Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

11 / 1998

Tedy Jezus, widząc tłumy, wstąpił na górę. A gdy usiadł, przystąpili doń uczniowie Jego. I otworzywszy usta swoje, nauczał ich, mówiąc: Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem ich jest Królestwo Niebios. Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni. Błogosławieni cisi, albowiem oni posiądą ziemię. Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni. Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą. Błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni synami Bożymi będą nazwani. Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie z powodu sprawiedliwości, albowiem ich jest Królestwo Niebios. Błogosławieni jesteście, gdy wam złorzeczyć i prześladować was będą, i kłamliwie mówić na was wszelkie zło ze względu na mnie! Radujcie i weselcie się, albowiem zapłata wasza obfita jest w niebie; tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami.

Mat. 5:1-12

Przytoczone słowa Jezusa, pochodzące z jednego z najlepiej znanych fragmentów Nowego Testamentu, są w zasadzie streszczeniem całego Jego nauczania, zwięzłym wykładem Ewangelii.

Po bardzo aktywnym okresie służby w Galilei, kiedy to uzdrawiał, nauczał i oczyszczał tłumy podążające za Nim krok w krok, Jezus zamierza zmniejszyć nieco tempo. Przerywa wędrówkę, wchodzi na wzgórze i siada, aby nauczać. Z punktu widzenia otaczających Go Żydów nie uczynił nic dziwnego. Zamierzający nauczać swoich uczniów rabini udawali się tam, gdzie mogli usiąść w otoczeniu słuchaczy. Kiedy więc Jezus siada, siadają też zapewne tłumy, spodziewając się z Jego ust nauki.

Ale słowa ewangelisty o wejściu na górę przywołują także obraz Mojżesza, który z góry Synaj przyniósł Izraelitom nowe Prawo, według którego żyjąc mieli dostąpić zbawienia. Jezus również przynosi Prawo, ale nie są to – jak wielu się spodziewało – inne prawa czy nowe przykazania. Przynosi odnowione rozumienie tego Zakonu, z którego ani jota nie przeminie, bo ustanowił go sam Bóg. Ludzie idący za Jezusem, za cudotwórcą, prorokiem, uczonym w Piśmie – za kogokolwiek Go uważali – oczekiwali, że młody Nauczyciel powie coś rewolucyjnego, że będzie chciał objawić im prawdę całkowicie zmieniającą dotychczasowe wierzenia. Jezus jednak – jak sam powiedział – nie przyszedł zmieniać Zakonu, ale go wypełnić. To, co zwiastował i w Kazaniu na Górze, i w całej Ewangelii, to raczej powrót do pierwotnego, właściwego rozumienia Bożego Prawa. Reformatorzy z XVI stulecia podobnie pragnęli powrotu do korzeni, do oryginalnej wymowy Słowa Bożego.

Kazanie na Górze rozpoczyna się wypowiedzeniem przez Jezusa serii błogosławieństw, które nie tyle nawet są wstępem do właściwego kazania, ile raczej całością samą w sobie – przykazaniami kierowanymi przez Mistrza do uczniów, a właściwie do wszystkich, którzy chcą postępować wskazaną przez Niego drogą.

„Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem ich jest Królestwo Niebios.” Ubodzy w duchu to ci, którzy uświadamiają sobie, iż bez Bożej pomocy nie są w stanie nic uczynić, by dostąpić daru żywota. Ci, którzy stwierdzają, że zdolni są jedynie do zła, do grzechu, do upadku. Dlatego będąc do głębi świadomi swego duchowego ubóstwa, wołają do Boga o zmiłowanie i odpuszczenie win i dostępują go ze względu na swą pokutę i Bożą łaskę.

„Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.” To ci, którzy wiedzą o własnym upadku i dostrzegając jedyną szansę ratunku w Bogu, do Niego właśnie wyciągają ręce, prosząc o wspomożenie, o zmiłowanie, o siłę do walki z grzechem i swą skłonnością do zła.

„Błogosławieni cisi, albowiem oni posiądą ziemię.” Cisi to ci, którzy z pokorą zwracają się do Boga, nie żądając niczego i nie prosząc o nic w zamian za swe oddanie. Przykładem takiej cichości jest sam Jezus w swej modlitwie w Getsemane: „...upadł na oblicze swoje, modlił się i mówił: Ojcze mój, jeśli można, niech mnie ten kielich minie; wszakże nie jako ja chcę, ale jako Ty” (Mat. 26:39). Ludzi nie narzucających Bogu żadnych wymagań związanych ze służbą, z pełnieniem woli Bożej, cechuje też pełen dobroci i miłości stosunek do bliźnich. Dlatego Bóg powierzy im panowanie na nowej ziemi.

„Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.” Jest tu mowa o tych, którzy oczekują z wytęsknieniem na czas, gdy Bóg zaprowadzi swe sprawiedliwe rządy nad światem. Zanim to jednak nastąpi, w swym oczekiwaniu na sprawiedliwość sami postępują sprawiedliwie. I zgodnie z prawem należnej zapłaty – zostaną nasyceni Bożą sprawiedliwością w Królestwie Bożym.

„Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.” Miłosiernymi nazywa Jezus wszystkich, którzy dostrzegają, iż są jedynie niegodnymi odbiorcami Bożej łaski, bez której byliby nie tylko grzesznikami, ale potępionymi grzesznikami. Dlatego swym bliźnim starają się okazać choć odrobinę tego miłosierdzia, którego Bóg użycza im bez końca i nieograniczenie. W konsekwencji łaska spoczywająca na ich zostaje jeszcze pomnożona.

„Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.” To ludzie prości w duchu, którzy nie szukają kompromisu między światem, w którym żyją, a Bogiem, w którego chcą wierzyć. Bez reszty oddają się służbie dla Pana. Przed nimi Bóg nie będzie chciał skryć swego oblicza i pewnego dnia zobaczą Go tak, jak są widziani, i poznają Go tak, jak sami są przez Niego poznani.

„Błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni synami Bożymi będą nazwani.” Czynią pokój ci, którzy sami mając z Bogiem pokój, z całych sił próbują pomóc w znalezieniu go tym, którzy go jeszcze nie zaznali.

„Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie z powodu sprawiedliwości; albowiem ich jest Królestwo Niebios.” Prześladowania za swoją sprawiedliwość doznają ci, którzy wiernie przestrzegą Bożych zasad odnośnie tego, co dobre i złe, właściwe i naganne. Świat, w którym żyją, a którego częścią już nie są, nienawidzi ich za tę odmienność i zazdrości im czystości i płynącej z niej siły ducha i wiary. Jeśli nie ustaną w oporze wobec tego, co obce Bogu, Królestwo Boże jest przeznaczone właśnie dla nich.

„Błogosławieni jesteście, gdy wam złorzeczyć i prześladować was będą i kłamliwie mówić na was wszelkie zło ze względu na mnie! Radujcie i weselcie się, albowiem opłata wasza obfita jest w niebie; tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami.” Słowa te brzmią dosyć przerażająco, doskonale jednak oddają to, co spotyka na co dzień człowieka wierzącego. Minęły już wprawdzie czasy stosów, tortur, pozbawiania własności z przyczyn religijnych etc. – przynajmniej w Europie jesteśmy od tych zjawisk w końcu XX stulecia w zasadzie wolni. Ale gdy człowiek stara się żyć według zasad swojej wiary, gdy swój system wartości opiera na Słowie Bożym, gdy zwiastuje swego Boga, często spotyka się z szyderstwem, poniżeniem, prześladowaniem. Do niedawna nasze dzieci musiały znosić drwiny, a nawet maltretowanie ze strony szkolnych kolegów, którzy okazywali swoją niechęć wobec tego, czego nie znali i nie rozumieli. Zdarza się to już, na szczęście, coraz rzadziej.

Chrześcijanie, niezależnie od wyznania, są „śmieszni” dla niewierzących (również dla tych, którzy „nominalnie” wierzą, to znaczy oddają Bogu z siebie tyle, ile sami chcą, a nie tyle, ile On od nich oczekuje). Starając się wiernie służyć Bogu, nieraz więc będziemy przedmiotem kpin. Mimo to musimy troszczyć się jedynie o wzrost w wierze i w służbie, jakim nasz Pan zechce nas w swej łasce obdarzyć.

Osiem błogosławieństw, osiem przykazań „chrześcijańskiego Zakonu” mówi, jak powinniśmy żyć i służyć Bogu, by stać się Jego dziećmi i dziedzicami Jego obietnic. Żyjąc tak, okażemy się dobrymi sługami, oczekującymi wiernie na powrót swego Pana. A wówczas czeka nas spotkanie z Bogiem, poznanie Go, społeczność z Nim w Królestwie Niebios i zapłata za naszą służbę.

Kościół Powszechny bardzo szybko zaczął tracić te cechy, których oczekuje od nas Chrystus. Przerodził się w instytucję religijną ze skłonnością do tyranii prawa stanowionego przez ludzi ponad prawem Boskim i obarczoną skazą w postaci gnuśnych „urzędników” i obojętnych „petentów”. Zawsze jednak ludzie miłujący Boga podejmowali próby naprawy Kościoła. Prądem na tyle silnym, aby przełamać jego inercję, okazała się Reformacja. Czy jednak to dzieło przemiany wciąż jeszcze ożywia dzisiejszy Kościół?

Jako współcześni ewangelicy jesteśmy spadkobiercami tych, którzy ryzykowali życie, narażali się na prześladowania w imię Jezusa Chrystusa, w imię wiary i służby Bogu. Czy poświęcenie i ofiary naszych przodków mają jeszcze dla nas sens, czy są dla nas wzorem? A przede wszystkim czy ofiara Jezusa Chrystusa nie niknie gdzieś na uboczu naszych codziennych spraw, grożąc skostnieniem i zamarciem całemu Kościołowi?

Nasi przodkowie w dobie Reformacji wypracowali kilka zasad, które wytyczały ich sposób wierzenia w Boga i oddawania Mu czci. Te reguły to: sola Scriptura (tylko Pismo), sola fides (tylko wiara), sola gratia (tylko łaska), solus Christus (tylko Chrystus) i będąca wkładem teologicznym wyznania reformowanego zasada soli Deo gloria (tylko Bogu chwała). Czyż nie przypominają one błogosławieństw z Kazania na Górze?

Sola Scriptura mówi o cichości ducha, w której nie szukamy własnej mądrości, ale całkowicie poddajemy się Bogu. Sola fide to błogosławieństwo dla łaknących i pragnących sprawiedliwości, dla ludzi czystego serca. Sola gratia mówi o tych, którzy są miłosierni. Solus Christus odnosi się do tych, którzy cierpią ze względu na Chrystusa i swoją służbę dla Niego, do tych, których świat wyszydza, lecz oni wiedzą, że tylko przez Jezusa Chrystusa mogą dostąpić Przymierza, jakie Bóg pragnie zawrzeć z nimi w wierze. Soli Deo gloria to wyznanie tych, którzy są ubodzy w duchu i czynią pokój.

Pokusiwszy się o transpozycję Jezusowych błogosławieństw na grunt zasad reformacyjnych, powinniśmy po raz kolejny zapytać, na ile prawdy te odnoszą się do nas: do naszych serc, umysłów i wiary. Czy na próżno Chrystus umarł na krzyżu i zmartwychwstał? Czy na darmo apostoł Paweł zwiastował Słowo Boże pogańskiemu światu? Czy na darmo ginęli nasi przodkowie w dobie Reformacji? W jakim stanie więc znajduje się dziś nasza wiara i poddanie Bogu?

Jedno jest pewne i niezmienne: wszystkim, których Bóg powołał do służby, oprócz samego powołania daje też moc do wypełnienia go. Cokolwiek nas spotyka, jeśli tylko w pełni powierzymy się Jemu, nie zdoła nas pokonać. Zawsze i wszędzie możemy służyć Mu wiernie, jeśli tylko nie odwracamy się od łaski objawionej nam w Jezusie Chrystusie. Tę samą łaskę dostrzegamy w błogosławieństwach Jezusowych  i reformacyjnych solae, a także w obecności Ducha Świętego pośród nas podczas społeczności modlitewnej, którą przeżywamy wspólnie na Bożą chwałę.

Jako podsumowanie naszego rozważania przytoczę słowa Pawłowego listu do zboru w Koryncie wyrażające to, w co wierzymy i do czego dążymy nieustannie w wierze, w sposób pełniejszy, aniżeli ja sam byłbym w stanie to wyrazić: „…dla nas istnieje tylko jeden Bóg Ojciec, z którego pochodzi wszystko i dla którego istniejemy, i jeden Pan, Jezus Chrystus, przez którego wszystko istnieje, i przez którego my także istniejemy” (I Kor. 8:6). Amen.

Ks. Semko Koroza

[Kazanie wygłoszone z okazji święta Reformacji 31 X 1997 r.]