Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

Karl Barth
Karl Barth

 

Wielki Piątek

Jakaż to była droga, która go tu zawiodła, do tej przerażającej chwili? To był Jezus, to była wyznaczona przez Boga ścieżka zmierzająca do nas, do tego ciemnego miejsca, gdzie wszyscy się znajdujemy, ponieważ opuściliśmy Boga i opuszczamy Go ciągle od nowa. Posłany przez Ojca poszedł Jezus i wszedł w obszar Bożego gniewu i naszego ukrycia. Po co to wszystko? Mówiąc jasno: po prostu, by zająć miejsce każdego z nas, by stać się samemu przedmiotem Bożego gniewu, by doznać opuszczenia przez Boga – a więc po to, by nikt z wyjątkiem Niego nie musiał znaleźć się w tym położeniu! Wszedł w krąg opuszczenia przez Boga – krąg, który nam był przypisany, po to, by wziąć go na siebie, by doznać go i znosić i by nas od niego uwolnić mocą danej mu przez Boga władzy. Zawołał: „Boże, mój Boże, dlaczegoś mnie opuścił?” po to, byśmy nie musieli już stawiać tego pytania. Oczywiście, w każdym ludzkim życiu są chwile, godziny, dni, tygodnie, być może całe lata, kiedy nie jesteśmy w stanie uwolnić się od myśli – tak przynajmniej sądzimy – że być może Bóg nas opuścił, nas, którzy tak często Jego opuszczaliśmy. Wszyscy jednak, absolutnie wszyscy, błądzimy, jeżeli tak czujemy i myślimy. W świetle Wielkiego Piątku stan porzucenia przez Boga może być tylko cieniem, cząstką wyblakłej pamięci, złym snem. Ten sen mógłby oczywiście być prawdą, ale prawdą nie jest – ani dla was, ani dla mnie, ani dla kogokolwiek – bo przecież Bóg nas nie porzucił.

„Karfreitag”, w: „Augenblicke”, s. 31

 

Wielkanoc

I wreszcie nadeszło! Z królestwa śmierci, która zniewala wszystkie ludzkie istoty – z grobu! Ten, który tego dnia przyszedł i stanął pośród swoich uczniów, wstąpił na należny mu tron w środku całej historii świata. Wszystkim ludziom wszystkich narodów i wszystkich czasów, całemu widzialnemu i niewidzialnemu światu życzył Jezus pokoju. Nie tylko życzył, lecz także stworzył go i udzielił. Pośród całej ludzkości – raz wołającej z radości do Niebios, raz ogarniętej chorobą na śmierć – ukrzyżowany i zmartwychwstały przyszedł tego dnia jako obdarzony władzą i mocą Pan wszystkich. Zdarzyło się wówczas – i zdarza się zarazem pośród wszystkich chorób i klęsk żywiołowych, wszystkich wojen i rewolucji, traktatów pokojowych i naruszeń pokoju, w samym środku postępu, zastoju i upadku, w zasłużonych i niezasłużonych ludzkich nieszczęściach – że objawił się jako ten, który był, jest i będzie, jako ten, który zawsze mówi: Pokój wam! To, co tego dnia się zdarzyło, stało się, było i pozostało źródłem, wokół którego wszystko się porusza. Wszystko bowiem trwa w czasie, lecz miłość Boga, która znalazła wyraz w zmartwychwstaniu Chrystusa, trwa wiecznie. Ponieważ to wydarzenie miało miejsce, nie ma powodu do rozpaczy, bo nawet kiedy czytamy gazety pełne pogmatwanych i przerażających wiadomości, istnieją wszelkie podstawy do nadziei.

„Ostern”, w: „Augenblicke”, s. 32

 

tłum. Krzysztof Dorosz