Drukuj

NR 7–8/1981, s. 12–16

 

Podczas studiów w Wiedniu i Bazylei Ulryk Zwingli zapoznał się z arystotelesowskim obrazem świata. Na jego wykształcenie teologiczne, zdobywane pod kierunkiem Thomasa Wyttenbacha, wywarli wpływ tacy scholastycy, jak Piotr Lombard, Duns Szkot i Tomasz z Akwinu. Ponadto do. roku 1514 Zwingli pasjonował się ideami humanizmu. Ewolucja jego poglądów następuje od wspomnianego roku 1514, kiedy to zetknął się bliżej z religijnym pisarstwem Erazma z Rotterdamu, którego wiosną 1515 r. odwiedził w Bazylei. Odtąd przez kilka następnych lat będzie świadomym erazmianistą. Pod wpływem Erazma ograniczy swoje studia przeważnie do Nowego Testamentu i ojców Kościoła. Szczególne wrażenie wywarł na nim chrystocentryzm Erazma w sprawach moralności: Chrystus naucza, jak mamy (wypełniać wolę Bożą, a Ewangelie, przede wszystkim zaś Kazanie na Górze, zawierają moralny zakon Chrystusa. Osiem lat później Zwingli oświadczy, że już na przełomie 1514-1515 nauczył się od Erazma nowego spojrzenia na zasady: solus Christus i sola scriptura. Do twierdzenia Mego trzeba jednak odnieść się sceptycznie. Dla Erazma Nowy Testament nie był bowiem świadectwem łaski, lecz wyrażoną na piśmie doktryną Chrystusa. Ponadto Erazm widział pełną zgodność między Nowym Testamentem a naukę ojców Kościoła. Korespondencja Zwingliego z lat 1515-1520 także zaprzecza jego twierdzeniu z roku 1523 – zewnętrzny stosunek reformatora do tradycji katolickiej pozostał w tamtym okresie nie zmieniony. Podczas duszpasterzowania w Einsiedeln występował wprawdzie przeciw handlarzowi odpustów, bernardynowi Samsonowi, lecz jeszcze nie kwestionował samego odpustu; jego krytyka koncentrowała się na cechującej Samsona żądzy zysku.

Wpływ Erazma zaznaczył się także w poglądach politycznych Zwingliego. O ile w okresie wcześniejszym aprobował on najmowanie się Szwajcarów do obcych wojsk, o tyle od roku 1515 przyjął pacyfistyczny pogląd Erazma, tzn. odrzucił najemnictwo i domagał się od konfederacji polityki pokojowej.

Późną jesienią roku 1519 Zwingli zachorował na dżumę. Wyzdrowiawszy ułożył trzy pieśni (1520), w których pojawił się nowy ton. Zwingli czuje się słaby i zależny; uspokaja go jednak pewność, że jego los spoczywa w rękach Boga. Ta teocentryczna pobożność nie nosi już charakteru humanistycznego, ale nie jest jeszcze w pełni reformacyjna – ciągle otwarta pozostaje kwestia zasługi. Zwingli znajduje się na etapie przejściowym.

Dopiero w połowie roku 1520 znajdujemy u niego pierwsze ślady reformacyjnego pojmowania Ewangelii: Biblia jako osobiste Słowo Boga, łaska jako podstawa usprawiedliwienia grzesznika, poznanie grzechu, wiara jako bezwzględna ufność w Boże miłosierdzie, wykluczenie własnych zasług, zobowiązanie moralne wypływające z usprawiedliwienia przez wiarę. Badacze wiele dyskutowali, pod czyimi wpływami dokonała się ta przemiana. Dzisiaj można przyjąć za pewne, że do roku 1520 teologiczne .pisma Lutra nie wywarły żadnego wpływu na Zwingliego. W rozprawie „Przyjazna polemika z Lutrem" (1527) Zwingli stwierdza: „Poświadczam przed Bogiem, że moc i sumę Ewangelii poznałem z lektur traktatów Augustyna o Ewangelii Jana, a zwłaszcza z pilnego studiowania greckich listów Pawła". Wszystko wskazuje na to, że pozostając pod coraz przemożniejszym wrażeniem poselstwa Pawłowego i korzystając z pomocy Augustyna, Zwingli stał się samodzielnym reformatorem.

I DYSPUTA ZURYSKA

W okresie przedwielkanocnym 1522 roku niektórzy przyjaciele Zwingliego z Zurychu naruszyli przepisy postne. Występując w ich obronie Zwingli napisał pierwsze swe pismo reformatorskie Von Erkiesen und Freiheit der Speisen (O wyborze i wolności [w spożywaniu] pokarmów, 1522). Rada Zurychu poprosiła biskupa Konstancji o zwołanie synodu prowincjonalnego, który zająłby się tymi problemami. Biskup nie zareagował. Wtedy Zwingli poprosił Radę o wypełnienie tej luki. Rada wyraziła zgodę' Na rozmową religijną do Zurychu (tzw: I Dysputa Zuryska, 20 stycznia 1523) zaproszono duchownych z miasta i kantonu, a ponadto reprezentację biskupa Konstancji.

Wcześniej jeszcze Zwingli opublikował 67 Schlussreden (67 artykułów), które miały posłużyć za podstawę dyskusji. Jest to najwcześniejsze ujęcie jego zreformowanej teologii. Cechuje tę pracę wysublimowany, chrystocentryczny paulinizm, zmodyfikowany domieszką spirytualizmu. Zauważalne są też pierwsze różnice między Zwinglim a Lutrem – jeszcze nie w kwestii Wieczerzy Pańskiej, ale już w nauce o Duchu Świętym. W artykule 13 Zwingli stwierdza, że człowiek zbliża się do Boga dzięki Duchowi Świętemu. Reformator rozumie to w ten sposób, że wiara człowieka zostaje wzbudzona z bezpośredniej inspiracji Ducha Świętego, bez pośrednictwa słowa lub znaku. Na tym polega spirytualizm Zwingliego. Badacze nie .uzgodnili dotąd stanowiska w sprawie tego spirytualizmu; pewne jest tylko, że Zwingli był pod wpływem augustiańskiej teorii iluminacji.

Dysputa zakończyła się zwycięstwem Zwingliego. W pierwszej połowie 1523 r. rozbudował on swoje „67 artykułów” i opublikował je w pracy Auslegung und Begründung der Schlussreden (Wykład i uzasadnienie artykułów). Dzieło to jest pierwszą ewangelicką dogmatyką w języku niemieckim i najobszerniejszą książką autorstwa Zwingliego.

II DYSPUTA ZURYSKA

Podczas II Dysputy Zuryskiej (26-29 października 1523) Zwingli wypowiedział się przeciw rozumieniu mszy jako powtarzaniu ofiary Chrystusa; problemu realnej obecności ciała Chrystusa w Komunii jeszcze nie dotknął. Zarządził natomiast usunięcie wszystkich obrazów będących przedmiotem kultu religijnego. Nie sprzeciwiał się samej sztuce, ale tylko tym obrazom, którym oddawano cześć „bałwochwalczą". Na poparcie przytaczał argumenty biblijne (zakaz czynienia obrazu rytego), społeczne (pieniądze wydawane na wykonanie obrazów należy dać biednym) i psychologiczne (obrazy oddziaływują na zmysły, a nie na ducha, szkodzą zatem wewnętrznemu skupieniu się).

Rok 1525 był punktem kulminacyjnym, Reformacji zwingliańskiej. W marcu ukazał się De vera et falsa religione commentarius (Komentarz prawdziwej i fałszywej religii), drugie największe dzieło Zwingliego n zarazem najważniejsze, napisane po łacinie. W 29 rozdziałach autor omówił główne elementy dogmatyki chrześcijańskiej, ostro polemizując ze stanowiskiem Rzymu. W następnych latach Zwingli jeszcze dwukrotnie przedstawił swoją teologię w sposób skrótowy: w Fidei ratio (Uzasadnienie wiary, 1530) i Fidei christianae expositio (Wykład wiary chrześcijańskiej, 1531, wydany w 1536). Swoje nowe ujęcie Wieczerzy Pańskiej zaprezentował Zwingli po raz pierwszy publicznie w liście do reformatora z Reutlingen, Mateusza Albera (listopad 1524), a dysputę z Lutrem na ten temat rozpoczął rozprawą: Amica exegesis, id est: expositio eucharistiae negotii ad Martinum Lutherum, 1527, i kontynuował w dwu innych polemicznych pismach: Dass diese Worte Jesu Christi: »das ist mein Leib, der für euch hingegeben wird« ewig den alten Sinn haben werden (Słowa Jezusa Chrystusa: „To jest ciało moje, które się za was daje” wiecznie zachowają pierwotny sens, 1527) oraz: Über Luthers Buch, »Bekenntnis« genant (O książce Lutra zwanej „Wyznanie”, 1528). Osobiste spotkanie Lutra z Zwinglim podczas tzw. kolokwium w Marburgu (2-4 października 1529) wykazało, że sakramentalne ujęcie tej sprawy przez Lutra stało się przeszkodą nie do przebycia.

BÓG I CZŁOWIEK

Punktem wyjścia rozważań dogmatycznych Zwingliego jest poznanie Boga. Kluczem do tego poznania są słowa z II Księgi Mojżeszowej 3:14 – Bóg, zapytany przez Mojżesza o imię, odpowiada: „Jestem, który jestem”. Zdaniem Zwingliego, Bóg dał się w ten sposób całkowicie poznać, gdyż słowo, jakie wyrzekł, oznacza tyle, co: Jestem Tym, który istnieje przez siebie samego, który istnieje własną mocą, który jest samym bytem. Na tej podstawie Zwingli wnioskuje, że bezwzględnie wszystko, co widzimy, nie istnieje samo z siebie, lecz tylko z Boga, który jest źródłem wszelkiego bytu. Zatem jedynie Bóg jest tym, który istnieje sam z siebie i wszystkie rzeczy powołuje do bytu. Gdyby nie Ten, który wszystko ożywia, wszystko utrzymuje i wszystkim rządzi, nic nie zaistniałoby nawet przez chwilę.

Bóg jest dobrem. Sam Chrystus powiedział, że nikt nie jest dobry oprócz jedynego Boga (Łuk. 18:19). Bóg nie zachowuje postawy biernej. Gdyby tylko dla siebie był dobrom, mądrością, życiem, ruchem, opatrznością, nie miałoby to żadnego znaczenia dla istot śmiertelnych. Ponadto nie istniałaby żadna różnica między Nim a istotami śmiertelnymi, których naturą jest dbanie o własną korzyść. W rzeczywistości więc „to najwyższe dobro, Bóg, z natury musi być dobrotliwy i szczodry”.

Po drugiej stronie znajduje się stworzenie Boże – człowiek. Poznać człowieka jest równie trudno jak złowić mątwę. Jak mątwa ukrywa się za zasłoną czarnej cieczy, aby nie można było jej schwytać, tak i człowiek, gdy tylko poczuje, że ktoś chce przeniknąć jego naturę, roztacza wokół siebie gęstą mgłę obłudy. Toteż sam nie jest w stanie poznać siebie, musi się poddać przewodnictwu Boga, swego Stworzyciela. Człowiek, choć został stworzony na obraz i podobieństwo Boga, stał się od wypędzenia z raju istotą grzeszną i wydaną na pastwę śmierci.

Przyczyną grzechu jest miłość własna człowieka. Poczynając od Adama, ludzie oddali się całkowicie zaspokajaniu miłości własnej. Grzech pierworodny wynika z grzesznej konstytucji człowieka, a nie z jego winy dziedzicznej. Tę swoją chorobę człowiek poznaje wówczas, gdy spostrzega, że nie jest w stanie wypełniać przykazań Bożych, że jest winny. Dzięki pomocy Boga może jednak poznać swoje nieposłuszeństwo, zdradę i nędzę. Wskutek tego zaczyna wątpić w samego siebie. Jednocześnie Bóg otwiera przed nim szerokie łono swej dobroci i człowiek, który był pogrążony w rozpaczy z powodu własnego losu, zaczyna dostrzegać, że jego Stwórca i Ojciec ma jeszcze dla niego łaskę.

O RELIGII

Przejdźmy teraz do poglądów Zwingliego na religię. Prawdziwą religię cechuje ufność pokładana wyłącznie w Bogu i Jego łasce, natomiast fałszywa religia przywiązuje jeszcze znaczenie do uczynków ludzkich. To ostre rozróżnienie między Bogiem, Jego wszechmocą i dobrocią z jednej strony, a człowiekiem, jego miłością własną, grzechem i obłudą z drugiej, jest, charakterystycznym rysem teologii Zwingliego i stanowi o jej wielkości. Mając powyższe na uwadze, łatwo objaśnić nie tylko jego stanowisko wobec kultu obrazów, życia zakonnego i postu, lecz takie, ,a może przede wszystkim, jego chrystologię i naukę o sakramentach. W tych kwestiach zachodzi najbardziej widoczna różnica między poglądami Zwingliego i Lutra.

CHRYSTOLOGIA

Zwingli twierdzi, że Bóg posłał Chrystusa ze względu na ową głęboką przepaść oddzielającą Boga od człowieka. W beznadziejnej sytuacji, w jakiej znalazł się człowiek, Bóg przychodzi mu z pomocą i posyła Chrystusa, który „ofiarowując się za nas zadośćuczynił Jego sprawiedliwości; nie posłał anioła ani człowieka, lecz swego Syna obleczonego w ciało”. Dzięki ternu, że Ten rozjemca i pośrednik sam był Bogiem, był Synem Bożym, wzmocniona została nadzieja; dzięki zaś temu, że był człowiekiem, możliwe się stało Jego bliskie obcowanie, przyjaźń i wspólnota z ludźmi.

Zwingli konsekwentnie wyodrębniał dwie natury Chrystusa i wszelkie teorie monofizyckie były mu obce. Łatwo jednak zauważyć, że akcenty rozkładał inaczej niż Luter. Przede wszystkim podkreślał boską naturę Chrystusa. Bóg „wszedł” w ludzką naturę Chrystusa, ale się w niej „nie rozpłynął”. Wybitny badacz Zwingliego, G. W. Locher pisze: „W dyskusji prowadzonej przez obu reformatorów Luter kładł nacisk na ludzką naturę Chrystusa, a Zwingli na pierwsze miejsce wysuwał boską”. Na tej podstawie przynajmniej częściowo dają się objaśnić różnice w poglądach obu reformatorów na sakramenty. Zwingli uważał, że natura boska Chrystusa ma charakter nieskończony, ludzka natomiast – skończony. Dlatego w Wieczerzy Pańskiej może być obecne nie ciało, lecz Duch Chrystusowy. Luter i jego zwolennicy wierzyli we wszechobecność ciała Chrystusa, a więc w jego realną obecność takie w wieczerzy Pańskiej.

Zwingli twierdzi: „Chrystus jest pojednaniem za wszystkie grzechy i drogą zbawienia; wyłącznie On jest drogą i zadośćuczynieniem, ale tylko dla tych, którzy pokładają w Nim zaufanie”. Człowiek nie może zdobyć tego zaufania własnymi siłami. Otrzymuje je w darze od Boga, dzięki pośrednictwu Ducha Świętego. Nie wystarczy, by człowiek został zewnętrznie ochrzczony i czynił dobrze. Wybranie następuje przez wewnętrzny chrzest, którego udziela Duch Święty. Kiedy się to dzieje i kogo obejmuje – jest niedostępne ludzkiemu poznaniu. Tylko Bóg zna swoich wybranych.

POKUTA

Pokuta – powiada Zwingli – nie może polegać na tym, że człowiek po s popełnieniu grzechu spełnia czyn pokutny, na przykład odbywa pielgrzymkę lub kupuje odpust. Pokuta, która trwa tylko w jakimś określonym czasie, wynika z czystej próżności. Zwingli, podobnie jak Luter, domagał się, aby całe życie człowieka było pokutą. Uważał bowiem, że ciało ludzkie „jest do tego stopnia oddane próżności, iż stale tryska z niego zło”.

Fakt, że całe życie powinno być poświęcone pokucie, ma swoje konsekwencje etyczne. Człowiekowi nie wolno grzeszyć lekkomyślnością i powierzchownym zdaniem się na wybawienie przez Chrystusa. Myśl tę Zwingli zilustrował następującym przykładem: „Kto złamał nogę i znalazł zdolnego lekarza, który nastawił mu złamaną kończynę, ten nie pomyśli sobie: – Miałem szczęście, że znalazłem takiego lekarza; teraz mogę już często łamać nogi, bo ten lekarz potrafi wszystko – ale przez resztę swego życia, gdziekolwiek się uda, gdziekolwiek się obróci, będzie się pilnie rozglądał, aby po raz drugi nie złamać. nogi. Albowiem odczuł, jak boli nastawienie złamanej kończyny i poznał przykrość przymusowego leżenia (...) na plecach lub na jednym boku”.

SAKRAMENTY

Zwingli miał poważne zastrzeżenia do słowa „sakrament”, a to z tego względu, że w języku niemieckim słowo to jest obciążone wielkim ładunkiem emocjonalnym i tradycją nie mającą nic wspólnego z wydarzeniami biblijnymi. Zdaniem Zwingliego sakrament sam w sobie nie powinien być przedmiotem adoracji. Byłoby to niebezpieczne, bo człowiek mógłby upatrywać swoje zbawienie w działaniu sakramentu, co spowodowałoby odwrócenie jego ufności od Boga i skierowanie jej ku uczynkom i obrzędom ludzkim. Sakrament jest czynnością ludzką, ale nie da się go oddzielić od aktu zbawczego, gdyż stanowi wyznanie wiary zboru. „Sakramenty są znakami lub obrzędami, za pośrednictwem których człowiek uwiarygodnia Kościołowi, że jest kandydatem (w chrzcie) lub żołnierzem (w Wieczerzy Pańskiej) Chrystusowym”. Podstawą jest wyznanie wiernych, „że przez śmierć i krew Chrystusa zostali zbawieni i stali się dziećmi Bożymi”. Sakrament zakłada zatem uprzednie istnienie wiary. Zdaniem Zwingliego wiara, która dla swego potwierdzenia potrzebuje obrzędowego znaku, nie jest wiarą. „Wiarą jest niewzruszone, mocne i niepodzielne opieranie się na litości Bożej, tak jak ukazuje to Paweł w wielu swych tekstach”. Także tutaj uzewnętrznia się ostre rozróżnienie między czynem Bożym a uczynkiem ludzkim.

Sakramentami są: Chrzest Wieczerza Pańska.

Zwingli rozróżniał chrzest zewnętrzny i wewnętrzny. Chrzest zewnętrzny, widzialna czynność chrzcielna, jest jedynie widzialnym znakiem. Jego biblijne ustanowienie upatrywał Zwingli w chrzcie Janowym. Chrzest jest „aktem poświęcenia i zobowiązania, w którym uczestniczą ludzie pragnący poprawić swe życie”. Jan Chrzciciel wzywał do pokuty, a ten, kto chciał odtąd prowadzić życie pełne skruchy, dawał się ochrzcić. Początkowo chrzest był „przygotowaniem się na przyjście Chrystusa”. Jego przyjście następuje w chrzcie wewnętrznym, w chrzcie Duchem Świętym. „Przez chrzest Duchem zostają pokropieni wszyscy, którzy wierzą w Chrystusa; nikt bowiem nie może przyjść do Niego, jeżeli nie pociągnie go Ojciec (Jan 6:44). Bez chrztu Duchem Świętym nikt nie uzyska zbawienia. Bez wiary żaden człowiek nie będzie zbawiony. Wiara zaś powstaje tylko dzięki nauczaniu Ducha Świętego”.

Wewnętrznego chrztu nie da się wymusić zewnętrznym obrzędem. Gdyby tak było, człowiek w swoim działaniu dysponowałby aktem zbawczym, a to oznaczałoby zniwelowanie dystansu dzielącego go od Boga.

Uroczystość chrztu musi być skromna, aby nie powstało wrażenie, te to chrzest przyczynia się do zbawienia, podczas gdy w rzeczywistości jest tylko zewnętrznym świadectwt.in przynależności do ludu Przymierza Nowego Testamentu.

Powyższe stanowisko nic wyklucza możliwości chrztu dorosłych. Wydaje się nawet, że Zwingli początkowo skłaniał się ku takiej koncepcji. Kiedy jednak drogę tę obrali zuryscy nowochrzczeńcy, reformator zmienił zdanie, gdyż dostrzegł poważne niebezpieczeństwo: oto chrzest wewnętrzny mógłby być utożsamiany z zewnętrznym, co pozwoliłoby niektórym twierdzić. iż przez akt chrztu uzyskali Ducha Świętego, a to – jego zdaniem – byłaby obłuda. Z kolei sama czynność chrzcielna mogłaby nabrać charakteru aktu zbawczego. Chrzcząc natomiast dzieci. pozostawia się furtkę dla przyszłego działania Ducha Świętego.

Wieczerza Pańska jest dziękczynieniem i wspólnym manifestowaniem radości przez tych, którzy zwiastują życiodajną śmierć Chrystusa, to znaczy jednomyślnie głoszą ją, wyznają i wielbią. „Kto spożywa ów symbol, ten pokazuje, że jest członkiem Kościoła Chrystusowego”. Podmiotem uroczystości Wieczerzy Pańskiej jest zbór. Jego członkowie składają świadectwo – jak pisze Zwingli – że przez śmierć i krew Chrystusa zostali pojednani z Ojcem. Wieczerza stanowi dla nich zobowiązanie „do życia według przykazań Chrystusa”. Każdy daje tutaj drugiemu dowód, że pokłada ufność w Chrystusie. „Ci, którzy Mu ufają, muszą tak postępować, jak On postępował”. Wieczerza Pańska jest jednak nie tylko publicznym dziękczynieniem za złożoną przez Chrystusa ofiarę łaski, nie tylko ucztą wspólnoty, nie tylko zobowiązaniem każdego pojedynczego członka zboru. Wieczerza Pańska jest także uroczystością upamiętniającą czyn Chrystusa.

Tak rozumując Zwingli musiał przeciwstawić się nauce, według której chleb i wino przemieniają się realnie w ciało i krew Chrystusa. Nie mógł również akceptować stanowiska Lutra, że ciało Chrystusa jest realnie obecne w Wieczerzy Pańskiej. Wszak wiara – twierdził nie ma nic wspólnego z tym wszystkim, co nosi charakter ziemsko-zmysłowy. Dla rzeczy namacalnych nie potrzeba wiary. U katolików i luteran następuje pomieszanie tego, co boskie, z tym co ludzkie. Chrystus wstąpił na niebiosa, toteż Jego ciało – obumarłe w sensie ziemskim – nie może być fizycznie obecne w Wieczerzy Pańskiej. Gdyby tak wierzyć, należałoby bardziej akcentować ludzką naturę Chrystusa niż boską, a to z kolei osłabiłoby wiarę w wszechmoc Chrystusa, no bo skoro człowiek mógłby rozporządzać Jego ciałem... Powoływał się przy tym Zwingli na słowa Ewangelisty Jana: „Ciało nic nie pomaga” (6:63). Na tle tego, co dotąd powiedziano, Zwingli ukazuje się jako „teolog ducha”. Z tego też gruntu wyrasta jego interpretacja słów ustanowienia Wieczerzy Pańskiej. Ich najwyraźniejsze sformułowanie znajduje się – jego zdaniem – w Ewangelii Łukasza 22:14-20. Słowa: „To jest ciało moje” rozumiał w sposób przenośny i uważał, że można by je tłumaczyć: „To oznacza ciało moje”. Zbór spożywając chleb i wino dokonuje aktu symbolicznego – wspomina ofiarę Chrystusa, poniesioną dla zbawienia wierzących, zgodnie z tym, co On sam powiedział: „To czyńcie na pamiątkę moją”. Tym niemniej Chrystus jest obecny w Wieczerzy przez wiarę zboru. Wieczerza Pańska nie jest po prostu zwykłym wspominaniem wydarzeń o przeszłości. Dzięki temu wspominaniu wzmacnia się wiara zboru w skuteczność czynu Chrystusa w teraźniejszości i odnawia się świadomość dobrodziejstwa nieustannie wyświadczanego wierzącym.

KOŚCIÓŁ

Zwingli różnicował pojęcie Kościoła. Prawdziwy Kościół tworzą ochrzczeni Duchem Świętym – wierzący i wybrani. Nikt nie wie, kto doń należy, gdyż tylko Bóg ma zdolność przenikania ludzkich serc. Prawdziwy Kościół jest czysty, pozbawiony grzechu i wad, gdyż narodzony został ze Słowa.

Obok prawdziwego Kościoła istnieje Kościół-zbór, w którym obecne jest i dobro, i zło. Zbór próbuje oczywiście kierować się Ewangelią. Sprawujący urząd strażnika „prorok” pilnuje, aby przestrzegano Słowo Boże. Udziela także zborowi wskazówek, jak ma organizować swe instytucje i jak postępować. Nad porządkiem w zborze czuwają osoby sprawujące urzędy. Troszczą się one, aby sprawiedliwość ludzka kierowała się zasadami sprawiedliwości boskiej i aby poważne zgorszenie nie pozostało bez kary.

SPRAWIEDLIWOŚĆ BOŻA I LUDZKA

Wspomnianej wyżej sprawiedliwości boskiej i ludzkiej Zwingli poświęcił oddzielną rozprawę (Von gottlicher und menschliecher Gerechtigkeit, 1523). Wyłożył w niej swoje poglądy społeczno-polityczne i naszkicował model państwa, jaki wyłonił mu się z lektury Biblii. Ponieważ w późniejszych latach reformator odegra ważną rolę polityczną, przeto poznanie wyłożonych w tej rozprawie poglądów jest niezbędne do zrozumienia jego postępowania.

Zwingli stwierdza, że Bóg jest sprawiedliwością, pobożnością i wszelkim dobrem. Nic zatem, co nie pochodzi z Niego, nic może być sprawiedliwe, pobożne lub dobre. Człowiek nie może nic dodać do tej czystości Bożej, gdyż wszystko, co pochodzi od człowieka, jest grzeszne. „Sprawiedliwość boska tak bardzo góruje nad ludzką, jak Bóg nad człowiekiem. Kwintesencją dziesięciorga przykazań jest Chrystusowe przykazanie miłości: Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego z całej duszy swojej i z całej siły swojej, a bliźniego swego jak siebie samego”. Miłość do Boga obejmuje więc miłość do bliźniego. Jednak grzeszny człowiek zawodzi, nie spełnia przykazania miłości do Boga. Z tego wynika wniosek, że i jego miłość do bliźniego nie jest czysta, bo mąci ją ludzki egoizm. Gdyby człowiek był w stanie żyć według zasad sprawiedliwości boskiej, niepotrzebna stałaby się przysięga. Każdy bowiem mógłby zaufać bliźniemu. Nie istniałaby też własność prywatna, niepotrzebne by były odsetki i dziesięciny, gdyż człowiek nie żądałby niczego dla siebie. Całą swą miłość skierowałby na Boga. Cały istniejący porządek ziemski straciłby podstawy. Jednak człowiekowi nie wystarcza sprawiedliwość boska na ziemi. przeto Bóg ustanowił jeszcze sprawiedliwość ludzką.

Sprawiedliwość ludzka – twierdzi Zwingli – obejmuje sferę ziemską i ma charakter tymczasowy. Jest ułomna, gdyż funkcjonuje w grzesznym świecie ludzkim. Chociaż w porównaniu z boską w ogóle nie zasługuje na miano sprawiedliwości, to przecież i ona została ustanowiona przez Boga. Sprawiedliwość boska dotyczy przede wszystkim wnętrza człowieka, znanego tylko Bogu, natomiast sprawiedliwość ludzka obejmuje sferę widzialnych stosunków międzyludzkich. Bóg w swej sprawiedliwości mówi, że nie wolno żywić gniewu wobec bliźniego, a człowiek w swej sprawiedliwości może najwyżej ukarać za widzialne skutki złego usposobienia, np. za zabójstwo. Sprawiedliwość ludzka kieruje się zasadą: „oko za oko, ząb za ząb”. Sprawiedliwość boska karze za sarno pożądanie w myślach żony bliźniego, podczas gdy dla sprawiedliwości ludzkiej uchwytny jest dopiero fakt cudzołóstwa. Instancją wymierzającą karę zgodnie ze sprawiedliwością ludzką jest zwierzchność. Ma ona, jak nauczyciel, czuwać nad tymi, których jej powierzono. Blada, jeśli utraci kontrolę nad niedoskonałą sprawiedliwością ludzką. „Społeczność ludzka żyć będzie wówczas niczym bezrozumne zwierzęta – kto silniejszy, ten uzyska więcej korzyści”.

W drugiej części omawianego dzieła Zwingli próbuje odpowiedzieć na pytanie o wzajemny stosunek sprawiedliwości boskiej i ludzkiej. Bóg objawia się człowiekowi w Biblii. „Słowo Boga, w którym objawia się Jego sprawiedliwość, jest światłem oświetlającym każdego człowieka. Należy zatem ustawicznie zwiastować czyste Słowo, gdyż z niego dowiadujemy się, czego Bóg od nas wymaga i jak w łasce swojej śpieszy nam z pomocą (...). Jak Bóg jest dobrem przeznaczonym dla wszystkich, tak też Jego Słowo działa dla dobra całego rodzaju ludzkiego”.

Podczas pobytu w Einsiedeln, znajdując się jeszcze pod wpływem humanizmu, Zwingli uznał w Ewangelii wytyczną kształtującą życie ludzkie. Stało się to punktem wyjścia jego działalności reformatorskiej. Pogłębiwszy z czasem swoje rozumienie wiary, do końca życia będzie przywiązywał dużą wagę do etycznego oddziaływania Biblii. „Wierzących nie zadowala sprawiedliwość ludzka, którą uznali za nie wystarczającą; odczuwają oni szczególną potrzebę, aby w coraz większym stopniu kierować się sprawiedliwością boską”. Swobodne zwiastowanie Ewangelii jest najważniejszym warunkiem zewnętrznym rozwijania tego procesu. Dlatego każda zwierzchność musi dopuścić do nieskrępowanego głoszenia kazań. Gdy władza świecka ogranicza głoszenie Słowa Bożego, duchowny nie jest zobowiązany podporządkować się. Tylko poselstwo Boże ma się dla niego liczyć. Zdaniem Zwingliego duchowni nie są władzą. Nie pełnią żadnej funkcji państwowej; sprawują tylko służbę wobec zboru i zwierzchności świeckiej, ukazując im sprawiedliwość Bożą.

Chrześcijanin nie żyje jednak poza państwem lecz w państwie i dlatego musi podporządkować się jego nakazom. Źli zwierzchnicy są karą. Bożą za grzechy ludzkie. Tym niemniej trzeba ich znosić, składać im przysięgę, nie odmawiać podatków i danin. Dobrej i złej zwierzchności należy dostarczać środków na utrzymanie, gdyż każda władza ochrania sprawiedliwość ludzką. Co nie oznacza, że Kościół winien głosić ślepe posłuszeństwo wobec zwierzchności. Zwierzchność nie ma władzy nad „Słowem Bożym i wolnością chrześcijańską”, lecz tylko nad sprawiedliwością ludzką, w sformułowaniu tym tkwi zalążek myśli, że w pewnych wypadkach stawianie oporu władzy świeckiej jest uprawnione.

Sprawiedliwość ludzka nigdy nie uniezależni się od boskiej. Prawo ludzkiej sprawiedliwości może karać tylko za czyny złe w oczach Boga. Zwierzchność, chcąc zdobyć rozeznanie, czym jest dobro, a czym zło, musi kierować się Słowem Bożym. Duchownemu wolno w kazaniu uświadomić władzy świeckiej wolę Boga. W dobrym państwie sprawiedliwość boska i ludzka wzajemnie się przenikają. Dzieje się to nie na zasadzie nadrzędności lub podrzędności Kościoła względem Państwa, ale przez zwiastowanie Ewangelii i napominanie w kazaniu tam, gdzie społeczność świecka i kościelna zlewają się w jedno, czyli w zborze. Dla Zwingliego Państwo i Kościół nie są względem siebie hierarchiczne ani też od siebie rozdzielone; w zborze stają się one identyczne. Odpowiadało to dokładnie stosunkom panującym w zuryskim mieście-państwie.

W późniejszym okresie Zwingli podjął postawiony już przez starożytnych problem: która z form państwa – monarchia, arystokracja, demokracja – jest najlepsza. W komentarzu Księgi proroka Izajasza (1529) napisał, że historia uczy, iż wszystkie bez wyjątku monarchie przeradzały się w rządy tyranii. Przeciwny czystemu ludowładztwu (demokracji), praktykowanemu w tzw. kantonach leśnych rdzennej Szwajcarii (Uri, Schwyz, Unterwalden), Zwingli akceptował i chwalił arystokrację. Pod pojęciem tym rozumiał tzw. demokrację reprezentatywną, tj. sprawowanie władzy za pośrednictwem rad.

Pewnym czynnikiem przeciwwagi dla zwierzchności świeckiej miał być w przekonaniu Zwingliego „prorok”, czyli duchowny. Sam nie zajmując się działalnością polityczną miał on troszczyć się o sprawy publiczne spełniając wobec rządzących funkcję ostrzegającego, stróża i doradcy. Jednakże w praktyce sam Zwingli, sprawując ten urząd w Zurychu, nierzadko przekraczał granice, jakie wyznaczył prorokom.

Karol Karski