Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 10-11 / 1983


Nie chcę, bracia, abyście wiedzieć nie mieli o tych, którzy zasnęli, abyście się smucili, jak inni, którzy nie mają nadziei. Albowiem jak wierzymy, że Jezus umarł i zmartwychwstał, tak też wierzymy, że Bóg przez Jezusa przywiedzie z Nim tych, którzy zasnęli.

l Tes. 4:13-14

Wobec śmierci stajemy bezradni. Wprawdzie postęp medycyny przedłużył nasze życie, a w wielu wypadkach pozwala je uratować nawet wtedy, gdy sytuacja zdaje się być beznadziejna, to przecież ani nie uwalnia nas od śmierci, ani jej nie usuwa w cień, tylko odsuwa w czasie. Prędzej czy później musimy z nią stanąć twarzą w twarz, gdy zabiera nam kogoś bliskiego, albo gdy nam samym zagląda w oczy. Uciekanie więc od myśli o śmierci nie jest niczym innym jak chowaniem głowy w piasek i wystawianiem siebie w przyszłości na najcięższe przeżycia, załamania, zwątpienie, rozpacz. Brak zainteresowania tą sprawą u ludzi młodych jest całkiem zrozumiały, bo zdrowie, energia, wszystkie nadzieje każą raczej myśleć o życiu i planach na przyszłość. Wiadomo jednak, że umierają również ludzie młodzi, a nawet dzieci. Jak wykazuje zaś doświadczenie duszpasterskie, ludzie mimo dojrzałego wieku wykazują zdumiewający brak przemyśleń i przygotowania do zetknięcia się z granicą życia, choć zdawałoby się, że skoro na każdym niemal kroku spotykamy się ze zjawiskiem przemijania, to każdy myślący człowiek powinien się nad tym zastanowić i przygotować, zwłaszcza że - jak to ktoś trafnie ujął - jedyną rzeczą pewną, która nas czeka po urodzeniu, jest właśnie śmierć.

Myślenie o śmierci własnej czy kogoś bliskiego jest rzeczą niezwykle trudną z punktu widzenia psychologicznego, bo instynktownie nie chcemy pogodzić się z rozstaniem ani nie podejmujemy chętnie myśli o tym, co napawa nas lękiem. Jest to także bardzo trudne z punktu widzenia materiału do rozważań. Nie dysponujemy przecież żadnym doświadczeniem "z tamtej strony". Śmierć kojarzy się nam ze wszystkim, co najgorsze, z bezradnością, chorobą, cierpieniem, katastrofą, kresem wszystkiego, zimnem, mrokiem, rozkładem. Takie właśnie są nasze odczucia i one to pogłębiają stan lęku. Czymże jest śmierć? Odpowiedź na to pytanie jest pozornie prosta - ustaniem wszelkich czynności organizmu. Okazuje się jednak, że ta odpowiedź nie rozwiązuje sprawy w sposób dostateczny i nawet nauka, chociaż coraz więcej wie o człowieku, nie potrafi dotąd sprawy wyjaśnić. Czy kiedykolwiek ja wyjaśni?


MODLITWA
Proszę Cię o odwagę


Pozwól mi, Ojcze,
z odwagą myśleć o śmierci.
Proszę Cię o odwagę,
bo napawa mnie lękiem
perspektywa odejścia ze świata.
Tyle więzów łączy mnie mocno
z tymi, których kocham.
Podziwiam nieprzeliczone bogactwo
barw, kształtów i dźwięków.
Tyle dobra otrzymałem od Ciebie -
i wszystko trzeba będzie zostawić?

Proszę Cię o odwagę,
bo napawa mnie lękiem
myśl o chorobie i bólu,
o cierpieniach bezradnej starości
i o tym trudnym przejściu
na drugą stronę granicy,
które z Twej woli kiedyś
będę musiał pokonać.

Proszę Cię o odwagę,
gdyż boję się po prostu
nieznanej, mrocznej przyszłości,
ku której się zbliżam
z każdym uderzeniem serca,
z każdą chwilą mijającego czasu.
Ile czasu jeszcze mi zostawiłeś,
bym wreszcie dojrzał do tego,
co mi w swej mądrości przeznaczyłeś?

Proszę Cię o odwagę,
gdyż boję się po prostu,
że stanę przed Tobą z pustymi rękami
i nie będę umiał niczym usprawiedliwić
swego życia na ziemi,
które od Ciebie dostałem.
Czy potrafiłem dodać cokolwiek
do powierzonych przez Ciebie talentów?
Czy będę mógł się z nich rozliczyć?

Proszę Cię, Ojcze, o nadzieję,
że nie stanę przed surowym sądem,
lecz przejdę przez śmierć do życia,
bo wierzę, wierzę mocno
- pomóż mi w mej słabości -
wierzę w Twą miłość ojcowską,
wierzę, że nie na darmo Twój Syn
umarł za mnie na krzyżu
i dnia trzeciego wstał z martwych.
Alleluja!

Ks. Bogdan Tranda

Pełny tekst artykułu po zalogowaniu w serwisie.

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl