Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

Nr 9-10 / 1989

Jezus Chrystus mówi: „A wy tak się módlcie: ...odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”.

Mat. 6:12

Drodzy Bracia i Siostry,

Spojrzenie wstecz na wrzesień 1939 i pamięć o tym wszystkim, co nastąpiło po niemieckiej napaści na' Polskę, może odebrać mowę. W tych dniach musieliśmy szukać słów, które mogłyby się ostać przed umarłymi i żywymi, ale jednocześnie milczeliśmy, wsłuchując się w samych siebie. Próbowaliśmy nie tylko powiedzieć prawdę słowami, ale również stawić czoła prawdzie o nas samych. Spośród modlitw, jakie kierowaliśmy do Boga, naszego Pana, jedna szczególnie przemówiła mi do serca. Któryś z braci modlił się o odwagę nazywania zła – złem, nazywania tak również tego zła, które jest we własnym sercu. Prosił o nieprzekupne sumienie. A do tego konieczna jest odwaga. Modlił się też o siłę przezwyciężania zła nie złem, ale dobrem.

Ta właśnie modlitwa przemówiła do mojego serca. Parę tygodni temu przyjaciele z Polski zaprosili mnie do przybycia teraz, w pierwszych dniach września, do Warszawy i wzięcia udziału wraz z Wami w nabożeństwie. Prośba ta zawstydziła mnie. Poczułem się zawstydzony zaufaniem, którym obdarzyli mnie przyjaciele zapraszając do dzielenia bólu i dumy przepełniających ich serca w tych dniach. Z wdzięcznością włączam się w to zaufanie, które wyrosło pomiędzy chrześcijanami, kobietami i mężczyznami, w Polsce i w obu państwach niemieckich. Bogu, Panu naszemu, niech będą dzięki, że pozwolił wzrosnąć temu zaufaniu.

Zaufanie nie powstaje samo z siebie. Nie wyrasta na gruncie zapomnienia, bagatelizowania, przytłumiania. Wyrasta tam i wtedy, gdy pamiętamy i pamiętając mamy odwagę nazywać zło po imieniu. Nie tylko to zło, którego sami doznaliśmy od ludzi, albo które ukształtowało warunki przyczyniające się do naszych cierpień,' ale również to zło, które czyniliśmy sami. A czyniliśmy je, gdyż panowało w naszym własnym sercu, skryte być może nawet pod maską dobra, konieczności, woli Bożej.

Istnieje tylko jedna moc zdolna sprostać złej mocy zła: moc przebaczenia. Tylko przebaczenie władne jest przełamać szatański krąg akcji i reakcji. Wolno nam nie tylko prosić o wybaczenie – nam dane jest również przebaczać. Wolno nam wyznać, czym zawiniliśmy przed Bogiem, naszym Panem, i wobec naszych współczesnych, i wolno nam prosić o wybaczenie. Wolno nam również powiedzieć, czym inni zawinili wobec nas; powiedzieć to, ale nie jako księgowi cudzych win, lecz jako upoważnieni przez Boga, naszego Pana, do wybaczenia im i stania się wraz z nimi ludźmi wolnymi, synami i córkami Bożymi. To właśnie wiara w Boga uwalnia nas od pokusy prowadzenia rejestru cudzych win i pozwala zaniechać takiej buchalterii. Wiara w Boga, naszego Pana, pozwala nam raczej liczyć na- to, że Bóg przygotuje grunt, na którym wyrośnie przebaczenie i nowe zaufanie. Mogą one wyrosnąć tam, gdzie górę weźmie pojednanie.

Przed kilku laty ks. Kurt Scharf, ewangelicki biskup Berlina i jeden z naszych ojców w wierze i w wyznawaniu, powiedział tu, w Warszawie, od czego to pojednanie zależy: „Prosiliśmy o wybaczenie i prosimy o pojednanie wyrosłe na społeczności tak mocno ugruntowanej, żeby nie mogło jej zniszczyć okrutne pogwałcenie praw (...). Pojednanie tworzy sprawiedliwość (...) dającą podstawę nowemu, właściwemu postępowaniu (...). Modlimy się; aby taka ugruntowana na pojednaniu sprawiedliwość wzrastała między naszymi narodami”.

O to chodzi. Módlmy się więc „...i odpuść nam nasze winy, jak i my odpuszczamy naszym winowajcom”. Amen.

Tłum. W. M.

Ks. Jürgen Schroer (ur. 1924) – w wyniku przeżyć i doświadczeń wojennych wstąpił na studia teologiczne. Po ordynacji został duchownym ewangelickiego Kościoła unijnego w Nadrenii. Był duszpasterzem studentów i pracował z młodzieżą. Na początku lat siedemdziesiątych został powołany do kierownictwa Kościoła w Nadrenii. Aż do przejścia na emeryturę (1989) sprawował urząd zastępcy prezesa (biskupa) Rady Kościoła.
Jest gorliwym rzecznikiem porozumienia i pojednania Polaków i Niemców. Przy każdej okazji daje wyraz swoim przekonaniom w tej dziedzinie. Podkreśla zawsze, że to właśnie doświadczenia wojny i świadomość winy narodu niemieckiego wobec Polaków są źródłem takiej jego postawy i działania.
Powyższe kazanie wygłosił podczas nabożeństwa ekumenicznego w dniu 4 września br. w kościele ewangelicko-reformowanym w Warszawie. O samym nabożeństwie piszemy więcej w „Przeglądzie ekumenicznym”.

Redakcja