Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 2/2021, s. 9–10

Biblia (fot. StockSnap/pixapay)
(fot. StockSnap/pixapay)

 

Raz na zawsze musimy zapamiętać: gdy wśród ewangelików reformowanych mówimy o nauce o predestynacji, to mówimy o Bożym działaniu. Mówimy o działaniu Boga, który jest absolutnie suwerenny w swych decyzjach. To nie jest nauka o ludziach, o „predestynowanych”.

Uznałem, że muszę podjąć kwestię predestynacji w związku z rozdawaniem materiałów informacyjnych w czasie prelekcji o nauce Kościoła ewangelicko-reformowanego, która odbyła się w Parafii Ewangelicko-Reformowanej w Warszawie w styczniu 2020 r.

Tematem wspomnianej prelekcji miało być pojęcie predestynacji. Tymczasem zamiast rzetelnej wiedzy o tym, gdzie i ile razy pojęcie „przeznaczać” występuje w tekście Pisma Świętego i jakie to może mieć znaczenie dla nauki Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w RP, uczestnicy prelekcji otrzymali artykuł autora z innego kręgu wyznaniowego. Tezy tego artykułu są oparte na poglądach Jakuba Arminiusza, holenderskiego teologa z przełomu XVI i XVII w. Arminiusz wypracował tezy sprzeciwiające się teorii o podwójnej predestynacji Jana Kalwina. Kto chce, niech głosi chwałę jego imienia, podobnie jak innych krytyków Kalwina. Każdemu wolno to robić na własną odpowiedzialność.

Przypomnijmy: poglądy Arminiusza zostały odrzucone w Kościele Reformowanym w Holandii już w dziesięć lat po ich opublikowaniu podczas Synodu w Dort w latach 1618–1619. Synteza zestawu argumentów jest znana i obowiązuje do dzisiaj w Kościele w Holandii jako „kanony wiary z Dort”. W synodzie wzięli udział kongregacjonaliści angielscy John Robinson i William Ames oraz kilkunastu teologów reformowanych z terenów niemieckojęzycznych w Europie. Dlatego treść tych kanonów jest dobrze znana i podzielana przez wielu ewangelików reformowanych w innych krajach świata. Jeżeli ktoś chce studiować i propagować idee Arminiusza, to oczywiście wolny wybór, ale nie zamiast rzetelnej prezentacji materiału biblijnego.

Podejmijmy więc temat, który prof. Tazbir nazywa dogmatem o przeznaczeniu, czyli o predestynacji. Autor zwraca uwagę na „słabość teologiczną polskiej reformacji”. Słabość teologiczna może się przydarzyć nie tylko w XVI w. Zaryzykuję stwierdzenie, że do poznania i prezentacji nauki o predestynacji nie trzeba być teologiem. Przedstawiam swoje poglądy jako zwykły duszpasterz, kaznodzieja i pilny czytelnik Biblii.

Najpierw kwestia pojęcia „dogmat”. Uważam, że to nie jest dogmat. To nie jest jakaś myśl, formuła lub idea, którą podaje się współwyznawcom mówiąc: tak musisz myśleć, tak musisz wierzyć, jeśli chcesz być członkiem naszego Kościoła. Dla przykładu przypominam, że przyjmujemy dogmat o Trójcy Świętej, a nie przyjmujemy dogmatu o przeistoczeniu. Sądzę, że sprawa jest jednoznaczna, gdy chodzi o kwestię pojęcia dogmatu.

Do poznania nauki o predestynacji wystarczy trochę przysiąść fałdów. Można samemu, ze słownikiem teologicznym w ręku, a można też wziąć udział w studium biblijnym prowadzonym w parafii. Sprawa jest tak dobrze ugruntowana w tekście Pisma Świętego, że zna ją każdy – nawet katolicki – teolog, który chciałby być autorem słownika teologicznego.

Za przykład niech nam posłuży mały, podręczny – dość popularny wśród studentów – słownik katolicki[1]. Dowiadujemy się z niego, że greckie słowo prooridzo składa się z dwóch części pro – przed i horidzo – wyznaczać granice, ustalać. Łącznie to rozumiemy jako: przeznaczać z góry. Dowiadujemy się, że pojęcie to nie występuje w Nowym Testamencie jako rzeczownik, ale czasownik „przeznaczać” występuje szereg razy z całą grupą słów w ważnym związku znaczeniowym.

Właśnie dlatego mówimy, że przedstawiamy naukę o predestynacji. Przedstawiamy naszą ludzką naukę o Bożym działaniu określonym przez autorów różnych ksiąg biblijnych jako „przeznaczanie”. W haśle „przeznaczać” autor podaje: „Znając już zrealizowane plany Boże chrześcijanin próbuje sięgać do samych ich początków, do momentu poprzedzającego stworzenie świata”. I tu natrafiamy na odnośnik do Ef 1,4. W rozmowie o relacjach Boga z człowiekiem wolę przytaczać tekst Pisma Świętego z tłumaczenia, które jest używane na co dzień: „Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który nas ubłogosławił w Chrystusie wszelkim duchowym błogosławieństwem niebios; w nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nienaganni przed obliczem jego; w miłości przeznaczył nas dla siebie do synostwa przez Jezusa Chrystusa według upodobania woli swojej” (Ef 1,3–5, tłumaczenie Biblii warszawskiej).

Widzimy, że w tym akapicie czasownik „przeznaczać” występuje w ściśle określonym związku z czasownikiem „wybierać”. Jeśli przeczytamy kolejne wersy pierwszego rozdziału, przynajmniej do wiersza 14, to zobaczymy, że ważny jest także czasownik „wierzyć”. Jeżeli nie poprzestaniemy na tym fragmencie i porównamy go z nauczaniem apostoła w Liście do Rzymian (Rz 8,14–39), to łatwo zauważymy szczególny związek przyczynowo-skutkowy przedstawiony przez autora: „A wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, to jest z tymi, którzy według postanowienia jego są powołani. Bo tych, których przedtem znał, przeznaczył właśnie, aby się stali podobni do obrazu Syna jego, a On żeby był pierworodnym pośród wielu braci; a których przeznaczył, tych i powołał, a których powołał, tych i usprawiedliwił, a których usprawiedliwił, tych i uwielbił” (Rz 8,28–30).

Teraz już można być pewnym, że „przeznaczać” występuje obok „wybrać”, „powołać”, „usprawiedliwić” i „uwielbić”. To w zdecydowanej większości czasowniki o Bożym działaniu. Człowiekowi przypisany jest czasownik „wierzyć”. Raz na zawsze musimy zapamiętać: gdy wśród ewangelików reformowanych mówimy o nauce o predestynacji, to mówimy o Bożym działaniu. Mówimy o działaniu Boga, który jest absolutnie suwerenny w swych decyzjach. To nie jest nauka o ludziach, o „predestynowanych”. Takiej nauki nie znamy.

Naprawdę warto wziąć Biblię i poczytać, a można dowiedzieć się, że: Bóg wyznaczył, określił (gr. horidzo) czasy i miejsca dla rodzaju ludzkiego (Dz 17,26); Bóg ustanowił od samego początku Chrystusa, Zbawiciela (Dz 3,20); Bóg przeznaczył Jezusa na zbawczą mękę (Dz 4,28); Chrystus został według powziętego z góry Bożego postanowienia wydany, ukrzyżowany i zabity (Dz 2,23); na mocy postanowienia uprzednio podjętego Bóg przeznaczył wybranych do przyswojenia sobie owoców odkupienia (Rz 8,29); Bóg w miłości przeznaczył wybranych do otrzymania mądrości i do przybranego synostwa przez Jezusa, Zbawiciela (Ef 1,5 i 8); Bóg przeznaczył Saula z Tarsu, aby – wobec wszystkich ludzi – był apostołem Pawłem, świadkiem tego, co widział i słyszał (Dz 22,14–15); Bóg poznał swoich wybranych przed wiekami (gr. pro-ginosko), to znaczy wybrał ich naprzód (1 P 1,20); apostoł mógł więc pisać, że głosi mądrość Bożą, tajemną, zakrytą, którą Bóg przed wiekami przeznaczył ku chwale naszej (1 Kor 2,7); Bóg przygotował (gr. hetoimadzo) też Królestwo, zbawienie, wszystko, co zamierzał dać tym, którzy go kochają (1 Kor 2,9; Mt 20,23; Mt 25,34); apostoł, misjonarz posłany do nas przez Boga wiedział, że kochają go ci, „którzy według postanowienia jego są powołani” (Rz 8,28).

I jeszcze – kiedy już świta nadzieja, kiedy powstaje pewność, bo nie człowiek decyduje, ale Bóg – żeby naprawdę pozbyć się zgubnej pychy, która może zgłaszać się z pytaniem o tzw. wolną wolę człowieka (tego domagają się arminianie), trzeba zawsze pamiętać nauczanie Jezusa, Pana Kościoła: „Albowiem wielu jest wezwanych, ale mało wybranych” (Mt 22,14).

Ktoś może zapyta o tzw. podwójną predestynację, przedstawioną przez Jana Kalwina pośród różnych tematów w jego dziele „Institutio Religionis Christianae” (recenzja polskiego tłumaczenia Księgi I tego dzieła tutaj). Tak, także o tym temacie można rozmawiać z Pismem Świętym w ręku. Jeżeli ktoś jest naprawdę zainteresowany tym tematem, to zapraszam na studium biblijne. Nie będziemy w czasie takiego spotkania wyciągać „zza pazuchy” kartek z jakimś tekstem jakiegoś teologa, tylko będziemy wspólnie czytali Pismo Święte. Wspólnie, to znaczy każdy będzie miał Biblię przed sobą. Nie może być tak, że ktoś dzieli się treścią Pisma, a ktoś inny patrzy w sufit, jakby znajomość Biblii „wyssał z mlekiem matki”.

Teoria o podwójnej predestynacji – jak każda inna ludzka teoria – może być przyjęta lub odrzucona. Może warto spróbować sprawdzić, czy Jan Kalwin miał powody, czy miał biblijne argumenty, czy znalazł taką ewidencję wymowy tekstów, które umożliwiły mu zbudowanie tej teorii. Przecież nie ogłosił tego tylko dlatego – jak się może niejednemu mędrkowi wydaje – że skoro jedni są przeznaczeni do zbawienia, to, jakby logicznie, z definicji pozostali mają (muszą?) być odrzuceni. Nie, Kalwin nie opierał swojej teorii na arytmetyce, chociaż często wzywał do odpowiedzialnego, logicznego rozumowania.

* * * * *

ks. Roman Lipiński – emerytowany duchowny Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w RP, członek Komisji Dialogu Polskiej Rady Ekumenicznej

 

_________________

[1] X. Leon Dufour SJ, „Słownik Nowego Testamentu. Przekład i opracowanie polskie bp Kazimierz Romaniuk”, Poznań 1986.