Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

3 / 1992

Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, kto wierzy we mnie, ma życie wieczne. Ja jestem chlebem życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i poumierali. Tu natomiast jest chleb, który zstępuje z nieba, aby nie umarł ten, kto go spożywa. Ja jestem chlebem żywym, który z nieba zstąpił. Jeśli kto spożywać będzie ten chleb, żyć będzie na wieki, a chleb, który ja dam, to ciało moje, które ja oddam za życie świata. Wtedy sprzeczali się Żydzi między sobą, mówiąc: Jakże On może dać nam swoje ciało do jedzenia? Na to rzekł im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, jeśli nie będziecie jedli ciała Syna Człowieczego i pili krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje ciało i pije moją krew, ten ma życie wieczne, a ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Albowiem moje ciało jest prawdziwym pokarmem, a moja krew jest prawdziwym napojem.

[Jn 6:47-55]

Dla człowieka chleb jest zarówno pokarmem, jak i symbolem wszelkiego pokarmu. Jeżeli – jak uczył nas Jezus – modlimy się:Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj,to w obrazie chleba widzimy coś więcej – wszystko, dzięki czemu możemy żyć. Jezus nadał chlebowi głębszy, duchowy sens. Mówił bowiem: Ja jestem chlebem, który daje życie. Chciał nam przez to powiedzieć coś ważnego.

Zanim jednak zastanowimy się, co miał na myśli i jaką treść chciał nam przekazać, zwróćmy uwagę na to, że słowa, które wypowiedział, przywoływały u Jego słuchaczy wspomnienia zarówno z odległej przeszłości, jak i sprzed kilku zaledwie dni. Nasuwały mianowicie skojarzenia z wędrówką Izraelitów przez pustynię, kiedy chleb pod postacią manny, którą oni nazywali chlebem z niebios, ratował im życie. Drugie wspomnienie było bardzo świeże: niektórzy z nich mieli jeszcze w ustach smak chleba, którym Jezus przed paroma dniami nakarmił wielu głodnych.

Człowiek ma naturalną skłonność do dostrzegania przede wszystkim powierzchni zjawisk. Dopiero upływ czasu i pewien wysiłek intelektualny lub duchowy w postaci skupienia, medytacji i modlitwy powoduje, że stajemy się zdolni do wniknięcia głębiej i dostrzeżenia tego, co pod powierzchnią. Podobnie było ze słuchaczami Jezusa. Dla tych, którzy patrzyli tylko na powierzchnię, karmienie się manną narodu wędrującego przez pustynię oznaczało możliwość przetrwania trudnych chwil. Dla umiejących spojrzeć głębiej – coś więcej, mianowicie sposób, w jaki Bóg postanowił urzeczywistnić przewidziany przez siebie cel, do którego wybrał, przeznaczył i zachował swój lud, Izraela.

Z kolei, gdy tak niedawno Jezus nakarmił swych słuchaczy, ci z nich, którzy dostrzegli samą powierzchnię tego wydarzenia, zrozumieli zaledwie tyle, że oto byli głodni, a teraz zostali nasyceni. Mozę jeszcze zachwyciła ich „magiczna sztuczka", dzięki której pięć bochenków chleba i dwie ryby wystarczyły dla pięciotysięcznego tłumu. Nic więc dziwnego, że postanowili uczynić Jezusa władcą, może ministrem aprowizacji... Jezus uszedł przed takimi zakusami, ponieważ wiedział, że nie na tym polega Jego zadanie na ziemi.

– Nie dlatego mnie szukacie – powiedział – że widzieliście wielkie, wspaniałe znaki, ale dlatego, że jedliście chleb i nasyciliście się. W naszym przekładzie jest napisane: widzieliście cuda. Ja zaś mówię o znakach. Nie bez powodu. W greckim tekście Ewangelii występuje tu słowo semeia, które czasem rzeczywiście oznacza cuda, ale przede wszystkim znak, czyli coś, co niesie w sobie głębszą treść. Otoczenie Jezusa nie dostrzegło głębszej treści tego wydarzenia. Jego rozmówcy ślizgali się wzrokiem po powierzchni i nie umieli zejść głębiej. Dlatego powiedział im Jezus: Nie zabiegajcie o pokarm, który ginie, ale o pokarm, który trwa, o pokarm życia wiecznego. Chciał bowiem wskazać, że nasycenie ich głodu ma o wiele głębszy sens.

Wyjaśniają to Jego następne słowa: Kto wierzy we mnie, ma życie wieczne. Ja jestem chlebem życia. Opuszczamy zatem płaszczyznę materialną i schodzimy w głąb, w sferę ducha – do wnętrza człowieka. Kto wierzy w Jezusa i dla kogo On stał się źródłem inspiracji w myśleniu i postępowaniu, a także ośrodkiem zaufania i ostoją nadziei, ten wkroczył na drogę życia. Wierzyć w Jezusa Chrystusa oznacza bowiem zyskać życie wieczne.

Dalej pojawia się obraz: Ja jestem chlebem. Za pomocą obrazu, przypowieści, podobieństwa – jak to miał w zwyczaju – Jezus starał się uświadomić słuchaczom sens swoich słów i ich ukrytą istotę. Chleb służy do jedzenia, jemy zaś po to, aby żyć. Zatem do utrzymania i rozwijania życia potrzebny jest Jezus Chrystus. Chleb, który ja dam, to moje ciało, które oddam za życie świata. Inaczej mówiąc: moje ciało to ja sam, i ja siebie samego oddam za życie świata. Wyrośliśmy w kulturze, w której z pokolenia na pokolenie mówi się, że Jezus umarł na krzyżu po to, abyśmy mogli żyć. Znamy te słowa od dzieciństwa i brzmią one w naszych uszach całkiem zwyczajnie, choć ich treść wcale zwyczajna nie jest. Jeśli bowiem naprawdę uświadomimy sobie, że żyjemy za cenę czyjegoś życia, to odtąd wcale nie będzie łatwo tak po prostu żyć sobie ze świadomością, że ktoś musiał umrzeć, abym ja mógł żyć.

Słuchacze Jezusa zazwyczaj brali Jego wypowiedzi dosłownie. Tak stało się i teraz. Dlatego sprzeczali się między sobą i pytali: Jakże On może dać nam swoje ciało do jedzenia? Czy proponuje nam kanibalizm? On zaś nie zaprzeczył, lecz powiedział wprost: Jeśli nie będziecie jedli ciała Syna Człowieczego i pili Jego krwi, nie będziecie mieli życia w sobie. Także i my, jeśli przyjmiemy te słowa dosłownie, niczego nie zrozumiemy, gdyż trwać będziemy w sferze magii, a nie w sferze ducha. I dopóki nie dotrzemy do warstwy głębszej, dostępny nam będzie tylko pozór rzeczy, tak jak owym ludziom pod Kafarnaum.

Przypomnijmy sobie zdanie, od którego zaczyna się rozważany tekst: Kto wierzy we mnie, ma życie wieczne. Jeżeli z tym zdaniem zestawimy tamto o spożywaniu ciała Syna Człowieczego, to ukaże nam się istota rzeczy: spożywać Jego ciało to znaczy wierzyć w Syna Człowieczego. Nie ma tu żadnej magii. Jest tylko obraz, który ukazuje głębsze, duchowe, znaczenie wydarzenia. On, Jezus Chrystus, jest naszym zbawieniem. On, Jezus Chrystus, jest naszym ratunkiem. Przyswajać sobie Jezusa Chrystusa, wierzyć w Niego to znaczy karmić się każdym Jego słowem, każdym Jego gestem, karmić się tym, co się stało na Golgocie, gdzie On oddał za nas swoje życie. On jest naprawdę pokarmem, jest naprawdę napojem. On, Jezus Chrystus, a nie to, co na powierzchni.

Sakramentalne znaki chleba i wina przyjmujemy więc jako materialne nośniki rzeczy duchowej, jako obraz rzeczywistości prawdziwej. Jezus posłużył się nimi podczas Ostatniej Wieczerzy, dziś my posługujemy się nimi kładąc na Stole Pańskim chleb i wino. Mają one nam stawiać przed oczy fakt, że On oddał swoje życie i za nas, i że w Jego śmierci jest nasze życie. Za każdym razem, gdy jemy ten chleb i pijemy z tego kielicha, świadczymy o śmierci Pana (por. I Kor.11:26) i potwierdzamy naszą pewność, że żyjemy dzięki Jego śmierci, dzięki temu, że Jezus jest tym, kim jest – naszym zmartwychwstałym Panem i Zbawcą, który zasiadł po prawicy Ojca. Amen.