Drukuj

NR 3/2014, ss. 3–4

Kazanie wygłoszone 6 lipca 2014 r. w Pstrążnej podczas nabożeństwa
inaugurującego Rok Jana Husa w Kościele Ewangelicko-Reformowanym w RP

 

Być wolnym w Chrystusie. Ga 5,1

Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, lecz ja nie dam się niczym zniewolić.

1 Kor 6,12
(przekład Biblii warszawskiej)

 

Siostry i Bracia w Chrystusie Panu!

Zgromadziliśmy się tutaj, w tym pięknym kościele w Pstrążnej, można by powiedzieć jeszcze do niedawna z obu stron granicy – z Czech i Polski. Jakiej granicy? – ktoś zapyta. Przecież po niej pozostały jedynie puste budynki strażnicze, sklepiki z winietami i tylko tablice z nazwami informują nas o tym, do jakiego państwa wjeżdżamy. Zgromadziliśmy się by Słowem Bożym zakończyć swój udział w Spotkaniu Chrześcijan Europy Środkowo-Wschodniej we Wrocławiu i aby zainaugurować Rok Jana Husa w Kościele Ewangelicko-Reformowanym w RP. W moim rozważaniu skoncentruję się na tym pierwszym wydarzeniu.

Spotkanie we Wrocławiu (relacja tutaj) odbywa się w rocznicę 25-lecia odzyskania wolności polityczno-gospodarczej przez kraje, jak to się kiedyś mówiło, bloku wschodniego. Hasłem tego wydarzenia są słowa z Listu ap. Pawła do Galacjan: „Być wolnym w Chrystusie” (Ga 5,1) i to one powinny determinować nasze myślenie o tamtych i obecnych chwilach. U schyłku lat 80., mimo rozluźnienia tu i ówdzie więzów kontroli, ostoją wolności jawił się Kościół jako szeroko rozumiane Ciało Chrystusa, a nie tylko jeden jego denominacyjny odłam. Pamiętam wypełnione ludźmi ławki w różnych kościołach. Człowiek był bowiem spragniony innego niż oficjalne przeżywania Bożego daru wolności. I Kościół szeroko z tym do wiernych wychodził. Nie uprawiał nachalnej polityki, ale koncentrował się na tym, do czego został powołany – krzewieniu Słowa Bożego, które, odpowiednio wykładane, powodowało wewnętrzną przemianę od przestraszonego do wolnego obywatela. Dzięki temu można mówić o zwycięstwie nad ustrojem totalitarnym, zwycięstwie, w którym swój współudział miało także chrześcijaństwo. Przyszła, nieraz krwawo wyrwana, wolność. Zaczęliśmy wdychać ją pełną piersią. Cieszyło nas to, ale wolności trzeba się uczyć i wciąż ją pielęgnować. Czy o tym nie zapomnieliśmy?

Wolność i całkowita swoboda życia oraz obyczajów to modny temat, wyglądający, zwłaszcza na młodego człowieka, z każdego niemal zakamarka. Żyjemy w czasach, w których każdy jest panem samego siebie, wie najlepiej jak żyć, postępować, nie potrzebuje rad, wskazówek, a tym bardziej napomnień. Wolność jest błogosławieństwem człowieka, a zarazem jego przekleństwem, bo nieustannie musimy dokonywać wyborów, począwszy od najprostszych codziennych czynności, a skończywszy na tych, których konsekwencje, często przez wiele lat lub nawet na zawsze, odczują nasi bliźni.

W jednym z tygodników chrześcijańskich przeczytałem niedawno: „Każdy wybór jest dobry albo zły i takie też wydaje owoce, dlatego tak ważną sprawą jest uzyskanie odpowiedzi na pytania: Co znaczy być wolnym człowiekiem? Jaka jest rola ograniczeń i wskazówek, które daje nam Bóg, w dążeniu do wolności w Chrystusie? Co ogranicza naszą wolność?”. Siostry i Bracia, po 25 latach życia w nowym otoczeniu nie da się uciec od tych pytań. Czy nasze wolnościowe jestestwo tłamsi tak ukazywany przez niektórych Kościół, zabraniający i nakazujący, zbyt konserwatywny? Chyba nie. Przez Słowo Boże, które pokazuje, że z Chrystusem żyje się niekoniecznie łatwiej, ale pewniej, Kościół staje się oazą bezpieczeństwa dla zagubionego w pędzie i powszechnej negacji współczesnego człowieka. „Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, lecz ja nie dam się niczym zniewolić” – powiada apostoł Paweł (1 Kor 6,12), a to winno skłonić nas do przemyśleń nad kierunkiem i celem naszej ziemskiej drogi.

Uzyskaliśmy ćwierć wieku temu wolność. To czas jednego pokolenia, które wzrosło nie znając ograniczeń, w których nam, starszym, przyszło żyć. Ale nie mogę jednak zgodzić się, że jako chrześcijanie jesteśmy wolni od…, ale właśnie, jako dzieci Boże, wolni do… Jesteśmy wolni w Chrystusie do pozostawania z Nim w takiej społeczności, która nie czyniąc nas niczyimi poddanymi sprawia, że przez wiarę usługujemy wszystkim. Tak, jako chrześcijanin, pojmuję znaczenie wolności.

Zatem w geście zaufania Panu powierzmy mu swoje życie. Co to znaczy? Oddać coś komuś to znaczy nie rościć sobie już więcej do tego prawa. Jeśli więc powierzamy w ręce Jezusa całe nasze życie, to stary człowiek umiera w nas i nie ma w nas niczego, co jest własne, a odtąd wszystko jest Chrystusa. W chrzcie świętym zostaliśmy pogrzebani razem z Chrystusem, a nasze życie stało się życiem w nas Syna Bożego. Dlatego już jako świadomi swej wiary zostaliśmy poproszeni o potwierdzenie decyzji co do przyrzeczeń chrzcielnych, by łaska tego sakramentu mogła w pełni zaowocować. Z decyzją tą związane jest przekazanie wszelkiej władzy, a więc i wolności nad swoim życiem pod panowanie Jezusa, oddanie Jemu sterów władzy, by to on, Pan, mógł dokonać zbawienia nas wszystkich.

Takiej wolności z Chrystusem życzę nam wszystkim. Amen.

* * * * *

ks. Krzysztof Góral – radca duchowny Konsystorza Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w RP, administrator parafii ewangelicko-reformowanej w Kleszczowie