Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

jednota.pl

ks. Michal Jablonski (fot. Michal Karski)Nikt nie może dwom panom służyć, gdyż albo jednego nienawidzić będzie, a drugiego miłować, albo jednego trzymać się będzie, a drugim pogardzi. Nie możecie Bogu służyć i mamonie. Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się o życie swoje, co będziecie jedli albo co będziecie pili, ani o ciało swoje, czym się przyodziewać będziecie. Czyż życie nie jest czymś więcej niż pokarm, a ciało niż odzienie? Spójrzcie na ptaki niebieskie, że nie sieją ani żną, ani zbierają do gumien, a Ojciec wasz niebieski żywi je; czyż wy nie jesteście daleko zacniejsi niż one? A któż z was, troszcząc się, może dodać do swego wzrostu jeden łokieć? A co do odzienia, czemu się troszczycie? Przypatrzcie się liliom polnym, jak rosną; nie pracują ani przędą. A powiadam wam: Nawet Salomon w całej chwale swojej nie był tak przyodziany, jak jedna z nich. Jeśli więc Bóg tak przyodziewa trawę polną, która dziś jest, a jutro będzie w piec wrzucona, czyż nie o wiele więcej was, o małowierni? Nie troszczcie się więc i nie mówcie: Co będziemy jeść? albo: Co będziemy pić? albo: Czym się będziemy przyodziewać? Bo tego wszystkiego poganie szukają; albowiem Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc o dzień jutrzejszy, gdyż dzień jutrzejszy będzie miał własne troski. Dosyć ma dzień swego utrapienia.

Mt 6,24–34
(przekład Biblii Warszawskiej)

 

Gdy słyszymy określenie „religijny radykał”, kogo sobie wyobrażamy? Brodatego mudżahedina z kałasznikowem w ręku, antyaborcyjnego aktywistę z transparentem nad głową czy homofoba z pobożnymi słowami? Spróbujmy pozbyć się tych zbyt uproszczonych wyobrażeń. Spróbujmy za to stwierdzić na podstawie słów Jezusa, że religijnym radykałem, to znaczy tym, który naprawdę poważnie traktuje swą wiarę, jest ten, kto patrząc na polną lilię doznaje równocześnie inspiracji. Radykałem jest ten, który obserwuje ptaki i mówi sobie: I o mnie przecież również stara się Pan Bóg!

Na świecie aktualnie toczy się wiele konfliktów zbrojnych. Walczy się o panowanie nad złożami ropy, o kontrolę nad handlem narkotykami czy drogocennymi kamieniami, walczy się o plony i ziemię. Podobno przyszłe wojny będą się toczyć o pitną wodę, jak mówią naukowcy. Walczy się o kontrolę nad terytoriami, o władzę nad narodami, o przewagę ekonomiczną. Panujący starają się materialnie zabezpieczyć swych poddanych, żeby się nie buntowali, żeby byli zadowoleni. By nie mieli tego poczucia, że wybierają pomiędzy wolnością a poczuciem bezpieczeństwa. Lecz najtwardszy bój prowadzony od zawsze to walka o ludzkie wnętrze. Walka o dusze – jak to się mówi. O to, co się dzieje wewnątrz nas. Albo w lewo, albo w prawo – życie – śmierć. W naszym wnętrzu nie walczą ze sobą żadne wojska, lecz mimo to w naszych sercach przebiega linia frontu i stoimy po jednej czy po drugiej stronie.

Kiedyś Jezus rzekł, że nikt nie może obydwu panom służyć, a że posługiwał się przypowieściami, to mógł wybierać z nieprzebranego bogactwa przykładów opisujących tych dwóch panów (Legia i Polonia, Pepsi i Cola, Beatlesi czy Stonesi). Lecz wybrał w końcu naturalnych w swej istocie przeciwników: Boga i mamonę. Z pewnością nieprzypadkowo. Historia ludzkości pokazuje, że albo człowiek polega na Bogu, albo na pieniądzach. Po to, by wyzwolić od mamony i nauczyć ufać Bogu, Jezus opowiada o ptakach swobodnie fruwających i liliach polnych. Spójrzcie na nie! Jak one to robią! Nie kłopoczą się. A mimo tego są cudowne. I żyją! Sam Bóg umożliwia im godne życie w pięknie, którego nie potrafimy nawet podrobić i skopiować. Bądźcie jak one!

W naszym świecie uważa się za znaczące to, co da się w jakiś sposób zmierzyć lub oznaczyć. Lekarze będą lepiej leczyć, jeśli będzie im dodane do pensji. Życie policjantów jakościowo ulegnie poprawie, jeśli rząd zapewni im wysługę lat. Wraz ze wzrostem wskaźników ekonomicznych wzrasta poczucie spokoju, ludzie nie wyjdą na ulice. Wszystko się przelicza, gra się według zasad mamony.

A Jezus w opozycji do tego trendu proponuje rozwiązanie, które w żaden sposób nie jest uwzględnione przez ten „zewnętrzny” świat. Nic się nie zmieni, żaden procent nie wzrośnie, o żaden punkt nic nie przybędzie. Nie chodzi o żadną wojnę, rewolucję, nawet nie chodzi o nową jadłodajnię dla biednych – świat się nie zakołysze w posadach, nawet nie drgnie... Żadne źdźbło trawy nie ulegnie złamaniu, gdy człowiek zacznie żyć według rad Jezusa. Lecz odegra się coś istotnego wewnątrz. Człowiek przestanie się histerycznie trząść z lęku o siebie, zacznie ufać, uspokoi się. Przestanie się bać. Co będzie jeść? W co się ubierze? Jak będzie z wypłatą? Co z urlopem, ile zostanie na prezenty świąteczne? Koniec z takimi pytaniami. Obserwuj ptaki na niebie, patrz na lilie polne. Ufaj.

Człowiek czasami przypomina kota, któremu chuligani uwiązali puste puszki do ogona. Ciągniemy za sobą całe życie wszelki ten bagaż i uważamy, że ten hałas i brzdęk to całe nasze życie. Jezus to odcina, uwalnia nas, abyśmy byli w stanie poruszać się swobodnie, abyśmy w ciszy i spokoju mogli skupić się na tym pięknie, na samym życiu...

I w końcu po latach człowiek zapyta: Kiedy ostatnio dłużej patrzyłem w oczy tych, których kocham? Kiedy ostatnio byłem za miastem, na łonie natury, w swym ukochanym miejscu? Czy odwiedziłem przyjaciół, którzy już lata mnie oczekują? Nie? A dlaczego? Wciąż pracowałem, robiłem coś innego, ważnego... A gdzie to jest widoczne? Gdzie są tego efekty? Czy przypadkiem nie stałem się niewolnikiem niepotrzebnych spraw i rzeczy? Czy nie uwiązałem sobie nowego sznurka z puszkami na końcu? Żywot to coś więcej niż pokarm i ubranie...

W jaki sposób pokierować swym wnętrzem, by z ufnością przyznać, że Bóg się o nas troszczy? Jak się tego nauczyć, by być spokojnym jak polna trawa? Najpierw trzeba wewnętrznie doświadczyć faktu, jak wiele zależy od rzeczy niewidzialnych. Jak to lis powiedział Małemu Księciu: „Te najważniejsze rzeczy nie są widoczne dla oczu”.

Dopóki ludzkie serce ogarnięte jest kimś, czymś innym niż Bogiem, nie jest on w stanie dotrzeć do swego przeznaczenia. Jedno małe, zwyczajne słowo zmienia rzeczywistość. Nie jesteśmy w stanie postarać się o nowy samochód dla każdego lub wszystkim dodać do pensji tysiąc złotych. Nawet, jako chrześcijanie, nie jesteśmy w stanie zapewnić wszystkim ludziom godności i sprawić, że ich modlitwy zostaną usłyszane. Lecz możemy zmienić sposób myślenia. Wytworzyć w swych sercach przestrzeń zaufania bez lęku i niepokoju o przyszłość. Z tego powodu świat zmieni się bardziej niż gdybyśmy wpompowali w niego miliardy. To nie jest autosugestia. Jest to spojrzenie na rzeczywistość, która jest o wiele wyraźniejsza i prawdziwsza. Ciężko nam to przyjąć, przyznaję. Dlatego podkreślamy, że pomaga nam Duch Święty a wiara jest darem.

Żal, że tą ścieżką przemiany człowieka i świata podąża tak niewielu nie spotykając się z szacunkiem ze strony inżynierów tego świata.

Nauczyć się ufać, że Bóg się o nas troszczy... Nie bać się o jutro... Szukać najpierw Jego Królestwa... Ciekawe: Jezus w ogóle nie mówi, w jaki sposób to nastąpi. Ta najważniejsza zmiana odgrywa się wewnątrz. W tej chwili to się stało. Już jest. To jest ta rzeczywistość.

Powiada się, że niepokój jest motorem postępu. Że pracowitość i zapobiegliwość, lęk o jutro popycha człowieka naprzód i zmusza do nieustannego udoskonalania i wynalazczości. Jest to dość prawdopodobne. Lecz uważam, że to, co ulega ulepszeniu, to jedynie wykresy i procenty opisujące poziom życia. Jak mówi Jezus, tym, że się troszczymy, nie możemy przydać do naszego wzrostu ani piędź. Jego droga zaś wiedzie ku zaufaniu, życia bez lęku i strachu, odwagi. Popatrzcie na ptaki – nie sieją, nie zbierają do stodół, a jednak Ojciec wasz je żywi. Czy nie jesteście o wiele ważniejsi? Szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości, a wszystko inne zostanie dodane.

 

fot. Michał Karski