Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 4/2016, s. 6

90 lat temu, w styczniu 1926 r., ukazał się pierwszy numer JEDNOTY. Z okazji jubileuszu naszego pisma we wszystkich tegorocznych numerach przypominamy fragmenty artykułów z archiwalnych numerów.

 

JEDNOTA nr 8/1939

Prawosławna historia Kościoła wysuwa Cerkiew na plan pierwszy, ewangelik najdłużej i najchętniej będzie rozprawiał o różnych protestanckich denominacjach, katolik zaś wszystko bez skrupułu sprowadzi do jedynozbawczej, mającej monopol prawowierności „świętej matki Kościoła Piotra” i jego rzekomych sukcesorów rzymskich, z całym dobrodziejstwem inwentarza poświęcanego.

W polskim języku nie mamy ani jednej obiektywnej i równomiernej książki, informującej inteligentnego czytelnika w tym przedmiocie, na poziomie wymagań współczesnej wiedzy historycznej, naprawdę „sine ira et studio”.

I dlatego głównie między innymi tak bardzo szwankuje znajomość dziejów Kościoła wśród świeckich Polaków. Jakieś strzępy i okruchy wiadomości zasłyszanych i połapanych na gimnazjalnej ławie, a poza tym „intuicja” i domyślność, czy raczej dowolne zupełnie pojmowanie, nie liczące się ani z faktami, ani z elementarną krytyką, ani z najbardziej podstawowymi tekstami i świadectwami źródłowymi. Proszę spróbować zacząć dyskusję z naszymi inteligentami o jakimkolwiek fragmencie dziejów kościelnych chociażby współczesnych, a wylezą odrazu istne curiosa ignorancji, złej woli i blagi.

Wacław Wadwicz, „Znajomość historii Kościoła”
(pisownia oryginalna)

 

JEDNOTA nr 9–10/1987

Dla mnie w polskim antysemityzmie jest jednak najważniejsze to, że Polska w ogóle, tak mi się wydaje, nie przeżyła wstrząsu moralnego, jaki przeżył Zachód po II wojnie światowej w związku z Szoah. I przyczyny tego są dla mnie dość zrozumiałe. Dla Francji, dla Anglii, dla wszystkich krajów zachodnich to była straszna wojna, ale się skończyła i powróciło normalne życie. Zginęło ileś tam set tysięcy ludzi, tak jak normalnie ludzie giną na wojnach. Francja roku 45 była krajem ciężko doświadczonym przez wojnę, ale nie była krajem radykalnie zmienionym. Polska roku 45 była zaś krajem, gdzie w czasie wojny 3 miliony Polaków etnicznych straciło życie. W kontekście doświadczeń Francji czy Anglii Szoah jawiło się jako coś zupełnie nieporównywalnego, odległego o całe piętra moralne od innych tragedii tej wojny. Zagłada Żydów była absolutnie nieprzystawalna do tego, co spotkało Anglików czy Francuzów. Polska zaś sama przeżyła tragedię i z perspektywy polskiej zagłada Żydów wyglądała inaczej. Dlatego nie dokonał się po wojnie ten wstrząs moralny. Nie miało też miejsca automatyczne skojarzenie antysemityzmu z mordem, z Szoah, z zagładą. Nie sądzę, żeby w Polsce było proporcjonalnie więcej antysemitów niż np. we Francji. Ale we Francji nie wypada być antysemitą, jest to coś hańbiącego, wstydliwego, istnieje bardzo silna społeczna nietolerancja wobec antysemityzmu. W Polsce zaś jej nie ma. (…) antysemityzm straszliwie ciąży nad polską świadomością społeczną. Po Szoah, po Auschwitz naprawdę już nawet nie wypada tłumaczyć antysemitom, że antysemityzm jest czymś złym. Eksperyment namacalny się dokonał. Fizyczne konsekwencje antysemityzmu są do obejrzenia. Jeśli ktoś dzisiaj jest antysemitą, przyjmuje na siebie odpowiedzialność za to, co się stało.

Konstanty Gebert, „Żydzi w kraju bez Żydów”
(z Konstantym Gebertem i Stanisławem Krajewskim rozmawiają
ks. Bogdan Tranda, Ewa Pokorska i Wojciech Kriegseisen)

 

JEDNOTA nr 3–4/2001

Jeszcze w drugiej połowie lat 70. cenzura w całości zatrzymała napisany specjalnie dla „Jednoty” tekst – „Chrześcijanin a polityka”. Miał się on ukazać obok innych tekstów w numerze poświęconym tematowi „Chrześcijanin a różne zawody”. Artykuł nie zawierał nic, do czego cenzor mógłby się przyczepić, z wyjątkiem... nazwiska autora. Należało ono do katolickiego posła z Koła Znak, który jako jedyny wstrzymał się w sejmie od głosu nad wpisaniem do konstytucji deklaracji o sojuszu i przyjaźni ze Związkiem Radzieckim. Nastąpiło małe trzęsienie ziemi. Do Urzędu ds. Wyznań wezwano nie tylko redaktora naczelnego, ale i biskupa. Sprawie nadano wymiar polityczny, a Kościół reformowany oskarżono o to, że godzi w sojusze i interesy socjalistycznego państwa.

Ten i inne incydenty, do których nawet nie chce mi się wracać, nie powstrzymały jednak inicjatyw redakcji zmierzających do stworzenia nieformalnej płaszczyzny porozumienia i dialogu ze środowiskami katolickimi w Polsce na długo przed nawiązaniem oficjalnych stosunków ekumenicznych między Kościołami należącymi do Polskiej Rady Ekumenicznej a Kościołem rzymskokatolickim.

Barbara Stahl, „»Jednockie« potyczki”