Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

3 / 1996

Chrystus, który się zjawił jako arcykapłan dóbr przyszłych, wszedł przez większy i doskonalszy przybytek, nie ręką zbudowany, to jest nie z tego stworzonego świata pochodzący, wszedł raz na zawsze do świątyni nie z krwią kozłów i cielców, ale z własną krwią swoją, dokonawszy wiecznego odkupienia. Bo jeśli krew kozłów i wołów oraz popiół z jałowicy przez pokropienie uświęcają skalanych i przywracają cielesną czystość, o ileż bardziej krew Chrystusa, który przez Ducha wiecznego ofiarował samego siebie bez skazy Bogu, oczyści sumienie nasze od martwych uczynków, abyśmy mogli służyć Bogu żywemu. I dlatego jest On pośrednikiem nowego przymierza, ażeby gdy poniesiona została śmierć dla odkupienia przestępstw popełnionych za pierwszego przymierza, ci, którzy są powołani, otrzymali obiecane dziedzictwo wieczne.

Hebr. 9:11-15

Wraz z każdym kolejnym okresem pasyjnym w szczególny sposób staje przed nami pytanie o sens krzyża Chrystusowego i o to, kim naprawdę dla nas, dla Ciebie, Czytelniku, i dla mnie, jest Jezus Chrystus, jaki sens i jaką wartość ma Jego ofiara. Sądzę, że lektura Listu do Hebrajczyków ułatwia nam znalezienie odpowiedzi. Autor Listu świadczy bowiem o Jezusie Chrystusie jako o wzorze wiary, a także o Jego ofierze, o Jego wyższości nad aniołami, nad Abrahamem i Mojżeszem, o Jego ofiarnictwie przewyższającym kapłaństwo Starego Przymierza. Cały tekst Listu uzmysławia nam jedyność, wyjątkowość Jezusa i Jego ofiary, pokazując jednocześnie znikomość ludzkich działań w obliczu doskonałości Bożej, której ziemskie wartości są zaledwie mizernym odbiciem.

Ofiara Jezusa Chrystusa – jak każda ofiara – kojarzy się z kapłanem – ofiarnikiem, który pośredniczy między Bogiem a ludem. Jego zadaniem jest przybliżyć Boga ludziom, ludzi zaś – także poprzez ofiary – doprowadzić do rzeczywistości Bożej. Ze świadectwa Starego Testamentu wiemy, że wprawdzie kapłan jest powołany przez Boga, ale ustanowiony i wprowadzony w urząd zostaje przez ludzi, jest ograniczony swoim człowieczeństwem (słabością, grzesznością), a także przepisami kultu religijnego. Składając więc Bogu ofiary za grzesznych i błądzących, składa je również za siebie.

I oto wraz z przyjściem Jezusa Chrystusa następuje przełom w dotychczasowych dziejach ofiarnictwa narodu wybranego – pojawia się bowiem ktoś szczególny, kto będąc ofiarnikiem i ofiarą zarazem, przez swą krzyżową śmierć staje się bramą i drogą prowadzącą do Boga. Jego pośrednictwo, Jego kapłaństwo jest jedyne i doskonałe, gdyż w przeciwieństwie do Aaronowego kapłaństwa Starego Przymierza nie jest czymś przybranym, ale wynika z boskiej i ludzkiej natury Jezusa Chrystusa. Jest – jak mówi autor Listu do Hebrajczyków – kapłaństwem według porządku Melchisedeka (por. 5:5-10, 7:1-10), a więc ponadczasowym i niosącym człowiekowi najwyższe dobra. Niebiosa są dla Jezusa Chrystusa za małe, On przechodzi przez nie i przed ludźmi otwiera bramy Królestwa Bożego – rzeczywistość życia w wieczności. On rozpoczyna nową erę stosunków człowieka z Bogiem, zawiera Nowe Przymierze, On też może uczynić człowieka takim, jakim miał być w pierwotnym zamyśle Bożym. Jego działanie nie jest ani ograniczone czasem, ani murami ziemskich świątyń. Jest wieczne.

Jezus Chrystus jest jedynym doskonałym pośrednikiem, jedynym w pełni skutecznym. Ileż to krwi zwierząt przelano przez wieki – uzmysławia nam autor Listu – by przebłagać Boga! I oto teraz jedna jedyna ofiara, krew Chrystusa, wystarcza! Skąd bierze się jej moc? Skąd taka skuteczność? Jezus Chrystus, przez swoją krew „osiągnąwszy pełnię doskonałości, stał się sprawcą zbawienia wiecznego” (5:9), a siedząc po prawicy Ojca używa swej niebiańskiej chwały do wstawiania się za ludźmi. Ale ten sam Jezus Chrystus jako Syn Człowieczy przeszedł przez ziemskie doświadczenia: cierpienia, pokusy, niechęć, wrogość, zaparcie się Go przez bliskich, odrzucenie. Dzięki temu zyskał dar współczucia, czyli wczucia się w dolę człowieka, dar zrozumienia, możliwość pomocy. A wszystko to właśnie dlatego, że był tak blisko ludzi i poznał ich los. „A że sam przeszedł przez cierpienia i próby, może dopomóc tym, którzy przez próby przechodzą” (2:18).

Być może znajdzie się ktoś, kto uzna, że jemu dziś cały ten wywód nie jest potrzebny, bo List był adresowany do jakichś Hebrajczyków i miał na celu przekonać ich do przyjęcia Nowego Przymierza. Dla nas natomiast, w nowej rzeczywistości, nie ma to już znaczenia. Czy rzeczywiście? Czy my naprawdę rozumiemy i doceniamy wartość ofiary Jezusa Chrystusa? Czy tak silna jest nasza wiara? Czy tak jesteśmy doskonali, że nie potrzeba nam ani pokuty, ani oczyszczenia? Czy nie zawładnęła nami całkowicie materialna strona życia i tyle serca poświęcamy dobrom doczesnym i taką stanowią dla nas wartość, że nie pragniemy już dóbr przyszłych, które przynosi najwspanialszy Arcykapłan? Czy nie zadowalamy się „martwymi uczynkami” spełniając obowiązki religijne „odtąd-dotąd”, uspokajając w ten sposób sumienie i zagłuszając głos wewnętrzny, który mówi nam, jak mało to wszystko znaczy? I czy, w gruncie rzeczy, poddając się rytmowi codziennego życia – dom, praca, powszednie sprawy i obowiązki – nie zobojętnieliśmy dla sprawy „dziedzictwa wiecznego”, czy nie staliśmy się obojętnymi świadkami męki i śmierci Jezusa Chrystusa?

Może nie jest z nami aż tak źle, bo przynajmniej raz w roku myślimy o wydarzeniach, które uzmysławia nam Wielki Tydzień, może też Chrystusową ofiarę (za nas przecież złożoną!) przeżywamy głębiej, niż świadczą o tym pozory. Ale też zapewne wielu z nas, gdy minie czas pasyjny, gdy minie czas zadumy i refleksji nad własną grzesznością – znowu rzuca się w wir codzienności, daleko odsuwa od siebie i uznaje za mało znaczącą i mało przystającą do powszedniego życia tę prawdę, że Jezus Chrystus za nas i d I a nas poniósł męczeńską śmierć na krzyżu Golgoty. I że – co uprzytomnia nam autor Listu do Hebrajczyków – On, bez skazy, bez grzechu, przez swą ofiarę oczyszcza nas, „abyśmy mogli służyć Bogu żywemu”, On cudownie pośredniczy w naszym zbliżaniu się do Bożego Majestatu.

Okres pasyjny może stać się szczególną okazją, byśmy przeegzaminowali naszą wiarę. Nie należy unikać pytania o konsekwencje, jakie dla nas osobiście i dla naszego współżycia z bliźnimi przynosi uzmysłowiona prawda, że Jezus Chrystus przez swą ofiarę zniósł zaporę wzniesioną między ludźmi a Bogiem przez nasz grzech, że On pośredniczy, wstawia się za nami u Ojca, że daje pewność miłosierdzia, łaski Bożej i uczestnictwa w obiecanym dziedzictwie wiecznym.

Autor Listu do Hebrajczyków przypomina, że Jezus Chrystus przez swą odkupieńczą śmierć uczynił możliwym, żeby „ci, którzy są powołani, otrzymali obiecane dziedzictwo wieczne” (9:15). Tymi powołanymi jesteśmy m y! Nasze powołanie dokonało się przez chrzest, przez wejście do społeczności Jego uczniów, i dokonuje się nadal za każdym razem, gdy słyszymy wezwanie Ewangelii. Ewangelia głosi nam, że Bóg przez Chrystusa wybrał nas i powołał do swego Królestwa. Jak więc mamy postąpić, uczciwie i szczerze konfrontując swą słabość i małość z tą wspaniałą perspektywą? Czy włożyć wór pokutny, posypać głowę popiołem, zamknąć się w odosobnieniu i oddać ponurym rozmyślaniom nad wydarzeniami Wielkiego Tygodnia? Oczywiście nie możemy odsuwać od siebie problemu własnej grzeszności, słabości, potrzeby pokuty i jednania się z Bogiem. Ale słuszna pokuta nie może tłumić w nas radości, że Jezus Chrystus – ten najwspanialszy Pośrednik i jedyny Arcykapłan – przyniósł Boga nam, ludziom, i że On chce i może nas doprowadzić do Boga. To potężna, wspaniała prawda, prawda dla nas!

Uznajmy tę prawdę, nich ona nas kształtuje, niech pobudza nas do odpowiedzialnego życia. Życia w pokoju – mimo niepokojów tego świata. Życia w pewności – mimo niepewności i zagrożeń, jakich doznajemy. Życia w radości – mimo problemów i trosk powszedniego dnia. Życia w miłości, która będzie odpowiedzią na najwspanialszy dar Bożej miłości. I -powołani, ufni, radośni, mając przy sobie jedynego skutecznego Pośrednika, Pana i Zbawiciela – tej prawdzie o Nim dawajmy świadectwo na co dzień -w domu, w rodzinie, w pracy, w kręgach naszego powszedniego życia, starajmy się też nią dzielić ze wszystkimi. Amen.