Drukuj

12/1990

MYŚLANE NOCĄ

I otworzył Bóg oczy jej i ujrzała studnię z wodą...
I Mojż.21:19

Jest późny wieczór. Przede mną, w kręgu światła lampy, leży otwarta Biblia. Szukałam w niej imienia pewnego króla, gdy to zdanie: „I otworzył Bóg oczy jej i ujrzała...” – przyciągnęło najpierw mój wzrok, potem uwagę. Zadumałam się głęboko. Król pozostał na razie bezimienny i zapadł z powrotem w otchłań minionych tysiącleci, bo po prostu o nim zapomniałam. To zdanie...

O tej porze moje osiedle jest ciche. Z niewielu okien pada jeszcze smuga przyćmionego zasłoną światła. W ogródku, naprzeciwko naszego mieszkania, taka ściszona jasność wyodrębnia z mroku delikatnie zarysowaną sylwetkę młodego drzewka. Kto czuwa za tym oświetlonym oknem i dlaczego? Czy nad kartką papieru przeżywa gorzkie szczęście zmagania się z oporną myślą? Czy czuwa przy łóżku chorego, rozdarty między nadzieją a rozpaczą? Może pije, by zapomnieć o jakichś swoich problemach, które mu się jawią nie do rozwiązania? A może ktoś tam tej nocy umiera?

Myślę o tych wszystkich ludziach zamkniętych w klatkach mieszkań, zamkniętych w swoich sytuacjach, o których sądzą, że są bez wyjścia. I myślę o Ha-gar, egipskiej niewolnicy, która urodziła Abrahamowi syna Ismaela i na żądanie Sary wypędzona została z dzieckiem na pustynię. Tam błąkała się, „a gdy wyczerpała się woda z bukłaku, porzuciła dziecko pod jednym z krzaków. Potem, odszedłszy, usiadła naprzeciw w odległości, jak łuk doniesie, mówiąc: Nie chcę patrzeć na śmierć dziecka. Siadła więc naprzeciw i głośno płakała” (I Mojż. 21:15). Cóż, była to zaiste sytuacja bez wyjścia, w najbardziej drastycznej postaci.

Ileż dziesiątków stuleci dzieli nas od Ha gar, jakże inni jesteśmy sposobem myślenia, rodzajem doświadczeń, w jak odmiennej kulturze i cywilizacji żyjemy. A jednak... jakże tożsami jesteśmy z tą dziewczyną w jej zagubieniu, rozpaczy, bezradności. Gdy wyczerpiemy „wodę z bukłaku”, wodę naszych własnych pomysłów i starań, czy nie porzucamy naszego problemu „pod jednym z krzaków”, by usiąść naprzeciw i głośno płakać? Bóg, rzecz jasna, miał swój zamysł co do Ha-gar, bo chciał wywieść ze skazanego na śmierć dziecka „naród wielki”. Ale czy możemy wiedzieć, jakie są zamiary Boże wobec nas i naszych problemów?

Nie o to mi jednak chodzi. Olśniła mnie oczywistość, prostota sposobu uratowania matki i dziecka: „I otworzył Bóg oczy jej i ujrzała studnię z wodą...” A więc Bóg nie stworzył tej studni z wodą w chwili, gdy okazała się potrzebna. Nie, ta studnia, pełna życiodajnej wody, już tam by la, była przez cały czas, gdy Hagar głośno opłakiwała dziecko, na którego śmierć nie chciała patrzeć. Bóg uczynił tylko jedno – otworzył jej oczy, by mogła zobaczyć coś, co znajdowało się tuż, blisko. Gdy to ujrzała, „poszedłszy napełniła bukłak wodą i dała chłopcu pić”. Cóż za ulga.

Sprawa otwierania ludziom oczu, uszu i umysłu opisywana jest w Biblii parokrotnie. Jezus otworzy! umysły uczniów, by mogli zrozumieć Pisma (Łuk. 24:25); psalmista prosił Boga: „otwórz oczy moje, abym oglądał cudowność Zakonu Twego” (Ps. 119:18): Elizeusz modlił się, by Pan otworzył oczy sługi jego na konie i wozy ogniste, zesłane ku pomocy przeciwko Aramejczykom, i Pan go wysłuchał (II Król. 6.17); a Elihu mówił do Hioba: „Wszak Bóg przemawia raz i drugi, lecz na to się nie zważa: We śnie, w nocnym widzeniu, gdy głęboki sen pada na ludzi i oni śpią na swym łożu. Wtedy otwiera ludziom uszy, niepokoi ich i ostrzega...” (Hb 33:14-16).

Okazuje się, że już wtedy nie zważano na to, co Bóg mówi „raz i drugi”. O ileż trudniej dosłyszeć Jego Słowo czy dojrzeć studnię z wodą dziś, gdy wszystkie zmysły człowieka atakowane są nieustannie przez wirusy błahości.

Tak sobie rozmyślając to o egipskiej niewolnicy, to o sobie, to o sąsiadach, zaczęłam zastanawiać się, czy zdajemy sobie sprawę, jak bardzo dziś utrudniamy Bogu Jego sprawę z nami. Niewiele rzeczy, prócz wizji szybkiego materialnego zysku, jest obecnie w stanie wyrwać większość ludzi z gnuśności. Nawet przyjście na świat Jezusa, tak hucznie i tak bezmyślnie obchodzone w wielu domach... Wtedy, gdy Słowo stało się Ciałem, na niebie wzeszła ogromna gwiazda, zamykając w kręgu swej jasności mizerną stajenkę. Jej promienie były drogowskazem dla tych, którzy porzucili swoje bogate palące w dalekich krajach, i dla tych, którzy na wieść, że coś się stało, odeszli od swoich ubogich stad na pobliskich pastwiskach.

Lampki i świeczki naszych choinek nie dają tak wspaniałego światła, jak to z niebiańskiej gwiazdy. Ale są wyrazem drobnych chęci człowieka, by uświetnić Boże Narodzenie, nawet jeśli wcale nie myśli on o tym, a tylko chce zrobić przyjemność swoim dzieciom. Przy tym świetle łatwiej może będzie, mimo wszystko, „ujrzeć studnię z wodą”. Hagar zaczerpnęła z niej wody, która oznaczała życie dla jej dziecka. A dziś poniektórzy z ludzi może ujrzą Tego, który powiedział: „Ja pragnącemu dam darmo ze źródła wody żywota”.

A spragnieni jesteśmy wszyscy.