Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

4 / 1998

Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który według wielkiego miłosierdzia swego odrodził nas ku nadziei żywej przez zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, ku dziedzictwu nieskazitelnemu, nieskalanemu i niezwiędłemu, jakie zachowane jest w niebie dla was, którzy mocą Bożą strzeżeni jesteście przez wiarę w zbawienie, przygotowane do objawienia się w czasie ostatecznym.

I Ptr 1:3-5

Nadeszła Wielkanoc – Święto Zmartwychwstania Pańskiego. Przygotowawszy się wewnętrznie, duchowo do tych Świąt w ciągu sześciotygodniowego okresu pasyjnego, śpiewamy teraz radosne pieśni wielkanocne: „Jezus żyje, z Nim i ja!”, „Porzucił grobu cień Jezus, mój zbawca...”, „Żyje Pan! Żyje Pan! Alleluja! Żyje Pan!” Powtarzamy: Alleluja! – Chwalcie Pana! Temu nastrojowi radości sprzyja zwykle wiosenna aura, przyroda budząca się do życia po zimowym śnie: świeża zieleń, kwiaty – wszystko to nastraja optymistycznie. Ale tylko wtedy można w pełni cieszyć się Świętami Zmartwychwstania Pańskiego, gdy naprawdę dociera do nas treść zwiastowania biblijnego: Chrystus zmartwychwstał! Chrystus żyje!

„Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który według wielkiego miłosierdzia swego odrodził nas ku nadziei żywej przez zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa...” Oto przesłanie wielkanocne: zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa powoduje odrodzenie nadziei. Nadziei szeroko pojmowanej: nadziei na zwycięstwo dobra i sprawiedliwości, na ostateczny – wbrew wszystkiemu – sukces miłości. I przede wszystkim – na pozyskanie dziedzictwa zachowanego dla nas w niebie, a więc rozwiązanie problemu wieczności. Indianie powiadają, że nadzieja to spoglądanie poza horyzont. Właśnie do tej nadziei spodziewającej się wieczności i zachowanego dla nas dziedzictwa to „spoglądanie poza horyzont” odnosi się bardzo trafnie.

Zwiastowanie wielkanocne przynosi jednak nie tylko radość – sprawia także trudności. Wielu ludzi, zaabsorbowanych oprawą tych Świąt, podnieconych możliwością spotkań rodzinnych, ożywionych udzielającym się optymizmem, gdy usłyszy o zmartwychwstaniu – zamyka się w sobie, oddala od siebie tę myśl. Ludzie wolą unikać trudnych pytań: jak to możliwe? Czy można przywrócić do życia kogoś, kto już od dwóch dni nie żyje? Jak fizjologicznie miałby przebiegać ten proces?

Rzecz w tym, że żadne racjonalne wyjaśnienie procesu zmartwychwstania nie jest możliwe. Ktokolwiek takie próby podejmuje, musi przeżyć zawód. Dla mnie osobiście istnieją dwa ważne argumenty, które potwierdzają fakt zmartwychwstania Jezusa: świadectwa Pisma Świętego oraz następstwa zmartwychwstania Pańskiego najpierw w życiu Jego najbliższych uczniów, a potem, aż do dziś, w życiu milionów ludzi, którzy doświadczali skutków tego wydarzenia.

Świadectwa Pisma Świętego są liczne, począwszy od ewangelii po listy apostolskie. Warto przewertować karty Nowego Testamentu i zamyśleć się nad tym, co i jak ewangeliści i apostołowie mówią o zmartwychwstaniu i o jego następstwach w ludzkim życiu. Wybitny teolog ewangelicki Karol Barth, zapytany kiedyś, jak można w jednym zdaniu określić istotę chrześcijaństwa, miał odpowiedzieć: „Jezus Chrystus zmartwychwstał i żyje!” Chciał zapewne w ten sposób wyrazić przekonanie, że Chrystus to nie przeszłość, nie historia. Chrystus to rzeczywistość dnia dzisiejszego. A Jego obietnica przed wniebowstąpieniem: „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata” jest gwarancją, że On po dziś dzień działa i że to Jego działanie my, ludzie, możemy odkrywać i doświadczać go w najróżniejszych sytuacjach.
Cały ten ciąg wydarzeń: ukrzyżowanie, zmartwychwstanie, wniebowstąpienie i zesłanie Ducha Świętego – to wyraz Bożego działania i podstawa Jego wpływu na nasze życie codzienne. Jeśli akceptujemy świadectwa Pisma Świętego, jeśli poddajemy się Bożemu działaniu, to kształtują one naszą podstawę jako uczniów i wyznawców Jezusa Chrystusa. Różne wszakże bywają drogi, które prowadzą do wyznawania Chrystusa.
Wychowanie chrześcijańskie i moralne kształtowanie człowieka ma tu wielkie znaczenie. Ale kryzys dzisiejszego Kościoła wywodzi się m.in. stąd, że zarówno wychowanie chrześcijańskie, jak i proces moralnego kształtowania człowieka pozostawia wiele do życzenia. A ponadto oparcie wyznawania wiary na wychowaniu religijno-moralnym nie wystarcza, brakuje mu bowiem dynamiki i osobistego świadectwa.
Chrześcijaństwo musi opierać się na świadomym, odpowiedzialnym wyborze tej właśnie drogi. Jednak jeśli będzie to wybór oparty wyłącznie na intelekcie lub emocjach, to może być zawodny. Wówczas w jakimś krytycznym momencie życia człowiekowi zabraknie mocy, przekonania, a nawet wierności. Wielu ludzi będących chrześcijanami – z metryki, dzięki wychowaniu lub nie do końca przeżytej decyzji – stwierdza, że chrześcijanami stali się naprawdę dopiero wtedy, gdy przeżyli odrodzenie i doświadczyli, czym jest nowe życie. Nowe życie zaś, będące rezultatem duchowej więzi z Jezusem Chrystusem, staje się wyborem trwałym, skutecznym i niezawodnym, bo jest odpowiedzią na Boże działanie, na Bożą bezpośrednią ingerencję w nasze życie: „Nie wy mnie wybraliście, ale ja was wybrałem i przeznaczyłem was, abyście (...) owoc wydawali i aby owoc wasz był trwały” (Jn 15:16).

Odrodzenie i nowe życie oznacza, że „stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe” (II Kor. 15:17). Zmienia się „temperatura” życia wewnętrznego, zmienia się sposób przyjmowania i respektowania Słowa Bożego, zmienia się sposób myślenia, zmieniają się dążenia i pragnienia. Dzięki odrodzeniu człowiek, choćby najniżej upadł, może znaleźć rozwiązanie swych problemów i nową drogę życia. Szansa ta otwiera się przed wszystkimi. Chrystus powiedział do prawego i bogobojnego Izraelity: „Musicie się na nowo narodzić!” (Jn 3:7). Mówi to także do nas – dzisiaj.

To nowe narodzenie, o którym mówi Jezus, wiąże się nierozerwalnie z ciągiem wydarzeń wielkanocnych:
– ukrzyżowanie: ofiara, śmierć Jezusa za nasze grzechy, usprawiedliwienie, przebaczenie, oczyszczenie z win. To etap pierwszy, a zarazem dopiero początek;
– zmartwychwstanie: życie i działanie Chrystusa, Jego obecność i wpływ na nasze życie, nadzieja (spoglądanie poza horyzont!), zwycięstwo nad śmiercią, dar wieczności, zbawienie. To etap drugi;
– działanie Ducha Świętego: odrodzenie, nowe życie, przemiana. Wtedy następuje dokonanie dzieła Bożego.

Boże dzieło zbawienia w swoim aspekcie doczesnym oznacza:
– pełnię przeświadczenia o wartości wiary, o tym, że nie jestem sam, że Bóg jest po mojej stronie, że mnie miłuje;
– doświadczenie motywacji i mocy do działania dla innych, ale także motywacji i mocy dla własnego życia w różnych sytuacjach życiowych, nawet tych najtrudniejszych;
– realizowanie miłości do Boga i ludzi;
– naśladowanie Jezusa Chrystusa;
– doznawanie pokoju wewnętrznego.

Doświadczenie Bożego dzieła w perspektywie wieczności oznacza z kolei:
– pewność otrzymanego przebaczenia;
– pewność pojednania z Bogiem i zbawienia;
– pewność życia wiecznego w bezpośredniej społeczności z Bogiem. To życie apostoł Piotr określa jako nieznikome (niezniszczalne), nieskalane (nieskażone, niezbrukane) i niezwiędłe (nieprzemijające);
– życie w nadziei, bo Bóg w Chrystusie „odrodził nas ku nadziei żywej”.

Pozwolę tu sobie na pewne wspomnienie. Przed laty, gdy byłem jeszcze młodym pastorem, odwiedziłem jedną z czechosłowackich parafii. Miejscowy duszpasterz zaproponował mi złożenie wizyty u pewnej pary małżeńskiej: on, staruszek z bardzo rozwiniętym artretyzmem, miał kończyny i place powykrzywiane w straszny sposób, tak że nic nie mógł przy sobie zrobić. Ona, słaba, stara kobieta, cierpliwie usługująca mężowi, wykonywała przy nim i w domu wszystkie, nawet najcięższe posługi. Spodziewałem się ujrzeć ludzi zgorzkniałych, rozżalonych na wszystko i wszystkich, zbuntowanych przeciw Bogu. Zastałem zaś ludzi uśmiechniętych, pogodnych, pełnych wewnętrznego pokoju. Źródłem takiej postawy była wiara i świadomość, że ukrzyżowany i zmartwychwstały Jezus Chrystus jest z nimi i prowadzi ich przez to pełne udręk życie.
„Błogosławiony niech będzie Bóg (...), który (...) odrodził nas ku nadziei żywej przez zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa”. Czy jesteś daleko, czy blisko granicy między doczesnością a wiecznością, czy przeżywasz życie łatwe i pomyślne, czy też najeżone trudnościami i cierpieniami, spoglądaj poza horyzont tego życia, spoglądaj z optymizmem, który może Ci dać zmartwychwstały Jezus Chrystus. Amen.

Ks. bp Zdzisław Tranda