Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

5-6 / 2007

Nadmorska kawiarenka. Siedzę sama przy stoliku. Ciepły wiatr mocno dmucha, rozsypuje włosy. Przede mną morze malachitowego koloru, w oddali różowa koronka gór zachodzących jedne za drugie. Jestem o kilka godzin drogi od miejsca, w którym uczniowie Nauczyciela z Galilei usłyszeli: Lecz Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w imieniu moim, nauczy was wszystkiego i przypomni wam wszystko, co wam powiedziałem (Jn 14,26).

Gwałtowne podmuchy i towarzyszący temu szum przywodzą na myśl niezwykłe jerozolimskie wydarzenie sprzed dwóch tysięcy lat. W egzotycznym pejzażu, z twarzą smaganą słońcem i wiatrem, zastanawiam się nie tyle nad dniem narodzin Kościoła, co nad wpływem Ducha Św. na życie człowieka, jeśli otworzymy się na Jego działanie. Próbuję też werbalizować odpowiedź na oczywiste – wydawać by się mogło – pytanie: Kim jest Duch Święty? Jest na pewno najtrudniejszą do zdefiniowania Osobą Trójcy Świętej.

Na początku występuje problem lingwistyczny. W języku hebrajskim, w którym pisany był Stary Testament, słowo oznaczające Ducha Św. jest rodzaju żeńskiego (ruah), w języku greckim, języku Nowego Testamentu, rodzaju nijakiego (pneuma), w języku polskim, podobnie jak w łacińskim – rodzaju męskiego. Związek pomiędzy rodzajem gramatycznym słów a rzeczywistością, którą określają – jest kwestią otwartą. Jak dalece otwartą – wybrzmi hymnem do Ducha Św. z uwzględnieniem żeńskiego rodzaju Trzeciej Osoby Trójcy Świętej:

Ruah jest światłem, która w głębokości obdarza nas szczęściem.
Bez Ruah nie jesteśmy w pełni ludźmi.
Ruah jest częścią naszej duszy. Jest chłodem, gdy rozsadza nas żar.
Jest pocieszeniem, gdy płyną nam łzy. (...)
Modlimy się do Niej, do Ruah, Ona daruje trwałą radość
I już tutaj jest początkiem wieczności.

C. Halkes

Ruah przywodzi na myśl pierwsze zdania zapisane w Biblii: A ziemia była pustkowiem i chaosem; ciemność była nad otchłanią, a Duch Boży unosił się nad powierzchnią wód (I Mojż. 1,2). Ten sam Duch pochodzący od Ojca i od Syna (Jn 15,26), jako świadomie działająca Osoba, zmienia myślenie i drogę życia człowieka, czego przykładem jest tekst ap. Pawła: I nikt nie może rzec: Jezus jest Panem, chyba tylko w Duchu Świętym (I Kor. 12,3).

Zaduma nad historią wylania Ducha Św. w Jerozolimie i konsekwencje tego wydarzenia budują obraz mocy i wiary w niemożliwe. Nowonarodzony Kościół przekracza narodowe granice Izraela stając się ruchem obejmującym cały świat. Samo wylanie, towarzyszące temu znaki, kończą okres wyczekiwania. Wewnętrzna przemiana czyni z Apostołów i uczniów nową wspólnotę, pełną życia i energii, tak bardzo różniącą się od zastraszonych i niepewnych ludzi sprzed zesłania Ducha Św. Dzień Pięćdziesiątnicy jest dniem narodzin Kościoła.

Ruah, Pneuma, Duch Święty – wciąż działa, wywołuje żywą wiarę, przemienia człowieka, tworzy nową jakość życia. Nie jest nieosiągalny dla przeciętnego chrześcijanina. Powołując się na Słowo Jezusa Chrystusa, wiem, co mam czynić: Jeśli więc wy, którzy jesteście źli, umiecie dobre dary dawać dzieciom swoim, o ileż bardziej Ojciec niebieski da Ducha Świętego tym, którzy go proszą (Łuk. 11,13).

W majowy dzień, nad brzegiem Morza Czerwonego, łączę się w hymnie błagalnym Kościoła, który od stuleci prosi:

Przyjdź, Duchu Święty, Stwórco przyjdź, do serc swojego ludu wnijdź, racz łaskę na swe rzesze zlać, by mogły się świętymi stać.

(Veni Creator Spiritus, ŚE 226,1).

Aleksandra Błahut-Kowalczyk
[Teolog luterański]