Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

11/1991

Kiedy staram się wywołać z pamięci postać ks. biskupa Jana Niewieczerzała, najczęściej pojawia mi się przed oczami jego pogodna twarz. Biskup Niewieczerzał był człowiekiem uśmiechu – zniewalającego i wzbudzającego zaufanie. Kto jednak znał Księdza Jana bliżej, ten wiedział, że często był to uśmiech przez łzy, gdyż los nie szczędził mu rozlicznych cierpień fizycznych i psychicznych. Dzięki sile woli potrafił jednak pokrywać swoje strapienia uśmiechem, z którego promieniowała niezwykła dobroć.

Osobiście poznałem ks. bp. Jana Niewieczerzała dopiero, gdy ukończyłem studia w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w 1966 r., a więc dokładnie ćwierć wieku temu. Przedtem jednak widywałem go na różnych imprezach organizowanych przez Polską Radę Ekumeniczną lub Kościół Ewangelicko-Reformowany. Już wtedy rzucił mi się w oczy jego osobisty urok i wdzięk, z jakim przewodził zebraniom ekumenicznym. Za stołem prezydialnym nigdy nie przybierał – tak charakterystycznego dla zasiadających tam ludzi – marsowego oblicza, lecz swobodnie rozglądał się po sali, tę lub inną osobę obdarzając uśmiechem. Chciał jakby w ten sposób dać do zrozumienia, że zaszczyty i funkcje to sprawa przejściowa i nie należy traktować ich ze śmiertelną powagą.

Z okresu studiów szczególnie utkwiła mi w pamięci konferencja młodzieżowa u metodystów w Klarysewie, podczas której przemawiał bp Niewieczerzał. Główny wątek tego przemówienia stanowił gorący apel do nas, młodych, o zaangażowanie w działalność ekumeniczną, gdyż przyszłość chrześcijaństwa będzie coraz bardziej zależała od harmonijnego współdziałania wszystkich wyznawców Chrystusa. Byłem w tym czasie, jak większość młodych ludzi, bardzo krytycznie, a nawet nieufnie, nastawiony do rozlicznych pouczeń i wzniosłych słów wypowiadanych przez starsze pokolenie. W tym przemówieniu wyczułem jednak autentyzm, głos wewnętrzny mówił mi, ze wypowiadane słowa w pełni odzwierciedlają przekonania osoby, która je wygłasza. I nie pomyliłem się.

Ks. bp Jan Niewieczerzał obejmując w 1960 r. prezesurę Polskiej Rady Ekumenicznej nie znalazł się w łatwej sytuacji. Jego poprzednik, człowiek wybitny lecz konfliktowy, pozostawił ekumeniczną społeczność poważnie skłóconą. Powoli, krok po kroku, bp Niewieczerzał swoim niezwykłym taktem i cierpliwością zdołał przezwyciężyć te nieporozumienia. Jego autorytet wśród zwierzchników Kościołów członkowskich Rady stale wzrastał, a on sam zyskał ich uznanie i szacunek. W owych latach trudno było sobie wyobrazić kogoś innego niż on na stanowisku prezesa PRE. Były to czasy, gdy przed każdym walnym zgromadzeniem, odbywającym się co trzy lata, trzeba było uzgadniać z władzami państwowymi kandydatury do zarządu. Nie ulega jednak wątpliwości, że gdyby wówczas możliwe były wybory w pełni demokratyczne, to i tak ks. Jan Niewieczerzał nie miałby równego sobie kontrkandydata. W 1974 r. (jeszcze przed upływem kolejnej kadencji) oznajmił, że ze względu na pogarszający się stan zdrowia musi zrezygnować z pełnienia tej ekumenicznej funkcji. Nam, gronu jego najbliższych współpracowników, trudno było wyobrazić sobie pracę pod kierownictwem innego szefa niż on. Byliśmy więc wstrząśnięci jego decyzją.

Zbyt daleko jednak wybiegłem w przyszłość. Powracam więc do roku 1966, kiedy ukończyłem studia i postanowiłem nie czynić starań o ordynację, lecz spróbować działalności na niwie naukowej i publicystycznej. W moim Kościele, zwłaszcza w jego najwyższym kierownictwie, decyzja, którą podjąłem, nie spotkała się ze zrozumieniem. Wtedy właśnie zetknąłem się po raz pierwszy osobiście z ks. bp. Niewieczerzałem. Rozmawiałem z nim wielokrotnie. W tym czasie w całym środowisku ewangelickim był on jedną z nielicznych osób, które próbowały zrozumieć i zaakceptować motywy mego postępowania. Gorąco namawiał mnie do współpracy z„Jednotą", której był redaktorem naczelnym. Ponieważ również pozostali redaktorzy tego pisma przychylnie odnieśli się do współpracy ze mną, więc podjąłem ją i kontynuuję do dziś. W czerwcu br. minął mój„srebrny jubileusz" w„Jednocie".

Moim bezpośrednim zwierzchnikiem został ks. bp Jan Niewieczerzał w grudniu 1970 r. Zbliżał się termin parafowania układu między Polską a RFN Przewidywano gwałtowny rozwój stosunków między Polską Radą Ekumeniczną a Kościołami ewangelickimi w Niemczech Zachodnich, toteż potrzebny był w Radzie dodatkowy pracownik ze znajomością języka niemieckiego. Tak rozpoczęła się moja 13-letnia praca w PRE, w tym ponad 4 lata pod bezpośrednim zwierzchnictwem ks. Jana Niewieczerzała. Wspominam ten czas z dużym wzruszeniem. Bp Niewieczerzał był szefem, który traktował swoich podwładnych po partnersku. Nieodłącznym sposobem jego pracy była przyjacielska pogawędka, podczas której ustalaliśmy najbliższe zadania do wykonania. Swoim współpracownikom pozostawiał dużą swobodę w podejmowaniu własnych inicjatyw. Bezgranicznie ufał ludziom, mimo ze nie zawsze miał z nimi najlepsze doświadczenia. Nie od kogo innego, jak właśnie od niego, zaraziłem się bakcylem ekumenizmu, który siedzi we mnie do dziś.

Pamiętam, jak Chrześcijańska Akademia Teologiczna zaproponowała mu w 1970 r. wykłady z dziedziny historii i teologii ruchu ekumenicznego. Cieszył się z tego ogromnie, choć oznaczało to jeszcze jedno odpowiedzialne zadanie pośród już rozlicznych obowiązków (przy niedomagającym zdrowiu). Z wielkim zapałem przygotowywał się do wykładów, korzystając z najnowszej literatury wydawanej na Zachodzie. Często rozmawiał ze mną na temat tej sfery swojej działalności. Jestem głęboko przekonany, ze ci studenci Akademii, którzy mieli przywilej słuchania jego zaangażowanych wykładów, wynieśli z nich nie tylko wiedzę, ale i ekumenicznego ducha. W 1979 r., ze względu na pogarszający się stan zdrowia. Ksiądz Jan musiał zrezygnować z pracy dydaktycznej, którą w sposób szczególny umiłował. Czułem się niezmiernie zaszczycony, gdy na rok przed odejściem z Akademii zaproponował mi, abym został jego następcą. Ówczesny rektor, ks. prof. dr Woldemar Gastpary, u którego w tym czasie kończyłem pisać pracę doktorską, podzielał to zapatrywanie. Z planów tych nic nie wyszło ze względu na sprzeciw zwierzchnika mojego Kościoła. Dopiero w bieżącym roku akademickim, tj. z 1 2-letnim opóźnieniem, życzenie ks. Jana Niewieczerzała mogło się spełnić.

Czasy, w których przyszło działać ks. bp. Niewieczerzałowi, charakteryzowały się tym, ze wszystkie dziedziny życia publicznego, w tym także kościelnego i ekumenicznego, były ściśle kontrolowane przez władzę komunistyczną. Podejmując różne inicjatywy wewnątrz-kościelne lub nawiązując współpracę ze współwyznawcami z innych krajów, trzeba było, chcąc nie chcąc, kontaktować się z Urzędem do Spraw Wyznań. Bp Jan Niewieczerzał, jako wieloletni zwierzchnik Kościoła i prezes PRE, musiał z racji sprawowanych funkcji wielokrotnie bywać we wspomnianej instytucji. W kontaktach z funkcjonariuszami Urzędu nigdy nie zatracał godności i... poczucia humoru. O ile mi wiadomo, był jedynym dostojnikiem kościelnym z kręgu Kościołów członkowskich PRE, który w odpowiedzi na aroganckie pokrzykiwania jednego z dyrektorów wstał i opuścił jego gabinet. Kiedyś opowiadał z rozbawieniem, jak funkcjonariusz Urzędu pouczał członków delegacji PRE, udających się na jakąś konferencję międzynarodową, jak powinni zachowywać się za granicą. Humorystyczna strona tej sprawy polegała na tym, ze doświadczenie zagraniczne owego funkcjonariusza sprowadzało się do pobytu w rządowym ośrodku wczasowym nad Morzem Czarnym, podczas gdy większość delegacji PRE, w tym także bp Niewieczerzał, zdołała poznać już pół świata. Wielki talent dyplomatyczny ks. Niewieczerzała w pełni ujawnił się w kontaktach z władzą państwową: w sprawach mniej istotnych Ksiądz Biskup wykazywał giętkość, tam jednak, gdzie chodziło o sprawy zasadnicze, był partnerem twardym i nieustępliwym. Może dlatego przedstawiciele ówczesnej władzy szanowali go znacznie bardziej niż licznych oportunistów.

Za jego prezesury Polska Rada Ekumeniczna po raz pierwszy nawiązała oficjalne stosunki z Kościołem rzymskokatolickim. Był to długotrwały i trudny proces. Niektóre Kościoły członkowskie PRE, kierowane obawą o własną egzystencję, nie chciały początkowo słyszeć o jakiejkolwiek współpracy z dominującym w naszym kraju Kościołem. Nie była nią zainteresowana również ówczesna władza państwowa, która raczej dążyła do tego, by„niepokornemu" Kościołowi rzymskokatolickiemu przeciwstawić„lojalne" i„patriotyczne" Kościoły mniejszościowe. Faktem jest, że niektóre zwierzchności kościelne poddawały się naciskowi władzy, ta zaś wykorzystywała je instrumentalnie do walki z Kościołem rzymskokatolickim. Polska Rada Ekumeniczna – jako wspólnota Kościołów – nie uległa jednak nigdy tego rodzaju naciskom, w czym główna zasługa przypadła nieustępliwej postawie ks. bp. Jana Niewieczerzała.

Wyżej opisana sytuacja dotyczyła przede wszystkim lat sześćdziesiątych, tj. okresu sprawowania władzy przez Władysława Gomułkę. Jego następca, Edward Gierek, przejąwszy władzę w grudniu 1970 r., szukał stopniowego zbliżenia i porozumienia z Kościołem rzymskokatolickim. Ten nowy kierunek zaznaczający się w polityce państwa sprawił, ze w zasadzie poniechano wykorzystywania małych Kościołów do walki z Kościołem katolickim. Nadal jednak wielu przedstawicieli władzy komunistycznej, w tym również funkcjonariusze Urzędu ds. Wyznań, niezbyt chętnie patrzyło na nawiązujące się kontakty ekumeniczne. Komisja Episkopatu ds. Ekumenizmu już w 1971 r. zwróciła się do PRE z propozycją ustanowienia oficjalnych stosunków. Bp Jan Niewieczerzał gotów był natychmiast odpowiedzieć pozytywnie na tę propozycję. Mówił o tym wielokrotnie w prywatnych rozmowach. Kierowało nim głębokie przekonanie, ze pomijanie w kontaktach i współpracy ekumenicznej największego Kościoła w Polsce jest anachronizmem, co więcej – stanowi zaprzeczenie idei ekumenii. Nie był jednak w stanie pokonać oporu przywódców niektórych Kościołów członkowskich, podsycanego umiejętnie z zewnątrz. Jego pragnienie urzeczywistniło się dopiero w 1974 r. na kilka miesięcy przed rezygnacją z prezesury, przyjmując widzialny kształt w postaci Komisji Mieszanej z udziałem przedstawicieli PRE oraz Komisji Episkopatu ds. Ekumenizmu.

Z rozległej działalności międzynarodowej na szczególne podkreślenie zasługuje wkład ks. bp. Jana Niewieczerzała w dzieło pojednania polsko-niemieckiego. Do dnia dzisiejszego spotykam starszych wiekiem Niemców, którzy niemiłosiernie kalecząc jego trudne do wymówienia nazwisko wspominają go jako tego Polaka, który swym ciepłem i bezpośredniością potrafił przełamać nieufność znamionującą początkowe kontakty niemiecko-polskie w połowie lat sześćdziesiątych. Trzeba pamiętać, ze pierwsi chrześcijanie, którzy przyjeżdżali stamtąd do Polski, aby spotkać się z przedstawicielami Kościołów członkowskich PRE, należeli do tego pokolenia Niemców, które w taki lub inny sposób było uwikłane w dramat II wojny światowej. Ewangeliccy dostojnicy kościelni, a wśród nich także dawni oficerowie Wehrmachtu (niektórzy swą służbę wojskową odbywali w okupowanej Polsce), obciążeni byli głębokim poczuciem winy i gorąco pragnęli przebaczenia i pojednania. Obawiali się jednak, jak zostaną tu przyjęci. Czuli się bardzo niepewnie.

Dla ks. Jana Niewieczerzała te pierwsze kontakty tez nie były łatwe. Wszak w swój życiorys miał wpisane ciężkie doświadczenia z kampanii wrześniowej, okupacji i po upadku Powstania Warszawskiego. Potrafił jednak przezwyciężyć w sobie żal, niechęć i narosłe uprzedzenia, aby móc prowadzić dialog.

Z wieloma przedstawicielami ewangelicyzmu niemieckiego połączyły go serdeczne więzy przyjaźni. W listopadzie 1970 r. przewodniczył pierwszej delegacji PRE, która złożyła wizytę w RFN na zaproszenie tamtejszych Kościołów ewangelickich. W późniejszym okresie jeździł do tego kraju wielokrotnie, m.in. na sympozja poświęcone sprawom polsko-niemieckim, a organizowane przez akademie ewangelickie. Poczynając od 1971 r. polsko-niemieckie kontakty ekumeniczne i kościelne bardzo się nasiliły i pogłębiły. Każdego roku podejmowaliśmy w Polsce kilka oficjalnych delegacji z RFN. Nawiązane zostały również kontakty ze Związkiem Kościołów Ewangelickich w ówczesnej NRD. Bp Niewieczerzał, mimo coraz częściej widocznego na twarzy zmęczenia, poświęcał delegacjom niemieckim wiele czasu, gdyż zdawał sobie sprawę, że dzięki tym spotkaniom i kontaktom tworzy się powoli lepsza atmosfera, ze nawiązuje się współpraca, która zaowocuje w przyszłości. W połowie 1974 r., a więc jeszcze za jego prezesury w Radzie, powołano do życia Komisję Kontaktów PRE i Rady Kościołów Ewangelickich w RFN.

W 1974 r. postanowiliśmy w PRE z okazji 60. rocznicy urodzin ks. bp. Jana Niewieczerzała wydać poświęconą mu księgę pamiątkową: "Z ufnością w przyszłość". Do współpracy zaprosiliśmy 34 autorów z kraju i zagranicy, przedstawicieli Kościołów różnych tradycji. Jeden z nich, ówczesny zwierzchnik Kościoła ewangelickiego w Berlinie Zachodnim, ks. bp Kurt Scharf, napisał do niej tekst pt.„Ekumeniczny aspekt pojednania z Polską". Cytatem z tego artykułu chciałbym zakończyć moje wspomnienie o ks. bp. Janie Niewieczerzale:

„Dr. Niewieczerzałowi udało się wzbudzić potencjał ekumeniczny chrześcijaństwa nierzymskokatolickiego w Polsce, rozszerzyć jego formy instytucjonalne oraz tak ściśle połączyć je z organizacjami ekumenicznymi w Europie i na świecie, ze trudno wyobrazić sobie dzisiaj te organizacje bez polskiego udziału. Wie o tym niemało chrześcijan w obu państwach niemieckich..."

Karol Karski