Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

9 /1994

Dana mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi. Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, ucząc je przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem. A oto ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata.

Mat. 28:18b-20

 

Słowa kończące Ewangelię według św. Mateusza są radosnym świadectwem o majestacie Jezusa Chrystusa, który jako Pan i Król wydaje uczniom ostatnie polecenie, obiecując jednocześnie swą pomoc i zapewniając o swej nieustannej przy nich obecności. Ta obietnica została rychło spełniona: rozpoczęła się era Ducha Świętego. Wzmacniani i kierowani przezeń uczniowie poszli w świat, aby zdobywać go dla Chrystusa. Rozwijający się Kościół poszerzał swój zasięg i ciągle potrzebował nowych sług i świadków... I tak jest do dzisiaj. Misyjny nakaz Jezusa Chrystusa nie został cofnięty. Odnosi się więc i do nas, dzisiaj. Pytanie tylko, jak odpowiadamy na to powołanie? Jakie składamy – jako cały Kościół i jako jednostki – świadectwo oraz jakie przynosimy owoce wiary w dzisiejszym świecie?

Kościół... Ile nieporozumień, waśni i wojen religijnych wywołanych zostało różnym rozumieniem jego istoty, odmiennym sposobem oddawania chwały Bogu, różnym podejściem do nakazu czynienia uczniami tych, którzy Jezusa Chrystusa nie znają. A przecież to takie proste – Kościół urzeczywistnia się wszędzie tam, gdzie dwóch lub trzech gromadzi się w imieniu Jezusa Chrystusa (Mat. 18:20), gdzie zwiastowane jest Słowo i sprawowana służba miłości. Kto przyjmuje Jezusa Chrystusa, ten wchodzi w społeczność, którą tak prosto obrazuje Krzyż: jego belka pionowa to społeczność z samym Panem, a pozioma – to społeczność wiary z innymi wyznawcami, ale także społeczność miłości z tymi, którzy jeszcze nie uwierzyli. Im mamy zwiastować Ewangelię i służyć. Właśnie służyć! Kościół nie może bowiem ograniczać się do sprawowania kultu i obrzędów religijnych, bo gdzie jest Chrystus, tam konieczne jest działanie, i to wszystkich członków Kościoła. Kościół-zbór to społeczność żywa, praktykująca agape, czyli miłość chrześcijańską we wszystkich jej postaciach. Gdzie zaś tej miłości nie dostaje, tam zarówno ludzie z zewnątrz, jak i sami członkowie społeczności odczuwają chłód i czują się niepotrzebni. Nie zmieni tego stanu nawet najlepsza praca rady parafialnej i duchownego, jeśli nie będzie współdziałania wszystkich wyznawców.

Społeczność wiary wymaga od nas także wspólnoty życia – wspólnego przeżywania i dzielenia się. Dopiero wspólny wkład przynosi efekty w postaci wykonania nakazu Jezusa Chrystusa. Siłę do działania daje Jego obietnica stałej wśród nas obecności aż do końca dni, aż do końca świata. Współczesny teolog reformowany, Emil Brunner, powiedział kiedyś tak: „Kościół, który nie daje nic do roboty swym wiernym, jest martwy”. Na pewno nikt z nas nie chce, by nasz Kościół był martwy! Nie chcielibyśmy też usłyszeć kiedyś od Pana: „Nie znam was!” A nasz Kościół dostarcza nam pracy aż w nadmiarze – wystarczy tylko rozejrzeć się, żeby dostrzec, jak wiele jest wokół potrzeb i... możliwości, ile roboty do zrobienia na zewnątrz i wewnątrz Kościoła.

Swój misyjny nakaz Jezus Chrystus kierował nie tylko do wybranych jedenastu. Kościół nie zamknął się i nie przeminął w jednym pokoleniu! Ten nakaz dotyczył i dotyczy wszystkich wierzących, każdego z nas, bez względu na wiek, płeć, zawód, siły i możliwości. To nie jest zadanie tylko dla „specjalistów”. Ich praca nie zwalnia nas z odpowiedzialności. Uzmysławia nam to apostoł Paweł, pisząc: „Każdemu z nas dana została łaska według miary daru Chrystusowego” (Ef. 4:7). W innym miejscu (I Kor. 12) pokazuje, jak bardzo różnorodny jest ten dar – na miarę naszych możliwości. Adresaci tych tekstów – Efezjanie czy Koryntianie – nie byli jakimiś wyjątkowymi ludźmi, lecz podobnymi do nas grzesznikami, uwikłanymi w problemy swych czasów, z ich zagrożeniami, bolączkami, lękami. A więc i my, świadomi Jego darów, nie zmarnujmy danej nam szansy służby dla Niego.

Pamiętając o nakazie misyjnym, o tym, że mamy czynić uczniami Jezusa Chrystusa innych ludzi, musimy również mieć świadomość, że w tym wszystkim, co robimy, ma się przejawiać działanie Boga. A to nakłada na nas wielką odpowiedzialność za jakość – wiarygodność naszego świadectwa. Musimy więc uczciwie odpowiedzieć sobie na szereg pytań: Czy nie mamy przypadkiem swego udziału w tym, że świat wokół nas jest taki, jaki jest? Jacy stają się ludzie przez obcowanie z nami? Lepsi? Bliżsi Bogu? Co robimy, by usunąć „belki” (Mat. 7:3-5) z naszego życia prywatnego, rodzinnego, społecznego, kościelnego? Czy wolni jesteśmy od faryzeizmu, fałszywej lub płytkiej pobożności? Czy potrafimy przyjmować ludzi takimi, jakimi są? Pamiętajmy, że ci, co zostali powołani, swoim życiem muszą świadczyć o Tym, który powołuje – o Panu i Zbawcy, i dla Niego mają zdobywać świat!

Jezus Chrystus rozstając się z uczniami zostawił im obietnicę swej ciągłej opieki. Niech i nam, dzisiaj, świadomość Jego wszechmocy i obecności w Duchu pozwoli wznieść się ponad słabości, cierpienia, lęki i niedole, którym każdego dnia stawiamy czoła, a które utrudniają nam odpowiedź na wezwanie Pana. Niech da nam siłę do świadectwa, do którego zostaliśmy powołani. Niech budzi w nas radość i chęć nowego życia w służbie Bogu i bliźnim. Niech mobilizuje nas do życia w odpowiedzialności za dom, rodzinę, pracę, Kościół.

Kończy się lato, a z nim okres urlopów i wakacji. Podejmiemy na nowo codzienne obowiązki. Niech wśród nich nie zabraknie miejsca na świadectwo o Jezusie Chrystusie i zdobywanie dla Niego nowych uczniów. Nie odsuwajmy tego zadania na daleki czy wręcz ostatni plan. A może czujemy się niegodni lub niezdolni? Może sądzimy, że nie sprostamy zadaniu? Może lękamy się? Jeśli tak, to pamiętajmy, że powołał nas i zawsze jest z nami Ten, któremu dana została wszelka moc na niebie i na ziemi; że nie wzięliśmy ducha niewoli, by ulegać bojaźni (Rzym. 8:15); że Bóg przez Słowo swoje tak mówi do każdego z nas: „Nie bój się, bo cię wykupiłem, [...] moim jesteś! Gdy będziesz przechodził przez wody, będę z tobą, a gdy przez rzeki, nie zaleją cię; gdy pójdziesz przez ogień, nie spłoniesz, a płomień nie spali cię. Bo ja. Pan, jestem twoim Bogiem, ja, Święty Izraelski, twoim wybawicielem...” (Iz. 43:1-3). „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata” (Mat. 28:20). Amen.