Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

11 / 1992

WARSZAWSKIE FIRMY EWANGELICKIE

Polskie Zakłady Philips SA (spółka polsko-holenderska) z siedzibą w Warszawie (przy ul. Karolkowej 32/44) powstały w 1921 r. Ponad 50% akcji spółki miało należeć do rządu polskiego oraz prywatnych polskich udziałowców.

Koncern Philipsa zobowiązywał się do dostarczenia technologii, urządzeń i nowoczesnych maszyn oraz wybudowania zakładów elektrotechnicznych. Zaczęto wykupywać tereny w kwadracie ulic Karolkowej, Grzybowskiej, Przyokopowej i Hrubieszowskiej. W ciągu paru miesięcy scalono liczne działki i uregulowano stan prawny nieruchomości i gruntów nie zabudowanych, aby na teren ten mógł wejść obcy inwestor.

Pierwszy budynek (administracyjny) przyszłej fabryki aparatów radiowych, żarówek i lamp radiowych wzniesiono u zbiegu ul. Grzybowskiej i Karolkowej 32/44. Prace budowlane prowadziła ewangelicka firma budowlana „Martens i Daab” na podstawie holenderskiego projektu. Budowa i rozruch poszczególnych sektorów zakładów następowały kolejno tak, aby można było sukcesywnie podejmować produkcję i spłacać nią zaciągnięte kredyty. Plac budowy – w miarę oddawania kolejnych obiektów przemysłowych – porządkowano, obsadzano drzewami i ozdobnymi krzewami, drogi natychmiast brukowano i asfaltowano. Wszystkie roboty posuwały się bardzo szybko. Zgodnie z umową zawartą z centralą koncernu rozwój zakładów rozłożony był na etapy. Praktycznie jednak rozbudowa i zagospodarowanie całego terenu trwały aż do wybuchu wojny w roku 1939 i nie zostały zakończone.

Współzałożycielem i członkiem zarządu „Philipsa” reprezentującym interesy strony polskiej był inż. Tomasz Ruśkiewicz (1867-1926). Stał on na czele rady nadzorczej Polsko-Holenderskiej Fabryki Lampek Elektrycznych „Philips” i był równocześnie członkiem zarządu Spółki Akcyjnej „Polskie Elektrownie”. Jego przedwczesna śmierć, w grudniu 1926 r., spowodowała przeciągnięcie się prac nad zmianami w zatwierdzonym w chwili rejestracji spółki Statucie Polskich Zakładów Philips SA. Innymi członkami zarządu byli ze strony polskiej Jan (1883-1929) i Edward (1876-1936) Borkowscy – przemysłowcy, właściciele dobrze prosperującej fabryki urządzeń elektrycznych, działającej od końca ubiegłego wieku.

W skład dyrekcji fabryki wchodzili: inz. Fryderyk W. Walterscheid – dyrektor naczelny, Derek Kesters (podczas okupacji zastąpił go W. Raebing) – dyrektor handlowy i Richard Van der Weide – dyrektor administracyjny. Reprezentowali oni interesy holenderskiej centrali z Eindhoven.

Warszawska fabryka koncernu „Philips” produkowała żarówki, lampy elektronowe do radioodbiorników, cewki Pupina i całe odbiorniki radiowe oraz termosy. Przypomnijmy, że początki „Philipsa” w Polsce przypadły na lata rozwijającej się może nieco wolniej niż światowa, ale od razu na światowym poziomie – polskiej radiofonii. Dzień 18 sierpnia 1925 roku był dla niej datą przełomową, wtedy bowiem powstała spółka „Polskie Radio”, posiadająca (już od 1 lutego tego roku) stację nadawczą na warszawskim Mokotowie (przy ul. Narbutta 29). W 1926 r. wybudowano w Forcie Mokotowskim, przy ul. Racławickiej 99, pierwszą wieżę antenową. W 1926 r. rozgłośnia emitowała swe audycje przez osiem godzin dziennie, a gdy w 1928 r. urządzono nowe studia we własnym gmachu przy ul. Zielnej 25, czas nadawania został przedłużony do całej doby. 5 grudnia 1930 r. ukończono w podwarszawskim Raszynie budowę najwyższego w Europie (335 m) masztu antenowego, który pozwolił na objęcie zasięgiem nadawania całego kraju. Polski rynek stał więc otworem przez producentami odbiorników radiowych.

W roku 1930 przy ul. Marszałkowskiej 139 w Warszawie został otwarty pierwszy salon radiowy „Philipsa”.

Można w nim było nabyć, nawet na raty, różne typy radioodbiorników, nawet najnowocześniejsze aparaty radiowe, tzw. superheterodyny z urządzeniem klawiszowym i magicznym okiem. Sprzedawano tam też patefony oraz części radiowe. Lata trzydzieste były okresem nadzwyczajnego rozwoju radiofonii przewodowej i bezprzewodowej, dokonał się wówczas skok od radia detektorowego na słuchawki do lampowego, zaopatrzonego w jeden lub dwa głośniki, zasilanego z sieci.

W parę lat po wybudowaniu polskiej filii zakładów „Philipsa” otwarto w Warszawie konkurencyjne przedsiębiorstwo – przedstawicielstwo niemieckiej wytwórni radiowej „Telefunken”. Częste wystawy, akcje reklamowe, stosowanie różnego rodzaju zachęt przez te dwie wielkie konkurencyjne firmy wywołały wzmożone zainteresowanie sprzętem radiotechnicznym i zwiększały sprzedaż. Wśród młodzieży zapanowała moda na samodzielne składanie aparatów odbiorczych, działających na małych częstotliwościach.

Warszawska filia „Philipsa” miała więc zbyt na produkowane wyroby i rozwijała się znakomicie, przynosząc znaczne dochody właścicielom i akcjonariuszom. Jej barwne reklamy, zawsze starannie opracowane, zaopatrzone były w charakterystyczny znak firmowy (trzy fale wpisane poprzecznie w koło z dwiema gwiazdkami unoszącymi się nad i pod nimi).

28 maja 1932 r. prezydent Rzeczypospolitej, prof. Ignacy Mościcki, podczas audiencji na Zamku Warszawskim udekorował Krzyżem Kawalerskim Polonia Restituta naczelnego dyrektora Polskich Zakładów Philips SA – Fryderyka Walterscheida, w uznaniu zasług dla polskiego przemysłu elektrycznego. W wygłoszonym z tej okazji okolicznościowym przemówieniu prezydent nazwał go jednym z pionierów tej gałęzi przemysłu w Polsce.

23 września 1936 r., w wieku sześćdziesięciu lat, niespodziewanie zmarł w Warszawie Edward Borkowski, członek rady nadzorczej Polskich Zakładów Philips SA, właściciel firmy „Bracia Borkowscy”. Pogrzeb odbył się na stołecznym cmentarzu ewangelicko-augsburskim. W styczniu następnego roku zmarł opiekun zakładów „Philipsa”, konsul Królestwa Holandii w Rzeczypospolitej, Pieter Christiaan Gualtherus Peereboom (1865-1937).

Drugi salon radiowy „Philipsa”, otwarty w Warszawie w lutym 1937 r. przy ul. Marszałkowskiej 143, został zaliczony do najbardziej komfortowo urządzonych lokali tej firmy w Europie. Zdjęcia tego wytwornego sklepu obiegły prasę krajową i zagraniczną. Obok, we wspaniałym ogrodzie, urządzono kawiarnię (z dancingiem) o nazwie „Radio Ogród Philipsa”. Organizowane tu koncerty poprzedzał pokaz najnowszych modeli aparatów produkowanych w krajowych zakładach „Philipsa”. Najnowocześniejszy radioodbiornik Philips-A21 kosztował wówczas 395 zł. Była to suma dość znaczna – najniższa pensja urzędnika wynosiła wtedy 120 zł.

Jesienią 1937 r. przybył do Warszawy prezes koncernu – Anton Philips. Po zwiedzeniu polskiej filii spotkał się z jej pracownikami, a następnie złożył wizytę prezydentowi Warszawy, Stefanowi Starzyńskiemu. Przeprowadził też rozmowy z przedstawicielami polskich sfer przemysłowych na temat przyszłości nowych przedsięwzięć w dziedzinie produkcji sprzętu i urządzeń dotychczas u nas nie wytwarzanych. W związku z wizytą szefa koncernu „Philipsa” przystąpiono do ostatniej fazy rozbudowy zakładów w Warszawie. Zniknęły wtedy glinianki znajdujące się na terenach w pobliżu ul. Hrubieszowskiej.

Na początku 1938 r. otwarto w stolicy trzeci już z kolei firmowy sklep „Philipsa” – przy ul. Mazowieckiej 9. W maju urządzono tam wystawę pod hasłem: „Radio i Światło”, połączoną z prezentacją nowości radiowych i oświetleniowych. Na okolicznościowym koncercie uświetniającym inaugurację wystawy wystąpili artyści polscy i zagraniczni. Nowy salon przyciągał publiczność zarówno pięknym wystrojem, jak i zawsze efektownie eksponowanym, bogatym asortymentem. Na dogodnych warunkach ratalnych można tu było kupić nawet drogi odbiornik.

W szczytowym okresie produkcji Polskie Zakłady Philipsa zatrudniały 2200 pracowników, których większość stanowiły kobiety. Wybuch drugiej wojny światowej przerwał pracę zakładów – podczas oblężenia spadły na nie dwie bomby. Już po kapitulacji, 1 października 1939 r., dyr. Walterscheid zakomunikował pracownikom decyzję o zwolnieniach z pracy. Mimo to zarząd zakładów zorganizował transport konny i rozpoczął aprowizację fabrycznej kantyny, gdzie pracownicy mogli zaopatrywać się w produkty spożywcze. Robotników skierowano do porządkowania hal fabrycznych i odbudowy. Jednocześnie prowadzono rozmowy z okupacyjnymi władzami miasta, w wyniku których w grudniu 1939 r. ruszyła produkcja. Uruchomiono, jak przed wojną, stołówkę i gabinet lekarski. Zaczęto ponownie zatrudniać urzędników i robotników. Ruszyły automatyczne linie do produkcji żarówek, a komora celna zakładów zaczęła, jak dawniej, przyjmować półfabrykaty i surowce z Holandii, z centrali „Philipsa” w Eindhoven. Ponownie zaczął działać założony w 1930 r. punkt napraw gwarancyjnych.

Wkrótce zakładom wyznaczono niemieckiego komisarza, majora lotnictwa (nazwiska nie udało mi się ustalić), człowieka młodego, z którym Holendrzy dość szybko zawarli cichy „pakt przymierza”. Jak wspominają byli pracownicy „Philipsa”, zachowanie tego niemieckiego oficera, przedstawiciela władz okupacyjnych, nadzorującego gałąź przemysłu uznaną wówczas za część sektora zbrojeniowego, było bardzo poprawne. W zakładach nikogo nie aresztowano, a kilkanaście osób, które znalazły się na listach Gestapo, w porę zostało ostrzeżonych i „zniknęło” z terenu firmy. Holenderska dyrekcja bardzo zaangażowała się w pomoc swoim polskim pracownikom: wszystkich zaopatrzono w „żelazne” ausweisy, tj. dokumenty zatrudnienia, które zapewniały ich posiadaczom prawie całkowite bezpieczeństwo. Jako pracownicy „przemysłu zbrojeniowego” wypuszczani byli nawet z ulicznych łapanek.

Kolejnym przejawem troski dyrekcji zakładów „Philipsa” o pracowników było zakupienie ugorów na Żeraniu na działki pracownicze: każdy pracownik otrzymał działkę, zaoraną i zbronowaną, a do tego jeszcze metr ziemniaków-sadzeniaków. Ponadto każdemu przysługiwały deputaty – żywnościowy i papierosowy.

W tym trudnym dla Polaków okresie zakłady zatrudniały więcej pracowników niż przed wojną. Ze względu na specyfikę produkcji fabryka „Philipsa” była pilnie strzeżona. Całe zakłady otaczał wysoki mur. Przez bramy – główną, od ul. Karolkowej, przez którą wpuszczano urzędników, i boczną, od ul. Przyokopowej, dla robotników – nikt nie mógł się prześlizgnąć, nie wpuszczano nawet niemieckich oficerów. W 1942 r. filię „Philipsa” odwiedzili gubernatorzy Frank i Fischer, dwaj najwyżsi rangą notable hitlerowscy w tzw. Generalnej Guberni. Właściwie do wybuchu Powstania Warszawskiego Niemcy nie bardzo wiedzieli, jaką postawę mają przyjąć wobec zakładów zarządzanych przez Holendrów.

W tym czasie pracownikami Polskich Zakładów Philipsa byli m. in. wybitni ewangelicy, jak mgr inż. elektryk Eugeniusz Kuhn- Kuniewski (1911 -1980), prekursor badań nad wykorzystaniem dla telekomunikacji linii wysokich napięć, który z ramienia AK uczestniczył w produkcji sprzętu dla podziemia; inż. Rudolf Falcman (1905-1991), młody specjalista w dziedzinie radiofonii; Olga z Gustów Białowąsowa (1904-1972), pracowniczka biura zakładów „Philipsa” w latach 1934-1939 (opiekująca się przed wojną jedną ze szkół na Polesiu, za co została odznaczona w 1939 r. Srebrnym Krzyżem Zasługi.). W biurze „Philipsa” pracowała również Eugenia Rode – matka autora niniejszego artykułu.

Wybuch Powstania zastał wielu pracowników na terenie zakładów. Przed godziną „W” regularne oddziały SS otoczyły znajdującą się naprzeciwko fabryki „Philipsa” zajezdnię tramwajów miejskich i po jej zajęciu rozstrzelali wszystkich pracowników wraz z dyrektorem, inż. Hermanem Wegenerem (ewangelikiem). Pracownicy Polskich Zakładów Philips SA zachowali życie dzięki zdecydowanej postawie niemieckiego komisarza, który odmówił wpuszczenia na teren zakładów oddziałów szturmujących bramę przy ul. Karolkowej, przekonawszy nie bez trudu dowództwo, iż nie ma tu „bandytów”, a tylko pracownicy fabryki. W tych trudnych negocjacjach pod lufami karabinów wzięli udział dyrektorzy zakładów: F. Walterscheid (naczelny dyrektor firmy „Philips SA”), W. Raebing (dyrektor handlowy) i R. Van der Weide (dyrektor administracyjny). Niemcy zarządzili wywóz wszystkich maszyn i urządzeń pod Wiedeń, na co Holendrzy w końcu wyrazili zgodę, żądając w zamian zgody na ewakuację wszystkich znajdujących się w zakładach pracowników. I ten ich warunek został spełniony.

Nad ranem 2 sierpnia z bram zakładów zaczęły wyjeżdżać pełne ludzi i sprzętu ciężarówki podstawione przez Niemców. Konwojowane przez żołnierzy niemieckie samochody, załadowane sprzętem i surowcami oraz wiozące pracowników byłych Zakładów „Philipsa” w Warszawie, po wielu perypetiach dotarły do Wiednia, gdzie nastąpiło ostateczne rozwiązanie fabryki. Maszyny, sprzęt i surowce złożono w filii Telefunkena, a ludzi skierowano do pracy w innych zakładach przemysłowych pracujących na rzecz Wehrmachtu. Wszyscy szczęśliwie doczekali końca wojny. Część powróciła do kraju i stanęła do odbudowy zniszczonych zakładów w Warszawie, część skorzystała z propozycji pracy w centrali „Philipsa” w Holandii.

Dekretem z 3 stycznia 1947 r. Polskie Zakłady Philips SA zostały upaństwowione i przemianowane na Zakłady Wytwórcze Lamp Elektrycznych „Połam” im. Róży Luksemburg. Centrala „Philipsa” z Holandii mogła tylko otworzyć w stolicy (przy ul. Zgoda) przedstawicielstwo reklamowe; kierował nim inż. Stanisław Przasnyski.

Obecnie interesy „Philipsa” reprezentuje w Polsce firma „Brabork” (sp. z o. o.), która zajmuje się promocją i sprzedażą telewizorów, radioodbiorników, magnetofonów, magnetowidów, telefaksów i sprzętu gospodarstwa domowego. Na razie „Philips” nie ma na terenie naszego kraju żadnego przedsiębiorstwa produkcyjnego.

Na zakończenie zwracam się z prośbą do wszystkich Czytelników, którzy zetknęli się z tą firmą, o listy z informacjami, które mogłyby uzupełnić moje skromne wiadomości o zakładach „Philipsa” w Polsce i o związanych z nimi ewangelikach.

Tadeusz W. Świątek