Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 11-12 / 2006

Patrzcie! Nauczyłem was ustaw i praw, jak mi rozkazał Pan, mój Bóg, abyście tak postępowali w ziemi, do której wchodzicie, aby ją wziąć w posiadanie. Przestrzegajcie ich więc i spełniajcie je, gdyż one są mądrością waszą i roztropnością waszą w oczach ludów, które usłyszawszy o wszystkich tych ustawach, powiedzą: Zaprawdę, mądry i roztropny jest ten wielki naród.

Deut. 4,5-6

Bracia i Siostry,
przekaz tych dwóch wersetów może mieć wiele wspólnego z tym, co wiąże się z czasami, gdy Wasi przodkowie przed ponad 200 laty zatrzymali się tu i wybudowali Zelów jako swój nowy dom.

Przyjechaliśmy tu na kilka dni, by poznać Wasze miasto i spotkać się z Wami, a przez Was - także z tamtą przeszłością. Kontakt z ową przeszłością jest dla nas znaczący, ponieważ chodzi tu również o naszych przodków i naszą przeszłość. Cieszymy się, że możemy być wśród Was i jesteśmy wdzięczni za wszystko, co mogliśmy tu przeżyć.

Spróbujmy wyobrazić sobie coś, co z pewnością wydarzyło się niejeden raz: grupę pielgrzymów przemierzających długą drogę, ubrudzonych i niewątpliwie bardzo zmęczonych. Wędrują dłuższy czas żyjąc nadzieją, że kierują się do swego przyszłego domu. Tam, za wielką rzeką, tam jest nasz cel, zaśpiewaliby Afrykanie. Ale gdzie dokładnie ten cel leży, o tym się nie wspomina. "Tam!" - zdawał się wskazywać wyrazisty obłok. Gdzieś za nieosiągalnym horyzontem, tam czeka... Kraj wolności, miejsce przygotowane przez Boga. Ale trzeba jeszcze iść. Ważne jest również to, co powiedzą przewodnicy. Słowa przywódców, w tym przypadku Mojżesza, nie są uwarunkowane kurzem i trudami podróży, nie są zależne od bólu oraz od monotonnej porcji codziennych kilometrów. Pielgrzymi już wyczuwają, że się zbliżają do swego celu, wiedzą, że sporą część wędrówki mają już za sobą, że są zahartowani o wiele bardziej niż wtedy, gdy się wyzwalali się z okowów niewoli. Już niebawem będą tam, gdzie ich dom. I oto znów przemawia starzejący się Mojżesz słowami, które słyszeliście. Powtarza, że cel jest bliski i że nadszedł czas uczciwie przygotować się na życie w tym, co nowe.

Z pewnością miło słuchało się słów Mojżesza. Najpierw odwołał się do tego, co już jest poza wędrowcami. Idąc drogą wiele się nauczyli. Zrozumieli, że trzeba się liczyć z Bożym działaniem, gdyż inaczej ani manny z nieba, ani wody ze skały, ani też rozdzielenia Morza Czerwonego nie można pojąć. Bóg działa dla nas i w naszym interesie i działa w taki sposób, że to dotyka codziennej egzystencji. W tym wędrowcy wciąż się utwierdzali i brali to sobie do serca, by w przyszłości zawsze zgadzać się z tym, że Boże ustalenia najwięcej wspólnego mają właśnie z codziennością.

Następnie Mojżesz przypomina wędrowcom żądanie dotrzymania wszystkiego, co obiecali. Słuchacze kiwają głowami na zgodę. Jakżeby inaczej, skoro Mojżesz nie skończył swojej przemowy tylko na tym, że mają nie zaniedbać Bożych poleceń? Mojżesz kontynuował, a jego dalszych słów słuchało się z niekłamaną lubością! Twarze wędrowców promieniały od tej perspektywy. Przecież nie chodziło tylko o to, że długa pielgrzymka dobiega końca, ale o to, że zbliża się jeszcze jedna zachęcajaca perspektywa: okoliczne narody będą ich podziwiać! Właśnie ich - dziś zakurzonych wędrowców z obolałymi nogami, którzy na razie nie mają stałego miejsca zamieszkania. Otoczenie będzie się zachwycać właśnie nimi, włóczęgami pustyni. Nie będą nagradzani za to, że taką drogę przeszli i że się postarali o jeden z rekordów w bezsensownym błądzeniu po pustyni. Będzie się ich podziwiać ze względu na mądrość i rozsądek, czyli za to, co ich epoka wysoko ceniła. Pojmuję przyczynę, dla której takich słów słucha się z przyjemnością. Ci poniżeni, uciskani, jeszcze niedawno niewolnicy i bez najmniejszego znaczenia, będą światłem i przykładem dla swej okolicy. Nadchodzi chwila, kiedy ich sytuacja radykalnie się odmieni - to do nich właśnie zacznie się prosić radę. Mojżesz naszkicował wspaniałą przyszłość! Niechby już nadeszła! Ale Mojżesz mówił to, by sobie uświadomili, że osiągnięcie celu to jedna sprawa a druga - również ważna - to kwestia fundamentu, na którym będą się opierać mieszkając w swej nowej ziemi.

Jest niemal regułą, że w chwili wyzwolenia z ucisku człowiek nie może się doczekać zadośćuczynienia. Chce, by zostało mu wynagrodzone to, co musiał przecierpieć. Dlatego też obietnica, że oni, niewolnicy z Egiptu, będą służyć innym za wzór, mogła być wspaniałym motywem i impulsem do życia, przykładem otrzymania satysfakcji, obiecanej skądinąd przez Boga, a przypomnianej przez Mojżesza. Coś takiego słuchacze Mojżesza mogli sobie chętnie wyobrażać i być może, to ich pociągnęło.

Pozostawmy na chwilę te sprawy i przenieśmy się do innej epoki, o kilkaset lat późniejszej, do wydarzeń mających miejsce w Ziemi Obiecanej, tam, dokąd owi pielgrzymi faktycznie dotarli, gdzie się osiedlili i zaczęli układać swoje życie. Wiemy, jak dalej wszystko się potoczyło. Były okresy, kiedy faktycznie stanowili wzór dla innych. Ale przecież bywało i tak, że domagali się dotrzymania tej dawnej obietnicy Pana, że chcieli, by działała zawsze, bo pragnęli życia pełnego zachwytów otoczenia. Wtedy wpadali w tarapaty, gdyż chcieli żyć według innych zasad niż te, na które Mojżesz kładł nacisk.

ks. bp Joel Ruml, tłumaczenie ks. J. Wiera Jelinek

Zawołałeś nas, Panie... - pełny tekst

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl