Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

Image1-2 / 2008

[Jezus] opowiedział [uczniom] przypowieść o tym, że zawsze powinni się modlić i nie przestawać. Mówił: W pewnym mieście mieszkał sędzia, który nie bał się Boga i nie liczył się z ludźmi. W tym mieście żyła też wdowa, która przychodziła do niego i nalegała: Obroń mnie przed moim wrogiem. Przez jakiś czas nie chciał, ale w końcu powiedział do siebie: Chociaż Boga się nie boję, a z ludźmi się nie liczę, to jednak wezmę ją w obronę z powodu jej natarczywości. Niech mnie ciągle nie nachodzi i nie dręczy. I Pan dodał: Słuchajcie, co mówi ten niesprawiedliwy sędzia. Czy Bóg nie obroni swych wybranych, którzy wołają do Niego dniem i nocą? Czy będzie długo zwlekał? Mówię wam, że natychmiast weźmie ich w obronę. Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?

Łk 18,1-8

Drodzy księża, siostry i bracia w Chrystusie Panu! Rozpoczęliśmy kolejny Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan. Stoję przed wami, tu w Kleszczowie, już dwunasty raz. Piękna liczba, bo taka biblijna i aż kusi, aby poczynić małe podsumowanie.
     Dążenie do jedności nie jest prostą rzeczą. To jest oczywiste i wszyscy doskonale zdajemy sobie z tego sprawę. Jak bowiem sprostać takiemu zadaniu, gdy tak wiele wśród nas zapatrywań, trendów, a i naleciałości? Mają temu służyć ekumeniczne spotkania i modlitwy. W tym roku obchodzimy 40-lecie owych starań, bo w 1968 roku, po raz pierwszy na całym świecie, do Kościołów i parafii dotarły materiały przygotowane przez Komisję „Wiara i Ustrój” Światowej Rady Kościołów i Sekretariatu ds. Jedności Chrześcijan. My kontynuujemy to dzieło. Chcemy przekraczać dzielące nas bariery i podążamy za głosem ks. Paula Wattsona, który równo 100 lat temu zapoczątkował ekumeniczne modlitwy o jedność.
     Skoro minął już cały wiek, w tym czterdzieści lat uporządkowanej działalności, to czemu jeszcze tyle stoi wyzwań przed nami? Nie ma na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi, ale jedną z wielu przyczyn na pewno jest pycha, która umiejscowiła się w ludzkich sercach i która skutecznie blokuje podejmowane inicjatywy zbliżenia. Cóż więc czynić? Wydawałoby się, że nie ma prostej recepty, ale przychodzi nam z pomocą hasło tegorocznego tygodnia modlitwy, słowa zaczerpnięte z 1 Tes. 5,17: Nieustannie się módlcie.
     Niedawno usłyszałem, że modlitwa nie jest popularnym sposobem rozwiązywania kryzysowych sytuacji, nawet w Kościele. Człowiek będzie szukał różnych dróg wyjścia, byle tylko nie podążać ścieżką modlitwy, bo nie chce uchodzić wśród innych za uduchowionego odmieńca i narażać się na śmieszność. A przecież przed dwoma laty gromadziliśmy się na nabożeństwach pod hasłem: Gdzie dwóch albo trzech gromadzi się w moje imię, tam jestem pośród nich (Mt 18,20). Gdzież jest więc nasza odpowiedź na Jezusową zachętę?
     Przypowieść zapisana w Ewangelii Łukaszowej podaje nam jako przykład postawę wytrwałości, konsekwencji. Paradoksalnie tą cechą jest obdarzona wdowa – symbol istot nieposiadających żadnego oparcia, symbol ludzkiej bezsilności i zdania się na czyjąś pomoc. Przyzwoitość nakazuje pomóc wdowie, ale przecież jest tylu innych, którzy mogą to zrobić... W rezultacie kobieta zostaje skazana na zapomnienie.
     Wdowa jednak nie pozwala o sobie zapomnieć. Z wielkim uporem domaga się od sędziego pomocy. Ten ją zbywa, bo jej sprawa wydaje mu się błaha. A skoro jest biedną kobietą, to jaki wymierny zysk przyniesie mu angażowanie w jej sprawę? Tu trzeba zaznaczyć, że sędzia nie pochodził ze starszyzny, która zwykle rozwiązywała nieporozumienia wśród Żydów. Najprawdopodobniej był urzędnikiem miejskim, wytypowanym na to stanowisko z polecenia Heroda lub w wyniku rozkazu okupanta rzymskiego. Czytamy, że Boga się nie bał, czyli w wydawaniu wyroków nie kierował się prawem, lecz skłaniał się ku stronie, od której dochodził dźwięk monet. Przekupny człowiek, bez zasad, staje oko w oko z wytrwałą wdową potrzebującą od niego ochrony i w rezultacie mówi: ...wezmę ją w obronię z powodu jej natarczywości. Niech mnie ciągle nie nachodzi i nie dręczy.
     Konkluzja nasuwa się sama. Skoro sędzia finalnie znalazł czas, aby wysłuchać wdowę, to o ileż chętniej Bóg wysłucha tych, którzy Go miłują i do Niego zwracają się w modlitwie. Jakie to proste, a tak często, w myśleniu ludzkim, skażone poczuciem nierealności.
     Nieustannie się módlcie – nawołuje apostoł Paweł, bo potrzebna jest nie tylko wzrastająca wiara w Bożą ingerencję w życie wierzącego, lecz także wytrwała modlitwa, służąca sprawdzaniu własnej wiary proszącego. Moc modlitwy polega na dobrym rozpoznaniu tego, kim jest Bóg i jakie jest położenie człowieka wierzącego, czyli posłusznego, ufnego, wdzięcznego.
     Czym, dla nas chrześcijan, jest zatem modlitwa? Jest ona jakby pokarmem dla duszy, a jednak człowiek tak rzadko się modli. Zakłada, iż jest to mu niepotrzebne, a może nieskuteczne. A modlitwa jest przecież otwarciem serca przed Bogiem, jak przed przyjacielem. Nie czynimy tego, aby Bóg poznał, jakimi jesteśmy, czy jakie mamy problemy, lecz abyśmy potrafili Go przyjąć. Modlitwa więc nie sprowadza Boga do nas, ale podnosi nas do Niego.
     Obietnice Boga są pewne i nieograniczone, a On jest wierny i uczciwy wobec tych, którym tych obietnic udzielił. Choćbyśmy nie od razu otrzymali to, o co prosimy, nie możemy przestać wierzyć, że Pan wysłuchuje i odpowiada na nasze modlitwy. Nie jest istotne to, co się wokół nas dzieje, czy to, co nas dotyka. Ważna jest więź z Bogiem poprzez codzienną modlitwę. Wiemy, że trudno jest się przemóc i pomodlić, a później konsekwentnie przy tym trwać.
     Co więc znajdzie Syn Boży, gdy kiedyś przybędzie na ziemię? Czy spotka ludzi ufających Bogu, trzymających się obietnicy, wiernych, przekonanych i posłusznych? Oby.
     Chciałbym, życzyłbym sobie i wam, aby nasza wiara była dojrzała, wytrwała, odporna na doświadczenia. Być może nie od razu otrzymamy to, o co prosimy. I nie jest to bynajmniej usprawiedliwianie Bożego zaniechania, a raczej próba uzasadnienia potrzeby wytrwałości. Stara prawda bowiem mówi, że coś, czego długo oczekujemy, bardziej cenimy. Nie słabnijmy więc w stałości i szczerości naszych modlitw o jedność. Nie zniechęcajmy się, bo Bóg przecież wsłuchuje się w głos ludu swego. Niech nas prowadzą słowa Pawłowego wezwania: Nieustannie się módlcie. Amen.

Ks. Krzysztof Góral

[Kazanie wygłoszone podczas nabożeństwa ekumenicznego w kościele rzymskokatolickim NMPA
w Kleszczowie 13 stycznia 2008 roku.]