Drukuj

NR 2 / 1969

Paul Tillich (1886-1966) - teolog i filozof - po ukończeniu studiów teologicznych pełnił urząd pastorski w Berlinie (1912-13). Podczas I wojny światowej był kapelanem. W latach 1919-24 był prywatnym docentem na uniwersytecie berlińskim. Wykładał w: Marburgu, Dreźnie, Frankfurcie n.Menem, w Union Theological Seminary w Nowym Jorku i na uniwersytecie harwardzkim. Do 1933 r. był czołowym przedstawicielem socjalizmu religijnego. Po dojściu do władzy w Niemczech zwolenników ideologii narodowego socjalizmu musiał przenieść się do Stanów Zjednoczonych, z tych samych powodów, dla których Karol Barth wyemigrował do Bazylei.
Tillich jest twórcą teologii głębi. W odróżnieniu od teologii kerygmatycznej (zwiastowania) reprezentowanej - jego zdaniem - przez Karola Bartha, Tillich nazywa swoją - apologetyczną.

W wielkim rozdziale poświeconym zmartwychwstaniu (I Kor. 15), apostoł Paweł powiada: "Jeśli tylko w tym życiu pokładamy nadzieje w Chrystusie, jesteśmy ze wszystkich ludzi najbardziej pożałowania godni". Słowa te brzmią bardzo twardo i sugerują, że nadzieja chrześcijańska ogranicza się tylko do życia po zmartwychwstaniu. Zdają się one także potwierdzać powszechną opinie, że celem życia chrześcijańskiego jest jedynie życie po "tamtej stronie", w takiej formie, w jakiej najczęściej je sobie wyobrażamy. Oczywiście, nikt nie może zaprzeczyć, iż skierowanie aktywności życiowej na życie przyszłe jest elementem, który bardzo silnie występuje w historii chrześcijaństwa. Nadzieja chrześcijańska jest nie do pomyślenia bez nadziei na przyszłe życie. W tym punkcie występuje całkowita zgodność pomiędzy Nowym Testamentem i nauką Kościołów we wszystkich czasach. Jednakże stwierdzenie to jest niewystarczające, jeśli jednocześnie nie udzieli się odpowiedzi na trzy ważne kwestie. Pierwsza z nich dotyczy stosunku zachodzącego pomiędzy tym życiem a nadzieją na życie wieczne. Druga wymaga sprecyzowania, co rozumie się pod słowem (symbolem) "życie wieczne". Trzecia dotyczy warunków, w których spełnia się nadzieja chrześcijańska.

Gdy rozlegają się pierwsze słowa Chrystusa: "Wypełnił się czas, przybliżyło się Królestwo Boże", to nie są one już tylko słowami nadziei, lecz jej spełnienia. To bowiem, co było nadzieją ludów i Izraela, wydarzyło się teraz i tutaj, w czasie i przestrzeni. Ale jest ono zakryte, jest tajemnicą, którą tylko ten może poznać, komu Duch Boży otworzy oczy, by zobaczył, że Królestwo Boże jest tutaj w Jezusie i Jego posłannictwie. Dlatego właśnie druga prośba Modlitwy Pańskiej: "Przyjdź Królestwo Twoje..." ma sens i teraz, gdy to Królestwo już nastało. Ale i jest ono już tutaj, i nie jest, oddziałuje i pozostaje zakryte. Z tego to właśnie powodu w chrześcijaństwie występuje napięcie pomiędzy "już" i "jeszcze nie", pomiędzy "otrzymać" (mieć) i "spodziewać się" (mieć nadzieję).

W nadziei nowotestamentowej Królestwo Boże nie jest tym przyszłym "niebem", do którego pragną dostać się ludzie. Ono jest panowaniem Boga zarówno na ziemi, jak i na "niebie". A to oznacza, że nadzieja chrześcijańska nie jest wyłącznie skierowana na tamtą strono czasu i przestrzeni, lecz także na coś, co ma miejsce w ramach ludzkiej historii. Nie jest to tylko nadzieja jednostek na udział w życiu wiecznym, ale obejmuje ona wszystkie pokolenia ludzkie i wszechświat, a wszystko to zostanie przemienione dzięki zapanowaniu Królestwa Bożego na ziemi. Prorocy starotestamentowi w górze Syjon upatrywali centrum Królestwa Bożego na ziemi. Nadzieja chrześcijańska jest nieco inna - uniwersalnie ludzka, nie ograniczona wyłącznie do narodu żydowskiego, nie związana z polityką i niezależna od ludzkiego działania.

Paul Tillich

Nadzieja - pełny tekst

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl