Drukuj

NR 6–7/1982

Teologia nie jest prywatną sprawą teologów ani prywatną sprawą profesorów. Na szczęście zawsze istnieli księża, którzy z teologii rozumieli więcej niż większość profesorów. Nie jest ona również prywatną sprawą księży. Na szczęście zawsze istnieli członkowie zboru (niekiedy całe zbory), którzy ze spokojem i energią praktycznie realizowali zadania teologii, podczas gdy ich księża znajdowali się pod względem teologicznym na poziomie dzieci lub barbarzyńców.

Teologia to sprawa Kościoła, nie jest więc dobrze, gdy bywa uprawiana bez udziału księży i profesorów. Jej zasadniczy problem – nieskażone zwiastowanie – jest postawiony przed całym Kościołem. W Kościele w zasadzie nie ma nieteologów. Pojęcie „laicy” to jedno z najgorszych słów w języku religijnym i po prostu powinno zniknąć ze słownictwa chrześcijańskiego. A więc nieprofesorzy i nieksięża są współodpowiedzialni za to, by teologia ich profesorów i księży nie była zła, lecz dobra.

[Theologische Fragen und Antworten]


...Egzystencja teologa ma w sobie coś z życia klasztornego, zarówno coś z atmosfery głębokiego spokoju, jak też z beztroski i duchowego wygodnictwa. Czy nie zachodzi zdumiewający kontrast między tym, co w danym przypadku jest dla teologii ważne, nad czym się dyskutuje i co z lepszym lub gorszym skutkiem wysuwa się na pierwszy plan, a tak charakterystycznymi dla całego pozostałego świata i życia ludzi nieporozumieniami, niepokojami, morzem cierpienia i bólu? Co się właściwie wydarzyło i co nadal się dzieje w naszej epoce? Tam (w świecie) istnieje do dzisiaj „nieprzezwyciężona przeszłość” szaleńczych dyktatorów (...), ale też niedołęstwo umysłowe ich przeciwników i pogromców. Tam – mordercy i pomordowani z obozów koncentracyjnych; tam – Hiroszima, Algeria, Korea, Kongo; tam – niedożywienie większej części współczesnej ludzkości; tam - zimna wojna i ponura groźba, że przekształci się ona w gorącą, zapewne ostatnią, która spowoduje koniec wszelkiego życia na naszej planecie. A co się dzieje tutaj, w dziedzinie teologii? Otóż tutaj mamy trochę demitologizacji w Marburgu i trochę dogmatyki kościelnej w Bazylei*. Tutaj mówi się o ponownym odkryciu „historycznego” Jezusa i – chełpliwie – o odkryciu „Boga nad Bogiem”. Tutaj toczą się rozmowy o Chrzcie, o Wieczerzy Pańskiej, o zakonie i Ewangelii, o kerygmie i micie, o 13 rozdziale Listu do Rzymian i o dziedzictwie Dietricha Bonhoeffera; tutaj toczą się rozmowy ekumeniczne. Zbyt wielu szlachetnych ludzi poświęciło tym problemom (nie na darmo) wiele wysiłku, aby można było bagatelizować czy potępiać ich trud, ale...

 

Pełny tekst artykułu (po zalogowaniu w serwisie)

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl