Drukuj

2 / 1997

Wtedy Duch zaprowadził Jezusa na pustynię, aby Go kusił diabeł. A gdy pościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, wówczas łaknął. I przystąpił do Niego kusiciel, i rzekł Mu: Jeżeli jesteś Synem Bożym, powiedz, aby te kamienie stały się chlebem. A On odpowiadając, rzekł: Napisano: Nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych. Wtedy wziął Go diabeł do miasta świętego i postawił Go na szczycie świątyni. I rzekł Mu: Jeżeli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół, napisano bowiem: Aniołom swoim przykaże o Tobie, abyś nie zranił o kamień nogi swojej. Jezus mu rzekł: Napisane jest również: Nie będziesz kusił Pana, Boga swego.
Znowu wziął Go diabeł na bardzo wysoką górę i pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz chwałę ich. I rzekł Mu: To wszystko dam Ci, jeśli upadniesz i złożysz mi pokłon. Wtedy rzekł mu Jezus: Idź precz, szatanie! Albowiem napisano: Panu Bogu swemu pokłon oddawać i tylko Jemu służyć będziesz.
Wtedy opuścił Go diabeł, a aniołowie przystąpili i służyli Mu.

Mat. 4:1-11

Czas pasyjny zaczął się w tym roku wyjątkowo wcześnie, wcześnie też będzie Wielkanoc. Wciąż jeszcze w naszej pamięci żywe jest Święto Narodzenia Pańskiego a już rozpoczyna się post i wybiegamy myślą w kierunku Golgoty. Okres pasyjny ma nas przygotować do właściwego przeżycia Wielkiego Piątku i Wielkiej Nocy, ma nas wprowadzić w całkowicie nowy nastrój, jakże różny od tego Bożonarodzeniowego.

Siedmiotygodniowy okres pasyjny – w odróżnieniu od adwentowego oczekiwania – to czas szczególnej refleksji, stawiania sobie trudnych pytań i szukania na nie odpowiedzi. Nasza chrześcijańska wiara musi zostać skonfrontowana z otaczającą nas rzeczywistością, z jej rozmaitymi pokusami, które nie zawsze umiemy rozpoznać i które często bagatelizujemy. I dlatego tak łatwo im ulegamy.

Jezus, gdy został ochrzczony przez Jana w Jordanie, udał się na pustynię i przebywał tam czterdzieści dni. Ewangelista przywołuje tym samym echo czterdziestoletniej wędrówki ludu izraelskiego po pustyni, kiedy to Izraelici byli poddawani rozmaitym próbom i przeżywali różne pokusy. Naród wybrany nie oparł się im, wielokrotnie się buntował i sprzeniewierzał woli Pana. Doświadczenie Jezusa, który znalazł się w podobnej pod wieloma względami sytuacji, jest jednak zupełnie inne. On z tej próby wyszedł zwycięsko.

Przebywając w samotności, z dala od ludzi pościł i modlił się, rozmyślał nad tym wszystkim, co się dotąd z Nim i wokół Niego wydarzyło, i przygotowywał się do swej dalszej, właściwej działalności. Po upływie tego czasu nastąpiło wydarzenie, które tradycyjnie nazywamy kuszeniem Jezusa. Ma ono dwa, ściśle ze sobą powiązane aspekty: ukazuje synostwo Boże Jezusa i daje przykład Jego naśladowcom, jak należy walczyć z pokusą.

Zwróćmy uwagę, że Jezus nie znalazł się na pustyni przez przypadek. Ten sam Duch Boży, który nad Jordanem oznajmił Jego boskość, zaprowadził Go tam, aby -jak to ujmuje Ewangelista – kusił Go diabeł. Obecność Ducha Bożego podkreśla wagę tego wydarzenia w życiu Jezusa z Nazaretu. Stanowi ono bowiem część Bożego planu zbawienia. Uświadomienie sobie tego jest konieczne, bo częściej pamięta się w tej opowieści o działaniu szatana. Ma on tu oczywiście, z Bożego przyzwolenia, swoją rolę do odegrania – jako przewrotny kusiciel uświadamia nam ponętną stronę grzechu.

Jezus pościł, to znaczy dobrowolnie wyrzekał się przyjmowania pokarmów, przez czterdzieści dni. Taka głodówka to z medycznego punktu widzenia kres ludzkiej wytrzymałości, kres życia. Każdy, kto doświadczył prawdziwego głodu, wie, jaka to udręka. Myśli się wówczas tylko o jedzeniu. Na to liczył diabeł, gdy po raz pierwszy przystąpił do Jezusa, aby Go kusić, i od razu uderzył w najczulsze miejsce – w dotkliwe i naturalne potrzeby ciała. Jego propozycja brzmi pozornie niewinnie: „Powiedz, aby te kamienie stały się chlebem”. Prawdziwym przedmiotem pokusy jest jednakże wiara i posłuszeństwo Jezusa. Szatan podaje w wątpliwość słowa ogłoszone przez Ducha Bożego w czasie teofanii nad Jordanem, podstępnie używając trybu warunkowego: „Jeżeli jesteś Synem Bożym...” Głód w tym wypadku to tylko pretekst. Szatan namawia Jezusa do sprawdzenia i upewnienia się co do prawdziwości własnej godności i swoich uprawnień. Gdyby Jezus tej pokusie uległ, Boska moc zostałaby ograniczona do płaszczyzny cielesnej a Jezus okazałby się niewolnikiem swoich zmysłów.

Odpowiedź Jezusa, który później nakarmił kilkutysięczne tłumy głodnych cudownie rozmnożonym chlebem, ukazuje tymczasem właściwy wymiar i sens ludzkiej egzystencji: „Nie samym chlebem żyje człowiek...” Człowiek to coś więcej niż ciało i zmysły. A ta właśnie pokusa jest stale obecna w naszym życiu. Nasza cywilizacja nastawiona jest na konsumpcję. Zdobywanie dóbr materialnych, stawianie potrzeb, a nawet więcej – wygody ciała, na pierwszym miejscu, staje się sensem życia. Sprzyja temu gospodarka kierująca się prawem podaży i popytu, podsycająca nasz „głód posiadania” natarczywą i wszechobecną reklamą. Wyrzeczenie się tego wszystkiego, świadome ograniczanie swoich potrzeb, poprzestawanie na małym jest jej największym wrogiem. Dlatego odpowiedź Jezusa może wydać się naiwna czy wręcz śmieszna. Stwierdzenie, że „nie samym chlebem żyje człowiek”, można by uznać za sprzeczne z rozwojem ekonomicznym i przeciwstawne postępowi.

Tymczasem słowa Jezusa stoją na straży człowieczeństwa, bo ludzka egzystencja sprowadzona tylko i wyłącznie do wymiaru konsumpcji traci ludzki charakter. By więc obronić się przed tym, trzeba postępować rozumnie, mieć oczy otwarte i uważać, by nie stać się sługą rzeczy. Materializm zagraża naszej cywilizacji i naszej duszy. Jezus wyszedł z tej próby zwycięsko, z nami bywa różnie.

Przedmiotem drugiej pokusy również jest podważenie Bożego Słowa, żądanie dowodu. Kategoryczna odpowiedź Jezusa odsłania prawdziwy cel ataku – kuszenie Boga, będące wyrazem pychy. Żądanie od Boga widocznych znaków objawia słabość naszej wiary i rozmiar naszej niewiary.

Współczesna cywilizacja żąda cudu. Kryzys zaufania w moc postępu i nauki zaowocował wzmożonym zapotrzebowaniem na cuda. Ludzie wypatrują domniemanych znaków Bożej obecności. Widzą w szybach okien czy w gałęziach drzew cudowne wizerunki, płaczące obrazy i inne niezwykłe zjawiska. Ale to, co ma rzekomo wzmacniać wiarę, jest przejawem niewiary i oznaką zagubienia. Wiara obywa się bez materialnych dowodów i spektakularnych „cudów”. Wystarczającym dla niej oparciem jest Słowo Boże oraz pełne pokory i ufności zwiastowanie Chrystusa.

Kuszenie Boga może też przybrać inną postać. Jeśli stawiamy Bogu jakieś warunki, wysuwamy wobec Niego roszczenia, gdy zwracamy się do Niego mówiąc: „Boże, zrobię to, jeśli Ty zrobisz dla mnie tamto”, to kusimy Go. Burzymy więź opartą na wierze i zaufaniu. Próbując ubić z Bogiem interes, podnosimy rękę na Jego suwerenność i zamieniamy Go w instancję do spełniania naszych zachcianek, a wówczas triumfuje diabeł. Ze słów Jezusa dowiadujemy się, że pokusę tę przejrzał na wylot i odrzucił.

Za trzecim razem szatan zażądał od Jezusa pokłonu w zamian za obietnicę pełni ziemskiej władzy. W zamian za mesjanizm duchowy, szatan proponuje mesjanizm ziemski. Taka władza nad całym światem dałaby przecież Jezusowi ogromne możliwości czynienia dobra: mógłby wtedy zaprowadzić pokój między narodami, ukarać wszystkich złoczyńców, pobudować szpitale i domy opieki dla wszystkich chorych i samotnych – jednym słowem zaprowadzić powszechną szczęśliwość i dobrobyt. Wszystko to osiągnąłby bez konieczności pójścia drogą cierpienia i śmierci na krzyżu – za jeden pokłon...

Tym razem Jezus zareagował wyjątkowo ostro i przepędził kusiciela. Przekreślił tym samym tę złudną wizję szczęśliwości świata. Bo nawet jeśli udałoby się wyeliminować wszystkie choroby i wojny, gwałty, zabójstwa i grabieże, to nie zmieniłoby to w niczym istoty zła i grzesznej natury człowieka. Tylko Jezus jako Zbawiciel i Chrystus może dać światu nowe życie. Tylko duchowy Mesjasz może przynieść prawdziwą nadzieję, tylko Ukrzyżowany, nie zaś triumfator, może nadać sens ludzkiej egzystencji. I dlatego wyłącznie taki człowiek, który wierzy i służy Bogu, może czuć się prawdziwie wolny i szczęśliwy.

Jezus stanowczo odrzucił pokusę szatana. Umiłował Boga i Jemu poddał siebie i swoje posłannictwo na ziemi. Słowo Boże mówi wyraźnie: „Panu Bogu swemu pokłon oddawać i tylko Jemu służyć będziesz”.

A czy my potrafimy ustrzec się przed ofertą władzy? Pragnienie władzy zawsze było i pozostanie jedną z największych pokus. Dla jej zdobycia i utrzymania ludzie gotowi są dopuszczać się wszelkich niegodziwości. Na co dzień obserwujemy gorszące sceny obrzucania się oskarżeniami i oszczerstwami przez polityków i działaczy związkowych. Pokusa rządzenia sercami i umysłami, realizowania własnych ambicji bez liczenia się z dobrem ogółu, nadużywanie szczytnych haseł i ideałów nie są czymś obcym także ludziom uważającym się za szczerych chrześcijan. Polityka i pragnienie władzy, umiłowanie urzędów i godności wkrada się również do Kościołów. Czasami uleganie tej pokusie motywuje się tym, że szlachetny cel uświęca brudne środki. Tak czy inaczej – wpadamy w sidła zastawione przez wytrawnego kusiciela. Nie potrafimy tak radykalnie jak Jezus odpowiedzieć: „Idź precz, szatanie!”

Te trzy przykłady pokazują nam niczym w pigułce, że nie ma takiej sfery rzeczywistości, takiej dziedziny naszego życia, która byłaby wolna od pokus. I bezludna pustynia, i gwarne miasto są jednakowo pełne potencjalnych zagrożeń, których musimy się wystrzegać.

Przed nami czas pasyjny. Obecnie nie przestrzega się tak powszechnie czterdziestodniowego postu, z wyjątkiem Wielkiego Tygodnia, a zwłaszcza Wielkiego Piątku. Ale tych czterdzieści dni nie powinno być czasem beztroski. Może być to czas błądzenia i powracania do Boga, jak u Izraelitów na pustyni, ale może też to być okazja do gruntownej refleksji nad swoim życiem, nad swoją duchowością i czas szczególnego karmienia się Bożym Słowem. Właśnie z niego możemy czerpać siłę, aby oprzeć się pokusom, które niesie nam teraźniejszość i przyszłość. Czy będziemy chcieli naśladować postawę Jezusa, czy też zbagatelizujemy je i ulegniemy podszeptom kusiciela? Odpowiedzmy sobie w głębi serca na te pytania, zanim w Wielki Piątek staniemy pod krzyżem wokół Stołu Pana, skąd najlepiej widać różnicę między światem a Chrystusem. Amen.

Ks. Marcin Hintz
[Wikariusz parafii ewangelicko-augsburskiej w Żyrardowie, asystent w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej]