Drukuj

NR 7-8 / 2010

Niewolnica Hagar z kilkuletnim synkiem, Ismaelem, zmierzają ku śmierci. Czy ich tragiczne położenie – tułaczka na pustyni – znajdzie szczęśliwy finał? (1 Mż 21, 8-21). Bez wody, na odludziu, w spiekocie pustynnego słońca, Hagar decyduje się na straszliwy krok. Zostawia synka, bo nie chce widzieć jego śmierci, a sama, w pewnej odległości od niego, upada i płacze. Czy chroni się pod Bożą ręką?
     Współczesne Hagar i dzisiejsze, samym sobie zostawione dzieci – to żywcem wzięty obraz z biblijnego doświadczenia egipskiej niewolnicy i jej syna. To kobiety, mężczyźni i dzieci, którzy w rozpaczy kierują się na drogi wiodące do nikąd. Czyż Pan nie staje się dla Hagar schronieniem? Czy Bóg nie dotyka dzisiaj błądzących, zrozpaczonych i zniewolonych?


    Pan jest schronieniem. Jeśli użyć militarnego terminu, można rzec: Pan jest pewnym schronem. Jeżeli schronem, to twierdzą, warownym grodem, takim, o którym psalmista śmiało wyznaje: Lecz Pan jest twierdzą moją i Bóg mój skałą schronienia mego (Ps 97, 22), a czego doświadcza Edyta Stein. Jest rok 1912. Późniejsza św. Teresa Benedykta od Krzyża, wówczas studentka Uniwersytetu Wrocławskiego, przeżywa głęboki kryzys. Jej młodą duszę przenika pustka wynikająca z lektury modnej wtedy książki promującej nihilizm. Jest wstrząśnięta. Schronienia szuka w kościele. Akurat odbywa się koncert muzyki Johanna Sebastiana Bacha, nieoczekiwanie dla niej przerwany chóralnym odśpiewaniem pieśni Warownym grodem jest nasz Bóg. Słowa Lutrowego hymnu wyrywają młodą kobietę ze stanu totalnego przygnębienia. Odtąd pewnym schronieniem staje się dla Edyty Stein Bóg w Trójcy Świętej Jedyny.

Aleksandra Błahut-Kowalczyk

Pełny tekst artykułu po zalogowaniu w serwisie.

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl