Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

Nr 8-9/2001

Dziękuję Bogu zawsze za was, za łaskę Bożą, która wam jest dana w Chrystusie Jezusie, iżeście w Nim ubogaceni zostali we wszystko, we wszelkie słowo i wszelkie poznanie, ponieważ świadectwo o Chrystusie zostało utwierdzone w was, tak iż nie brak wam żadnego daru łaski, wam, którzy oczekujecie objawienia Pana naszego Jezusa Chrystusa, który też utwierdzi was aż do końca, tak iż będziecie bez nagany w dniu Pana naszego Jezusa Chrystusa. Wierny jest Bóg, który was powołał do społeczności Syna swego Jezusa Chrystusa, Pana naszego.
I Kor. 1:4-9

Spotkałem kiedyś 11-letnią dziewczynkę, która niedawno wróciła ze Stanów Zjednoczonych po kilkuletnim pobycie. Na pytanie, czy jej się tam podobało, odpowiedziała, że bardzo. A gdzie podobało jej się bardziej – w Stanach Zjednoczonych czy w Polsce? Po krótkim namyśle odpowiedziała: w Polsce. – A dlaczego? – Bo tutaj jest moja ojczyzna.
Czy i my możemy, w związku z naszą przynależnością wyznaniową, powiedzieć: tu mi się podoba, bo tu jest mój Kościół?

Nie mam na myśli jedynie zboru, do którego należysz, lecz Kościół jako taki, tę społeczność ludzi wiary, z którą jesteś związany. Lata przeżyte w społeczności Kościoła, pamięć własnej konfirmacji, ślubu tu zawartego, chrztu dzieci, udział w nabożeństwach, doświadczenia płynące ze słuchania Słowa Bożego, z zaangażowania w różnych pracach parafii lub Kościoła, świadomość, że żyjesz nie tylko dla siebie ani swoimi jedynie sprawami, spotkania ze współwyznawcami, przyjaźnie tu zawarte – to wielki kapitał. Powinien on mieć wpływ na twoje życie, niezależnie od tego, czy jesteś członkiem Kościoła od dziecka, a twoja rodzina od pokoleń należy do tej wspólnoty, czy dlatego, że decyzję o przynależności do niej podjąłeś już jako dorosły człowiek. Bo przecież to twoja wspólnota z ludźmi tego samego wyznania i podobnych przekonań. Jest to także historia Kościoła i historia twego zboru. Składa się na nią tak wiele czynników: ludzie uczestniczący w jego życiu, śluby, chrzty, lekcje w szkole niedzielnej, kolonie, obozy i wycieczki młodzieżowe, konfirmacje, konwersje, a więc przypływ nowych ludzi. Do tej wspólnoty losu należą także odejścia i pogrzeby. Tworzą ją więc przeżycia zarówno radosne, jak i smutne – dla całego zboru oraz dla ciebie osobiście. Przyczynia się do niej również duma, że właśnie z szeregów twoich współwyznawców wywodzą się wybitne osobistości życia kościelnego, kulturalnego, społecznego.

Życie parafii to jednak nie tylko działalność wewnątrzparafialna, ale także świadectwo i służba publiczna: Kościół w świecie, Kościół w społeczeństwie. To dobrze, jeśli twój Kościół potrafi przygotować ludzi do służby publicznej, dla dobra ogółu. To dobrze, jeśli zabiera głos w sprawach ważnych, dotyczących problemów społecznych, ogólnoludzkich. Nie możemy zamykać się w sobie, „żyć w cieniu zakrystii” – mawiała prof. Zofia Lejmbach, bardzo ofiarna członkini Kościoła, pierwsza kobieta wybrana na urząd prezesa Konsystorza. Musimy jako Kościół tak oddziaływać na członków parafii, aby byli zdolni i chętni pełnić służbę publiczną.

Przytoczony przeze mnie na początku tekst biblijny pochodzi z listu apostoła Pawła do zboru w Koryncie. Apostoł wie o wielkich zmianach, jakie zaszły w Koryntianach, o nawróceniach, o odrodzeniu, o duchowym rozwoju jednostek i całej społeczności. Wie też, że zbór koryncki tworzą ludzie wywodzący się z najrozmaitszych kręgów, także tacy, których życie wcale nie było przykładne; wręcz przeciwnie – często budziło zgorszenie z powodu pijaństwa, rozpusty, oszustw. To o nich właśnie Apostoł pisze: „Takimi niektórzy z was byli, aleście obmyci, uświęceni i usprawiedliwieni w imieniu Pana Jezusa Chrystusa i w Duchu Boga naszego”! Dlatego na samym początku swego listu wyraża wdzięczność za tych, którzy tworzą zbór w Koryncie: i za tych, którzy zostali podźwignięci mocą Bożą z dna życia, i za tych, którzy wywodzili się z wyższych warstw korynckiego społeczeństwa. Apostoł Paweł dziękuje Bogu za łaskę, której doświadczają w Jezusie Chrystusie, za to, iż dzięki niej wszyscy oni zostali ubogaceni duchowo „we wszelkie Słowo i wszelkie poznanie”, że świadectwo o Chrystusie zostało w nich utwierdzone, a więc znaleźli stabilizację w życiu, pewność, przekonanie o wartości zakorzenionej w nich wiary.

Wdzięczność apostoła Pawła, odnosząca się do Bożego dzieła w zborze korynckim, powinna być i naszą wdzięcznością. I my mamy za co dziękować, gdy spoglądamy w przeszłość. Powinniśmy dziękować za dzieje naszego Kościoła i zborów. Możemy dziękować za to, że i pośród nas działała łaska Boża, że i my byliśmy ubogacani „we wszelkie Słowo i wszelkie poznanie”, że świadectwo o Chrystusie jest pośród nas „utwierdzane”, a więc zakorzenione, dzięki czemu zyskujemy pewność, stałość, jasno określone przekonania. Możemy być wdzięczni i za to, że nie tylko nasi przodkowie w wierze, ale i my sami, żyjący tu i teraz, doświadczamy obfitości darów łaski Bożej.
Czy w słowach apostoła Pawła rozpoznajesz siebie i swoje odczucia? Czy ten tekst mówi także o tobie i o społeczności, w której masz swoje miejsce? Czy wiesz, że Jezus Chrystus darował ci szczególną łaskę? Czy dostrzegasz ją w swoim życiu? Czy zostałeś ubogacony przez Słowo Boże i przez poznanie – przez doświadczenie – działania zmartwychwstałego Chrystusa? Czy świadectwo o Chrystusie zakorzeniło się w tobie? I czy to ono nadaje wartość twojemu życiu? Czy sprawia, że dążysz do tego, aby być „bez nagany w dniu Pana naszego Jezusa Chrystusa”? Czy wreszcie czujesz się powołany, tj. wezwany do społeczności z Chrystusem?

Przyjęcie Słowa Bożego, jego dogłębna akceptacja, która pozwala mu wywierać wpływ na nasze życie i zakorzeniać się w nas, zależą nie jedynie od zwiastującego je kaznodziei, ale także – w stopniu co najmniej jednakowym – od zaangażowania, otwartości, chłonności i gotowości słuchającego, od jego odpowiedzi. Ubogacenie w wewnętrzne zalety nie jest skutkiem wiedzy o Słowie Bożym, która może być sucha, drętwa i martwa. Znałem ludzi, którzy potrafili cytować z pamięci wiele tekstów biblijnych, znali w szczegółach wydarzenia zapisane w Biblii, ale w gruncie rzeczy byli szydercami. To ubogacenie zależy od twego nastawienia, od tego, jak przyjmujesz Słowo Boże, od twego przejęcia się nim. Czy przyjmujesz je zarówno sercem, jak i umysłem oraz wolą?

Wiara oparta jedynie na uczuciu jest zaledwie sentymentem. Wiara oparta jedynie na rozumie bywa jałowa i martwa. Wiara czerpiąca na równi z uczucia i rozumu jest bogatsza, głębsza, ciepła, rozumna, ale brak jej dynamizmu, energii, siły napędowej; często bywa statyczna, zamknięta w sobie, egoistyczna. Natomiast dzięki połączeniu uczucia, rozumu i działania woli staje się ona nie tylko ciepła i rozumna, ale aktywna i altruistyczna, osiąga pełnię i dojrzałość.

Jeśli więc tu zostałeś ubogacony wewnętrznie, to tu jest twój Kościół! Jeśli tu zakorzeniło się w tobie świadectwo o Chrystusie, jeśli tu doznajesz bogactwa łask Bożych i ubogacenia przez Słowo Boże, jeśli tu czujesz się powołany do społeczności z Chrystusem, to tu jest twój Kościół i twoje miejsce! Nie dlatego, że ktoś ci radzi albo każe, ale dlatego, że sam tego chcesz, mając pewność, że tu jest twoje miejsce, tu jest twój Kościół!

Z tym zaś jest związana obietnica. Paweł pisze do Koryntian: Bóg „utwierdzi was aż do końca, tak iż będziecie bez nagany w dniu Pana naszego Jezusa Chrystusa” – bo jest wierny. I my możemy przyjąć to zapewnienie, że i nas będzie utwierdzał i umacniał, że będzie oddziaływał na nasze codzienne życie: zarówno osobiste, wewnętrzne, jak i na postawę wobec innych, wobec otaczającego świata, abyśmy mogli stawać się ludźmi „bez nagany” w Jego oczach. On też dotrzyma danej nam obietnicy.

Kościół, jako społeczność wierzących, budowany jest nie mocą ludzką, nie dzięki temu, że sami jesteśmy w stanie umacniać się, formować i kształtować. To moc Boża buduje Kościół – wspólnotę ludzi wiary. To ona nas formuje i przekształca.

Bóg nie zostawi swego Kościoła, swego zboru samemu sobie. On sam będzie go prowadził. Będzie ciągle powoływał i na nowo przywoływał do społeczności ze swym Synem, Jezusem Chrystusem. Dotrzyma też swojej obietnicy, bo „wierny jest Bóg, który nas powołał do społeczności Syna swego Jezusa Chrystusa, Pana naszego”. Bo stawką jest Jego Kościół pośród nas i w nas!

Ks. bp Zdzisław Tranda