Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 1/2019, s. 17–20

Taeuferdisputation in Zuerich im Jahr 1525 (Heinrich Thomann)
Dysputa pomiędzy Zwinglim i jego współpracownikami a anabaptystami, Zurych, 17 stycznia 1525 r. (obraz Heinricha Thomanna)

 

Historia reformacji w Zurychu to nie tylko dzieje reformy wprowadzonej w mieście pod przewodnictwem Ulryka Zwingliego, która później znalazła kontynuatora w Heinrichu Bullingerze. To także historia powstania ruchu zwanego w XVI w. anabaptystycznym albo nowochrzczeńczym, od praktyki chrzczenia dorosłych na wyznanie wiary. To, co przeciwnicy tego ruchu uznawali za niedopuszczalne ponowienie chrztu, dla jego przedstawicieli było jedyną właściwą formą tego sakramentu, zaś chrzest dzieci uznawali oni za nieważny.

Potępienie i przemilczana historia

Anabaptystów solidarnie potępiali w XVI w. i zwolennicy Rzymu, i Wittenbergi, Zurychu czy Genewy. Nie dziwi więc fakt, że Bullinger pisząc „Początek nowochrzczeńców” [Widdertöufferen Ursprung] (1560) położył nacisk nie tylko na to, by przedstawić ich jako naśladowców starożytnej herezji donatyzmu, którą zwalczał Augustyn z Hippony, ale również na to, że głównym inspiratorem ruchu miał być Thomas Müntzer – jeden z liderów wojny chłopskiej. Intencją Bullingera było uwolnienie Zwingliego od wszelkich związków ze znienawidzonym i prześladowanym w całej Europie ruchem anabaptystycznym. Głównym powodem tej nienawiści był fakt, że poglądy anabaptystów, dążących do organizacji Kościoła niezależnego od państwa (tzw. „wolny Kościół”), były odbierane jako atak na porządek społeczny, prowadzący nieodzownie do rozruchów i chaosu.

Obraz, który pozostawił Bullinger, został zakwestionowany dopiero po prawie 150 latach, kiedy Gottfried Arnold wydał swoją „Bezstronną historię Kościołów i kacerzy” [Unparteyische Kirchen- und Ketzerhistorie] (1699/1700). Dziś, dzięki postępowi badań nad reformacją zuryską, wiemy, że początki anabaptyzmu mają ścisły związek z postacią Zwingliego, inaczej niż chciał Bullinger. Badacze wskazują przy tym, że u początków zuryskiego anabaptyzmu leżały elementy krytyki społecznej obecne w poglądach Müntzera, a także gotowość do egzekwowania zmian siłą. Trzeba jednak pamiętać, że choć Müntzer krytykował chrzest dzieci, to nie ma dowodów na to, by chrzcił na wyznanie wiary.

Wittenberskie analogie

W poszukiwaniu źródeł anabaptyzmu w Zurychu pomocna jest koncepcja tzw. reformacji radykalnej. W prowadzonych w drugiej połowie XX w. badaniach nad reformacją pod tym terminem ujmowano wszystkie ruchy, które nie mieściły się w ramach reformacji przeprowadzanych przez Lutra, Zwingliego, Kalwina i innych reformatorów we współpracy z lokalną zwierzchnością (czy to książętami, czy radami miejskimi). Sytuacja w Zurychu w momencie wyodrębnienia się ruchu anabaptystycznego jest podobna do tej, jaka miała miejsce w Wittenberdze na przełomie lat 1521/22.

Luter przebywał wtedy po sejmie w Wormacji ukryty na zamku Wartburg. Stery reformy w Wittenberdze przejęli radykałowie, którzy dążyli do przyśpieszenia reform, szczególnie tych dotyczących usunięcia obrazów z kościołów (dochodziło do aktów obrazoburstwa), a także wprowadzenia komunii pod obiema postaciami połączonego z odrzuceniem dotychczasowego rozumienia mszy. Wśród inicjatorów radykalnych zmian znaleźli się augustianin Gabriel Zwilling czy tzw. prorocy z Zwickau. Na lidera wyrósł Andreas Karlstadt, bliski współpracownik Lutra. Udało mu się, mimo protestów i rozruchów, przekonać radę miejską do wprowadzenia nowego porządku kościelnego, który przewidywał między innymi usunięcie obrazów, a także zakładał przyjmowanie komunii pod obiema postaciami. Wywołało to opór osób, które nie były gotowe na tak szybkie zmiany, co spowodowało dalsze niepokoje i w końcu reakcję księcia.

Rozwiązać problem pomógł Luter, który opuścił na wiosnę 1522 r. bezpieczne schronienie na Wartburgu i powrócił do Wittenbergi. W tzw. cyklu kazań na pierwszą niedzielę postu (Invocavit), wygłaszanym przez osiem dni począwszy od tej niedzieli z ambony kościoła miejskiego, ostro zaatakował Karlstadta i sposób wprowadzania zmian. Skrytykował brak zważania na słabych w wierze, którzy nie są jeszcze gotowi przyjmować komunii pod obiema postaciami, zaś dążenie do usunięcia obrazów uznał za ludzkie szukanie zasługi przed Bogiem, podobne do tego, jakie było motywacją fundatorów obrazów, gdy przekazywali je kościołom. Kazania na niedzielę Invocavit sprawiły, że Luter odzyskał kontrolę nad reformacyjnymi zmianami w Wittenberdze. Oznaczało to zerwanie z Karlstadtem i usunięcie go z miasta, a także to, że wittenberski reformator nie pragnął radykalnej reformacji i był gotów wprowadzać zmiany we współpracy z władzami świeckimi, które nie życzyły sobie religijnej rebelii.

Zurych i radykałowie

Sytuacja w Zurychu w okresie po II dyspucie zuryskiej z października 1523 r. była podobna. Zasadniczy spór dotyczył usunięcia mszy i obrazów. W tle zaś doszło do głosu pytanie, kto powinien decydować o tym, kiedy odejście od obu odrzuconych na gruncie biblijnym praktyk powinno się dokonać. Zwingli stał na stanowisku, że pozostaje to w gestii rady miejskiej, która powołana jest przez Boga do zachowania sprawiedliwości. Jego bliscy współpracownicy, tacy jak Konrad Grebel i Felix Mantz, uważali tę postawę za kunktatorską. Zmiany powinny być wprowadzane na poziomie lokalnych zborów, które należy skonfrontować z wyborem, jaki dał prorok Eliasz ludowi izraelskiemu na górze Karmel (por. 1 Krl 18,21). Członkowie zborów powinni wybrać, czy chcą podążać za bożkami, czy za Bogiem. To miało pomóc w stworzeniu Kościoła, który będzie składał się z prawdziwie wierzących. Rada miejska nie miała ich zdaniem w tym względzie nic do powiedzenia.

Taki radykalizm w historii rozwoju zuryskiej reformacji dochodził do głosu już wcześniej. Podobna też w jego obliczu była reakcja Zwingliego. W 1522 r. był obecny przy spożyciu kiełbasy w domu drukarza Froschauera, ale nie brał z nim udziału. Podobnie rzecz się miała z pierwszymi aktami obrazoburstwa (zniszczenie krucyfiksu) w połowie 1523 r. W obu przypadkach Zwingli zgadzał się z teologiczną podstawą tych działań (wolność co do przepisów postnych czy odrzucenie wizerunków) i bronił ich po fakcie, ale nie był gotowy, by brać udział w radykalnym wprowadzaniu tych pryncypiów w życie.

Spór o chrzest dzieci

Spór o tempo wprowadzania reform w Zurychu zaogniała rada miejska, która zdecydowała się znieść obrazy dopiero na Zielone Święta 1524 r., a mszę na Wielkanoc 1525 r. Szybko też spór ten skoncentrował się na problemie praktyki chrztu dzieci. Już w lecie 1524 r. doszło do pierwszych przypadków odmowy ochrzczenia niemowląt w podzuryskich wioskach: Zollikon i Witikon. W pierwszej zniszczono także chrzcielnicę. W drugiej praktykę chrztu dzieci atakował z ambony Wilhelm Röubli – tamtejszy proboszcz. To wywołało reakcję rady miejskiej, która nakazała chrzcić dzieci. Sprawę zaogniało dodatkowo to, że liderzy anabaptystyczni, tacy jak Simon Stumpf z wioski Höngg, wspierali chłopów w ich odmowie płacenia dziesięcin. Sam Stumpf wyróżniał się wśród radykałów, gdyż dopuszczał zabijanie wiernych Rzymowi duchownych jako środek przyśpieszenia reform.

We wrześniu 1524 r. krąg zuryskich anabaptystów przygotował list otwarty do Müntzera, w którym jego reprezentanci przedstawili swoje poglądy na Wieczerzę Pańską (w tym zakresie pozostawali pod wpływem symbolicznej interpretacji Karlstadta, którego pisma wydawali w Zurychu) i na chrzest. Fakt ten ułatwił później Bullingerowi połączenie ich aktywności z Müntzerem i wojną chłopską. W liście powiązali chrzest z nakazem pokuty i wzajemnego napominania (Mt 18,15–18). Chrzest był w ich rozumieniu znakiem przemiany, która zaszła w wierzącym dzięki obmyciu krwią Chrystusa, a także zobowiązaniem do tego, by prowadzić nowe życie w wierze. Przed chrztem wodą musi nastąpić wewnętrzny chrzest – to jest właściwe przeżycie sensu wiary. Woda nie budzi, nie przydaje wiary ani nie zbawia. Od czasów apostolskich przez długie lata chrzczono na wyznanie wiary, a chrzest dzieci to „bezsensowne, bluźniercze okropieństwo”. Zaś dzieci, które nie osiągnęły jeszcze zdolności rozróżniania dobra i zła, zostaną zbawione dzięki męce Chrystusa.

Stanowisko anabaptystyczne rozwinął w pisemnej obronie na potrzeby debat toczonych w październiku i listopadzie 1524 r. Mantz. Do istoty jego polemicznej argumentacji zaliczyć trzeba następujące twierdzenie: Chrystus nie nakazał chrzcić dzieci; zarówno chrzest Janowy, jak i chrzest chrześcijański poprzedzała pokuta chrzczonego; chrzest zewnętrzny możliwy jest dopiero po tym jak Bóg człowieka ochrzci wewnętrznie w wierze. Odwołując się do Mt 28,19 oraz Mk 16,16 Mantz podkreślał konieczność zachowania literalnej kolejności zwiastowania (nauczania), poznania wiary i chrztu, a także konieczność etycznej zmiany życia i ochrzczonego, co argumentował w odwołaniu do Rz 6.

17 stycznia 1525 r. odbyła się publiczna dysputa między Zwinglim i jego współpracownikami a anabaptystami. Zwingliego uznano za jej zwycięzcę, nakazano chrzest wszystkich dotychczas nieochrzczonych dzieci w ciągu ośmiu dni pod karą wygnania i odbudowę chrzcielnicy w Zollikon, a także zakazano kaznodziejstwa bez mandatu rady miejskiej. Odpowiedź anabaptystów przyszła już 21 stycznia, kiedy to w domu Mantza Grebel ochrzcił Georga Blaurocka (byłego księdza) i piętnastu innych. Kilka dni później Grebel udzielił także swoim zwolennikom komunii, zaś przypadki chrztu dorosłych powtarzały się w innych miejscach. Anabaptyści rozpropagowywali swoje poglądy nie tylko w Zurychu, ale też w innych kantonach (np. w Szafuzie czy Sankt Gallen). Najważniejszym zwolennikiem, jakiego udało im się pozyskać, był Balthasar Hubmeier, reformator w Waldshut, wcześniejszy uczeń Johannesa Ecka w Ingolstadt.

Władze miejskie odpowiedziały na chrzty dorosłych aresztowaniami i wypędzeniami. Do jeszcze jednej publicznej konfrontacji Zwingliego z anabaptystami doszło w listopadzie 1525 r. Po niej trafili oni do więzienia. Kiedy wyszli z niego w 1526 r. kontynuowali swoją działalność. Władze miejskie zdecydowały się sięgnąć do starych praw cesarskich Rzeszy, pochodzących jeszcze z czasów cesarza Teodozjusza, które oryginalnie wymierzone były w afrykańskich donatystów, a które karały ponowny chrzest śmiercią. Grebel uniknął tej kary, gdyż zmarł na dżumę w sierpniu 1526 r. Pierwszym ukaranym był Mantz, który 5 stycznia 1527 r. został utopiony w przepływającej przez Zurych rzece Limmat. To rozpoczęło okres prześladowań anabaptystów (do śmierci Zwingliego skazano w Zurychu na karę śmierci jeszcze trzech).

Ewolucja poglądów Zwingliego

Dla Zwingliego spór z anabaptystami był trudny nie tylko z powodu faktu, że należeli do nich jego najbliżsi współpracownicy, tacy jak Grebel. Wyzwaniem było także to, że byli mu oni bliscy w teologicznym pojmowaniu sakramentów. Głównym rysem Zwingliańskiego pojmowania sakramentu był akcent na wiarę, a nie na rzeczy zewnętrzne, oraz ostre odgraniczenie tego co wewnętrzne – ducha, w którym swego zbawczego dzieła dokonuje wiara – od tego co zewnętrzne i nieprzydatne do zbawienia (por. J 6,63). Miało to silny związek z przekonaniem o suwerenności Bożego działania zbawczego.

W wypowiedziach z „Wykładu 67 artykułów” (1523) Zwingli odwołując się do świeckiego źródłosłowu pojęcia sacramentum, tj. przysięgi wojskowej składanej na sztandar, twierdził, że sakramenty to czynności ustanowione przez Boga, podobnie nieodwołalne i godne zaufania jak przysięga. Przyznawał im też rolę we wzmacnianiu wiary słabych. Na początku 1524 r. w wykładzie 1 Kor 10,16–17, idąc dalej tropem pojmowania sakramentów jako przysięgi, zaczął opisywać je jako poświadczenie przez ludzi, że są członkami ciała Chrystusa, których łączy braterstwo. Stąd nie było daleko do anabaptystycznej logiki rozumienia chrztu jako znaku pokuty i zobowiązania do nowego życia. Takim spekulacjom sprzyjało także to, że co prawda w „Wykładzie 67 artykułów” Zwingli nie zanegował chrztu dzieci, ale położył akcent na właściwe pouczenie po chrzcie, tak by bierzmowanie (które jeszcze uznawał) mogły przyjąć dopiero, gdy świadomie wyznają swoją wiarę. Poza tym wiadomo, że akcent na świadomą wiarę skłaniał go na pewnym etapie do uznania, że chrzest w wieku późniejszym byłby lepszym rozwiązaniem.

W konfrontacji z poglądami anabaptystów sam Zwingli musiał więc odnaleźć przekonujące argumenty, które z jednej strony pozwoliłyby mu zachować swoje zasadnicze przekonania co do roli sakramentów, a z drugiej bronić istniejącej praktyki. W argumentacji Zwingliego znajdujemy polemikę odnośnie do interpretacji konkretnych miejsc biblijnych, w której odrzucał literalne rozumienie kolejności z Mk 16,16 czy podkreślał, że Chrystus nie nakazał ani nie zakazał chrztu dzieci, a także wskazywał na świadectwa o chrzczeniu całych domów (Dz 16), czy też teksty, które miały przeczyć zakazowi chrztu dzieci (Mt 19,13–14). Odwoływał się także do czworakiej interpretacji sensu pojęcia „chrzest” w kategoriach tego co zewnętrzne (chrzest wodny, zewnętrzne pouczenie) i wewnętrzne (chrzest Ducha i zbawienie), krytykując anabaptystów za przecenianie tego co zewnętrzne.

Zasadniczymi argumentami w arsenale Zwingliego były jednak dwa następujące. Jeden odwoływał się do tożsamości chrztu chrześcijańskiego z chrztem Janowym. Ustanowienie chrztu dokonało się nie w Mt 28, ale już w momencie przyjęcia przez Chrystusa chrztu Janowego, a to oznaczało, że możliwy jest chrzest poprzedzający poznanie wiary, tak jak miało to miejsce w przypadku uczniów Chrystusa, których najpierw ochrzcił Jan Chrzciciel. Drugi zasadniczy argument odwoływał się do tego, że Boże przymierze jest jedno, a więc istnieje ciągłość między Starym a Nowym Testamentem. To znaczy, że analogią chrztu jest obrzezanie (por. Kol 2,11), które było udzielane nie na mocy indywidualnej wiary, ale faktu przynależności do ludu Bożego. Chrześcijanie chrzczą więc dzieci, gdyż przynależą do Kościoła.

W późnych pismach z lat 1529–1530 uzupełnił tę argumentację odwołaniem do Bożego wybrania. Przy czym inaczej niż Martin Bucer czy później Jan Kalwin, nie widział w chrzcie realizacji Bożego wybrania, ale wskazywał, że skoro nie wiemy, kto jest wybrany, a kto nie, to nie można wykluczać dzieci z Kościoła. Poza tym stwierdzał, że chrzest wierzących nie jest możliwy, gdyż nikt z ludzi nie wie, czy drugi prawdziwie wierzy.

Rozwój poglądów Zwingliego pozwolił mu wykluczyć anabaptystyczne konsekwencje swojego stanowiska odnośnie do sakramentów. Pokazuje on jednocześnie, że anabaptyści byli nie tylko jego bliskimi współpracownikami, ale dali impuls do rozwinięcia jednego z bardziej charakterystycznych elementów reformowanego myślenia teologicznego – koncepcji przymierza. Jednocześnie też rozważania Zwingliego stały się uzasadnieniem dla odrzucenia anabaptystów i w konsekwencji dla ich prześladowań, nawet jeśli formalnie Mantz i inni zostali ukarani nie za herezję, ale za nieposłuszeństwo radzie miejskiej. W XVI w. nie dało się tutaj przeprowadzić prostego rozgraniczenia.

Ekumeniczne post scriptum

Fakt prześladowania anabaptystów stawia wyzwanie przed dzisiejszymi spadkobiercami Zwingliego. 5 marca 1983 r. w Zurychu przedstawiciele Światowego Aliansu Kościołów Reformowanych i Światowego Aliansu Baptystycznego zebrali się, by uczcić 10-lecie prowadzonego dialogu. Na to spotkanie zaproszono również przedstawicieli menonitów, a więc bezpośrednich spadkobierców szesnastowiecznego anabaptyzmu, by wypowiedzieli się o znaczeniu dialogu baptystyczno-reformowanego ze swojej perspektywy. W czasie tego spotkania w zuryskim Grossmünster odbyło się nabożeństwo, w czasie którego padły następujące słowa:

„Dziękujemy Ci za wszystko, co Twój Duch osiągnął w Twoim Kościele przez cały czas od pierwszych wieków. Dziękujemy Ci za wszystkich, którzy świadczyli o Ewangelii swoimi słowami i życiem. Dziękujemy Ci przede wszystkim za reformatorów, których pracy i świadectwu Twój Kościół zawdzięcza tak wiele. W Twojej obecności wyznajemy jednak, jak często zamykaliśmy nasze uszy na głos Twojego Ducha, preferując nasze pomysły i odkrycia. W Twojej obecności, w obecności naszych menonickich sióstr i braci, wyznajemy dziś, jak często my, reformowani chrześcijanie, nie byliśmy w stanie zrozumieć, co chciałeś powiedzieć Twojemu Kościołowi poprzez świadectwo i dzieło naszych współwyznawców w Wolnych Kościołach. Pamiętamy przed Tobą zło, jakie im wyrządziliśmy w naszym kraju przez te wszystkie lata: prześladowania, ucisk, egzekucje, wygnanie. Panie, Boże nasz, okaż nam teraz Twoją łaskę i miłosierdzie. Przebacz nam i pomóż nam zacząć razem na nowo dzięki mocy pojednania i miłości, aby rany mogły zostać uzdrowione, a wspólnota między nami wzrastała i pogłębiła się. Panie, zmiłuj się nad nami”.

* * * * *

Jerzy Sojka – doktor habilitowany teologii ewangelickiej, adiunkt w Katedrze Teologii Systematycznej w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie