Drukuj

ImageNa fotografii: Józef Rentel. Reprodukcja zdjęcia z „Tygodnika Ilustrowanego” 1910, nr 7.
NR 11-12 / 1989

Gdy spoglądamy na współczesne ulice naszych miast, pełne samochodów, nie zawsze uzmysławiamy sobie, że jeszcze przed wybuchem drugiej wojny światowej popularnym środkiem lokomocji były konne dorożki. I to nie tylko u nas. Miał je również Paryż, Wiedeń, Londyn i inne europejskie metropolie. Jeszcze dziś w krajach o nienaruszonej strukturze społecznej, z pałacowych bram i wiejskich posiadłości wyjeżdżają, nie budząc sensacji, lśniące lakierem ekwipaże zaprzężone w dobrze utrzymane konie. My zaś pojazdy takie możemy oglądać już tylko na filmach lub w Muzeum Powozów w Łańcucie, choć mieliśmy stare tradycje produkcji powozów, że wspomnę choćby największą w Europie fabrykę, założoną w epoce stanisławowskiej w Warszawie przez Tomasza Michała Dangla. Niestety, bezpowrotnie minęły czasy, gdy i pod tym względem byliśmy pierwsi i liczący się w świecie. Ale do rzeczy...

Oto w rodzinie warszawskiego kowala wyznania ewangelicko-augsburskiego, Krzysztofa Rentla (1774-1841), 9 marca 1826 r. przyszedł na świat syn, któremu na chrzcie nadano imiona - Józef Chrystian. Matką jego była Anna Karolina z Pfeiffrów (1795-1875), trzecia z kolei żona Krzysztofa. Młody Rentel po ukończeniu szkoły elementarnej warszawskiego zboru ewangelicko-augsburskiego rozpoczął praktykę czeladniczą w wytwórni powozów Karola Rüdigera, którą ukończył po upływie czterech lat. W wieku piętnastu lat stracił ojca. Tym ważniejsze stało się dlań zdobycie zawodu i podjęcie samodzielnej pracy. Jako młodociany czeladnik powoźniczy udał się za granicę z zamiarem zdobycia patentu mistrzowskiego. Swe umiejętności doskonalił w Anglii i Niemczech, skąd po uzyskaniu dyplomu majstra wrócił do rodzinnego miasta.

W 1850 r. na terenie posesji Józefa Szymańskiego przy ul. Elektoralnej 15 (nr hip. 794a) róg ul. Zimnej 4 (nr hip. 794 a) otworzył własny zakład fabrykacji ekwipaży, nic sobie nie robiąc z tego, iż tuż obok, na sąsiedniej posesji (nr hip. 794b), wytwórnię powozów prowadził Karol Weissheit (również luteranin). Ówczesna Elektoralna należała do dobrze notowanych przemysłowych ulic warszawskich. Znajdowały się przy niej czterdzieści trzy nieruchomości, z których trzydzieści pięć należało do chrześcijan, osiem zaś do Żydów. Największym zakładem przemysłowym była istniejąca od 1824 r. fabryka platerów Józefa Frageta, ale dominowały na tej ulicy wytwórnie pojazdów konnych.

W latach 1850-1853 na zlecenie znanego finansisty warszawskiego, Piotra Steinkellera, Rentel podjął się konstruowania karetek pocztowych, zwanych z czasem od nazwiska zleceniodawcy "steinkellerkami". Były to małe dyliżanse, zabierające poza przesyłkami pocztowymi kilku pasażerów wraz z bagażem. Spółka ze Steinkellerem przyniosła Rentlowi niemały zysk i rozgłos, ponieważ owe "steinkellerki" kursowały po całym niemal Królestwie Polskim. W związku z tym zamówieniem wzrosła liczba pracowników firmy z dwudziestu do ponad sześćdziesięciu. Konieczne też stało się zatrudnienie dobrego kołodzieja. Warunek ten spełnił Jan Wroński, który odtąd swe losy związał z wytwórnią Rentla. niebawem przekształconą w fabrykę.

Tadeusz Władysław Świątek

Pełny tekst artykułu po zalogowaniu w serwisie.

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl