Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

9 / 1995

Takie jest słowo Pana do Zorobabela: Nie dzięki mocy ani dzięki sile, lecz dzięki mojemu Duchowi to się stanie.
Zach. 4:6

[Tekst wyryty na siedmioramiennym świeczniku stojącym przed budynkiem Knesetu w Jerozolimie]

W roku 538 przed narodzeniem Chrystusa król państwa perskiego Cyrus wydał edykt, w którym zezwolił Żydom na powrót do Jerozolimy. Siedemdziesiąt lat wcześniej zostali oni wypędzeni ze swego kraju i pojmani w niewolę przez wojska babilońskie, które też złupiły i zburzyły Świątynię jerozolimską.

Powracających z niewoli Żydów czekały wielkie trudy związane z koniecznością przebycia trasy liczącej ponad 1600 kilometrów. Prowadził ich Zorobabel, jedna z najświetniejszych, a mało znanych, postaci w dziejach Izraela. Gdy pierwsza fala „repatriantów” przybyła do Jerozolimy, od razu rozpoczęto prace nad odbudową ruin Świątyni, wzniesionej pięć wieków wcześniej, za czasów panowania króla Salomona. Na czele budowniczych stanął właśnie Zorobabel. W okresie trwania prac nad odbudową przebywający w Jerozolimie prorok Zachariasz gorąco zachęcał swych rodaków do wytrwałości. W swej księdze, która jako przedostatnia znalazła się w Starym Testamencie, zawarł on niezwykłe wizje dotyczące Mesjasza, ukazując Go jako Sługę i Króla, jako Człowieka i jako Boga. Prorok nazwał także oczekiwanego Pomazańca Bożego dobrym pasterzem i kamieniem węgielnym. Wszystkie te przepowiednie znalazły ucieleśnienie 500 lat później w osobie Zbawiciela, Jezusa z Nazaretu.

Zorobabel tymczasem musiał sprostać olbrzymim zadaniom. Kierowanie pracą setek ludzi, pokonywanie licznych problemów codziennego życia, walka ze zwątpieniem swoim i innych, stawianie czoła wewnętrznym niesnaskom i zewnętrznym przeciwnościom (knowania wrogów) wymagało od przywódcy hartu ducha i wielkiej siły wewnętrznej. Wtedy właśnie Bóg skierował do niego słowa, które prorok Zachariasz zapisał w czwartym rozdziale swej księgi:

„Takie jest słowo Pana do Zorobabela: Nie dzięki mocy ani dzięki sile, lecz dzięki mojemu Duchowi to się stanie.”

Kładą one szczególny nacisk na Bożą suwerenność, gdyż to właśnie Bóg jest Twórcą wielkiego planu zbawienia człowieka i On sam czuwał nad jego wypełnieniem – od czasów przymierzy z Adamem, Noem i Abrahamem aż po czasy Jezusa Chrystusa. W nurcie Bożego planu znalazła się także odbudowa jerozolimskiej Świątyni. Słowa zachęty i otuchy, jakie Bóg przekazał Zorobabelowi, odnosiły się do konkretnej sytuacji, w jakiej znalazł się ten żydowski przywódca. Kierował on przecież pracą nad przywróceniem do istnienia centrum życia religijnego narodu – Domu Bożego. Zorobabel nie posiadał przy tym ani królewskiej władzy, ani też wielkiego prestiżu, jakie były udziałem budowniczego pierwszej Świątyni, Salomona. Tym bardziej zatem potrzebował wsparcia i Bóg wyraźnie mu wskazał, gdzie to prawdziwe źródło siły się znajduje i u kogo należy go szukać.

W Bożym poselstwie do Zorobabela napiętnowana została też wszelka pycha. Sprawą zasadniczą w życiu i służbie człowieka wierzącego jest bowiem zachowanie prawidłowej hierarchii wartości: najpierw Bóg, a potem człowiek. Wielokrotnie ludzkie zarozumialstwo i pycha ten właściwy porządek odwracały, i odwracają go nadal, ściągając poważne konsekwencje zarówno na poszczególne jednostki, jak i na całe społeczności. Absolutną niemożność oparcia się na sobie samym i zawierzenia własnej sile najwyraziściej pokazuje kulminacja procesu zbawienia. Tylko – i aż – ofiara Syna Człowieczego mogła pojednać świętego Boga z grzesznym człowiekiem. Nie zdołałby tego dokonać żaden – choćby najbardziej sprawiedliwy i pobożny – człowiek. Wszelkie ludzkie wysiłki okazały się daremne. Musiał wkroczyć sam Bóg. Także każdy z nas doświadcza w życiu nieskuteczności własnych planów i zabiegów, jeśli nie towarzyszy im Boże amen. Jakże często cel, do którego dążymy, opierając się na swoich, czysto ludzkich kalkulacjach, nie zostaje osiągnięty albo obraca się przeciwko nam. Wtedy musimy znowu przypomnieć sobie słowa, jakie przed 25 wiekami Bóg skierował do Zorobabela.

Zawarta jest w nich również inna myśl: oto Bóg wyznacza zadanie. Wyznacza też ludzi do wypełnienia każdego zadania i są to J e g o słudzy. Także Zorobabel został wybrany na sługę (Ag. 2:23) i dzięki swemu posłuszeństwu zajął tak ważne miejsce w historii zbawienia, że ewangelista Mateusz umieścił go wśród przodków Jezusa (Mat. 1:12).

Każdy z nas otrzymał od Boga zadanie do wypełnienia. Nie musi to koniecznie być coś nadzwyczajnego. Naszym zadaniem jest bowiem przede wszystkim szukanie Boga. Jak przekonał się Zorobabel i wiele innych postaci z dziejów zbawienia, Bóg jest blisko człowieka i daje mu się odnaleźć w swoim Słowie, pozwala się poznać poprzez swoje dzieła.

Ten pozornie prosty, a jednocześnie niepojęty fakt leży u podstaw całego biblijnego przekazu. Istotę przesłania Pisma Świętego stanowi obcowanie człowieka z Bogiem, który zna ludzkie czyny, intencje i myśli, a mimo to współpracuje z człowiekiem. Człowiek jest dla Boga kimś ważnym. Każdy człowiek. A czy dzieje się tak też odwrotnie?

Podstawą prawdziwej religijności jest pokorne uświadomienie sobie wielkości Boga i własnej słabości. Pokora kieruje nasze myśli i serce ku Wszechmocnemu, który chce i potrafi nam pomóc. Jednak świadomość Bożej dobroci i bliskości nie jest ani oczywista, ani powszechna. Uświadomienie sobie tych prawd wymaga bowiem wewnętrznego, duchowego wysiłku. Wymaga patrzenia na swoje życie oczami wiary.

Myśl zawartą w słowach Boga do Zorobabela kilka wieków później lapidarnie wyraził Jezus Chrystus, mówiąc do swoich uczniów: „beze mnie nic uczynić nie możecie” (Jn 15:5). Taka jest w istocie podstawa religijnej świadomości i właściwa hierarchia wartości, a postępowanie w zgodzie z nią prowadzi człowieka do Boga.

Świątynia zaś, której odbudowie sługa Boży poświęcił tyle wysiłku i samozaparcia, to nie tylko okazała budowla, majestatyczna i zachwycająca swym pięknem, rozbudowana następnie przez Heroda Wielkiego i obrócona w perzynę przez rzymskie legiony w 70 roku po Chr. Jezus stworzy) bowiem nową „teologię Świątyni”. Murowana budowla przeminęła, jak przemija wszystko, co ziemskie. Na wieki ostanie się natomiast ta, która jest Świątynią Jego Ciała (Jn 2:21). W Jezusie bowiem Świątynia – miejsce najbardziej bezpośredniego i najbliższego spotkania człowieka z Bogiem poprzez modlitwę i żywą ofiarę – uzyskała prawdziwie wieczny wymiar.

Apostoł Paweł rozbudował nowotestamentową „teologię Świątyni” mówiąc, iż to my mamy być świątynią Boga (I Kor. 3:16 i II Kor. 6:16). Oznacza to po prostu, iż Bóg chce w nas zamieszkać, a my powinniśmy Go przyjąć sercem i umysłem. Bóg stał blisko Zorobabela, gdy ten odbudowywał ziemską Świątynię. Będzie też z każdym z nas, gdy w posłuszeństwie Słowu Bożemu będziemy odbudowywali w sobie, zniszczoną niegdyś przez upadek w grzech, Świątynię Jego obecności.

Jak wiemy z Ewangelii, ze Świątynią jerozolimską wiązały się ważne epizody z życia Jezusa. Świadczy o tym choćby proroctwo Symeona (Łuk. 2:28-35), kuszenie przez Adwersarza Bożego (Mat. 4:5-6), dysputa z uczonymi w Piśmie (Łuk. 2:46), wypędzenie handlarzy (Jn 2:15) i nauczanie (Jn 7:28). Świątynia była też miejscem akcji jednej z ważniejszych przypowieści Jezusa – o celniku (Łuk. 18:10). Nasz Pan przydał temu wspaniałemu miejscu kultu Boga nowego blasku, pochodzącego z Jego mesjańskiej chwały, synowskiego posłuszeństwa i boskiego dostojeństwa. A samego siebie uczynił nową, wieczną Świątynią w Duchu i w prawdzie, dzięki swej arcykapłańskiej modlitwie i przez ofiarę złożoną raz na zawsze i za wszystkich na Krzyżu. Po raz pierwszy bowiem, i ostatni, Bogu złożył z siebie ofiarę Bóg.

Człowiek wiary pragnie żyć blisko Boga i czuć Jego obecność. Słowa, jakie usłyszał przed wiekami Zorobabel, odnoszą się do każdego z nas. W Bogu jest moc: niezmierzona, niewyczerpana i skuteczna w działaniu. Podobnie jak budowniczy Świątyni ziemskiej sprzed 25 wieków, tak i każdy z nas, kto wznosi swą wewnętrzną, duchową świątynię Bożej obecności, może być pewny Bożej pomocy i Bożego wsparcia. Stać się świątynią oznacza z głębi swego serca przynosić ofiary miłe Bogu, okazywać miłosierdzie oraz czynić sprawiedliwość i pokój. Stać się Bożą świątynią oznacza odnajdywać Boga i obcować z nim w modlitwie oraz realizować swoje powołanie w przestrzeganiu Prawa Bożego. Nie jesteśmy w tym działaniu osamotnieni, podobnie jak Zorobabel. Z pomocą przychodzi nam wielki Bóg i Syn Boży – Jezus Chrystus, Immanuel – co się wykłada „Bóg z nami” – oraz potężna siła Jego Ducha, o której mówi nasz tekst.

Człowiek stoi na granicy dwóch rzeczywistości – ziemskiej, doczesnej i podlegającej rozpadowi oraz niebiańskiej, wiecznej, w której panuje Prawo Boże – i może z ufnością oczekiwać wsparcia od Boga mocą Jego Ducha nie tylko w życiu ziemskim, którym jest czasami niemal zupełnie pochłonięty, ale i w swoim pielgrzymowaniu ku tej drugiej, nieprzemijającej rzeczywistości, do której też w istocie został przez Boga powołany, przeznaczony i przysposobiony (II Kor. 5:5). Bóg wciąż udziela nam mocy swego Ducha, byśmy potrafili zarówno przezwyciężać trudności dnia codziennego, jak i realizować wielki Boży plan dla naszego życia z myślą o przyszłości, w której ostatecznie zatryumfuje Boża łaska i sprawiedliwość. Amen.

Paweł Kuciński
[Inżynier, pracownik Politechniki Warszawskiej, członek warszawskiej parafii ewangelicko-reformowanej]