Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

2 / 1996

18 lutego mija 450 lat od śmierci ks. Marcina Lutra, wybitnego reformatora Kościoła. Z tej okazji publikujemy jedno z jego kazań ze słynnej Postylli domowej, oddane piękną, nieco archaizującą polszczyzną śląską końca XIX w. Kazaniu temu, mówiącemu o równości wobec łaski i o Bożych zamiarach względem ludzi, towarzyszy modlitwa także Lutrowego autorstwa. Jego rozważanie ewangelii Mateusza współbrzmieć zaś będzie z dwoma esejami o teologicznej myśli ojca Reformacji: pióra ks. prof. Manfreda Uglorza i studenta teologii Jarosława Kubackiego. Zapraszamy do lektury

Redakcja

 

Miane roku 1534

Albowiem podobne jest królestwo człowiekowi gospodarzowi, który wyszedł bardzo rano najmować robotników do winnicy swojej. A zmówiwszy się z robotnikami z grosza na dzień, posłał je do winnicy swojej. A wyszedłszy o trzeciej godzinie, ujrzał drugich, jak stali na rynku próżnujący, i rzekł im: Idźcie i wy do winnicy, a co będzie sprawiedliwego, dam wam. A oni poszli. Zasię wyszedłszy o szóstej i dziewiątej godzinie, także uczynił. Potem o jedenastej godzinie wyszedłszy, znalazł drugie, którzy stali próżnujący, i rzekł im: [...] Idźcie i wy do winnicy, a co będzie sprawiedliwego, weźmiecie. A gdy był wieczór, rzekł Pan winnicy sprawcy swemu: Zawołaj robotników, a oddaj im zapłatę, począwszy od ostatnich, aż do pierwszych. A gdy przyszli oni, którzy o jedenastej godzinie byli najęci, wziął każdy z nich po groszu. Przyszedłszy też i pierwsi, mniemali, że więcej wezmą; ale wzięli i oni, każdy z nich po groszu. A wziąwszy, szemrali przeciwko gospodarzowi, mówiąc: Ci ostatni jedną godzinę robili, a uczyniłeś je nam równymi, którzyśmy znosili ciężar dnia i upalenie. A on odpowiadając rzekł jednemu z nich: Przyjacielu! nie czynięć krzywdy; azaś się nie z grosza zmówił zemną? Weźmij, co twojego jest, a idź; chcę bowiem temu ostatniemu dać jako i tobie. Azaż mi się nie godzi czynić z mojem, co chcę? Czyli oko twoje złośliwe jest, iżem ja jest dobry? Takci będą ostatni pierwszymi, a pierwsi ostatnimi; albowiem wiele jest wezwanych, ale mało wybranych.

Ewangelia Mateusza 20:1-16

[...] Słyszycie Najmilsi! [...] To podobieństwo Pan dla tego przytacza, iż niem chce królestwo Swoje odróżnić od świeckiego królestwa, i chce nas nauczyć, iż się daleko inaczej dzieje w jego królestwie, niżeli w królestwie tego świata, w którem się nie może równo dziać, ponieważ osoby są nierówne.

[...] Ale w królestwie Chrystusowem, czy kto jest królem, księciem, panem, sługą, panią, służebnicą, czy czemkolwiek bądź, wszyscy przecież są równymi. Bo żaden z nich nie ma innego chrztu, innej ewangelii, wiary, sakramentów, Chrystusa i Boga, tylko tego samego co i drugi. Wszyscy wespół idą na kazanie; sługa, mieszczanin, wieśniak to samo słyszy słowo, które i największy pan słyszy. Ten chrzest, którym ja jestem ochrzczony, przyjmuje każde dziecię, niech będzie czyje chce. Tę wiarę, którą św. Piotr, św. Paweł mieli, tę samą miała też Magdalena i złoczyńca na krzyżu. I ja, i ty, gdy chrześcijanami jesteśmy, także ją mamy. Również tego Boga i Chrystusa, którego Jan Chrzciciel miał, tegoż mają wszyscy grzesznicy, jeżeli się nawrócą. Tu wszystko jest równe, chociaż jeden większym, albo niższym jest niżeli drugi, dla swego stanu, urzędu albo darów swoich.

To jest najgłówniejsza nauka tej ewangelii, abyśmy z niej tę pociechę mieli, że my chrześcijanie w Chrystusie wszyscy równymi jesteśmy. [...] Niechajże sobie atoli na świecie panuje nierówność, jaka tylko chce, my jednak, jakiegokolwiek byśmy byli stanu, czy wysokiego, czy niskiego, tę pociechę mamy, iż wszyscy mamy jednego Chrystusa, jeden chrzest, jedną ewangelię, jednego Ducha świętego, a żaden nie ma lepszej ewangelii, żaden lepszego chrztu, żaden innego Chrystusa, niż najpodlejszy sługa i najpodlejsza służebnica. Bo aczkolwiek ma ktoś więcej pieniędzy, majętności i innych rzeczy, niżeli ty, tedy jednak dla tego nie ma innego albo lepszego Boga. [...] Z takich wielkich dóbr, które mamy przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, możemy się chełpić, abyśmy się nauczyli świecką chwałą pogardzać, i tern się jedynie chełpili i cieszyli, iż ochrzczeni jesteśmy w imię Jezusa Pana, iż On za nas umarł i w niebo wstąpił, gdzie siedzi na prawicy Boga, a iż nam pomódz chce od grzechu, śmierci i od wszelakiego nieszczęścia. [...]

Tegoć w ewangelii pierwsi robotnicy nie czynią, którzy szemrzą i krzywo patrzą, iż nie biorą większej zapłaty, niż inni. [...] Ci chcą, aby im Pan Bóg płacił według uczynków ich, a iżby na to miał wzgląd, że daleko więcej robili, niż inni; pragną, aby ich też dla tego wyżej w niebie posadził, i większego i lepszego dał im Chrystusa. [...] My dobrych uczynków nie zakazujemy; powiadamy tylko, iż w królestwie Chrystusowem wszyscy równymi jesteśmy, bo Pan Bóg obchodzi się z nami wszystkimi nie według zasług naszych, ale tylko według swej łaski i miłosierdzia, dla Jezusa Chrystusa, syna swego. [...]

W królestwie Chrystusowem zaś jest rzeczono: Dam jednemu tyle, ile drugiemu. Dla czego? Bo nikt nie wysłużył sobie ode mnie królestwa niebieskiego, wybawienia od grzechu i śmierci; tych rzeczy nie jestem nikomu winien; daję je z łaski tym, którzy ich serdecznie pragną. Powinniśmy tedy poznać taką łaskę, serdecznie się z niej radować, a nie krzywo patrzeć ani szemrać, jako fałszywi święci (którzy żywot wieczny chcą mieć z powinności, jako zasłużoną zapłatę, a nie z łaski), ale powinniśmy dziękować Bogu, i pamiętać na taką pociechę w wszelakich niebezpieczeństwach, w kłopocie i pracy, jakie w tej zewnętrznej nierówności dźwigamy. Tak nam wszystko będzie przyjemnem i łatwem.

Z ostatniego wierszu: „Wiele jest wezwanych, ale mało wybranych” czerpią niedojrzałe rozumy rozmaite niedorzeczne myśli. Mniemają: Kogo Bóg wybrał, ten na każdy sposób będzie zbawionym. Kogo zaś nie wybrał, ten niech czyni co chce, niech będzie pobożnym i wiernym, jako chce, od Boga jest przeznaczony do upadku i zbawionym być nie może. Przetoż nic się nie troszczę. Jeżeli mam być zbawionym, stanie się to bez mojego przyczynienia; jeżeli zaś Bóg inaczej postanowił, tedy wszystko na darmo, co czynię i przedsiębiorę. Każdy łatwo zrozumie, że takie bezbożne myśli czynią ludzi niepoprawnymi i bezpiecznymi. Aleśmy już [...] dosyć o tym powiedzieli, iż takich myśli wystrzegać się trzeba, jako diabła, a iż o Bogu i woli jego inaczej rozumieć trzeba, zwłaszcza, iż majestatu Bożego i opatrzności jego pojąć nie możemy; bo w tern Bóg jest niepojęty. Z takich myśli zaiste zgorszenie człowiekowi przyjść musi, i albo go rozpacz ogarnie, albo na drogę bezbożności samopas się rzuci.

Kto Boga i wolę jego chce dobrze poznać, ten niech prawą idzie drogą; tak się nie zgorszy, ale się naprawi. Prawą drogą zaś jest Chrystus Pan, jako sam mówi: „Żaden nie przychodzi do Ojca, tylko przez mię”. Kto chce Ojca poznać, i do niego przyjść, ten niech do Chrystusa przyjdzie i jego pozna, mianowicie że Chrystus jest Boży syn, i wszechmocny, wieczny Bóg. Cóż tedy czyni Syn Boży? Staje się dla nas człowiekiem, bierze na siebie zakon, aby nas od zakonu wykupił, daje się ukrzyżować i umiera na krzyżu, aby za nasze grzechy zapłacił, wstaje z martwych, aby nam wejście uczynił do wiecznego żywota, i pomoc dał przeciwko wiecznej śmierci, siedzi na prawicy Boga, aby się za nami przyczyniał, Ducha świętego nam darował, [aby] przez niego nami kierował i rządził, i aby swych wiernych od wszelkich pokus i zasadzek diabelskich zachował. Kto tak Chrystusa poznał, ten go dobrze poznał. Jeżeli ty masz taką znajomość, tedy nie odwłaczaj, ale taki uczyń rachunek: gdyż Syn Boży to wszystko dla człowieka uczynił, a uczynił to według woli i rozkazu Ojca, jakże tedy własne serce Boga jest dla nas ludzi usposobione? Tedy cię zaiste własne serce zmusi, że powiesz: Kiedy Bóg własnemu synowi nie przepuścił, ale go wydał za nas, tedy też zaiste jego zamiary z nami nie są złe. On zaiste nie chce, abyśmy zginęli, kiedy sam najwyższych szuka i używa środków, aby nam żywot dał. Na tej drodze przyjdziesz do Boga, jako Chrystus sam mówi u Jana w rozdz. 3.: „Albowiem tak Bóg umiłował świat, że syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny”. Porównaj te myśli z onemi pierwszemi, a znajdziesz, że te pierwsze to myśli diabła przemierzłego, z których człowiek się gorszyć, a potem albo zwątpić, albo zuchwałym i bezbożnym stać się musi, kiedy od Boga nic dobrego spodziewać się nie może. Niektórzy inne jeszcze mają myśli, i te słowa tak tłumaczą: „Wiele jest wezwanych”, to znaczy, Bóg łaskę swoją wielom ofiaruje „ale mało wybranych”, to znaczy, małej tylko liczbie tę łaskę rzeczywiście daje, bo mało tylko jest zbawionych.Toć także bezbożny jest wykład: bo jeżeli tak o Bogu myślisz i wierzysz, tedy Boga nienawidzieć musisz, bo jego to w takim razie winą, że nie wszyscy będziemy zbawieni. Porównaj te myśli z temi, których nabędziemy, gdy naprzód Chrystusa dobrze poznamy, a znajdziesz, iż to są prawdziwie diabelskie bluźnierstwa.

Przetoż wyrok ten [...] ma wcale inne znaczenie. Bo kazanie ewangelii jest powszechne i jawne, iż kto tylko chce, może ją słyszeć i przyjąć. Bóg ją też dla tego tak powszechnie i jawnie opowiadać każe, aby ją każdy słyszał, wierzył jej, przyjął ją, i był zbawiony. Ale jakżeż się dzieje? Tak jako ewangelia mówi: „Mało jest wybranych”, to znaczy, mało tych, którzy tak się zachowują wobec ewangelii, iżby Bóg w nich mógł mieć upodobanie; niektórzy jej słuchają, ale nie dbają o nię, inni jej słuchają, ale przy niej mocno nie stoją, nic nie chcą dla niej uczynić, ani cierpieć. Inni jeszcze słuchają jej, ale więcej dbają o pieniądze i mienie, i o świecką rozkosz. Ale to się Bogu nie podoba, i takich ludzi Bóg nie chce. Chrystus to zowie: „nie być wybranym”, to znaczy, nie być takim, aby Bóg we mnie mógł mieć upodobanie. Ci atoli są wybrani i Bogu przyjemni, którzy ewangelii pilnie słuchają, w Chrystusa wierzą, wiarę dobremi owocami potwierdzają, i dla niej znoszą, co na nich Bóg ześle. Ten wykład jest prawdziwy; nikogo nie zgorszy, ale wielu naprawi, iż powiedzą: Jeżeli się mam Bogu podobać i być wybranym, tedy się nie przystoi, abym miał złe sumienie, przeciwko przykazaniu Bożemu grzeszył, przeciwko grzechowi nie bojował; ale muszę na kazanie iść, o Ducha świętego prosić, słowo w sercu zachowywać, przeciwko diabłu i zasadzkom jego walczyć, o obronę, cierpliwość i pomoc prosić. Tacy, będą pobożnymi chrześcijanami. Ale ci, którzy myślą, iż Bóg nie życzy każdemu zbawienia, albo będą rozpaczali, albo będą bezpiecznymi, bezbożnymi ludźmi; będą żyć jako bydło, myśląc: Przecież już jest przeznaczone, czy będę albo nie będę zbawionym; na cóż bym się jeszcze trapił? Nie, nie tak! Ty masz rozkaz, żeś powinien słuchać słowa Bożego i wierzyć w Chrystusa, iż jest twoim zbawicielem i że za twoje zapłacił grzechy. Pamiętaj, abyś ten rozkaz wypełnił. Znajdu-jeszli, żeś niewierny albo słaby, proś Boga o jego Ducha świętego, a nie wątp, iż Chrystus jest twoim zbawicielem, i że przez niego zbawionym będziesz, jeżeli tylko w niego wierzysz, to jest, w nim ufność pokładasz. Ku temu racz nam wszystkim pomódz nasz miły Panie, Jezu Chryste, Amen.

[Powyższe kazanie zaczerpnięto z Postylli domowej Marcina Lutra według przekładu i edycji z 1883 r. Reprint ukazał się nakładem Wydawnictwa „Augustana” z okazji 500. rocznicy urodzin Reformatora. Skróty pochodzę od redakcji, zachowano pisownię i interpunkcję oryginału.]