Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

PARAFIA KLESZCZOWSKA DZISIAJ

Na frontonie nowego kościoła w Kleszczowie widnieje werset z Ewangelii Mateusza (14:27), a właściwie jego najważniejsza część: „Ufajcie, Ja jestem, nie bójcie się”. To wezwanie chyba najlepiej oddaje stan ducha tutejszych ewangelików reformowanych. Tylko ufność, tylko zawierzenie Panu pomogło im jakoś przetrzymać liczne nieszczęścia, które na nich w historii spadały, z tym ostatnim, najgorszym – kopalnią węgla brunatnego, która pożarła ich ziemię, i elektrownią, która zanieczyściła powietrze.
To nieszczęście spadło w latach 70., ale nie od razu widać było, jakie spowoduje konsekwencje. Gdzieś, u góry”, w Warszawie, „władza ludowa” zadecydowała, że tutejsze złoża węgla brunatnego warte są eksploatacji. Ile w tym było rzeczywistej ekonomicznej kalkulacji, a ile ideologii, że ciężki przemysł i związana z nim klasa robotnicza to największe bogactwo kraju, dziś już nie wiadomo. W każdym razie z rozmachem charakterystycznym dla epoki gierkowskiej ruszyła gigantyczna inwestycja, która w tym spokojnym, rolniczym zakątku przewróciła świat do góry nogami. Znamy tragiczne dzieje Kucowa i zagłady ocalałego z pożóg wojen-kościoła, więc nie będę tu tego powtarzać. W każdym razie, pochłaniając ziemię z prędkością 300-500 m na rok, kopalnia do tej pory zabrała 5 tys. hektarów najlepszych w tej okolicy gruntów IV klasy, wykopała największą dziurę w Europie i zmusiła do przesiedlenia ponad 600 osób z siedmiu wsi, z których już pięć nie istnieje na mapie, a następnych pięć czeka ten sam los.
Odszkodowania wypłacane wydziedziczonym nie rekompensowały w pełni poniesionych przez nich strat materialnych. Strat moralnych nie mogło zrekompensować nic. Zniszczona została tradycja, więzi społeczne, „mała ojczyzna”. Cóż pozostawało tym ludziom oprócz ufności w Bożą opiekę i nadziei, że póki On jest, mają skarb największy?

Z NĘDZY DO PIENIĘDZY

Nie chcę, upraszczając, popaść w tani dydaktyzm i powiedzieć, że Bóg ich wynagrodził. Ale kiedy dziś patrzy się na Kleszczów, nie sposób nie pomyśleć, że łaska i miłosierdzie Pańskie były z nimi. Niedługo trwało, gdy zmieniły się czasy, zmieniła władza, i cokolwiek by o niej mówić, nie szczędząc słusznych zarzutów, jednego podważyć się nie da – jest demokratyczna i praworządna. Każdy może teraz dochodzić swego i jeśli uznaje, że został pokrzywdzony, ma szansę uzyskania rekompensaty. Także od kopalni.
W latach 80. wielu ludzi, zwłaszcza młodszych, przeniosło się do Bełchatowa. Znajdowali zatrudnienie w kopalni i elektrowni, a mieszkanie w blokach. Ale ci, którzy zdecydowali się zostać na wsi, tj. osiedlić się w pobliskim Kleszczowie czy Żłobnicy, nie mieli łatwego startu. Ziemie są tu klasy V i VI, a co gorsza, największa dziura w Europie, czyli lej depresyjny powstały na miejscu wydobytego węgla, spowodowała skuteczne odwodnienie tutejszych gruntów. Zanikły nie tylko liczne stawy, gdzie jeszcze przed kilku laty łowiło się karaski, wyschły też gospodarskie studnie, a ziemia ma tyle wilgoci, co z opadów. Gdy braknie deszczu, jak ubiegłego lata, rolnictwo i hodowlę dotyka totalna klęska.
Ale, jak mówi przysłowie, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Kopalnia musiała wybudować centralny wodociąg, by zapewnić mieszkańcom wodę, wszystkie potrzeby energetyczne (zarówno gospodarstw, jak urządzeń komunalnych i miejscowego przemysłu) zostały w pełni zaspokojone i – jak stwierdzają oficjalne miejscowe czynniki – „Gmina Kleszczów stała się w ostatnich latach jedną z najbardziej zainwestowanych i przekształconych jednostek administracyjnych województwa”. Co przełożywszy na język polski znaczy, że najwięcej się tu buduje i zmienia – na korzyść oczywiście.
Kiedy czytamy i słuchamy o kryzysie, biedzie, bezrobociu i braku nadziei w kraju, to jesteśmy zdumieni widząc w Kleszczowie i jego okolicy, jak wiele tu rośnie i domów indywidualnych, i budynków użyteczności publicznej: przedszkole, szkoła (w rozbudowie), ośrodek zdrowia, dom kultury (kto dziś buduje domy kultury w Polsce?), dom sportu. A do tego w „Informatorze Kleszczowskim” można przeczytać o wielu inicjatywach i planach na przyszłość, jak gazyfikacja gminy, unowocześnienie i rozbudowa sieci telefonicznej, oczyszczalni ścieków (jedna już jest i obsługuje kanalizację Kleszczowa). Są to plany, a nie marzenia, i jest dla nich solidna podstawa finansowa, przy czym pieniędzy starcza jeszcze na zmniejszenie podatków od rolników (ze względu na ich trudną sytuację), a nawet, jak czytamy w „Informatorze”, „Zarząd Gminy przyznał 40 min zł dla Komitetu Organizacyjnego Motorowodnych Mistrzostw Europy na nagrody i medale dla zwycięzców oraz pokrycie niektórych kosztów organizacyjnych”. Władze Gminy z dumą podkreślają, ze są pieniądze także na kulturę i obecnie wykańczane domy kultury będą miały porządne wyposażenie i instruktorów z prawdziwego zdarzenia, a biblioteka gminna nie tylko nie upada, ale się jeszcze rozwija.
Ten cud gospodarczy, który odbywa się na naszych oczach, Kleszczów zawdzięcza przede wszystkim ludziom, którzy nie siedzą z założonymi rękami, a wprost przeciwnie – kipią energią i pomysłami, ale tez specjalnej sytuacji finansowej, która jest wynikiem uchwalonej przez Sejm RP dwa lata temu Ustawy o samorządzie i finansach gminy. Dzięki niej strumień pieniędzy, płynący dotąd z kopalni i elektrowni „Bełchatów” do „centrali”, tj. do Warszawy, został częściowo zatrzymany na miejscu. Naprawdę ogromne dochody gminy Kleszczów biorą się bowiem: 1) z podatku od nieruchomości wg ustalonej stawki za m 2 (a kopalnia z elektrownią zajmują ponad 11 tys. ha), 2) z połowy podatku eksploatacyjnego (tj. od wydobywanych tu kopalin) i 3) z 7% od dwudziestoprocentowego podatku od wynagrodzeń osób zatrudnionych w przedsiębiorstwach na terenie gminy. (Przy 3,5 tys. mieszkańców, zatrudnionych jest na tym terenie 18 tys. osób, większość oczywiście spoza gminy – można sobie to przemnożyć.)
Jeśli do tych sum, których wysokości możemy się jedynie domyślać, dodamy rozsądną gospodarkę finansową, polegającą na częściowej kapitalizacji wpływów (gmina jest jednym z udziałowców Banku Łódzkiego Towarzystwa Kredytowego SA), to naprawdę można siły mierzyć nie tylko na zamiary. Dzieje się tu więc wiele dobrych rzeczy, w czym swój udział i korzyści ma także nasza parafia.

Krystyna Lindenberg

Pełny tekst artykułu po zalogowaniu w serwisie.

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl