Drukuj

2 / 1994

,,A skądże mi to, że matka mojego Pana przyszła do mnie?"

Łuk. 1:43

Jedno z najstarszych świąt chrześcijańskich to święto 2 lutego: święto Ofiarowania Pana Jezusa czy, jak to dawniej mówiono, Oczyszczenia Marii Panny. Jest to święto solidarności z nami wszystkimi. Oczyszczenia w świątyni potrzebowały te niewiasty, które w sposób naturalny poczęły i urodziły. O Jezusie natomiast wiemy i wierzymy, że „począł się z Ducha Świętego". Jego Matka nie potrzebowała zatem takiego oczyszczenia, a jednak dokonało się ono na znak solidarności z nami.

Przez dwa tysiąclecia chrześcijaństwa różnie malowano obraz Marii. Jedni czynili z niej boginię, do której zaczęli się modlić, królową nieba i ziemi przyozdobioną złotymi koronami, osobę, bez której nie byłoby Zbawiciela i zbawienia. Inni malowali jej obraz w kolorach rzeczywistych, takich, w jakich przedstawia ją Pismo Święte. Właśnie Reformacja XVI wieku odsłoniła przed światem prawdziwe oblicze Marii, tzn. zgodne z wizerunkiem ukazanym w Piśmie Świętym.

Nie znam dokładnie poglądów na ten temat bratnich nam reformatorów szwajcarskich, Ulrika Zwingliego i Jana Kalwina, być może surowszych w swych opiniach od opinii innego wielkiego reformatora, mianowicie Marcina Lutra, którego stanowisko chciałbym teraz czytelnikom „Jednoty" przedstawić.

Dla Lutra Maria Panna jest „największą niewiastą w niebie i na ziemi", „najwyższą, najszlachetniejszą, najświętszą Matką [...], najdrogocenniejszym klejnotem po Chrystusie w całym chrześcijaństwie".

Przyznając się całym sercem do orzeczenia Soboru Efeskiego z roku 431, Luter powiadał: „Maria była czystą, nieskalaną Dziewicą i stała się Matką Bożą przez Ducha Świętego". Wyraz temu przekonaniu dawał m.in. w swoich pieśniach na Boże Narodzenie:

Pochwalon Jezu Chryste bądź.
Że raczyłeś ciało wziąć
Z Dziewicy czystej, radość stąd.
Więc chwali Cię aniołów rząd.
Kyrie eleison!

Słuchajcie! Oto Bóg wam śle
Anielskiej krasy Dziecię swe,
Z Dziewicy czystej daje rad
Dzieciątko, które zbawi świat.

Dla reformatora wittenberskiego Chrystus jest nie tylko prawdziwym człowiekiem, ale i prawdziwym Bogiem w jednej osobie, a zatem Jego Matka jest nie tylko Matką Chrystusa człowieka, ale i Matką Chrystusa Boga. Dlatego Luter uznawał ją za Bogarodzicę, Matkę Bozą. Jednocześnie jednak uważał, ze jej życie „nie jest chwałą jej osoby, lecz jedynie chwałą okazanej jej niezmiernej łaski Bożej". Dlatego ewangelicka cześć dla Marii nie dotyczy jej osoby lecz cudownej łaski Bożej okazanej jej przez Boga. Nie zatem ona sama z siebie jest „pełna łaski" i tę łaskę może rozdawać innym, lecz została nią obdarzona przez Boga i wybrana na „Matkę Pana mego".

W roku 1522 Marcin Luter wydał swoją słynną „książeczkę modlitewną" – Modlitewnik,w którym ustosunkował się do pozdrowienia „Ave Maria". „Chciałbym – napisał – aby przez nią [tzn. Marię] chwalić łaskę okazaną jej przez Boga i dziękować jej nie inaczej, jak ona dziękuje za otrzymane dobra od Boga i sama wyznaje w »Magnificat« „Dalej zaś dowodził, że „Ave Maria" to nie modlitwa lecz pozdrowienie, wypowiedziane i napisane pod natchnieniem Ducha Świętego, a więc inspirowane. Luter był zdecydowanie przeciwny traktowaniu tych słów jak modlitwy oraz przeciwny odmawianiu tzw. różańca. Wyrażał się przy tym bardzo dosadnie: „Nikt tak Matki i jej Nasienia nie przeklina, jak właśnie ci, którzy z wielką ilością różańców ją błogosławią i zawsze »Ave Maria« w pysku mają [»im Maul haben«]". Pisał też: „Matka i jej Owoc bywają dwojako błogosławione: cieleśnie i duchowo. Cieleśnie – ustami i słowami »Ave Maria«. Duchowo błogosławią ją ci, którzy całym sercem jej Dziecię – Chrystusa – we wszystkim chcą widzieć; w słowach, w czynach, w cierpieniu, w chwale i w błogosławieństwie".

Reformacyjny wizerunek „Matki Pana mego" nie wychodził poza obraz namalowany przez św. Łukasza w 1 i 2 rozdziale jego Ewangelii, gdzie Maria przedstawiona jest jako wierna służebnica Pańska. Dla reformatorów najistotniejszą sprawą była wiara Marii, jej uniżoność i pokora. Dlatego w komentarzu do „Magnificat" Marcin Luter napisał: „Czyż nie sądzicie, że serce Marii było sercem zaiste niezrównanym? Oto wie ona, że jest matką Bożą, wyniesiona ponad wszystkich ludzi – mężczyzn i kobiety, a jednak trwa w niezmiennej prostocie, szczerości, wyrzeczeniu [...]. O, czystości serca! O, Dziewico Przedziwna, jakież mnóstwo rzeczy wielkich kryje się pod twą pokorą". Dlatego w kazaniu na uroczystość Nawiedzenia Marii Panny (1533) reformator wypowiedział takie słowa: Maria jest „niewiastą ponad wszystkie

niewiasty. Księżną pośród całego rodzaju ludzkiego. Żadna niewiasta na ziemi nie jest ci równa. Takiej matki jak ty, nie ma na ziemi, bo ty jesteś Matką mojego Pana i owoc żywota twojego jest ponad wszystkie owoce żywota.".

A przecież, mimo tylu wspaniałych słów o Marii, Luter bał się, aby Matki nie stawiano wyżej Syna, „aby przez to Chrystus nie był pomniejszony i aby przez to serca nie były bardziej nastawione ku Marii niż ku samemu Chrystusowi". Cytując zaś słowa Apostoła narodów, św. Pawła: „Jeden jest Pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus" (I Tym. 2:5), pytał: „Po co do serdecznego stosunku wiary łączącego chrześcijanina ze swoim Panem wstawiać Marię lub innych świętych? Czyż Pismo Święte nie nazywa całego Kościoła Oblubienicą Chrystusa? Czy nie jest to znieważaniem Boga, jeżeli ona staje jako pośredniczka między Chrystusem a Jego wiernymi, rozdaje łaskę i ściąga na siebie ufność serc? Jeśli Bóg pomaga, czyż potrzeba mi pomocy Marii lub innych świętych?"

Rola „Matki Pana mego" skończyła się pod krzyżem. Pan oddał ją pod opiekę swego umiłowanego ucznia, ona zaś stała się wiernym członkiem Kościoła – Ciała Jezusa Chrystusa. O tym mówi nam Pismo Święte. Za to jesteśmy naszemu Panu wdzięczni. Maria stała się godnym naśladowania wzorem, jak należy odnajdywać Chrystusa w Kościele i jak służyć Mu w Kościele i przez Kościół. Czcić świętych Pańskich znaczy naśladować ich życie! Nic więcej! Innej czci Pismo Święte nie zna. Czcić „Matkę Pana mego" to naśladować jej życie i jej cnoty oraz odnajdywać w Kościele jej Syna – Jezusa Chrystusa, naszego Pana i naszego Zbawiciela!

[Autor jest duchownym luterańskim, proboszczem parafii ewangelicko-augsburskiej w Mikołowie.]