Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

2 / 1995

Szukajcie Pana, dopóki można Go znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko! Niech bezbożny porzuci swoją drogę, a przestępca swoje zamysły i niech się nawróci do Pana, aby się nad nim zlitował, do naszego Boga, gdyż jest hojny w odpuszczaniu! Bo myśli moje, to nie myśli wasze, a drogi wasze, to nie drogi moje – mówi Pan, lecz jak niebiosa są wyższe niż ziemia, tak moje drogi są wyższe niż drogi wasze i myśli moje niż myśli wasze. Gdyż jak deszcz i śnieg spada z nieba i już tam nie wraca, a raczej zrasza ziemię i czyni ją urodzajną, tak iż porasta roślinnością i daje siewcy ziarno, a jedzącym chleb, tak jest z moim Słowem, które wychodzi z moich ust: nie wraca do mnie puste, lecz wykonuje moją wolę i spełnia pomyślnie to, z czym je wysłałem. Bo z radością wyjdziecie i w pokoju zostaniecie przyprowadzeni.

Iz. 55:6-12a

Powyższy tekst z proroctwa Izajasza jest słowem pociechy skierowanym do ludu przebywającego w niewoli babilońskiej. Jest też zarazem zapowiedzią przyszłości: wiecznego przymierza Boga z ludźmi. Dla chrześcijan powinno być oczywiste, że przyszłość, o której mówi prorok, stała się teraźniejszością, że dzięki Jezusowi Chrystusowi to przymierze już trwa!

Izajasz bardzo mocno uwypukla fakt, że Bóg jest blisko. To samo stwierdzenie wypowie w kilka wieków później apostoł Paweł w mowie do Ateńczyków, uzmysławiając im, że Bóg nie jest daleko od nikogo, bo w Nim żyjemy, poruszamy się, jesteśmy (Dz. 17:27.28). Uświadomienie sobie Jego bliskości jest nakazem chwili, gdyż – jak głosi prorok – przyjdzie taki moment, kiedy już nie będziemy mogli ani Boga wzywać, ani Go znaleźć. Będzie na to za późno, bo staniemy przed Jego sądem! Dlatego zwiastowanie o Bożej bliskości musi zawierać przypomnienie, że Bóg to nie tylko Stwórca, Opiekun i miłosierny Zbawiciel, ale także Sędzia naszych czynów. Wzywa zatem prorok, abyśmy – póki pora – zawrócili ze złych dróg i nawrócili się do Pana, hojnego w odpuszczaniu.

Tymczasem my, jak Marta z Betanii – zagonieni, zapędzeni, uwikłani w sprawy codzienne – nie potrafimy oderwać się od przyziemności i tracimy daną nam wielką szansę przebywania w bliskości Pana, bo On jest blisko nas! A nasze czasy i nasz świat, zagrażający nam i przerażający nas na wiele sposobów, zdają się wskazywać na wszechwładne panowanie zła. Słyszymy wokół głosy, że Bóg umarł, że Go nie ma, a jeśli w ogóle gdzieś jest, to bardzo daleko...

Czyż nie dzieje się tak dlatego, że Boga i Jego sprawy wielu ludzi spycha na daleki plan, że współczesny człowiek chciałby się poczuć wolnym od jakiejkolwiek odpowiedzialności? Może chciałby również, aby Bóg spełniał jego wolę, zamiast działać zgodnie ze swym odwiecznym planem i zamierzeniem? Może też chciałby ukształtować Boga na własny obraz i podobieństwo? Może, wreszcie, chciałby zerwać zasłonę i przeniknąć Tajemnicę?

Lecz oto ustami swego proroka Bóg przypomina nam, że jest suwerenny, inny, święty. A to oznacza – co za paradoks! – że od bliskiego i miłosiernego Boga dzieli człowieka dystans nie do pokonania! Czymże są bowiem nasze zamierzenia i cele wobec Jego planów i celów? Czym nasza ludzka siła i mądrość wobec Jego wszechpotęgi, wszechmocy, wszechmądrości i wszechmiłości? A więc nawet nie próbujmy sądzić Go według siebie i „stwarzać” na miarę naszych wyobrażeń!

Ale ten sam święty i suwerenny Bóg jest zarazem Miłością i c h c e się nad nami ulitować. Jak zsyła na ziemię deszcz i śnieg, tak zsyła też swoje Słowo. Jak deszcz sprawia, że ziemia wydaje plon, tak Słowo wykonuje wolę Boga. Na jaką jednak trafia glebę? Wszak ono nie działa automatycznie, nie przynosi w magiczny sposób zbawienia. To człowiek może je przyjąć lub odrzucić; niekoniecznie zaraz przez radykalne czyny i decyzje – wystarczy stosowanie uników, połowiczność w działaniu, pozoracja, zakłamanie. Czy przypadkiem nie o nas mówi przypowieść Jezusa o cierniach i kamieniach (Mat. 13:19-22), pośród których ziarno Słowa nie może się zakorzenić, wzrastać i wydać plonu? Czy żniwo Boże nie dokonuje się obok nas? Czy nie próbujemy zagłuszyć w sobie głosu sumienia? Tego Bożego głosu w nas, który przeszkadza i uwiera stając się niekiedy zawadą w „normalnym” życiu? Czy przypadkiem nie unikamy kontaktu ze Słowem, bo ono nas obnaża i pokazuje, jak daleko zeszliśmy z Bożych dróg..?

Ale na tym nie koniec pytań. Rozważany tekst proroctwa nasuwa następne. Czy spełnienie -owocne działanie Bożego Słowa, o którym mówi Izajasz, dotyczy i nas? Czy przyjmujemy Słowo ucieleśnione w Jezusie Chrystusie? Czy mamy świadomość, że w Nim Bóg zniża się do nas i stawia most nad przepaścią między sobą a nami? Jak odpowiadamy na Jego wezwanie? Czy Słowo towarzyszy nam na co dzień? Czy znajduje potwierdzenie w naszym działaniu? Czy rzeczywiście jest – jak mówi psalmista (119:105) – pochodnią dla naszych nóg i światłością na ścieżkach naszych?

W naszym niełatwym życiu – w jego wszelkich uwikłaniach, niepokojach, samotności i cierpieniu -błyszczy promień światła. Nadzieja! Bóg obiecuje radość i pokój. Jeszcze nie jest za późno na przyjęcie tego daru. Dla nas ciągle jeszcze trwa to Izajaszowe „dopóki”, a Bóg jest hojny w odpuszczaniu! Nadchodzący czas pasyjny w sposób szczególny przypomina wierzącym, że Pan jest blisko! On, który przebywając na ziemi przechodził przez te same doświadczenia i próby, przez jakie my przechodzimy, nieustannie towarzyszy nam w szczęściu i niedoli, ofiarowuje samego siebie, przynosi w swym krzyżu zbawienie i życie, pozostaje z nami po wszystkie dni aż do skończenia świata. Poddajmy się działaniu życiodajnego Słowa, o którym mówi prorok. Ono dla nas stało się Ciałem. Ono niesie zbawienie. Poddajmy się działaniu Jezusa Chrystusa. Niech to jednak nie będzie z naszej strony jeszcze jedna deklaracja, lecz rzeczywisty wybór. Wyprostujmy się i podnieśmy głowy, gdyż zbliża się nasze odkupienie – z radością wyjdziemy i w pokoju zostaniemy przyprowadzeni. Amen.

Ks. Jerzy Stahl