Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

2/1991

„...między nami a wami rozciąga się wielka przepaść...”
Łuk.16:26

Przytoczony fragment Ewangelii wg św. Łukasza jest znany jako przypowieść o bogaczu i Łazarzu. Jednakże fragment ten nie został wyodrębniony w Ewangelii jako przypowieść, nie padły na początku słowa: „i rzekł Jezus”. Nie jest on również częścią większej całości, jak na przykład rozdział 15, zawierający cykl przypowieści o zagubionej owcy, o zgubionym groszu, o synu marnotrawnym, które włączone są w rozmowę Jezusa z faryzeuszami i uczonymi w Piśmie; podobnie rzecz ma się z przypowieścią o miłosiernym Samarytaninie, którą Jezus przytacza w odpowiedzi na pytanie jednego z uczonych: ,,A kto jest bliźnim moim?”

Być może cała Ewangelia św. Łukasza tworzy ramy dla tej właśnie przypowieści o Łazarzu. Słowa swojej Ewangelii skierował Łukasz do człowieka o imieniu Teofil, którego tytułuje „dostojny”. Był to tytuł używany w rzymskiej hierarchii państwowej i odpowiadał dzisiejszej formie „ekscelencjo”. Tak zwracano się np. do namiestnika Festusa (Dz.26:25). Teofil też był tej rangi dostojnikiem, do którego należało zwracać się w ten sposób. Posiadał władzę, a jego słowo liczyło się. Był majętny, dysponował wielkimi dobrami, nie znał ubóstwa. I taki oto człowiek dowiaduje się z przytoczonej wyżej opowieści, że po śmierci ubodzy pójdą do nieba, bogaci zaś do piekła.

Cała opowieść składa się z dwóch scen, przy czym druga wyjaśnia pierwszą, czyniąc ją zrozumiałą i przejrzystą. W drugiej scenie życie otrzymuje bowiem szczególny wymiar i nabiera szczególnego znaczenia. Przyjrzyjmy się zatem bliżej tej historii:

„... A był pewien człowiek bogaty...
Był też pewien żebrak...”

– Tak było, jest i będzie zawsze. W tym kraju i we wszystkich innych... Takie stwierdzenia słyszymy codziennie. Są one próbą wytłumaczenia się z wielu błędów i rażącej niesprawiedliwości; być może stanowią również usprawiedliwienie dla bogaczy wobec biednych, dla zamożnych krajów Zachodu wobec ubogiego Wschodu, bogatej Północy wobec najuboższego Południa.

Kim jest ten bogacz? Może to sam Teofil, adresat Ewangelii? Jego zamożność rzuca się w oczy: modny ubiór uszyty z kosztownych tkanin (w Objawieniu św. Jana wymieniono je jako luksusowe towary z ginącego Babilonu), wystawne uczty i przepych, bogactwo wystawione na pokaz, aby inni mogli je podziwiać, wystawny tryb życia... Tylko podziwiać i zazdrościć. Wszak wszyscy chcieliby tak żyć... Nic nie wiemy o źródle jego bogactwa – czy zdobył je w pocie czoła własną pracą, czy też sprytem, spekulacją lub bezwzględnym wyzyskiem. A może majątek odziedziczył? Wiemy natomiast coś o jego otoczeniu – u progu jego domu leży nędzarz, który w dodatku jest chory. Nie ma on nic oprócz swojej nędzy i choroby, żywi się odpadkami ze stołu bogacza, resztkami po sutych ucztach, a psy liżą mu wrzody. Obrzydliwa scena – jedyne, co chciałoby się uczynić, to odwrócić plecami.

Dwa przeciwne, obce sobie światy, ale ściśle do siebie przystające. Ubóstwo biedaka rzuca się samo w oczy i woła o pomstę do nieba. Bogacz nie może powiedzieć, że go nie dostrzegał. Wszak „widywał Łazarza, kiedy wychodził i kiedy wracał” – pisze Ojciec Kościoła, Chryzostom, interpretując tę przypowieść. To właśnie bogactwo skłania do tego, żeby omijać biedę i jej nie zauważać, żeby się przed nią ukryć. Ubóstwo jest upokarzające, biedacy przynoszą bogatym upokorzenie.

Jest jeszcze jedna różnica między nędzarzem i bogaczem, na pierwszy rzut oka niewidoczna: otóż nędzarz ma imię, a bogacz nie, pozostaje więc postacią anonimową. „Łazarz” znaczy „pomoc Boża” albo „Bóg pomaga”. Ta różnica między nimi nabiera znaczenia dopiero w chwili, kiedy życie obydwu dobiega końca. Teraz sytuacja staje się jasna – unosi się kurtyna, ukazując scenę drugą, a to, co dotąd było ukryte, staje się widoczne. Imię „Łazarz” było rodzajem czeku, który teraz może być zrealizowany. Imię, w którym obecny był Bóg, zachowało się w Bożej pamięci, toteż aniołowie przyjęli Łazarza na łono Abrahama, bogacz natomiast wpadł w otchłań bezdennej pustki.

Bogacz wie, gdzie szukać pomocy. Prosi więc Abrahama o wstawiennictwo u Boga i przysłanie Łazarza z pomocą – tego samego Łazarza, który latami – omijany – leżał u jego drzwi, a teraz ma przybyć, żeby złagodzić jego męki i cierpienie.

– Za późno... – słyszy bogacz w odpowiedzi.
– Już jest za późno! Pozostaje więc tylko otchłań, przepaść, którą on sam wykopał za życia między sobą a Łazarzem; ta sama przepaść, której wtedy nie chciał i nie starał się pokonać, teraz staje się nie do przebycia.

Nieomal wzruszająca jest prośba bogacza, aby do żyjących jeszcze jego braci posłać Łazarza, by ich ostrzegł. Ale nawet w tej chwili bogacz myśli wyłącznie o swoich najbliższych, nie przychodzi mu zaś do głowy, że na świecie żyje wielu takich Łazarzy, którzy leżą u progu domów bogaczy. Zdumiewające, że nawet w sytuacji, w jakiej się znajduje, nie jest w stanie uwolnić się od troski o siebie samego i o swoją zamożną rodzinę.

Zresztą nic by to nie dało, gdyby Łazarz nawet zmartwychwstał i uczynił taki cud. Wszak ci, co pozostali, mają Słowo Boże, zapisane w księgach Mojżesza i Proroków, i znają je, gdyż do nich, jako do ludu Bożego, zostało skierowane. Bóg wyraźnie powiedział, co myśli o bogactwie i nędzy. Cóż bowiem czytamy u Mojżesza i Proroków? „Nie będzie u ciebie ubogiego” (V Mojż.15:4), „Pan stanie się schronieniem uciśnionemu” (Ps.9:10), „Ocali biedaka, który woła o ratunek, i ubogiego, który nie ma pomocy” (Ps. 72:12). Cały Psałterz zawiera wiele podobnych obietnic, które Bóg wypowiada pod adresem ubogich. Również u Proroków wyraźnie napisano o biednych i bogatych. Amos piętnuje bogaczy: „Sprzedają za pieniądze sprawiedliwego, a ubogiego za parę sandałów; depczą w prochu ziemi głowy biednych i naginają prawo ubogich” (2:6,7). Prorok Izajasz grozi bogaczom: „Dlatego piekło rozwarło swoją gardziel i nad miarę rozdziawiło swoją paszczę, i wpadnie w nią przepych i zgiełkliwie pospólstwo, i ci, którzy się w nim weselą” (5:14). Takie cytaty z Pisma Świętego można by mnożyć. Wyraźnie powiedziano, że bogactwo zawsze istnieje kosztem ubogich i zawsze jest przewiną wobec nich. Dlatego wśród ludu Bożego nie powinien istnieć taki stan rzeczy. Odpowiadamy przed Bogiem za biednych, za wszystkich ubogich na całym świecie, a nie tylko za członków ludu Bożego.

Przypowieść, o której mówimy, ma jeszcze jeden wymiar. Biedny Łazarz, leżący pod drzwiami bogacza, ma określoną postać. Jest to cierpiący, schorowany człowiek. Rozpoznajemy w nim cierpiącego Sługę Bożego, o którym wyraźnie napisano u Izajasza w rozdziale 53, że jest Tym, „przed którym zakrywa się twarz”, bo nikt nie chce nawet patrzeć na Niego. Czyż nie jest właśnie tak, że odwracamy spojrzenie od Łazarza, który leży u progu naszego domu, gdyż widok ten jest nie do zniesienia? Bóg w swoim Synu staje się sprzymierzeńcem biednych i uciśnionych, stoi po stronie biednych i cierpiących, tych, którzy są bezradni i nie potrafią pomóc sami sobie. Jezus mówi wyraźnie, że ten, kto zajmuje się ubogim, karmi go i poi, ubiera go i daje mu schronienie, służy samemu Panu. O takim właśnie pomocniku jest mowa u Mojżesza i u Proroków, u Ewangelistów i Apostołów.

W Piśmie Świętym czytamy o jeszcze innym bogaczu, zwanym Józefem z Arymatei, który w Wielki Piątek wieczorem zdjął z krzyża ciało Jezusa – ukrzyżowanego Sługi Bożego – owinął je w całun i złożył do swego grobu. Ale ten Łazarz naprawdę zmartwychwstał. I choć Jego ciało nosiło znaki ubóstwa i cierpienia, rany na dłoniach i boku. On sam pozostał Panem całego świata, Zbawicielem wszystkich biednych i cierpiących, a oni stali się Jego bogactwem. W świetle takiego bogactwa blakną wszystkie rzeczy, o których sądziliśmy, że są oznaką zamożności. Obyśmy umieli to dostrzec i usługując głodnym i cierpiącym, którzy są pośród nas, sami bogacili się tym właśnie bogactwem. Ta droga powiedzie nas nie ku otchłani, lecz ku życiu wiecznemu. Amen.