Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 4/2021, s. 11–13

para (fot. pixabay)W poprzednim numerze JEDNOTY przedstawiliśmy zarys podejścia Kościoła do małżeństwa i seksualności aż do czasów reformacji. Niektórzy badacze stwierdzają, że XVI w. przyniósł rewolucję seksualną, ponieważ odwrócono tradycyjny porządek, przyznając prymat małżeństwa nad ascetycznym celibatem. Pamiętając, że wielu reformatorów radykalnie sprzeciwiło się traktowaniu ascezy jako bardziej moralnej od małżeństwa, zwróćmy teraz uwagę na nauczanie ksiąg symbolicznych tradycji reformowanej. Zaprezentowane zostanie podejście opisane w dwóch pismach teologicznych, które powstały w drugiej połowie XVI w., ale wciąż mają znaczenie w tradycji Kościoła ewangelicko-reformowanego.

„Katechizm heidelberski” (1563), będący podręcznikiem nauczania kościelnego, nie rozważa szczegółowo kwestii małżeństwa. Bardziej wnikliwi czytelnicy mogą sięgnąć do komentarza jego autora, gdzie Zachariasz Ursyn rozwinął szczegółowo swoje rozumienie małżeństwa. Dla szesnastowiecznego teologa małżeństwo było legalnym i nierozerwalnym związkiem jednego mężczyzny z jedną kobietą, ustanowionym przez Boga dla przedłużania gatunku ludzkiego. Z kolei w samym „Katechizmie” jedyna wzmianka dotycząca małżeństwa pojawia się przy omówieniu przykazania zakazującego cudzołóstwa. „Katechizm” wyczytuje z niego wolę Bożą, która sprzeciwia się nieczystości. Z tego powodu dostrzeżone zostają dwa możliwe rozwiązania, które zapewnią człowiekowi czystość – małżeństwo lub celibat. Co ciekawe, małżeństwo zostaje nazwane tu świętym, w przeciwieństwie do celibatu, który tego tytułu od autora „Katechizmu” już nie otrzymał. Święte małżeństwo jawi się więc jako wyjątkowe miejsce, w którym seksualność nie będzie postrzegana jako nieczysta. Z kolei celibat jest rozumiany jako życie we wstrzemięźliwości.

Kolejne pytanie „Katechizmu heidelberskiego” rozwija omawiane przykazanie i zwraca uwagę na potrzebę zachowywania czystości i świętości dla ciała i duszy, które są świątynią Ducha. Tym samym wola Boża miałaby zabraniać nie tylko „niegodziwych czynów”, ale też i „gestów, słów, myśli i pragnień oraz wszystkiego, co może człowieka do tego pobudzać”. Nie sposób jednak znaleźć w samym „Katechizmie” katalogu „niegodziwości”. Komentarz szesnastowiecznego autora zdradza jednak, jaki światopogląd kryje się za tymi słowami. Naruszeniem czystości (castitas) były dla Ursyna przede wszystkim popędy ciała (libidinum). Popędy urzeczywistniały się w różnych formach, które teolog skatalogował ogólnie w trzech grupach: całkowicie sprzeczne z naturą (nieprzekazujące życia i kazirodztwo), wynikające z naszej zniekształconej natury (seks poza małżeństwem (adulterium) czy przed małżeństwem (scortatio) oraz nieokreślone popędy niekaralne przez władze, ale realizowane ze złym sumieniem i wbrew woli Boga) oraz „zniekształcone skłonności”, na które lekarstwem ma być małżeństwo. Nie sposób nie wyciągnąć wniosku, że dla Ursyna stanem idealnym jest brak skłonności i popędów, podobnie jak dla starożytnych teologów chrześcijańskich. Szesnastowieczny teolog dostrzega jednak, że legalne prokreacyjne małżeństwo oczyszcza i uświęca złą namiętność do tego stopnia, że stan małżeński staje się nawet bardziej wartościowy od ascezy.

Wracając do samego „Katechizmu”, można w nim przeczytać, że nawet nawróceni nie są w stanie w pełni przestrzegać przykazań, ze względu na stałą obecność grzechu. Prawo zostało dane, aby uświadomić człowiekowi jego grzeszność i potrzebę Ducha Świętego, który sam tylko prowadzi do doskonałości. Oprócz tego, posłuszeństwo prawu służy dyscyplinie i wyznacza kierunek uświęconym chrześcijanom.

Celibat, poligamia i powtórne małżeństwo

Kolejnym z ważnych tekstów, któremu należałoby się przyjrzeć, jest „Konfesja sandomierska” (1570). Dokument ten, będący zaadaptowaną do polskich warunków „Drugą Konfesją helwecką” (1566), porusza sprawę małżeństwa dopiero na sam koniec, w artykule pt. „O stanie bezżennym, o stanie małżeńskim i o gospodarstwie”. Artykuł rozpoczyna się od kwestii celibatu duchownych, który, podobnie jak wiele innych spraw, poróżnił zwolenników i przeciwników reformacji. Artykuł ten wpisuje się więc w szeroką polemikę, nakreśloną w poprzednim numerze JEDNOTY, i korzystając ze szwajcarskich rozwiązań przedstawia stanowisko polskich reformowanych. Bezżeństwo interpretowane jest w „Konfesji” jako dar od Boga, który uzdalnia człowieka do życia „nie cierpiąc na żądzach upalenia ciężkiego”. Jak zauważa „Konfesja”, dar ten nie musi być jednak dany raz na zawsze, a tym samym nie powinien być wymagany niezależnie od aktualnego odczucia powołanego do służby.

Jednocześnie taki dar może prowadzić do poczucia wyższości celibatariusza. „Konfesja” przyznaje, że choć osoby żyjące w celibacie bardziej nadają się do służby, gdyż nie są zajęte własnymi sprawami rodzinnymi i domowymi, to jednak ulotność tego daru i pojawiające się potrzeby seksualne prowadzą do małżeństwa. Tym samym „Konfesja”, powołując się na fragmenty Nowego Testamentu, stwierdza, że małżeństwo jest „lekarstwem przeciw niepowściągnieniu, jest też samo powściągnieniem od nierządności”. Warto zauważyć, że luterańscy i kalwińscy teologowie byli świadomi demoralizacji, do jakiej prowadzi obowiązkowy celibat i dlatego gorąco propagowali małżeństwo wśród duchownych. Bracia czescy natomiast ze względu na szczególne stanowisko duchownego, doradzali celibat (choć do niego nie przymuszali).

„Konfesja” odrzuca jako „szatańską” naukę zakazującą małżeństw lub prezentującą je jako nieświęte i nieczyste. Zniechęcanie do małżeństwa jest czymś nagannym. „Konfesja” odrzuca też „porubstwo, nieczystość, cudzołóstwo i stan bezżeński, który plugastwa pełny jest”. Jednocześnie zdaje sobie sprawę, że w celibacie może kryć się hipokryzja, która jedynie głosi wśród ludzi wstrzemięźliwość, a tak naprawdę jest pełna ukrytej nieczystości. „Konfesja” występuje przeciwko takiej praktyce i zapowiada sąd Boży.

Stan małżeński jest interpretowany przez „Konfesję” jako ustanowiony i błogosławiony przez Boga, który dał polecenie „aby mąż z żoną wspólnie a nierozdzielnie z sobą mieszkając, w miłości, w zgodzie żyli”. Z tego ustanowienia wynika też apostolska nauka, że małżeństwo powinno być uczciwe, a „łoże niepokalane”.

Na podstawie tego stanowiska „Konfesja” odrzuca poligamię, którą praktykowały bardziej radykalne nurty reformacji. Słynnym tego przykładem była zorganizowana komuna anabaptystów w niemieckim mieście Münster, która w 1534 r. w czasie trwającego oblężenia miasta wprowadziła obowiązkowe wielożeństwo. Było to podyktowane m.in. lekturą Starego Testamentu oraz bardzo niską liczebnością mężczyzn w czasie wojny. „Konfesja” odrzuca również „tych, którzy ganią powtórne wstąpienie w związki małżeńskie”. Nie precyzuje tutaj, czy chodzi o rozwodników czy sytuację wdowieństwa.

Znany wśród chrześcijan był sprzeciw wobec zawierania małżeństwa przez wdowy, co było wyrazem wspominanego już przekonania o wyższości stanu bezżeństwa i ascezy. Jak zauważyliśmy, „Konfesja” sprzeciwia się postrzeganiu małżeństwa za coś gorszego, a nawet w obliczu wszechobecnych pożądliwości sugeruje, że małżeństwo jest lepsze od celibatu. Wśród protestantów było obecne przekonanie, że zarówno rozwodnicy, jak i wdowcy nie mogą być stale przymuszani do wstrzemięźliwości i ascezy. Pomiędzy ich małżeństwami powinien być jednak zachowany względny czas, co miało chronić przed różnymi kłopotami w sprawach cywilnych i kościelnych.

Małżeństwo kuzynostwa

Dla „Konfesji” wyjątkiem, który nie pozwala na małżeństwo, jest bliskie pokrewieństwo pary, które jest przeciwko Prawu Mojżeszowemu i czyni taki związek „plugawionym”. Prawdopodobnie chodzi tu o przepisy Księgi Kapłańskiej (Kpł 18), które regulując życie narodu żydowskiego, zakazywały wymienionych przez nie związków kazirodczych. Jednak małżeństwa kuzynów nie zostały tam zabronione. Natomiast Kościół w czasach średniowiecza z różnych powodów wprowadził bardziej restrykcyjne regulacje, które zakazywały małżeństwa pomiędzy kuzynami. Restrykcje zmieniały się jednak w zależności od czasu i miejsca. W Kościele zachodnim regulacja małżeństw pomiędzy kuzynami osiągnęła swój szczyt, gdy zakazano ślubów nawet pomiędzy osobami, które mają wspólnych tylko pra-pra-pra-pra-dziadków. Instytucja Kościoła z papieżem na czele służyła jednak możliwością dyspensy. Powody takich zakazów były złożone. Wspominany już Augustyn uważał, że małżeństwa pomiędzy krewnymi prowadzą do hermetyczności i nie służą szerokiej społeczności, dlatego według niego są one niewskazane.

Niektórzy badacze wskazują na fakt, że małżeństwa wewnątrz bogatych i wpływowych rodzin były zagrożeniem dla władzy, a Kościół walcząc o wpływy polityczne miał możliwość kontroli. Jednak prawo kanoniczne zmieniało się i z czasem restrykcje dotyczące kuzynów były łagodzone. Współcześnie Kościół Rzymskokatolicki nie zezwala na małżeństwa kuzynów pierwszego stopnia, lecz nawet w takim przypadku istnieje możliwość dyspensy. Protestanci czasów reformacji dostrzegali w restrykcjach i dyspensach Rzymu raczej narzędzie polityczne i finansowe, aniżeli troskę o społeczeństwo. Z tego powodu wśród protestantów restrykcje co do małżeństw krewnych zazwyczaj ograniczały się tylko do tych wspominanych w Prawie Mojżeszowym. Jednak sam Kalwin uważał, że wspomniana starotestamentowa lista jest raczej ilustracją i należy ją racjonalnie uzupełnić. Niemniej jednak małżeństwa pomiędzy kuzynami w społecznościach protestanckich były dopuszczone (z kilkoma wyjątkami). „Konfesja” powołuje się jedynie na Prawo Mojżeszowe i nie wchodzi w szczegóły.

Za pozwoleniem rodziców

Według „Konfesji” małżeństwo powinno być zawierane za pozwoleniem rodziców lub opiekunów. Wspominany w poprzednim numerze JEDNOTY porządek zuryski zabraniał zaręczyn czy małżeństw bez wiedzy i zgody rodziców lub osób odpowiedzialnych za młode osoby do dziewiętnastego roku życia. Ciekawą historią może być przypadek szwajcarskiego reformatora Heinricha Bullingera, który zaręczył się z byłą zakonnicą Anną Adlischwyler. Matka dwudziestotrzyletniej Anny nie zgadzała się jednak na małżeństwo jej córki z nieślubnym synem księdza. Ostatecznie ślub doszedł do skutku, ale dopiero po śmierci schorowanej matki.

„Konfesja” stoi na stanowisku, że małżeństwa powinny być potwierdzane publicznie w Kościele, wraz z modlitwami i błogosławieństwem. Od małżonków oczekuje się, że będą „żyć społem świątobliwie, pobożnie, w miłości i w czystości, zachowując stateczną obopólną wiarę, a wystrzegając się wszelakich poswarków, jadu zarazistego, nienawiści, nieprzyjaźni, zwady, nieczystości i cudzołóstwa”. Aby dbać o ten idealny model ustanowione zostały w Kościele sądy małżeńskie, których szanowani sędziowie mają zapobiegać wszelkiemu złu w związkach, rozpatrywać spory oraz prowadzić do ich dobrego rozwiązania. Choć „Konfesja” wspomina o potrzebie zachowania wspólnej wiary, to jednak praktyka i wolność sumienia doprowadzą szybko do tolerancji pluralizmu wyznaniowego, co zostanie później skodyfikowane w „Agendzie gdańskiej”.

„Konfesja” kładzie duży nacisk na kwestię wychowania i kształcenia dzieci, co było bardzo ważne wśród ewangelików. Dzieci powinny otrzymać od rodziców utrzymanie i należytą edukację oraz mają wzrastać w prawdziwej wierze z bojaźnią przed Bogiem, aby w przyszłości wykonywać uczciwy zawód. Brak starania o swoich domowników jest postrzegany jako „zaparcie się wiary”, a osoba odpowiedzialna za ten stan staje się gorsza od niewiernego. Praca rodziców na rzecz swoich dzieci i swojego domu jest nazwana przez „Konfesję” świętą i jest uważana za nie gorszą w oczach Boga od modlitw, postów i jałmużny.

* * * * *

Mateusz Jelinek – doktorant w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie, stażysta w Parafii Ewangelicko-Reformowanej w Kleszczowie

 

fot. pixabay

 

Czytaj też: Małżeństwo i rozwód w tradycji Kościoła ewangelicko-reformowanego – cz. 1