Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

9 / 1993

V Mojż. 17:19-20; II Tym. 3:14-17

Podstawą tego rozważania są dwa teksty biblijne poświęcone tej samej sprawie: „I będzie miał u siebie odpis Prawa, i będzie go czytał przez wszystkie dni swojego życia, aby nauczyć się bojaźni Pańskiej, przestrzegania wszystkich słów tego Prawa i spełniania tych wszystkich przepisów” – napisano w starotestamentowej Księdze Powtórzonego Prawa (V Mojż.). Z kolei apostoł Paweł w II Liście do Tymoteusza zawarł takie pouczenie: „Ty trwaj w tym, czegoś się nauczył. Od dzieciństwa znasz Pisma święte, które cię mogą obdarzyć mądrością ku zbawieniu przez wiarę w Jezusa Chrystusa”.

Ten dobór tekstów nie jest przypadkowy. Otóż udzielając dzieciom lekcji religii stwierdziłem, że nie czytają one samodzielnie Pisma Świętego. Mają z nim kontakt jedynie podczas lekcji, gdy temat wiąże się bezpośrednio z wydarzeniami przekazanymi przez tę księgę. Ta smutna konstatacja spowodowała, że z okazji rozpoczynającego się roku szkolnego postanowiłem przypomnieć rodzicom, co – i dlaczego – Biblia mówi o obowiązku czytania świętych ksiąg.

W dzisiejszym świecie Kościoły chrześcijańskie, bez względu na konfesję, stają się w coraz większym stopniu Kościołami „ludowymi”. Oznacza to mianowicie, że ich członkowie są chrześcijanami tylko z tradycji. Skoro mój ojciec i matka byli w Kościele, to i ja w nim jestem. Skoro ja zostałem ochrzczony, konfirmowany i wziąłem ślub kościelny, to moje dzieci również wychowam w tej tradycji. Gdy ludziom tak myślącym mówi się, że to za mało, że należy powrócić do źródeł, że trzeba poznawać i zgłębiać Słowo Boże – na ich twarzach często pojawia się uśmiech. Można wtedy usłyszeć, że przecież ksiądz jest od tego, aby w niedzielę odczytywał fragmenty Biblii i komentował je. To w zupełności wystarcza. Czy rzeczywiście wystarcza?

Wszyscy jesteśmy zapracowani, zmęczeni, na głowie mamy tak wiele problemów, a tu jeszcze mówi się nam o dodatkowym obowiązku, związanym z tym, że jesteśmy chrześcijanami. Nie mamy już na jego wypełnianie ani chęci, ani siły. A tymczasem to właśnie sam Bóg wymaga od nas, abyśmy obcowali z Jego Słowem, i nie od święta, ale każdego dnia. Nasi przodkowie byli dumni z tego, że wśród ewangelików prawie nie występowało zjawisko analfabetyzmu. Czy zastanawialiśmy się, dlaczego tak się działo? Otóż dlatego, że w zborach przestrzegano obowiązku regularnego czytania Pisma Świętego przez wszystkich członków Kościoła. Powstawały szkoły przyparafialne, aby każde dziecko, nawet najuboższych rodziców, mogło posiąść sztukę czytania i robić z niej użytek przy zgłębianiu Słowa Bożego. To dawna historia. Dziś wszystkie dzieci umieją czytać, ale za to z rzadka tylko oddają się lekturze Biblii.

Powtórzmy sobie teraz prawdę podstawową, z której wszystko inne wynika: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu jest natchnionym Słowem Bożym. Jest źródłem naszej wiedzy o Bogu i Jego planach wobec człowieka, stanowi podstawę wiary i normę postępowania, według której człowiek wierzący kształtuje swoje życie, tak aby pozostawało ono w zgodzie z wymaganiami etyki chrześcijańskiej. Biblia zawiera Słowo, przez które zwraca się do nas Bóg. Słowo Boże jest dynamiczne, a to oznacza sposób, w jaki Bóg się z nami porozumiewa. Nie tylko przez poszczególne słowa, rozdziały i księgi, ale także przez to „coś”, co powoduje, że otwieraj^ się nam oczy, serca i umysły, że wnikamy w warstwy rzeczywistości Bożej, które dotąd były przed nami zasłonięte. Podobnie jednak jak przed wejściem do domu trzeba najpierw otworzyć drzwi i przekroczyć próg, aby dowiedzieć się, co zawiera jego wnętrze, tak też najpierw trzeba otworzyć Biblię, aby zapoznać się z jej treścią i dowiedzieć się, że Bóg jest wspaniały, że miłuje człowieka i pragnie jego zbawienia, że działa w historii, że przez różne wydarzenia i dzieje ludu Bożego przemawia do różnych ludzi. To właśnie Biblia zawiera wszystko, czego ludziom potrzeba, aby zyskali zbawczą wiarę, poznali istotę Bożego Objawienia i rozpoczęli nowe, przemienione życie.

Jezus wzywa: Pójdź za mną! W życiu każdego człowieka, który poważnie potraktuje to wezwanie i zechce na nie odpowiedzieć, musi nastąpić radykalny zwrot. Bo pójść za Jezusem to ruszyć z miejsca, to na nowo się narodzić, czyli zmienić sposób myślenia i zgodnie z tym nowym myśleniem zacząć żyć i postępować. W Liście św. Jakuba czytamy: „Bądźcie wykonawcami Słowa, a nie tylko słuchaczami [...], bo jeśli ktoś jest słuchaczem, a nie wykonawcą, to podobny jest do człowieka, który w zwierciadle przygląda się swemu naturalnemu obliczu; przypatrzył się sobie i odszedł, i zaraz zapomniał, jaki jest”.

Dla chrześcijan sensem życia i wiecznym celem jest Bóg. Najważniejszą zatem sprawą jest poznać Go i podążać Jego drogą, urzeczywistniając swoje powołanie. Trafnie wyraził to ojciec Kościoła, Augustyn: „Boże, stworzyłeś nas dla siebie i pełne niepokoju jest nasze serce, dopóki w Tobie nie spocznie”. Biblia jest glebą, z której wyrasta wiara. Bez tej księgi nic nie wiedzielibyśmy o Bogu ani o Tym, od którego imienia nazywamy się chrześcijanami. Wiara chrześcijańska to bowiem wiara w Jezusa Chrystusa. A On przemawia do nas właśnie z kart Biblii. Jedna z zasad Reformacji mówi: Tylko Pismo Święte! Zgodnie z nią ewangelicki nurt Kościoła zachował w swej nauce to wszystko, co miało uzasadnienie w Biblii, odrzucił zaś to, co z nią pozostawało w sprzeczności.

Kiedy sobie to wszystko uświadamiamy, zaczynamy chyba lepiej rozumieć, dlaczego wzywa się nas do czytania Słowa Bożego, zgłębiania go i przestrzegania. Jezus jednoznacznie powiedział: „Błogosławieni są ci, którzy słuchają Słowa Bożego i strzegą go”. A skoro tak się sprawa przedstawia, to może powinniśmy z tego faktu wyciągnąć dla siebie całkiem konkretne wnioski. Może już od dziś, od tej chwili, zaczniemy bacznie wsłuchiwać się w głos Boga rozbrzmiewający w świętych księgach obu Testamentów, które samodzielnie i regularnie będziemy odtąd studiować zarówno ku własnemu pożytkowi, tj. duchowemu wzrastaniu w wierze, jak też dla dobra naszych dzieci – dając im przykład roztropnego i mądrego postępowania chrześcijańskiego.