Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

7-8 / 2007

I został przemieniony przed nimi, i zajaśniało oblicze Jego jak słońce, a szaty Jego stały się jak śnieg białe.

Mt. 17,2

Święto Przemienienia Pańskiego, dzień 6 sierpnia, ma dla mnie szczególne znaczenie. Cicha jego w kościele luterańskim celebra jest mi bliska. Wydarzenie, którego obraz – jak genialna ikona Trójcy Świętej Andrieja Rublowa – skupia moją uwagę na czymś nieuchwytnym, irracjonalnym, mistycznym.

Z bezimiennej, wysokiej góry, gdzie przed dwoma tysiącami lat został uchylony rąbek tajemnicy – przenoszę wzrok na dziecko. Nieziemskie Zjawisko i mały człowiek o ufnych, w kolorze nieba oczach, są tego szczególnego dnia najważniejsi. Dziecko symbolizuje najbardziej szczerą, dziecięcą niewinność i zaufanie. Jest symbolem bezimiennego dziecka, dziecka chcianego i niechcianego, żyjącego w czasach wojny i w czasach pokoju, które nie ma najmniejszej trudności w widzeniu Przemienionego Jezusa Chrystusa. Jest dzieckiem z Ewangelii, tym, które Pan Jezus bierze w ramiona, błogosławi (Mt. 19, 13-15) i stawia za wzór: A On, przywoławszy dziecię, postawił je wśród nich i rzekł: Zaprawdę powiadam wam, jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Niebios (Mt. 18, 2-3).

Co wspólnego ma dziecko z tym, co stało się na Górze Przemienienia? Dziecko, w odróżnieniu do wielu współczesnych Piotrów, Jakubów i Janów – nie lęka się, nie pada na twarz, nie zadaje zbędnych pytań, nie forsuje własnych pomysłów, tylko cieszy się obecnością Przemienionego Pana, Jego niebiańską aurą, kolorytem jasności i blasku obecnym w Księdze Objawienia Św. Jana. Dziecko bezgranicznie ufa i akceptuje.

Przemienienie na Górze jest teofanią, czyli objawieniem się Boga. Teolodzy usiłują w skomplikowany sposób opisać to zjawisko. Interpretują znaki, mówią o trynitarnym charakterze święta. Głos Ojca, światło Ducha Świętego i oślepiające oblicze Syna są tego dowodem. Używanie słów tam, gdzie nie są potrzebne, jest prawie świętokradztwem. Wystarczy zobaczyć światło, w przemienionym widzieć Zmartwychwstałego, usłyszeć: Ten jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem, Jego słuchajcie, zadziwić ukazaniem się Mojżesza i Eliasza, zachwycić się uśmiechem dziecka, dotknąć jego kruchej sylwetki – wówczas jest się u niebios bram. Przemieniony i Zmartwychwstały przemienia świat nadając mu smak wieczności. Dzięki Niemu można zobaczyć to, co niewidzialne. Wziął On bowiem od Boga Ojca cześć i chwałę (...). A my, będąc z nim na świętej górze, usłyszeliśmy ten głos, który pochodził z nieba (2P 1, 17-18). Amen.

Aleksandra Błahut-Kowalczyk
[Teolog luterański]