Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 12 / 1972

Prolog Ewangelii św. Jana rzuca światło na omawiane przez nas zagadnienie predestynacji. Trzy stwierdzenia pierwszego zdania prologu ukazują preegzystencję Słowa, od którego wszystko pochodzi, nierozerwalną jedność i identyczność Słowa z Bogiem. Słowem tym jest Chrystus, człowiek wybrany i wybierający, a jednocześnie odrzucony na krzyżu. W odrzuconym na krzyżu Synu, identycznym z Ojcem, ujawnia się tajemnica Boża - Bóg jest miłością.

     Warto zastanowić się nad jedną z najgłębszych tajemnic chrześcijańskiej wiary, jaką jest odwieczne wybranie Jezusa i w Jezusie tych, którzy weń wierzą. Dobrze się składa, że te rozważania przypadają akurat na okres adwentu i świąt Narodzenia Pańskiego, bo być może, nasza refleksja ułatwi nam objęcie nowym spojrzeniem sensu adwentu, a zwłaszcza sensu wydarzenia betlejemskiego. Chcąc zająć się odwiecznym istnieniem i odwiecznym przeznaczeniem Jezusa, tego człowieka, którym Bóg się stał, i tych, którzy są w Niego wszczepieni przez wiarę, chcąc ujrzeć jak wygląda wzajemna zależność nauki o wybraniu i nauki o Chrystusie, czyli predestynacji i chrystologii, posłużmy się sławnym prologiem Ewangelii św. Jana. Pierwsze zdanie prologu zawiera trzy stwierdzenia: Na początku było Słowo. Słowo było u Boga. Bogiem było Słowo.
     Omówimy teraz każde z tych trzech stwierdzeń.

NA POCZĄTKU BYŁO SŁOWO
     Wszelka egzystencja pochodzi od tego Słowa. Nie czytamy tu, że Słowo było na początku Boga, bo Bóg nie ma początku. Czytamy natomiast zaraz dalej, że wszystko przez Nie powstało, a bez Niego nic nie powstało, co powstało (Jan l :3). Podobne stwierdzenie znajdujemy w Liście do Kolosan: w nim zostalo stworzone wszystko (1:16-17). Skoro Słowo jest absolutnym początkiem, skoro przed Nim nic nie istniało, możemy powiedzieć, że wszelka decyzja, wszelki wybór, wszelka inicjatywa jest z Nim związana. W odniesieniu do pojęcia predestynacji powiemy, że wszelkie przeznaczenie ma swoje źródło w Słowie.

SŁOWO BYŁO U BOGA
     Drugie stwierdzenie wyjaśnia, dlaczego Słowo jest początkiem wszystkiego. Słowo współistnieje z Bogiem odwiecznie i dlatego wszystko, co zostało stworzone, pochodzi od tego współistniejącego z Bogiem Słowa, los wszelkiego stworzenia w Nim został predestynowany. Z tego drugiego stwierdzenia wynika jeszcze coś, czego absolutnie pomijać nie wolno, gdy się chce myśleć o predestynacji: Bóg nie ma żadnych myśli, ani nie podejmuje żadnych decyzji, których by nie podzielał ze Słowem; Bóg i Słowo stanowią bowiem niepodzielną jedność. Paradoks tkwiący w tej myśli pogłębia się w stwierdzeniu trzecim.

BOGIEM BYŁO SŁOWO
     Paradoksalne jest zestawienie drugiego i trzeciego stwierdzenia. W poprzedzającym zdaniu mamy coś w rodzaju dwoistości: Słowo było u Boga, a w następnym – całkowitą identyfikację: Słowo było Bogiem. Niekiedy zdarza się, że dla uniknięcia tego paradoksu, zdanie to bywa formułowane: Słowo było ?boskie?. Ani w samym prologu, ani w całej Biblii nic jednak nie wskazuje, żeby można było tak osłabić sens zdania Słowo było Bogiem. Tę właśnie tajemniczą obecność Słowa w Bogu i Boga w Słowie wyraża wyznawany przez Kościół dogmat trynitarny. Kim jest to odwieczne Słowo, w nierozerwalną jedność związane z Bogiem, Słowo, w którym – i przez które – wszystko stworzone zostało, które jest absolutnym początkiem wszystkiego? Zarówno omawiany tu prolog, jak pierwsze rozdziały listów do Kolosan i do Hebrajczyków nie pozostawiają żadnej wątpliwości, że chodzi o Jezusa z Nazaretu. Słowo stało się ciałem. W innym miejscu Jan napisze o Nim, że tego właśnie ucieleśnionego Słowa uczniowie słuchali, widzieli, rękami dotykali (I Jan 1:1-4).
     Ten Człowiek, który był całkowicie doczesny, którego doczesności nie ukrywał żaden ze świadków, którego własny los możemy umieścić w łańcuchu ludzkich losów, którego życie trwało trzydzieści trzy lata, ten właśnie człowiek jest odwiecznym początkiem wszelkiego istnienia, w Nim skupia się przeznaczenie wszystkiego. O Nim właśnie napisze Paweł: wszystko dla Niego i przez Niego zostało stworzone. On też jest przed wszystkimi rzeczami i wszystko na Nim jest ugruntowane, On także jest głową ciała, Kościoła (Kol. 1:16-18). Z omawianego przez nas prologu wynika jeszcze jeden bardzo ważny wniosek. Jezus został tu ukazany i jako wybrany Boży, i jako Ten. który wybiera. Nie tylko dlatego, że od początku trwa w nierozerwalnej jedności z Bogiem, lecz dlatego, że ci, wobec których ma zrealizować swój wybór, są nazwani Jego własnością. Nic nie wskazuje na to, żeby określenie Jego własność oznaczała całą ludzkość. Przeciwnie, chodzi tu o wybranych, o wyróżnionych spośród innych. Ewangelie i Listy ukazują nam Jezusa jako Tego, który wzywa, który wybiera najpierw dwunastu (Nie wyście mnie wybrali, ale ja was wybrałem Jan 15:16), następnie wszystkich przez Niego lub w Jego imieniu powołanych (Dz. 2:37-41, Rzym. 1:6, 10:13-17). Jeżeli przypomnimy sobie przypowieść o siewcy (Mk 4:3-20), to spostrzeżemy, że Słowo Jezusa dokonuje wyboru pozytywnego i negatywnego. Następuje rozróżnienie między tymi, którzy słuchają i rozumieją, a tymi, którzy nie słuchają. Słowo Jego jest Słowem Bożym i jako takie nie wraca do Niego na próżno (Iz. 55:11), powoduje zarówno odrzucenie, jak i przyjęcie. Nie ma trzeciej możliwości. Kto odrzuca Słowo, tym samym jest odrzucony, kto je przyjmuje, jest przyjęty.
     Musimy jednocześnie zdawać sobie sprawę z największego paradoksu predestynacji, że wybrany Boży, i ten, który wybiera, został nam jednocześnie ukazany jako niewybrany, jako odrzucony. Syn umiłowany został opuszczony. Wołają do Niego spod krzyża: niechże ratuje samego siebie, jeżeli jest Chrystusem Bożym, tym wybranym (Łuk. 23:35). On sam zaś dobrze wie, w jakim stanie się znajduje i rzuca straszliwy okrzyk: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? (Mt. 27:46). Żadnego z tych słów nie można lekceważyć. Nic tu nie dzieje się na niby, wszystko jest brutalną, twardą rzeczywistością. Jezus naprawdę był opuszczony, naprawdę nie mógł zstąpić z krzyża. Paweł dał właściwe wyjaśnienie tego, co stało się na Golgocie, mówiąc, że według Słowa samego Boga, zawartego w Prawie, Jezus ukrzyżowany był przeklęty, stał się przekleństwem (Gal. 3:13). Bóg uczynił Go grzechem (I Kor. 5:21), a przecież zapłatą za grzech jest śmierć (Rzym. 6:23). Można więc i trzeba to powiedzieć, że Jezus ukrzyżowany jest Jezusem odrzuconym. W tym momencie predestynacja ukazuje jedynie swoje negatywne oblicze. Z punktu widzenia biblijnego podobnie ostateczny werdykt zostanie wydany dopiero w dniu sądu ostatecznego, który zamknie dzieje ludzkości. Wtedy nastąpi ostateczny rozdział na zbawionych i potępionych. Obraz jednak nie byłby pełny, gdybyśmy pominęli pewne szczegóły. Przede wszystkim nie możemy zapomnieć, że Jezus posłusznie przyjął, zgodził się na opuszczenie. A co dla Niego, Syna w stałej jedności z Ojcem, to posłuszeństwo znaczyło? Nie tylko w relacji z ostatniego tygodnia, lecz w całej Ewangelii przebija, z jednej strony, lęk przed cierpieniem, a z drugiej – zgoda na przyjęcie tej konieczności. Syn Człowieczy musi wiele cierpieć – mówi Jezus (Mk 8:31) a później: dusza moja jest zatrwożona... cóż powiem?, Ojcze, wybaw mnie teraz od tej godziny? Przecież dlatego przyszedłem na tę godzinę (Jan 12:27). Oddal ten kielich ode mnie; wszakże nie moja, lecz Twoja wola niech się stanie (Łuk. 22:42).
     Przede wszystkim jednak nie możemy zapomnieć o tym, że w chwili, gdy przekleństwo oddziela Ojca od Syna, przepaść między nimi jest równie straszna dla Ojca, jak dla Syna. Tajemnica Boża zostaje odkryta. Bóg Ojciec i Bóg Syn – musimy tu użyć tych metaforycznych imion, które podaje Ewangelia – sam Bóg ukazuje nam, kim jest. Jest On miłością. Nie zachowuje nic ze swego życia. Oddaje je całkowicie. Jak to zrozumieć?
     Jeśli nie rozumiemy, z największą czcią pomyślmy o tym wydarzeniu, które Jezus tak przedstawił: tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał (Jan 3:16), a które natchnęło Pawła do wyśpiewania hymnu na cześć poniżonego i wywyższonego Chrystusa (Flp. 2:5-11).
     Obchody świąt Narodzenia Pańskiego mają nam przypomnieć podstawową prawdę zbawienia – Bóg tak umiłował świat, że dał swego jedynego Syna, aby nie zginął nikt, kto weń wierzy. Bóg, identyczny ze swym Synem, Jezusem z Nazaretu, narodzonym z niewiasty w Betlejem, związał się nierozerwalnie z człowiekiem. Wziął na siebie jego grzech i karę – przekleństwo śmierci. Przez zmartwychwstanie zwyciężył śmierć, a owoc swego zwycięstwa – życie wieczne – ofiarował tym, którzy w Niego uwierzyli, przyjęli Go i stali się dziećmi Bożymi.