedzinie, było zorganizowanie przez niego w domu parafialnym w Warszawie wystawy pt. „Reformacja w Polsce” (4-31 maja 1960 roku). Ks. Jan Niewieczerzał zgromadził wiele ważnych dokumentów i eksponatów związanych z reformacją w Polsce, zaś podczas wystawy wygłoszono kilka prelekcji na ten temat.

Zainteresowanie Księdza historią przejawiało się także w publicystyce. Ks. Jan Niewieczerzał był nie tylko redaktorem „Jednoty”, którą reaktywował po przerwie wojennej, najpierw w postaci skromnego „Biuletynu”, drukowanego na powielaczu, a od września 1957 roku w postaci drukowanego miesięcznika, poświęconego polskiemu ewangelicyzmowi i ekumenii – jak głosił podtytuł. Z wykazu publikacji ks. Jana Niewieczerzała, opracowanego przez ks. Jerzego Stahla, możemy się zorientować, że znaczną ich część stanowią artykuły o tematyce historycznej i prawie wyłącznie dotyczą historii reformacji, Kościoła Ewangelicko-Reformowanego i pokrewnych wyznań (np. Braci Morawskich) oraz dziejów ruchu ekumenicznego.

Jako proboszcz parafii warszawskiej i jako biskup Kościoła ks. Jan systematycznie stawał na kazalnicy warszawskiego kościoła, a także wygłaszał kazania w innych parafiach. Prowadził pracę duszpasterską i uczył konfirmantów, którzy Go bardzo lubili. Systematycznie zwoływał konferencje duchownych. Dla tej malutkiej grupy współpracowników konferencje owe były bardzo ważne, potrzebowaliśmy bowiem wzajemnego wsparcia, poczucia solidarności i wspólnoty, mogliśmy również dzielić się doświadczeniami.

Wielką zasługą ks. Jana Niewieczerzała było nawiązanie kontaktów z Kościołami Reformowanymi zagranicą. Nie wiem, czy podróż w roku 1956 do Szwajcarii była jego pierwszą podróżą zagraniczną, ale na pewno niezmiernie ważną. Wtedy to nawiązał kontakty z Kościołami w Szwajcarii, ze Związkiem Kościołów Ewangelicko--Reformowanych w Genewie, z organizacją pomocy Kościołów Szwajcarskich – HEKS. Organizacje te stawały się nam stopniowo coraz bliższe, a współpraca z nimi intensywniejsza. Podczas odwiedzin w różnych parafiach ks. Jan prezentował sytuację Kościoła w Polsce po dramatycznych doświadczeniach wojennych, w HEKS-ie mógł m.in. sprostować pochodzącą z Polski od jednego z duchownych bratniego Kościoła (który przyjaźnił się z Sekretarzem Generalnym organizacji, dr. Helsternem) informację, że Kościół Reformowany w Polsce już nie istnieje.

Kontakty z Aliansem Kościołów Reformowanych były bardzo istotne dla naszego Kościoła choćby z tego względu, że ówczesny Sekretarz Generalny Aliansu, dr Marcel Praderwand, zabiegał o to, aby Kościoły Reformowane w różnych krajach miały jak najwięcej dwustronnych kontaktów, które uważał za podstawowe dla wzajemnych stosunków. Jego współpracowniczka, Paulette Piguet, bardzo życzliwie odnosiła się do małych Kościołów, dbała o korespondencję z tymi Kościołami i o wspieranie swego szefa w jego, jak mówiono, duszpasterskiej trosce o Kościoły Reformowane na świecie. Dzięki współpracy ze Związkiem (Aliansem) Kościołów Reformowanych, przedstawiciele naszego Kościoła, przede wszystkim ks. biskup J. Niewieczerzał, uczestniczyli w kolejnych Zgromadzeniach Światowego Związku Kościołów Reformowanych i w Zgromadzeniach europejskich tychże Kościołów. W roku 1961, podczas europejskiego zgromadzenia prof. Zofia Lejmbach została wybrana do Zarządu Europejskiego Aliansu. Natomiast w roku 1965, na zaproszenie ks. biskupa Niewieczerzała, zarząd ten obradował w Warszawie.

Gdzie tylko było można ks. J. Niewieczerzał walczył, aby wzorem Federacji Luterańskiej również w Aliansie Kościołów Reformowanych powstał Komitet Pomocy małym Kościołom znajdującym się trudnym w położeniu. Nie było to łatwe, gdyż dr M. Praderwand prezentował pogląd, że Związek Kościołów Reformowanych ma pomagać w nawiązywaniu kontaktów bilateralnych między Kościołami, i dopiero stąd powinno iść wspieranie Kościołów będących w potrzebie. Ks. Niewieczerzał uważał natomiast, że rodzi to poważne dysproporcje, gdyż Kościoły posiadające w swym kierownictwie bardziej zaradnych przedstawicieli znajdują więcej możliwości uzyskania pomocy.

Dzięki zapobiegliwości i umiejętnemu argumentowaniu ks. J. Niewieczerzał otrzymywał znaczącą i niezbędną pomoc od zaprzyjaźnionych i życzliwych braci w Kościołach oraz od takich organizacji jak: HEHS, KEK (Konferencja Europejskich Kościołów), Światowa Rada Kościołów (za pośrednictwem PRE – polski Kościół Ewangelicko--Reformowany nie mógł być członkiem ŚRK, gdyż liczył zbyt mało członków), a od końca lat 60-tych także GAW (organizacja pomocy Kościołów Ewangelickich) w Niemczech. W ten sposób ks. J. Niewieczerzał zapewniał podstawy materialne funkcjonowania Kościoła. Nie znaczy to, że problemy finansowe się skończyły. Prowadzono bardzo oszczędną gospodarkę, a mimo to bywały okresy, kiedy Konsystorz musiał zaciągać pożyczki (m.in. w Towarzystwie Biblijnym). Trzeba było myśleć nie tylko o wynagrodzeniach dla pracowników, lecz także o zapomogach na leczenie (duchowni wówczas nie byli ubezpieczeni, jedynie ci, którzy nauczali religii w tzw. punktach katechetycznych – mieli od 1961 roku prawo do ograniczonego ubezpieczenia), a budynki kościelne, kaplice, plebanie wymagały kosztownych remontów i modernizacji. Te wszystkie potrzeby nie mogły zostać zaspokojone ze składek i ofiar zubożałych przez wojnę parafian, mimo ich ofiarności, przejawiającej się nie tylko w finansowym wspieraniu Kościoła i życia parafialnego, lecz także przez wydajną pomoc w różnych pracach w chwilach, gdy tylko taka pomoc była potrzebna. Wspieranie więc ze strony bratnich Kościołów było niezbędne, a to, co zdziałał w tej dziedzinie ks. Jan Niewieczerzał zasługuje na wielką wdzięczność potomnych.

Ks. Jan Niewieczerzał był gorliwym ekumenistą. Od początku swojej pracy w Warszawie, gdy działała zorganizowana w 1946 roku Chrześcijańska Rada Ekumeniczna, później nazwana Polską Radą Ekumeniczną, poznał wielką wartość współdziałania Kościołów Chrześcijańskich, w tamtych czasach ograniczonego do „małej ekumenii”, a więc ekumenii, w którą nie angażował się jeszcze Kościół Rzymskokatolicki. W tym okresie ks. J. Niewieczerzał dał się poznać jako oddany sprawie, mądry ekumenista, gdyż po kilku latach przerwy w działalności Rady (chyba ze względów politycznych), został po jej reaktywowaniu w 1960 roku, wybrany po raz pierwszy prezesem Rady. Potem był jeszcze czterokrotnie wybierany na to stanowisko na 3-letnie kadencje. Warto by kompetentnie opracować kwestię wkładu ks. Jana Niewieczerzała w rozwój ekumenii w Polsce ze szczególnym uwzględnieniem:

  1. jego wpływu na współżycie Kościołów członkowskich Rady, na ich solidarność i wzajemne zrozumienie oraz wspieranie się w trudnych chwilach;
  2. jego zrozumienia potrzeby rozszerzenia ekumenii na Kościół Rzymskokatolicki (największy w Polsce), co ułatwił w dużym stopniu Sobór Watykański II (inicjatywy w tym zakresie można było obserwować dużo wcześniej, szczególnie w wyniku działalności papieża Jana XXIII, który dla ekumenii otworzył drzwi swego Kościoła);
  3. osobistego wkładu ks. Niewieczerzała w prace Polskiej Rady Ekumenicznej dla międzynarodowego ruchu ekumenicznego oraz we współpracę Rady ze Światową Radą Kościołów i Konferencją Europejskich Kościołów;
  4. roli jaką odegrał w procesie pojednania Polski i Niemiec wraz z innymi wybitnymi działaczami Polskiej Rady Ekumenicznej: ks. rektorem Wiktorem Niemczykiem, ks. rektorem Woldemarem Gastparym, ks. bp. Andrzejem Wantułą, ks. bp. Januszem Narzyńskim, ks. prof. Witoldem Benedyktowiczem oraz zasłużonymi, mądrymi przywódcami Kościołów niemieckich. 

Chciałbym podkreślić, że ks. Niewieczerzał często mawiał: od ekumenii nie ma odwrotu, oraz: ekumenia bez udziału największego Kościoła jest ekumenią okaleczoną i zubożałą. Gdy za Jego prezesury zostały nawiązane kontakty ekumeniczne z Kościołem Rzymskokatolickim, w niedługim czasie powstała Komisja Mieszana złożona z przedstawicieli Polskiej Rady Ekumenicnej i Kościoła Rzymskokatolickiego, a nieco później Podkomisja do Spraw Dialogu. Obie te Komisje wykonały niezmiernie ważną pracę. Gdy chodzi zaś o wkład PRE i ks. Jana osobiście w proces pojednania z Niemcami, to był on ogromny, miał wielkie znaczenie dla rozwoju wzajemnych stosunków między naszymi krajami i sprawiał działaczom ekumenicznym zarówno z polskiej, jak i niemieckiej strony wielką satysfakcję. Aby współpraca ekumeniczna przynosiła jak najobfitsze owoce, ks. Jan wkładał we wszelkie inicjatywy, które do tego prowadziły, wiele sił, uczucia i mądrości. Chyba od samego początku uczestniczył w konferencjach Kościołów europejskich („Nyborg”), które doprowadziły do powstania europejskiej struktury ekumenicznej pod nazwą Konferencja Europejskich Kościołów – KEK. Można więc powiedzieć, że należał do pionierów KEK-u, organizacji działającej do dziś, która dla europejskiej ekumenii miała ogromne znaczenie i zrobiła wiele, m.in. dla otwarcia się Kościołów Prawosławnych we Wschodniej Europie na współpracę z Kościołami z Zachodu. Zwrócił mi kiedyś na to uwagę ks. bp Jung z Kassel, który w KEK odgrywał ważną rolę.

Polska Rada Ekumeniczna pod kierownictwem ks. Jana Niewieczerzała organizowała liczne konferencje ekumeniczne, nie tylko o zasięgu ogólnopolskim, lecz także międzynarodowym. Ks. Jan często reprezentował PRE na kościelnych uroczystościach organizowanych przez Kościoły członkowskie PRE, co wpływało na rozwój ich zainteresowania ekumenizmem. Za czasów prezesury ks. Jana prężnie działała Młodzieżowa Rada Ekumeniczna, pracowało kilka komisji, które odbywały swoje konferencje już nie pod wpływem, ale raczej pod patronatem prezesa. W związku ze swymi zadaniami, które z każdym rokiem pomnażały się, sporo podróżował zarówno w kraju, jak i zagranicą. Wielokrotnie łączył wyjazdy w celach ekumenicznych z odwiedzinami bratnich reformowanych Kościołów, aby pielęgnować kontakty. Kiedyś powiedział mi ze smutkiem i rozżaleniem, że często spotykał się z większym zainteresowaniem, zrozumieniem i serdecznością ze strony luteran aniżeli reformowanych. Nie było to regułą, ale widocznie zdarzało się na tyle często, że odczuwał potrzebę podzielenia się ze mną tą obserwacją. Świadczy to również o tym, że rozmowy na temat spraw finansowych nie były łatwe i obfitowały w przykre momenty.

W uznaniu zasług ks. Jana Niewieczerzała Rada Fakultetu Teologicznego (Theologická Fakulta) w Pradze Czeskiej przyznała mu w 1967 roku doktorat honoris causa. W uzasadnieniu decyzji prof. Miloą Bič w imieniu Rady Wydziału powiedział: Praca ks. superintendenta Jana Niewieczerzała wykracza daleko poza granice Jego własnego Kościoła i dlatego Rada Wydziału Teologii postanowiła Mu nadać tytuł doktora honorowego teologii za działalność w trzech dziedzinach: na stanowisku superintendenta Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w Polsce, w szerokiej i rzetelnie spełnianej pracy ekumenicznej na stanowisku prezesa Polskiej Rady Ekumenicznej i – wreszcie – po trzecie, w uznaniu Jego zasług w pracy nad rozpowszechnianiem idei pokoju.

Podczas uroczystości ks. Niewieczerzał wygłosił wykład O reformacyjnych stosunkach polsko-czeskich i naszych zadaniach na przyszłość. Na uroczystość przybyli z Polski, oprócz najbliższej rodziny ks. Jana, również współpracownicy, m.in.: prof. Zofia Lejmbach, Anna Potkańska, Barbara Stahl, Jan Baum i ja. Przy tej okazji chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jedną cenną cechę charakteru Księdza Biskupa – na Jego skromność. Nigdy nie afiszował się honorowym doktoratem w życiu publicznym zbytnio.

O wielkiej pracowitości księdza świadczy i to, że nie bacząc na ogrom zadań jako biskupa i prezesa PRE, podjął się w roku 1970 pracy w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie, gdzie rozpoczął wykłady z dziedziny historii i teologii ruchu ekumenicznego oraz irenologii. Na tym stanowisku pracował do 1980 roku, czyli jeszcze przez dwa lata po przejściu na emeryturę. A trzeba pamiętać o tym, że na emeryturę przeszedł ze względów zdrowotnych!

Wszystkie funkcje, które ks. Jan wykonywał, wymagały ogromnego zaangażowania i bardzo wytężonej pracy. Przeżywał nieraz trudne chwile, musiał przezwyciężać różne przeszkody, co prowadziło często do silnych stresów. Kilkakrotnie poważnie zapadł na zdrowiu. Z powodu choroby nie mógł pojechać w roku 1957 roku do Pragi na zgromadzenie przedstawicieli Kościołów europejskich, które powołało do życia Chrześcijańską Konferencję Pokojową, a także w 1970 roku na Zgromadzenie Światowego Związku Kościołów Refomowanych i Kongregacjonalnych, które uchwaliło połączenie dwóch Związków Kościołów: Reformowanych i Kongregacjonalnych w jedną strukturę. Praca ponad siły nadwerężyła zdrowie tego wątłego z postury człowieka i doprowadziła do Jego przedwczesnej śmierci 7 listopada 1981 roku.

Księdza Biskupa Jana Niewieczerzała wspominamy z ogromną wdzięcznością i wielkim szacunkiem jako tego, który był budowniczym naszego Kościoła po II wojnie światowej i podźwignął Kościół z dramatycznie trudnej sytuacji. Oczywiście nie byłoby to możliwe bez zastępu wiernych i gorliwych współpracowników, zarówno w Kościele jak i w Polskiej Radzie Ekumenicznej, którzy pracowali u Jego boku, wspierali Jego wysiłki i służyli dobrą radą.

Ks. bp Zdzisław Tranda

 

Przybliżyło się Królestwo Niebios

Z Jezusem Chrystusem przychodzi na świat inna rzeczywistość. Królestwo Boże ukazuje naszą rzeczywistość w innym świetle: doskonałego stosunku między człowiekiem a Bogiem. Człowiek sam nie może przezwyciężyć dystansu, jaki istnieje między nim a Bogiem, między ziemią a niebem.

W Jezusie Chrystusie przybliżyło się Królestwo Niebios. Jezus wprowadza w życie nową rzeczywistość, jakąś zasadniczą zmianę. I te u każdego człowieka, który dozna tego przybliżenia Królestwa Bożego do siebie w Jezusie Chrystusie.

Stajemy jak gdyby na innej płaszczyźnie, z której inaczej widzimy to, co nas otacza. Podobnie jak inaczej widać otaczający świat, gdy się jest w dolinie, na równinie i na szczycie góry. Bardziej osobiście – indywidualnie. Należę do innej rzeczywistości. Nawet najgorsze, co może mnie spotkać – to wszystko sprawy tego świata, pośród których oczywiście żyję. Ale jest jeszcze ta inna rzeczywistość, do której należę – „moja ojczyzna jest w niebiesiech”.

Pierwsi chrześcijanie, męczennicy, Hus i inni ginęli świadomie i pogodnie. Wiedzieli, że zło, które przeciwko nim sit sprzysięgło jest tylko z tego świata. A oni należeli do innego świata – świata Chrystusa. Inaczej bywało podczas ostatniej wojny: ludzie prowadzeni na skazanie otrzymywali zastrzyki, które ich oszałamiały. Trudno w takiej sytuacji było im zmienić los, który został im zgotowany.

My zaś mamy świadczyć o mocy, która jest naszym udziałem, mocy, która nie jest wynikiem naszego hartu, lecz dziełem Boga. Świat domaga się świadectwa, że chrześcijanie są chrześcijanami w całym tego słowa znaczeniu.

Ks. bp Jan Niewieczerzał

[Myśli z rozważania z Konferencji duchownych, 31.1.1962 r.]