Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 3/2021, s. 13–15

Zamek blyskawiczny symbolizujacy droge, ktora podazaja ludzie w malzenstwach mieszanych wyznaniowo (fot. www.facebook.com/EkumeniczneRekolekcje)
Zamek błyskawiczny, symbolizujący drogę, którą podążają ludzie w małżeństwach mieszanych wyznaniowo (fot. www.facebook.com/EkumeniczneRekolekcje)

 

Bycie w związku z osobą innego wyznania może być inspiracją do pogłębiania własnej wiary i duchowości. Małżeństwa osób o różnej przynależności wyznaniowej, potocznie zwane małżeństwami mieszanymi wyznaniowo, muszą się jednak również liczyć z trudnymi wyborami i wieloma przeszkodami w ich życiu religijnym. A problemem najczęściej są roszczenia ich rodzin i wspólnot religijnych.

W maju tego roku w Łodzi odbyły się rekolekcje dla małżeństw i rodzin mieszanych wyznaniowo. Inicjatorem tego wydarzenia był Andrzej Weigle, członek Synodu Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP, zaś organizatorami Kościół Ewangelicko-Augsburski w RP oraz rzymskokatolicka Archidiecezja Łódzka. W programie znalazły się nabożeństwa i wykłady (konferencje), które miały miejsce w rzymskokatolickiej katedrze św. Stanisława Kostki i luterańskim kościele św. Mateusza. Transmitowano je również w internecie. Na żywo w rekolekcjach wzięło udział kilkanaście par, wśród których byli katolicy, luteranie, reformowani i prawosławni. Kazania i wykłady wygłosili abp Grzegorz Ryś i ks. Peter Seyfried z Kościoła rzymskokatolickiego oraz ks. bp Jerzy Samiec i ks. Michał Makula z Kościoła ewangelicko-augsburskiego. Uczestnicy wzięli też udział w wycieczce po ekumenicznej Łodzi oraz pikniku.

Przed rekolekcjami przeprowadzono ankietę internetową wśród osób żyjących w rodzinach mieszanych wyznaniowo na temat ich doświadczeń związanych z tym faktem. W badaniu wzięło udział ponad 60 osób – głównie luteran i rzymskich katolików, ale wśród respondentów znaleźli się również prawosławni i przedstawiciele różnych wyznań protestanckich. Ankieta zawierała szereg pytań zamkniętych, ale przy wielu z nich dano możliwość komentarza, w którym można było opisać swoje doświadczenia związane z omawianą kwestią. Ze względu na liczbę respondentów trudno wyciągać wnioski statystyczne z przeprowadzonej ankiety. Jednakże część jakościowa badania, to znaczy swobodne komentarze do pytań, dostarcza ciekawy materiał do analizy. Przyjrzyjmy się zatem kilku problemom, z którymi mierzą się małżeństwa – i szerzej: rodziny – mieszane wyznaniowo.

Statystyka przed Bogiem

Respondenci zostali poproszeni o wymienienie najważniejszych problemów, z jakimi muszą się mierzyć jako małżeństwa mieszane wyznaniowo. Pierwszym wyzwaniem dla takich par jest już sama ceremonia ślubu – wybór miejsca, załatwianie formalności, reakcje rodziny i duszpasterzy. Kolejnym wyzwaniem – bardzo często wymienianym – jest wybór wyznania, w którym zostaną ochrzczone i wychowane dzieci (szerzej o tym za chwilę). Jeden z respondentów podkreśla, że przyszli rodzice nie powinni mieć obowiązku decydowania już przed ślubem, jak wychowają dzieci.

Małżeństwa mieszane wskazują też na trudności związane z uczestnictwem w praktykach religijnych. Czy chodzić do kościoła razem, czy każde do swojego? Jeśli razem, to do jednego, czy do obu? Jeśli do jednego, to do którego? Konsekwentnie do jednego, czy na zmianę? Jak pogodzić różnice w obchodzeniu świąt? W przypadku małżonków pochodzących z Kościoła wschodniego i zachodniego dochodzi problem różnych kalendarzy i terminów najważniejszych świąt, takich jak Wielkanoc czy Boże Narodzenie. Respondenci bardzo często ubolewają nad brakiem interkomunii, co – jak pisze jeden z nich – „wpływa na praktykę niedzielnej Eucharystii (podział rodziny przez instytucję)”.

Jedna z osób biorących udział w badaniu bardzo trafnie nazwała kolejne dwa wyzwania dla małżeństw mieszanych: „własna pycha i pokusa prozelityzmu na siłę” oraz „świątobliwi inkwizytorzy w rodzinie i Kościołach”. Osoby będące w związkach mieszanych – jak tłumaczy inny respondent – stają przed koniecznością akceptacji „faktu, że pewne niezwykle ważne kwestie będą różnić małżonków”. Z drugiej strony muszą się mierzyć z presją otoczenia – rodziny, znajomych, duchownych. „Wszystkie problemy wynikają z niektórych metod funkcjonowania Kościołów jako organizacji. W tych metodach Bóg wydaje się być mniej ważny niż statystka” – ubolewa jedna z osób wypowiadających się w ankiecie.

Kto robi problemy

„Skupianie się na różnicach sprawiało, że problemy wydawały się nie do pokonania. Dopiero pełna akceptacja drugiej strony i podkreślanie tego, co łączy obydwa wyznania, pozwoliło zacząć planować wspólną przyszłość” – napisał jeden z respondentów w odniesieniu do tego, czy różnice wyznaniowe były na początku związku problemem dla par mieszanych, a także dla ich rodzin.

Różnice te dla przeważającej większości osób będących w małżeństwach mieszanych wyznaniowo nie stanowią problemu. Inaczej wygląda natomiast sytuacja, jeśli chodzi o ich rodziny i duszpasterzy. Wśród rodziców zdarzają się takie reakcje, jak szok, niezadowolenie czy obawa, że różnice te mogą wpłynąć na trwałość związku. Respondenci zwracają jednak uwagę, że często wynika to z niewiedzy, a obawy pomaga rozwiać czas i szczera rozmowa o różnicach wyznaniowych. „Istniała obawa rodziców, że ze względu na różnice wyznaniowe małżeństwo nie przetrwa. Po dwunastu latach trwania małżeństwa rodzina jakby zapomniała, że jesteśmy mieszani. Jest pełna akceptacja” – napisał jeden z respondentów.

Reakcje duszpasterzy są różne, ale z odpowiedzi respondentów wynika, że im więcej duchowny ma do czynienia z parami mieszanymi wyznaniowo, tym mniejszy ma z tym problem. Duszpasterze mający doświadczenia pracy w środowisku mniejszościowym, wielowyznaniowym czy za granicą są bardziej życzliwi dla takich par. „W naszej okolicy jest wiele małżeństw mieszanych. [Duszpasterz] zna nasze problemy. Wspiera nas, gdyż wie, że oboje pragniemy iść drogą Bożą, mimo różnicy wyznań” – pisze jeden z respondentów. Nie da się jednak ukryć, że małżeństwa mieszane wyznaniowo lub osoby wstępujące w taki związek spotykają się czasem również z brakiem przychylności duszpasterzy. Duchowni wywierają presję, nie powstrzymują się od nieprzyjemnych komentarzy, nie radzą sobie z formalnościami dotyczącymi zawarcia takiego małżeństwa, czasem wręcz sugerują konwersję na dane wyznanie. „Na spotkaniach młodzieży, kiedy pojawił się dany temat do rozważania, nasz duszpasterz skłaniał do tego, aby »dobierać« się w pary tego samego wyznania” – wspomina jeden z respondentów.

Szczególnym przypadkiem jest konwersja jednego z małżonków już po zawarciu małżeństwa. To sytuacja trudna zarówno dla rodziny, jak i drugiego z małżonków, jeśli jest to konwersja na inne wyznanie niż jego. „Bardzo ważna była dla mnie wcześniejsza jedność wyznaniowa, wspólne doświadczanie wiary, wspólne modlitwy, uczęszczanie razem na niedzielną Eucharystię, takie same poglądy i przekonania. Przeżywałam więc poczucie straty i ból w kontekście odejścia męża od Kościoła katolickiego. Płakałam podczas Eucharystii, że męża nie ma obok, razem ze mną. Czas przeżywania swego rodzaju żałoby, straty i bólu trwał 2–4 miesiące. Z czasem pogodziłam się i uszanowałam decyzję męża” – opowiada jedna z respondentek. Dodaje, że jej rodzice wciąż nie mogą pogodzić się z tym faktem, a kontakty z nimi osłabły, co jest dodatkowym problemem. Inny respondent opowiada, że gdy dwa lata po ślubie konwertował na wyznanie żony, jego rodzice zerwali z nim kontakty na rok, a ich relacje zaczęły się odnawiać dopiero, gdy znalazł się w szpitalu.

Co z dziećmi?

Pary mieszane wyznaniowo stają przed ważnymi decyzjami w momencie pojawienia się dzieci – w jakiej tradycji wyznaniowej je ochrzcić i wychować. Jest naturalne, że każde z małżonków wolałoby w tej sytuacji wybrać swoje wyznanie, oczekują tego też od nich ich wspólnoty religijne. „Nie ochrzciliśmy dzieci, bo nie zgadzaliśmy się co do tego, gdzie ma to nastąpić. To jedyny »kompromis«, na jaki nas stać” – pisze jeden z respondentów. To odosobnione rozwiązanie, jednak dobrze ilustruje, że decyzja nie jest łatwa. Na podstawie pozostałych odpowiedzi można zauważyć kilka modeli wyboru miejsca chrztu dziecka: w wyznaniu matki; córki w wyznaniu matki, synowie w wyznaniu ojca; w wyznaniu rodzica bardziej zaangażowanego religijnie; zgodnie z przedślubnymi ustaleniami pary; tak jak wygodniej.

Po podjęciu decyzji o miejscu chrztu decyzje o dalszym wychowaniu religijnym dzieci wydają się być mniejszym problemem. „Zawsze koncentrujemy się na tym, co nas łączy. Na Bogu. Myślę, że większym problemem dzisiejszych Kościołów jest to, czy nasze dzieci będą chciały Bogu zaufać. Musimy być lepszym świadectwem, że Bóg działa w naszym życiu” – napisał jeden z respondentów. Pary mieszane zwykle wybierają, w którym wyznaniu będzie wychowywane dziecko, jednak dbają o to, by było otwarte również na wyznanie drugiego rodzica. „Podjęliśmy decyzję o wychowaniu w wierze ewangelickiej. Ale staraliśmy się wychowywać dzieci w szacunku dla obu tradycji” – podkreśla jeden z respondentów. „Chcemy wychować dzieci w duchu otwartości. Trwamy przy naszej decyzji wychowania dzieci w Kościele rzymskokatolickim – co jednak dzieci zrobią, gdy dorosną, to już będzie ich autonomiczna decyzja” – zaznacza inny.

Brak ekumenicznych rozwiązań

Większość respondentów podkreśla, że fakt bycia w małżeństwie z osobą innego wyznania wzmocnił i wzbogacił ich wiarę. Wejście w taki związek często było impulsem do zgłębienia swojej własnej tradycji wyznaniowej oraz przyczyniło się do rozwoju duchowego. „Chodzimy nawzajem do swoich kościołów. W naszym małżeństwie ja jestem osobą, dla której wiara jest bardzo ważną wartością, mój mąż nie przeżywa jej tak jak ja, ale bardzo szanuje moje podejście. Ja natomiast czuję, że jego pewien sceptycyzm i krytycyzm pomaga mi w rozwijaniu większej autentyczności mojej wiary, tak naprawdę jest zachętą w jej pogłębianiu” – pisze jedna z respondentek. „Międzywyznaniowy charakter naszego związku pozwala mi nie zamykać się w kręgu spraw i optyce Kościoła mniejszościowego, do którego należę. Daje szansę, by czerpać z bogactwa tradycji obu wyznań i odkrywać, jak wiele jest między nimi ciągłości i elementów wspólnych” – zauważa inna.

Małżeństwa mieszane wyznaniowo często jednak doświadczają dodatkowych trudności w swoim otoczeniu. Rodziny mają wobec ich życia religijnego swoje oczekiwania, a czasem wręcz roszczenia. Duszpasterze też potrafią powodować dyskomfort w życiu takich par. Doktryny i regulacje prawne Kościołów nierzadko charakteryzują się ekskluzywizmem. Wciąż brak prawdziwie ekumenicznych rozwiązań dotyczących zawarcia małżeństwa osób o różnej przynależności wyznaniowej czy wychowania religijnego ich dzieci. Pary mieszane wyznaniowo boleśnie doświadczają brak możliwości wspólnego przystąpienia do komunii. Nie ma też duszpasterstwa dla takich par. Można więc odnieść wrażenie, że bycie w związku z osobą innego wyznania dostarcza impulsów do pogłębiania własnej wiary i rozwoju duchowego, ale we wspólnotowym i praktycznym wymiarze życia religijnego często jest to problem. Ot, paradoks.

* * * * *

Michał Karski – dziennikarz, redaktor JEDNOTY i serwisów internetowych Polskiej Rady Ekumenicznej