Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 1/2020, s. 3

W 2019 r. z okazji Roku Karla Bartha przypominaliśmy wybrane wypowiedzi tego szwajcarskiego teologa ewangelickiego. Kontynuujemy ten cykl.

 

Bez niepokoju

Nie możemy wierzyć i pozostawać w niepokoju. Czy raczej, kiedy wierzymy, możemy tylko wierzyć i składać nasze troski na Pana. Jeśli czynimy inaczej, po prostu nie wierzymy i wówczas, oczywiście, jesteśmy zgubieni. Wówczas sprawy codziennego życia też wymykają nam się z rąk i rzeczywistość wydaje się nas zawodzić. Nie wiemy już czego się trzymać, nie potrafimy sobie poradzić. Zaczynają się długie dyskusje i różne małe kłopoty. Ponownie stajemy w punkcie wyjścia i znika wewnętrzna i zewnętrzna moc Pana. Znów stajemy się małymi ludzikami, troszkę za bardzo zuchwałymi i troszkę za bardzo niepraktycznymi w radzeniu sobie z życiem. A potem? Potem jest już po wszystkim. Nieszczęście Kościoła polega po prostu na tym, że ludzie zawsze za mało wierzyli. Ach, oni zawsze wierzyli tak mocno i tak nieustraszenie! Lecz nieszczęście zawsze polegało na tym, że wierząc, patrzyli zawsze w drugą stronę, skupiając się nie na Jezusie, lecz na taktyce i praktyce, na własnym „ja” oraz jego pragnieniach i kłopotach, na ludziach, na biegu życia w świecie. Jeżeli by zaś naprawdę wierzyli, nie musieliby wierzyć tak dzielnie. Ziarnko gorczycy miałoby moc przenoszenia gór.

tłum. Krzysztof Dorosz

Karl Barth, „Unbekümmert”, w: „Augenblicke”, Zürich 2005, s. 17.