Drukuj

12/1991

I rzekł do nich anioł: Nie bójcie się, bo oto zwiastuję wam radość wielką,
która będzie udziałem wszystkiego ludu, gdyż dziś w mieście Dawidowym narodził się wam Zbawiciel, którym jest Chrystus Pan.

[Łuk.2:10.11]

Nadchodzą święta Bożego Narodzenia, a z nimi normalna krzątanina, zakupy, przygotowania, dla niektórych z nas – mimo że dużo łatwiej kupić to, co potrzebne – także kłopoty, bo drożyzna i brak pieniędzy coraz większe. Ale czy rzeczywiście owa krzątanina i niepokój muszą należeć do normalności świątecznej? Sądzę, że raczej nie. W istocie bowiem nie taki jest sens obchodów tych świąt i nie o to w nich chodzi. Chciałbym więc, abyśmy oderwali się od przyziemnych spraw i zastanowili się nad tym, co naprawdę jest dla nas najważniejsze w świętach Bożego Narodzenia.

Zapisane w cytowanym tekście objawienie anielskie, przekazane pasterzom w noc narodzenia Jezusa Chrystusa, zawiera trzy przesłania: „nie bójcie się", „zwiastuję wam radość wielką" i „narodził się wam Zbawiciel". Wszystkie są ze sobą związane, ale zarazem podporządkowane temu najważniejszemu – „narodził się wam Zbawiciel".

Dziś mamy się utożsamić z owymi pasterzami z Betlejem, wsłuchać się w objawione im słowa i przyjąć, że przeznaczone są one także dla nas. Bo Jezus przyszedł na świat nie tylko do i dla pasterzy w Betlejem, nie tylko do i dla ludzi żyjących w tamtym czasie, nie tylko do i dla Izraelitów, lecz także do nas i dla nas, żyjących współcześnie. Owa radość, że się narodził Zbawiciel, ma stać się udziałem wszystkich ludzi. Na tym polega uniwersalizm chrześcijański.

Słowa objawienia są skierowane bardzo osobiście do każdego z nas: „zwiastuję wam radość... narodził się w a m Zbawiciel..." To do ciebie i do mnie przyszedł na świat Jezus.

Amerykański piosenkarz rockowy, Cliff Richard, po swym nawróceniu przed wielu laty, postanowił tak służyć swoim śpiewem, aby za jego pośrednictwem dotrzeć z Ewangelią Chrystusową do młodych ludzi. W swoim repertuarze ma on m.in. pieśń pt. „Christmas time". Mówi ona o tym, że czas Bożego Narodzenia to czas dobroci, miłości, pokoju i przebaczenia. Tak jest – to naprawdę ma być taki właśnie czas. Te święta uczą nas jednak i tego, że zwiastowanie Bożej miłości przetwarzać musimy nieustannie na naszą miłość, dobroć i przebaczenie w codziennym życiu. Przyjście Jezusa Chrystusa na świat oznacza bowiem wypełnienie Bożej miłości do człowieka. O tej miłości mamy nie tylko wiedzieć sami, ale także przypominać o niej innym, a przede wszystkim urzeczywistniać ją i potwierdzać własnymi postawami, wbrew temu, co obserwujemy dziś na świecie. A więc – wbrew bezsensownej wojnie w Jugosławii, wbrew temu, co przygotowywał i na co się ważył Saddam Husajn, wbrew coraz głębszym podziałom w naszym własnym społeczeństwie, wbrew ludzkiej zawiści, pazerności i nieuczciwości. Niestety, zarówno w czasach powodzenia i pomyślności, jak i w czasach trudności i rozgoryczenia, wyzwalają się w ludziach różne złe instynkty i odruchy. Myślę jednak, że w ogólnym rozrachunku więcej jest dobroci i serca okazywanego innym aniżeli zła. To budzi nadzieję i pociesza. Tylko że zło jest bardziej hałaśliwe, dlatego rzuca się w oczy, a miłość i dobroć są ciche i skromne. Dostrzegania tego też uczył nas Jezus Chrystus.

Pomyślmy serdecznie o tych, którzy niosą bezinteresowną pomoc samotnym i chorym ludziom, o tych, którzy nie boją się pomagać chorym na AIDS, o tych, którzy organizują pomoc dla głodnych, otwierają schroniska dla bezdomnych, ofiarowują o-dzież i leki tym, którzy tego potrzebują. Pomyślmy też o spontanicznej pomocy udzielanej ofiarom klęsk żywiołowych, głodu i wojny. Czy pamiętamy jeszcze reakcje naszego społeczeństwa oddającego krew dla Rumunów i organizującego wysyłkę środków medycznych na Litwę? Jest wielki potencjał dobra na świecie i nie może on zostać zmarnowany lub zagłuszony przez zło i nienawiść. Święta Bożego Narodzenia mają nam o tym przypominać i jednocześnie mobilizować do świadczenia bliźnim dobra i miłości. Do tego zachęca nas sam Jezus, który po to właśnie przyszedł na świat i swoim postępowaniem dał przykład najwłaściwszy. „Narodził się wam Zbawiciel" – mówi Ewangelia, zaś jedna z kolęd staropolskich dodaje, że pojawił się wśród ludzi jako Dzieciątko, abyśmy dziś „mogli uczcić niebios Pana i składać miłości dług".

Ale żeby tak się stało, musimy najpierw dostrzec w Nim nie postać z zamierzchłej przeszłości, lecz rzeczywistego Pana, Tego, który był, jest i będzie – odwiecznego Zbawiciela, który przyszedł na świat, aby „szukać i zbawić to, co zginęło" (Łuk. 19:10) i „aby nie pozostał w ciemności nikt, kto wierzy" (Jn 12:46). Jezus objawił się światu jako światłość. To On rozświetla wszelki mrok – rozprasza ciemności zła, grzechu, beznadziejności i cierpienia, On wyzwala, daje moc, przynosi otuchę i pociechę, a przede wszystkim pokój wewnętrzny i zbawienie.

Jeśli ma do nas przemówić Boże Słowo, że to dla nas właśnie narodził się Zbawiciel, którym jest Chrystus Pan, to musimy też krytycznie spojrzeć na samych siebie, zajrzeć do swego wnętrza. Bez takiego krytycznego spojrzenia nigdy nie dostrzeżemy tego, co w nas niewłaściwe i grzeszne. Jeśli sobie tego nie uświadomimy, nie będziemy zdolni przyjąć całym sercem objawienia: t o dla mnie narodził się Zbawiciel!

Wejrzyj więc w świat twoich uczuć, myśli, woli. Czy to, czym żyjesz, zadowala cię? Czy nie czujesz potrzeby wsparcia z góry? Czy nie odczuwasz pragnienia, aby wreszcie zrzucić z siebie ciężar grzechu? Czy nie odczuwasz potrzeby bezpośredniego doświadczenia, co to naprawdę znaczy, że Jezus jest Zbawicielem? Jeśli czujesz się w swoich zmaganiach osamotniony, to pamiętaj, że wszystko, czym On żył, co głosił i czynił – aż po krzyż na Golgocie, było przeznaczone dla nas właśnie po to, abyśmy nie pozostali sami z naszymi problemami, ciężarami i grzechem. Abyśmy mogli znaleźć pociechę i otuchę, z Niego czerpiąc siły we wszystkich okolicznościach.

Niech świadomość tego zapadnie głęboko w nasze serca, niech nas pociesza i umacnia, niech ten czas Bożego Narodzenia nie ograniczy się do trzech świątecznych dni, lecz stanie się początkiem nieustającego czasu miłości, dobroci, pokoju i przebaczania. Amen.